17.09.2025, 01:27 ✶
Jonathan, ten Jonathan, lew salonowo-teatralny, doskonały aurowidz, niezawodny niciowidz, polityk jakich mało, jeden z nielicznych pegazów wśród burych koni tego społeczeństwa, absurdalne pewny siebie Selwyn o uśmiechu tak czarującym, że niektórzy czasem mogli zastanawiać się, czy przypadkiem nie jest przypadkowy, bo przecież żaden człowiek nie mógł tak stabilnie celowo doceniać samego siebie… Zakłopotał się.
Nie odwrócił głowy, ale jego spojrzenie zawędrowało na własne dłonie, które teraz zacisnęły się na kołdrze, jakby w nadziei, że przekieruje do palców te wszystkie uczucia które właśnie w sobie nosił. Nie pomogło.
– Jak mogłem? A jak mogłem nie, kiedy miałeś Alcuina, a ja zauroczyłem się w tobie? Byłem… młody i bałem się, że jeśli ci to powiem, zapytasz kto spowodował we mnie takie rewelacje, a wtedy… Co wtedy miałbym powiedzieć? Że twój widok roztapiał moje serce nieco za mocno, aby uznać to za przyjaźń? Że nocami fantazjowałem o wspólnych wyjściach do teatru i zawiązywaniu krawata przyjacielowi, który był zakochany w kimś innym i na którego przyjaźni zależało mi za bardzo, aby ją nieopatrznie zepsuć? Miałbym kłamać i wskazać innych przystojnych mężczyzn, kiedy rysy żadnego z nich nie przypominały tych do których wzdychałem? – Rozluźnił pięści. – Mówiłem sobie, że powiem ci, kiedy ktoś inny naprawdę mi się spodoba, ale… – Pokręcił głową. – Najwyraźniej żaden inny mężczyzna nie równał się z tobą. – Z kobietami się spotykał, ale mężczyźni… Zupełnie jakby zadurzenie w Anthony pozostawiło za sobą wzór, który skutecznie wyeliminował niemal cały gatunek męski z katalogu jego potencjalnych obiektów westchnień. – Ale pojawił się Gabriel. I znowu? A jeśli wypomniałbyś mi podobieństwo? Albo zadał pytania na temat naszej relacji kiedy sam nie wiedziałem jak powiedzieć że kocham kogoś, gdy słowo kocham nie mogło nigdy paść wprost, a jednocześnie nie chciałem, aby ktoś wytknął mi problemy tej miłości. Łatwiej było nie mówić nikomu i nie mierzyć się z waszą oceną. A potem… Gdy się rozstaliśmy..m Musiałbym wam powiedzieć o tym wszystkim o czym tak długo nie mówiłem. To było za trudne. Przyznać się do pozostawienia was w niewiedzy. Do krzywdy, która mu wyrządził. Do sytuacji, do której doprowadziłem.
Nie odwrócił głowy, ale jego spojrzenie zawędrowało na własne dłonie, które teraz zacisnęły się na kołdrze, jakby w nadziei, że przekieruje do palców te wszystkie uczucia które właśnie w sobie nosił. Nie pomogło.
– Jak mogłem? A jak mogłem nie, kiedy miałeś Alcuina, a ja zauroczyłem się w tobie? Byłem… młody i bałem się, że jeśli ci to powiem, zapytasz kto spowodował we mnie takie rewelacje, a wtedy… Co wtedy miałbym powiedzieć? Że twój widok roztapiał moje serce nieco za mocno, aby uznać to za przyjaźń? Że nocami fantazjowałem o wspólnych wyjściach do teatru i zawiązywaniu krawata przyjacielowi, który był zakochany w kimś innym i na którego przyjaźni zależało mi za bardzo, aby ją nieopatrznie zepsuć? Miałbym kłamać i wskazać innych przystojnych mężczyzn, kiedy rysy żadnego z nich nie przypominały tych do których wzdychałem? – Rozluźnił pięści. – Mówiłem sobie, że powiem ci, kiedy ktoś inny naprawdę mi się spodoba, ale… – Pokręcił głową. – Najwyraźniej żaden inny mężczyzna nie równał się z tobą. – Z kobietami się spotykał, ale mężczyźni… Zupełnie jakby zadurzenie w Anthony pozostawiło za sobą wzór, który skutecznie wyeliminował niemal cały gatunek męski z katalogu jego potencjalnych obiektów westchnień. – Ale pojawił się Gabriel. I znowu? A jeśli wypomniałbyś mi podobieństwo? Albo zadał pytania na temat naszej relacji kiedy sam nie wiedziałem jak powiedzieć że kocham kogoś, gdy słowo kocham nie mogło nigdy paść wprost, a jednocześnie nie chciałem, aby ktoś wytknął mi problemy tej miłości. Łatwiej było nie mówić nikomu i nie mierzyć się z waszą oceną. A potem… Gdy się rozstaliśmy..m Musiałbym wam powiedzieć o tym wszystkim o czym tak długo nie mówiłem. To było za trudne. Przyznać się do pozostawienia was w niewiedzy. Do krzywdy, która mu wyrządził. Do sytuacji, do której doprowadziłem.