• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Scena główna Aleja horyzontalna v
1 2 3 4 5 … 10 Dalej »
[22.09.1972, południe] Nightmare | Richard, Charlotte

[22.09.1972, południe] Nightmare | Richard, Charlotte
Harpagan
Śnisz, a ja jestem twoim koszmarem
Długie blond włosy, lekko falowane, zwykle są rozpuszczone. To, co przykuwa uwagę to nienaturalne, srebrne oczy oraz wędrujący srebrny rumień na prawej ręce - objaw srebrzycy. Sylwetka szczupła, zwykle odziana w dobrej jakości ubrania, podkreślające talię i długie nogi. Piegi na nosie i policzkach dodają jej uroku, ale lwia zmarszczka pojawiająca się na czole świadczy o tym, że kobieta często się denerwuje. Ma około 170 cm wzrostu.

Charlotte Mulciber
#1
13.10.2025, 12:46  ✶  
22 września 1972
Mabon, południe

Czy mogła ogarnąć się wcześniej? Owszem. Czy wpadła na to, że część sklepów będzie dzisiaj zamknięta? A gdzieżby znowu. Co prawda dostała od Cioci Lorien kilka sukienek, które były przeznaczone dla jej kuzynki, Sophie, ale wycięte metki uwierały ją w móżg tak bardzo, że postanowiła mimo wszystko spróbować poszukać czegoś na własną rękę. Nie była pewna, czy Lorien zrobiła to specjalnie czy też nie, ale miała nieodparte wrażenie, że te sukienki to jednak są od Rosiera i metki wycięła dlatego, żeby Lotte w ogóle je założyła. Oczywiście mogła się mylić, ale po co wtedy te podchody?

Kręciła się więc wzdłuż Alei Horyzontalnej, szukając jakiegokolwiek otwartego sklepu. Była już w dwóch, ale nie znalazła dla siebie niczego, co by było w jej dość niskim budżecie, a przy okazji było ładne i nadawało się na spotkanie rodzinne. Kilka dni temu odwiedziła Głębinę i obstawiła pojedynek Stanleya ze złodziejem i wygrała 2 sykle, więc łącznie miała 4 na sukienkę - powinno wystarczyć. Gdy wyszła z kolejnego sklepu, wzdychając ciężko, wydawało jej się, że mignęła jej znajoma sylwetka. Hmmm... Kiedyś pewnie by się zawahała przed krzyknięciem imienia starszego kuzyna, ale teraz wiedziała, że nie mogła się pomylić. Śmierć Roberta była dla niej przykra, bo może i nie byli blisko, to trochę z nim rozmawiała i mimo że wydawał się mieć kija w dupie, to nawet go lubiła. Trzymał nos w swoich sprawach i nie truł jej dupy o tym, jaka powinna być - Charlotte bardzo to doceniała. Ruszyła więc za postawnym mężczyzną, a gdy zakradła się wystarczająco blisko, popukała go w lewe ramię, samej jednak przesuwając się na prawą stronę, żeby odwrócił się w lewo i nie zobaczył nikogo.
Porządny Ochroniarz
Nigdy nie wiesz, kiedy śmierć zapuka do twych drzwi.
183cm wzrostu. Brązowe oczy i włosy, u których można dostrzec siwe kosmyki. Często widnieje u niego zarost. Ogolony gładko jest tylko wtedy, kiedy brat każe mu się "ogarnąć". Ubiera się zawsze odpowiednio do sytuacji.

Richard Mulciber
#2
13.10.2025, 14:35  ✶  

Oslo


Ledwie z synami wrócił do Norwegii. A już kilka dni później zaczęły przychodzić listy z Anglii. Powoli ale też z trudem, każdy z nich wracał do starej codzienności. Leonard musiał znaleźć sobie na nowo pracę. Charlesa Richard poprosił o pomoc przy biznesie rodzinnym, jeżeli ma na to siły. Choćby przy wytwarzaniu świec. Nie miał nic przeciwko temu, aby swój własny biznes kontynuował na Norweskich ziemiach. Musiał jednak sam ogarnąć formalności zmiany adresu zamieszkania, ze swoimi klientami.

Richard z kolei próbował znaleźć sens życia. Wrócić do starych nawyków i pracy. Nie było to z kolei proste. Kiedy myśli krążyły wciąż przy Robercie. Wciąż czuł w sobie ten ból straty. Zaś po zrobionym tatuażu, zmagał się z bólem, jaki pojawił na karku. Może to efekt uboczny, albo tak po prostu się dzieje. O porady musiał ponownie skontaktować się ze swoim starym bliskim znajomym, Eriksonem.

