Śniadanie, niby nic wielkiego, ale jednak bardzo istotna część dnia, o ile nie najważniejsza. Znaleźli się w jadalni dość wcześnie, było w końcu wiele naglących spraw, którymi musieli się zająć, ten czas był okropnie wymagający, ale nie było innego wyjścia, jak zacisnąć zęby, jakoś to przetrawić, by w końcu wszystko zniknęło gdzieś za nimi. Może nawet to i lepiej, że wszystko działo się tak spontanicznie, na samą myśl o tym, że niektórzy przygotowywali podobne wydarzenia z rocznym wyprzedzeniem robiło jej się słabo.
Czekała ją dzisiaj wycieczka do Londynu miała się bowiem spotkać z Millie, aby poinformować ją o zmianach, które mialy nadejść, zresztą potrzebowała w tym jej drobnego wsparcia, okazało się bowiem, że nie miała zbyt wielu koleżanek, które mogłyby pojawić się przy jej boku.
Wczoraj zaliczyli krótką wycieczkę do Walii, aby spotkać się z jej rodzicami, spotkanie okazało się pójść całkiem gładko - tak, jak przewidywała, co najbardziej istotne udało im się opuścić Snowdonię nim nadszedł wieczór, było to sporym sukcesem, bo jej rodzice mieli w zwyczaju przeciągać podobne spotkania.
Znaleźli się więc razem, dość wcześnie w jadalni, aby zjeść śniadanie, nie do końca wiedziała, jakie Ambroise miał plany na ten dzień, ale zamierzała to ustalić przy posiłku, tyle, że przy stole ktoś już siedział. Ursula. Uśmiechnęła się do kobiety na przywitanie, jednak po plecach przebiegł jej zimny dreszcz. Miała wrażenie, że ona wie, iż trzymają przed nią w ukryciu pewną informację. Mało kto potrafił przeszywać tak wzrokiem, jakby samo spojrzenie zapewniało dojście do tych najbardziej skrywanych przed światem informacji. Lestrange miała coś takiego w sobie.
Nie wydawało jej się słuszne ukrywanie tego, zresztą niedługo wszyscy i tak się tego dowiedzą, wręcz trochę głupio jej było, że rozmawiały o tym z Ursulą, wspominała, żeby wstrzymali się z podobnymi decyzjami, bo ludzie będą gadać, tylko chyba na to było już nieco zbyt późno.
Yaxley nie miała w zwyczaju ukrywać prawdy, stwierdziła więc, że może skoro sytuacja nadarzyła się sama to dobrze będzie uświadomić Lestrange o tym wszystkim przy wspólnym posiłku, przeniosła wzrok na Ambroise'a jakby chciała mu zasugerować, że to był dobry moment, no, może jeszcze nie teraz, ale na pewno się za chwilę nadarzy. W końcu usiadła przy stole. - Dzień dobry. - Rzuciła całkiem lekko, jak na to, że czekała ich dość trudna rozmowa, wiedziała, że to, co im się przytrafiło nie wyglądało dobrze, byli trochę jak para nastolatków, która nie mogła się powstrzymać... z drugiej strony, czy na pewno? Nie miała zielonego pojęcia o tym, że ona już wie, oczywiście, przed Ursulą nic nie było w stanie się ukryć, domyśliła się przecież jako pierwsza.