![[Obrazek: msP3WHw.jpeg]](https://secretsoflondon.pl/imgproxy.php?id=msP3WHw.jpeg)
Wycieczka do kuchni okazała się być całkiem owocna. Udało im się przynieść do biblioteki trochę jedzenia, skrzaty wręczyły im nawet słodycze, część zjedli po drodze, część udało im się donieść do biblioteki do której wrócili. Zgodnie stwierdzili, że nie ma sensu podążać za wahadełkiem, zwłaszcza, że Prue wydawało się, że próbowało ją nakłonić do wejścia do piwnicy, stanowczo wyraziła co myśli o wycieczkach w tamto miejsce.
Siedzieli na dywanie, popołudnie przeszło w wieczór, a teraz nadchodziła noc. Zbliżała się północ, okna co chwilę rozświetlały kolejne błyskawice, burza nadal nie odpuszczała. Wyglądało na to, że dopiero pokazywała swoją siłę. Nie musieli się tym jednak przejmować. W rezydencji było spokojnie, najwyraźniej większość domowników już spała, albo spędzała czas w swoich sypialniach, oni wybrali bibliotekę na miejsce swojej rozrywki.
Zaczęło się dość niewinnie, bo przecież tworzyli każdy swoją ofiarę na Mabon, dość szybko jednak przeszli do wróżenia. W pomieszczeniu nadal unosił się zapach kadziła, tak właściwie dbali o to, aby zapalać kolejne, kiedy poprzednie się wypalało, spalili trochę trawy, co powodowało, że ich trzecie oko się obudziło, a może i czwarte, bo trzecie mieli tylko nie to, które mogło przewidzieć przyszłość. Dzisiaj postanowili korzystać z zupełnie innych umiejętności, w których nie byli tacy biegli.
Gdy znaleźli się ponownie w pomieszczeniu Prue zauważyła w jednej z przeszklonych szafek talię tarota. Postanowiła ją wyciągnąć, był to chyba dobry moment, aby zobaczyć co karty mają im do powiedzenia. Skoro wróżyli z dymu, później z herbacianych fusów, to mogli przejść i do tego. Nie, żeby specjalnie się na tym znali, ale kto mógł im tego zabronić? No nikt.
Rozsiadła się całkiem wygodnie na dywanie, wydawał się być dużo wygodniejszy od foteli, a do tego na podłodze mieli zdecydowanie więcej miejsca. Prudence ostrożnie tasowała karty, aby jak najbardziej je wymieszać, nie mogła pozwolić na to, aby to, co wywróży Greengrassowi nie było losowe. Przykładała wagę do szczegółów, mimo, że nie była to jej smykałka, praktycznie nigdy nie sięgała po karty, bo od zawsze to przeszłość interesowała ją dużo bardziej od przyszłości.