Gdy jednego dnia, wrócił do domu po samotnym spacerze, zobaczył sowę na parapecie okna, która miała… niezbyt ciekawą kopertę. Zmarszczył brwi na ten widok.

"Jeszcze tego mi brakowało…" – pomyślał. Mimo to, podszedł do okna, wpuścił stworzenie do salonu, a to wlatując, wylądowało na oparciu fotela. Odebrał od niej kopertę. Jedynie obejrzał z obu stron i wiedział doskonale, jak działa… wyjec. Otwierając kopertę, ta od razu przekształciła się w charakterystyczną wersję gadającej koperty. Z niej wydobył się wrzeszczący głos Charlotte. Richard, jedynie westchnął, podpierając jedną ręką łokieć, a drugą przecierając dłonią twarz. Cierpliwie czekał, aż skończy. Nie uniknione, że nagle w pokoju pojawili się chłopcy, słysząc wyjca…
- Wasza kuzynka, potrzebowała się wyżalić. Wracajcie do swoich zajęć. Zajmę się tym.
Uspokoił synów, jakby może chcieli się też upewnić, że tym zajmie, albo czy nie stało się coś co mogło ich dotyczyć. Swoje już przeżyli w Londynie, nie chciał ich mieszać w sprawy dalszych rodzin.

Na list, odpisał po paru godzinach w spokoju, w swoim gabinecie i odesłał z sową, która przyniosła wyjca. Została też odpowiednio nakarmiona, nawodniona i mogła odpocząć obok tych, które były w ich domu. 

Listy przychodziły, nie tylko od klientów, ale i od rodziny. Odpowiedź od córki, na jego informację o wyjeździe, odczytał jeszcze będąc w Londynie. Zrozumiał jej decyzję i gdyby chciał ją zmusić, nie przekonałby zapewne do powrotu. Nie mógł jej tego narzucić. Sam po sobie wiedział, jak wygląda życie, gdy ktoś ci je dyktuje. Choć starał się tego nie robić wobec swoich dzieci, nie zawsze może miało to pozytywny odbiór.

Siadając przy biurku jednego wieczora, wypalając papierosa, popijając whisky, spojrzał na nie otwarte kilka listów, Wtedy wpadł młodszy syn, informując, że dostali z Leonardem zaproszenia na Mabon do głównej rodzinnej posiadłości. Tym samym wręczając mu list, zaadresowany do niego od Scarlett. Richard otworzył kopertę i zobaczył to samo zaproszenie. Ogarnęła go wewnętrzna wściekłość. Nie miał najmniejszej ochoty tam się pojawiać. Zrozumiał także odmowę synów. Jednakże po kilkugodzinnym zastanowieniu się, stwierdził ostatecznie, że zaszczyci ich swoją obecnością i może da do zrozumienia, żeby dali im spokój.

Do Londynu planował wrócić o dzień wcześniej. Zdążył jeszcze odebrać i odczytać list od Charlotte, na który nie odpisywał. Nie było po co. Nie miał na to w tej chwili czasu. Może jak mu czas pozwoli, zajrzy orientacyjnie do jej sklepu i zobaczy w jakim stanie ma mieszkanie.


Londyn


Tak też w południe, spakowawszy najpotrzebniejsze rzeczy, w tym kosmetyki i ubrania, z pomocą świstoklika, teleportował się prosto do Kamienicy w Londynie. Nic nowego go tam nie spotkało, jak ta sama ponura cisza. Sadza osiadająca na wszystkich meblach i przedmiotach. Nie zostało nic skradzione, co było najważniejsze. Zrobił kontrolny obchód, upewniając się, że zaklęcia ochronne czy zabezpieczające działy. Niektóre odnowił. Samą noc, spędził tutaj. Mógł znaleźć inne miejsce. Mógł wynająć gdzieś pokój. Wolał jednak zostać w starym domu, na którym ciążyła klątwa. Jako że cierpiał na bezsenność, tej nocy nie przespał w pełni. Bądź w ogóle.

Rankiem, ogarnął się do porządku. Ogolił na gładko. Ubrał czarny golf, a na to czarny garnitur i obuwie. Wyjściowo, narzucił na siebie czarny płaszcz i szalik. Wziął ze sobą także czarne rękawiczki. Czerń była także jego symbolem żałoby, której nie zdejmował. Ubranie golfu, było poniekąd specjalne, aby mógł ukryć swój tatuaż. Poprawiając fryzurę przed lustrem, widział w sobie kopię brata. Prawie tak samo, jak ostatnim razem, kiedy musiał być nim na Wieczorze Hazardowym.

Wychodząc w okolicach przed południa, zabezpieczył dom. Zabrał co potrzebne, włącznie z zaproszeniem. Nie jadł śniadania. Kupił Proroka Codziennego i zatrzymał jedynie w jakiejś ocalałej i odbudowanej kawiarni na kawie, aby pobudzić organizm. Kolejnym celem, był Bank Gringotta, aby zebrać stronę pieniędzy ze skarbca.  A następnym znalezienie kwiaciarni i obserwacja Londynu, jak szybko pozbierał się po ostatnim pożarze i atakach. Gdy zaś po spędzeniu chwili na spożyciu kawy, wypaleniu papierosa i przeczytaniu gazety, udał na kolejny spacer po Londyńskich ulicach, znalazł się na Pokątnej, kierując od razu do Banku. Po załatwieniu spraw, skierował się na Aleję Horyzontalną. Nie zatrzymywał się, gdy kogoś widział znajomego. Co jedynie skinął głową na powitanie. Być może w ten sposób także nie spostrzegł młodej Mulciber, wychodzącej z jednego ze sklepów. Po prostu, nie miał ochoty na rozmowy. Czując w pewnym momencie dotyk, "puknięcie" na lewym ramieniu, intuicyjnie, w geście samoobronnym, Richard zamachnął się ów ręką, jakby chciał kogoś uderzyć, robiąc pół obrót. Jeżeli Charlotte odpowiednio się odsunęła, może uniknąć niespodziewanego "ataku", bądź nawet Richard, widząc kim jest intruz, zatrzyma się w porę z uniesioną ręką.



Rzut na Aktywność Fizyczną, czy uderzę dziewczynę.
Rzut N 1d100 - 83
Sukces!



@Charlotte Mulciber
Harpagan
Śnisz, a ja jestem twoim koszmarem
Długie blond włosy, lekko falowane, zwykle są rozpuszczone. To, co przykuwa uwagę to nienaturalne, srebrne oczy oraz wędrujący srebrny rumień na prawej ręce - objaw srebrzycy. Sylwetka szczupła, zwykle odziana w dobrej jakości ubrania, podkreślające talię i długie nogi. Piegi na nosie i policzkach dodają jej uroku, ale lwia zmarszczka pojawiająca się na czole świadczy o tym, że kobieta często się denerwuje. Ma około 170 cm wzrostu.

Charlotte Mulciber
#3
13.10.2025, 14:41  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 13.10.2025, 14:47 przez Charlotte Mulciber.)  
Rzucam na aktywność fizyczną 3K, czy uniknę ciosu
Rzut Z 1d100 - 54
Sukces!


Nie spodziewała się, że kuzyn odwróci się i wyprowadzi cios prosto w jej głowę. Pewnie nawet niespecjalnie tam celował, ale jako że była niższa od niego, to akurat tam celowała jego ręka. Pewnie może i by się zatrzymał, gdyby poznał kto go tak bezczelnie zaczepił, ale Charlotte była szybsza.

wiadomość pozafabularna
Jako że mam wyższą AF a obie postacie wyrzuciły sukces, pozwalam sobie uznać że uniknęłam ciosu mimo niższego wyniku na kostkach

Lotte uchyliła się przez zwiniętą w pięść dłonią Richarda, a następnie kucnęła, zakrywając głowę rękami. Przyjęła pozycję obronną, typową dla siebie samej i dla w zasadzie każdego, kto nie potrafił walczyć wręcz.
- Kurwa mać! - zdołała z siebie wydusić stłumiony krzyk, wystraszony i zaskoczony. No nie spodziewała się, że Rychu będzie tak nerwowy. Ona też cierpiała, chyba nawet bardziej niż on (pewnie nie, ale w jej głowie owszem, tak), a nie reagowała w ten sposób. Dobra, to co zrobiła było idiotyczne, faktycznie, pewnie gdyby ktoś do niej tak podszedł, to też by z pazurami wyleciała, ale kurde, żeby od razu z taką agresją?

Kilka osób na ulicy odwróciło głowy, część zwolniła, przyglądając się tej niecodziennej scenie. Bo kto bije młodą kobietę na ulicy, i to nie na Nokturnie, a na Horyzontalnej?
- TO JA, na wszystkich bogów, po co ta agresja?! - pisnęła, nie wstając z kucek. Ręka zaczęła ją niemiłosiernie swędzieć, zestresował ją dziad jeden.
Porządny Ochroniarz
Nigdy nie wiesz, kiedy śmierć zapuka do twych drzwi.
183cm wzrostu. Brązowe oczy i włosy, u których można dostrzec siwe kosmyki. Często widnieje u niego zarost. Ogolony gładko jest tylko wtedy, kiedy brat każe mu się "ogarnąć". Ubiera się zawsze odpowiednio do sytuacji.

Richard Mulciber
#4
13.10.2025, 15:06  ✶  

Tak samo Richard, nie spodziewał się tego typu zaczepki jego osoby. Gdyby zawołała jego imię, stanęła przed nim, to co innego. Ale zwracanie na siebie uwagę poprzez zakradanie się, to prosiło o nieprzyjemności.

Starszy Mulciber w porę zatrzymał swój ruch ręką, kiedy zobaczył znajomą twarz i sylwetkę.  Dziewczyna zaś w szoku, choć uniknęła jego ataku, to się skuliła, kucając i zakrywając głowę rękoma. Pozycja ta była mu bardzo znajoma. Obronna.

- Też powinienem przekląć.
Odgryzł się w słowach, gdyż i jemu cisnęło się przekleństwo na język, lecz powstrzymał się. Rękę opuścił. Rozejrzał się, dostrzegając gapiów. Wtedy też dziewczyna z piskiem zakomunikowała, że jest tą, którą powinien znać. Charlotte.
- Nigdy więcej się nie zakradaj.
Zwrócił jej uwagę na nieodpowiedzialny czyn, jaki według niego wykonała, a mógł ją kosztować siniaka pod okiem. Wiedziała, że jest wyszkolony w sztukach walki i ma lepiej opanowaną sprawność fizyczną, to i refleks. W końcu też był aurorem. Reakcja typowo zawodowa. Nawet, jeżeli już w zawodzie nie pracował.
- Wstań i nie rób scen.
Zwrócił się już łagodniejszym tonem. Mając oczy nie tylko na niej, ale i na otoczeniu. Jakby chciał się upewnić, że większość, chociaż czarodziei, odpuści sobie i skieruje się tam, gdzie planowali. Straci nimi zainteresowanie. Tym samym dawali oboje znać, że się znają. To tym bardziej, nie powinno nikogo interesować, jakie mają relacje.

Jeżeli Charlotte miała problem z podniesieniem się, Richard by westchnął i wystawił swoją dłoń, aby pomóc jej wstać. Może i niechętnie, ale dla pozorów był gotów to zrobić.



@Charlotte Mulciber
Harpagan
Śnisz, a ja jestem twoim koszmarem
Długie blond włosy, lekko falowane, zwykle są rozpuszczone. To, co przykuwa uwagę to nienaturalne, srebrne oczy oraz wędrujący srebrny rumień na prawej ręce - objaw srebrzycy. Sylwetka szczupła, zwykle odziana w dobrej jakości ubrania, podkreślające talię i długie nogi. Piegi na nosie i policzkach dodają jej uroku, ale lwia zmarszczka pojawiająca się na czole świadczy o tym, że kobieta często się denerwuje. Ma około 170 cm wzrostu.

Charlotte Mulciber
#5
13.10.2025, 15:18  ✶  
- To klnij, nie ma tu nikogo, kogo by obchodziły maniery - odgryzła się, lekko unosząc głowę. Co za baran, żeby tak z łapami od razu - no co za zachowanie. Charlotte wstała, sama, i odruchowo schowała ręce za plecami. Drapała się po przedramieniu, ale nie chciała żeby Richard od razu to zauważył. Może i był wyszkolony w walce, ale to ona była wyszkolona w spierdalaniu, no i miała do tego dryg, naturalny talent. 1:0 dla Charlotte. Pewnie gdyby musiała zwiewać, to by jej nie dogonił bez magii. - Dobra, nie będę.
Powiedziała w końcu, wzruszając ramionami. No okej, było to głupie, nie powie że nie. Na twarz Lotty wstąpił zaraz szeroki uśmiech, aż w końcu dziewczyna rozłożyła ramiona i podeszła do Richarda, by go uściskać.

Tak, uściskać. Jakby się wzbraniał, to by nalegała tak bardzo, że zobaczyłby dopiero, co to znaczy robienie scen.
- Co tu robisz, Richard? Przyjechałeś na Mabon aż z Norwegii? - zapytała podekscytowana, bo i ona dostała zaproszenie. Może tego w sumie nie wiedział, ale zaraz się dowie. Skąd inaczej by wiedziała o spotkaniu, które miało się odbyć dzisiaj? - Sam, czy są z tobą Charles i Leonard? Też dostałam zaproszenie! Właśnie szukam sukienki. Pomożesz mi? Okazuje się, że większość sklepów jest zamknięta.
Trochę zmarkotniała i przestąpiła z nogi na nogę. Spojrzała na golf, który nosił, a potem zmarszczyła brwi. Golfy kojarzyły jej się z Robertem, gdyby nie wiedziała, że umarł, to mogłaby ich pomylić. Taktownie o tym nie wspomniała, tak samo jak o czerni, którą przywdział.
- Wszystkie moje kiecki spłonęły, a ciocia Lorien wysłała mi kilka które miały być dla Sophie, ale... Wiesz, mam wrażenie że to nie są ubrania dla mnie - powiedziała ostrożnie, bo nie chciała za bardzo zdradzać powodów, dla których nie chciała ich założyć. - Mamy strasznie dużo do nadrobienia! Jak w Oslo? Wszystko dobrze?
Szczebiotała, szczerząc się jak głupi do sera. Naprawdę ciężko było nie zauważyć, że naprawdę cieszyła się z nadchodzącej kolacji w Mulciber Manor.
Porządny Ochroniarz
Nigdy nie wiesz, kiedy śmierć zapuka do twych drzwi.
183cm wzrostu. Brązowe oczy i włosy, u których można dostrzec siwe kosmyki. Często widnieje u niego zarost. Ogolony gładko jest tylko wtedy, kiedy brat każe mu się "ogarnąć". Ubiera się zawsze odpowiednio do sytuacji.

Richard Mulciber
#6
13.10.2025, 15:53  ✶  
- Jeszcze umiem się powstrzymać.
Umiał. Ale czy chciał? Ta sytuacja była chyba jedną z wyjątkowych, że nie przeklął w miejscu publicznym, chcąc dać przykład, że nie zniży się do jej poziomu. Jego odruch samoobronny też powinien być zrozumiały w tych okolicznościach, jaki spotkał mieszkańców Londynu. Obu, Londynów.

Zabrał rękę, skoro Charlotte nie potrzebowała jego pomocy i poradziła sobie sama. Na tym jednak nie było końca jej "ataków". O ile pierwotnie schowała rączki za plecy, niczym osoba przyłapana na złym uczynku, zapewniając, że już nie będzie zaczepiać, to następnie i tak ruszyła na niego z przytulaniem się. Richard westchnął z rezygnacją, nie odtrącając jej od siebie. Co w tym przypadku zrobił, to pogładził jej plecy jedną dłonią. Jakby zaznaczał tym samym "Ciebie też dobrze widzieć".

Kiedy z jej usta padło pytanie o jego obecność a dokładniej, wspomnienie o Mabon, zmarszczył brwi. Nie odpowiedział, a zaraz dostał kolejne pytania. Grzecznie i delikatnie, odsuwając ją od siebie, aby za długo nie przyklejała do jego osoby.

- Jestem sam. Chłopcy zostali w Oslo...  Ciebie też zaprosili do Mulciber Manor?
Nie ukrywał zdziwienia tą informacją. A to by znaczyło, że chcą z jakiegoś powodu ściągnąć wszystkich Mulciberów? "Co kombinujesz, Alexandrze?" – zastanawiał się w myślach. Nie chciał wierzyć do końca, czy szanowny kuzyn wyszedłby sam z taką inicjatywą, skoro zaproszenia wysyłała jego córka – Scarlett. Przekonał ją, manipulował, czy ona sama jednak postanowiła to zrobić? Richard pamiętał, jak córka wspominała o spotkaniu dużej rodziny przy wspólnym posiłku. Ale nie sądził, że zaproszenia pójdą jeszcze do dalszego kuzynostwa.

Tym samym zignorował z początku fakt o potrzebie sukni, przez Charlotte. Na nowo ożywił się, gdy wspomniała o… Lorien. "Znowu ta żmija się wpieprza…" – powiedział do siebie w myślach.
Podobało mu się w słowach Charlotte to, że nie chciała nic od jego byłej szwagierki.

- W Oslo w porządku.
Odpowiedział krótko na ostatnie z pytań. Jakby temat chciał zbyć. Nie miał ochoty opowiadać w szczegółach. Nie było o czym. Nie zignorował też faktu, że spojrzała na jego golf. Nie było tu o czym rozmawiać. Przyjrzał się jej, kiedy przestała się do niego przyklejać. A potem rozejrzał, dostrzegając sklep z jakiego wyszła, najprawdopodobniej chwilę temu. Gestem głowy wskazał na sklep.
- Byłaś tutaj?
Zapytał. Jakby też chciał temat zmienić.


@Charlotte Mulciber
Harpagan
Śnisz, a ja jestem twoim koszmarem
Długie blond włosy, lekko falowane, zwykle są rozpuszczone. To, co przykuwa uwagę to nienaturalne, srebrne oczy oraz wędrujący srebrny rumień na prawej ręce - objaw srebrzycy. Sylwetka szczupła, zwykle odziana w dobrej jakości ubrania, podkreślające talię i długie nogi. Piegi na nosie i policzkach dodają jej uroku, ale lwia zmarszczka pojawiająca się na czole świadczy o tym, że kobieta często się denerwuje. Ma około 170 cm wzrostu.

Charlotte Mulciber
#7
13.10.2025, 21:07  ✶  
Wtuliła policzek w jego klatkę piersiową, na moment zaciskając ręce wokół jego talii. Ścisnęła raz, mocno, długo, ale gdy delikatnie ją odsunął, nie oponowała. Cud, że w ogóle pozwolił się dotknąć, kto jak kto ale on był jednym z tych mało dotykalskich. 8 września naprawdę wpłynął na ludzi, którzy byli wtedy w Londynie. Może u niego wyszło na dobre?
- Tak, zaprosiła mnie ciocia - Lorien w sumie nie była jej ciotką, ale Richard mógł się orientować, że Charlotte znała Lorien wcześniej, jeszcze jak była Crouch. To była przyjaciółka jej matki, tej samej matki, z którą Lotta zerwała kontakt niespełna rok temu. Dziwne, że z Lorien nie zerwała kontaktu, ale skoro stała się Mulciber... To najpewniej albo go odnowiła, albo po prostu Lorien nie była tak pierdolnięta, jak Lilianna. Lub się dobrze maskowała. - Pisała, że Scarlett to miła dziewczyna i chyba jest w podobnym wieku co ja, więc powinnyśmy się dogadać. Może opowiesz mi o niej coś więcej, Rick? Chciałabym na szybko zrobić kilka prezentów dla każdego.
Dla każdego oznaczało, że dla niego również, ale nie była na tyle głupia, żeby przy nim wybierać lub robić swoje durnostojki. Chociaż znając jej antytalent do robótek ręcznych, to raczej kupi jakieś badziewie.
- Nie, jeszcze nie. Pójdziesz ze mną? Strasznie się cieszę na Mabon, ale jak wiesz, do tej pory raczej spędzałam te święto z rodzicami. Gdy... tata umarł, bywaliśmy u Rosierów, ale to nie jest do końca mój świat - Rosierowie nie byli źli, ale Charlotte nigdy nie czuła się w pełni Rosierówną. Była Mulciberem, chociaż matka próbowała jej wmówić, podobnie jak Duncan i po części Alexander, że Mulciberowie się tak nie zachowywali. - Chcę wiedzieć, jak będzie. Na co się przygotować. Jaka jest Scarlett, jaki jest Alexander. Czy mają uczulenie na ciasteczka z czekoladą, orzechy, wiesz, takie tam.
Może Richard wiedział takie rzeczy, jej w sumie nie przyszło do głowy, żeby zapytać Lorien, a było już za późno na słanie kolejnych listów. Złapała kuzyna za rękę i pociągnęła go za rękę w stronę sklepu, w zasadzie nie czekając na odpowiedź.
- Pomożesz mi w wyborze, co?
Porządny Ochroniarz
Nigdy nie wiesz, kiedy śmierć zapuka do twych drzwi.
183cm wzrostu. Brązowe oczy i włosy, u których można dostrzec siwe kosmyki. Często widnieje u niego zarost. Ogolony gładko jest tylko wtedy, kiedy brat każe mu się "ogarnąć". Ubiera się zawsze odpowiednio do sytuacji.

Richard Mulciber
#8
13.10.2025, 21:56  ✶  

Zaprosiła ją ciocia. I podejrzewał, że na pewno Lorien. Gdyż o niej była mowa przy temacie sukienek. Nie ukrywał po sobie w spojrzeniu, jak bardzo mu się to nie podobało. Z drugiej jednak strony, dobrze chyba się stało, że o tym dowiedział teraz, a nie na miejscu. Co, jeżeli ona też tam będzie? Po jaką cholerę? Według niego, nie należała do rodziny. Niszczyła ich od środka. Niszczyła jego syna, zniszczyła jego brata.

Na te jej słowa, reagował tylko spojrzeniem. Nie słowami. Zachował uwagi dla siebie. Wiedział o sytuacji Charlotte z Rosierami. O niektórych sprawach w tej linii rodzinnej, informował go Robert. Czasami sam dopytywał, kiedy musiał iść do Antykwariatu "Czarcie Oko".

Czując swobodę, że już nie przyklejała się do niego, to po prostu musiał zapalić. Słuchając jej kolejnych słów, wyciągnął ulubioną papierośnicę, z której wyjął jednego papierosa i zapalniczkę. Zapalił papierosa, zaciągając się i pudełko schował do kieszeni spodni.

Z tego zrozumiał, że Charlotte nie miała jeszcze okazji spotkać się ze Scarlett, albo nawet nie próbowała do niej napisać.
- Odpuść sobie.
Skomentował krótko jej pomysł o robieniu prezentów. On sam nie miał nic i nie zamierzał nikomu niczego kupować czy robić. Dzieciaki jego dostawały na urodziny czy Yule. To wystarczy.

Wtem zapytał o sklep odzieżowy, chcąc dyplomatycznie uciec od tematu rodziny. Dziewczyna jednak nie odpuszczała. Westchnął wypuszczając dym z ust, odwracając głowę, jakby rozglądał się po okolicy, trzymając papierosa między palcami dłoni. W myślach już mając swoje odpowiedzi na jej pytania, jak bardzo wkurwić kuzyna, dając mu w prezencie coś wkurzającego. W przeciwieństwie do Charlotte, Richard nie cieszył się na Mabon.

Jak miał opisać swoją córkę Scarlett? Nawet na szybko nie potrafił znaleźć odpowiednich słów. Była może odpowiedzialniejsza od Charlesa, samodzielna, co prawda miła i pomocna. Pewne wady też miała. Z kolei Alexander? U niego nie widział pozytywnych cech.

Nie udzielił odpowiedzi na te pytania. Palenie papierosa, też zostało mu przerwane, kiedy nagle został pociągnięty w stronę sklepu z odzieżą. Zrobił parę kroków, ale zatrzymał się przed wejściem, zabierając rękę do siebie, jako zakomunikowanie dla dziewczyny, że może przecież poczekać na nią na zewnątrz.

- Nie znam się na kreacjach damskich. Sama musisz wybrać.
Może kilkanaście razy bywał w sklepach ze Scarlett, gdy była mała, aby coś jej kupić, jako jedynej córce w swojej rodzinie, bo przecież matki już nie miała, musiał wtedy podejmować decyzje i dokonywać wyboru kolorystycznego. Tu najczęściej doradzał się sprzedawczyń i krawcowych. A nawet żon swoich kolegów i bliskich znajomych.


@Charlotte Mulciber
Harpagan
Śnisz, a ja jestem twoim koszmarem
Długie blond włosy, lekko falowane, zwykle są rozpuszczone. To, co przykuwa uwagę to nienaturalne, srebrne oczy oraz wędrujący srebrny rumień na prawej ręce - objaw srebrzycy. Sylwetka szczupła, zwykle odziana w dobrej jakości ubrania, podkreślające talię i długie nogi. Piegi na nosie i policzkach dodają jej uroku, ale lwia zmarszczka pojawiająca się na czole świadczy o tym, że kobieta często się denerwuje. Ma około 170 cm wzrostu.

Charlotte Mulciber
#9
1 godzinę temu ✶  
Oczywiście, że zauważyła to spojrzenie - irytację, być może nawet złość na to, że Lorien próbowała mieszać, chociaż w jej opinii raczej próbowała łączyć rodzinę. Dużo osób po drodze zmarło, na przestrzeni kilku lat nawet bardzo dużo, wszystko więc mogło się zmienić, również w ich relacjach rodzinnych. Richard miał mocno ugruntowane zdanie na temat Lorien, Charlotte - także. Ich zdania jednak różniły się diametralnie.

Gdy wyciągnął papierosa, kusiło ja by również zapalić. Ale powstrzymała się, bo przecież za chwilę miała wchodzić do sklepu i przymierzać sukienki, a wolała nie wchodzić jebiąca fajami - doskonale zdawała sobie sprawę z tego, że dym i smród papierosów przenikał przez ubrania. A przecież chciała być traktowana poważnie, nawet jeżeli nie miała zbyt dużo pieniędzy.
- Nie pytałam ani o radę, ani o pozwolenie co do samego pomysłu - prychnęła w kierunku kuzyna, mrużąc zadziornie oczy. Nie będzie jej żaden golfista mówił, co ma robić a czego nie - to był kuzyn, nie ojciec. Nawet jeżeli wiekowo bliżej było mu do wuja i czuła przed Richardem respekt, to jednak nie oznaczało to, że mógł mówić jej co miała robić i co powinna odpuścić, a co nie. - Co tu w ogóle robisz, bo zdajesz się być bardzo niezadowolony z powrotu do Londynu. Chciałeś odwiedzić Scarlett?
To byłoby logiczne - przy okazji zahaczy o Mabon, nawet jeżeli nie chciał. Wiedziała, że relacje z najbliższą rodziną były dla Richarda ważne, nawet jeżeli nie dawał tego po sobie poznać.

Charlotte przewróciła oczami. Nie zna się na kreacjach damskich… Bo-go-wie.
- To się poznasz, chodź - pomachała na jego papierosa, by kończył już palić, a potem wszedł z nią do sklepu. - Nie proszę cię o pomoc w wyborze, tylko o ocenę, czy nikt nie zejdzie na zawał, okej? Potrzebuję męskiego oka.
Lotte podparła się pod boki, patrząc sugestywnie na peta między palcami Richarda. Nie, nie odpuści mu - a na tyle, na ile ją znał, to jak sobie pójdzie - ona polezie za nim i będzie mu truć.
Porządny Ochroniarz
Nigdy nie wiesz, kiedy śmierć zapuka do twych drzwi.
183cm wzrostu. Brązowe oczy i włosy, u których można dostrzec siwe kosmyki. Często widnieje u niego zarost. Ogolony gładko jest tylko wtedy, kiedy brat każe mu się "ogarnąć". Ubiera się zawsze odpowiednio do sytuacji.

Richard Mulciber
#10
5 minut(y) temu ✶  

Według niego, Lorien nie łączyła rodziny, ale ją niszczyła. Obawiał się też tego, że może to spotkać jego córkę – Scarlett. Do teraz, nie miał pojęcia, że była szwagierka może uczestniczyć w uroczystości rodzinnej Mabon. Chciałby wierzyć, że jej nie będzie. Dla niego, nie należała do rodziny. Jednak nie był to obecnie czas o tym rozmawiać, dlaczego starał się unikać rozmowy o rodzinie. Przynajmniej, na razie. W końcu priorytetem dla Charlotte było kupienie sukni, skoro również dostała zaproszenie do Mulciber Manor.

Nie skomentował jej uwagi o to, że nie prosiła się o radę. Z dobrej woli, po prostu odradził jej bawienie się w dobrą wróżkę przynoszącą prezenty na każde święto. Po prostu stał, palił papierosa i ją obserwował w milczeniu.

- Tak. I nie tylko.
Potwierdził jej przypuszczenia. Mimo zaproszenia na rodzinne Mabon, na pewno chciał zobaczyć, czy ze Scarlett jest wszystko w porządku. I nie mieszają jej w głowie. Drugim powodem był cmentarz, gdzie leżał jego brat. O tym jednak nie widział potrzeby mówić.

Westchnął z rezygnacją, zmuszonym będąc dokończyć swojego papierosa, który był nałogiem uspokajającym jego nerwy. Zrozumiał przekaz kuzynki, że nie odpuści mu, nie odklei się od niego, jeżeli jej w tym nie pomoże. Zaciągnął się ostatni raz i zrzucił niedopałek na chodnik, przydeptując butem. Dając znać, że mogą wchodzić do tego sklepu.

- Znalazłaś sobie nowe miejsce zamieszkania?
Zapytał przy okazji, pamiętając, że jej dotychczasowe gniazdko spowił ogień. Zatrzymała się u znajomych, ale na jak długo?


@Charlotte Mulciber
« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek: Richard Mulciber, 5 gości
Podsumowanie aktywności: Charlotte Mulciber (1523), Richard Mulciber (2213)




  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa