03.03.2023, 21:11 ✶
- … zatem nie mogę się z panem zgodzić, że w Egipcie od samego początku panował politeizm, bo weźmy pod uwagę Amenhotepa… chyba IV, o ile się nie mylę… Sam siebie nazwał Echnatonem jako najwyższego kapłana Atona, uznawanego za jedyne bóstwo egipskie, symbolizujące słońce. Jego prawnuk wrócił oczywiście do politeizmu, więc za długo Aton jedynym bogiem nie był, ale sam pan widzi, że nie było w ten sposób, w jaki pan uważa – mówił Jamil z wyjątkowo jak na niego uniesionym głosem, choć zazwyczaj po prostu bywał głośny. Przykuwał swoim zachowaniem uwagę innych ludzi, a że akurat trafił się jakiś historyczny mądrala, który – usłyszawszy o jego pochodzeniu – rozpoczął temat dawnych religii, Egipcjanin musiał sprostować wszystkie błędy w jego wypowiedzi. Nie korzystał nawet ze swojej własnej wiedzy, czerpiąc informacje z tego, czego dowiedział się od Cathala czy Nell. Nie był aż takim fascynatem panteonu ukazanego na płytach w piramidach. Kojarzył mu się zwykle ze śmiertelnymi pułapkami i jeszcze gorszymi zagadkami do rozwikłania, by dopiero po wielu tygodniach bolączki dostać się do miejsc, na których im zależało. Rozmówca w końcu prychnął, uznając wymądrzanie się Jamila za niewdzięczność obcokrajowca, którego tutaj goszczą, więc machnął na niego ręką i postanowił wrócić do swojego stolika.
Kiedy nie znajdował się w swoim pokoju w Dziurawym Kotle, głównie kręcił się po miejscowych uliczkach i to w obrębie tej magicznej części Londynu. Zbyt wiele razy się w ostatnim czasie narażał, by odważyć się na wyjście do mugoli. Zresztą angielskie miasto zdawało mu się nieprzeniknioną dżunglą, w której od razu by się zgubił. Uliczki Kairu znał jak własną kieszeń, wiedząc, gdzie szukać schronienia i jak wtopić się w otoczenie. Tutaj zbyt mocno się wyróżniał i niespecjalnie mu się to podobało. Wolał, gdy uwagę przykuwali jego towarzysze, a nie on sam.
Tym razem został po prostu w pubie, bo za oknem siekł nieprzyjemny deszcz. Nie miał ochoty na zimne krople spadające mu za kołnierz płaszcza.
- Oh, dzień dobry – odparł, szczerze zdziwiony, gdy zorientował się, że przy jego stoliku ktoś siedział. Uśmiechnął się zaraz wesoło, oddając w niepamięć wcześniejsze zatargi z jakimś starszym jegomościem. – To miejsce było już zajęte, aczkolwiek nie pogardzę towarzystwem – dodał, siląc się na ładną angielszczyznę, choć jego akcent nadal pozostawał obcy. Przyjrzał się z uwagą kobiecie o chłodnym odcieniu włosów i oczach równie jasnych, że aż przypominały mu momentami lód. Sięgnął po kufel piwa, który zostawił tutaj zbyt zaaferowany rozmową z innym gościem pubu. Poczuł na języku gorzkawy smak, który przypominał mu nieco specyfiki podawane przez Nell, ale zwyczajnie wziął to za posmak alkoholu. Nie znał jeszcze wszystkich serwowanych tu trunków, a nie zdołał się nawet napić, nim wdał się w dyskusję.
Kiedy nie znajdował się w swoim pokoju w Dziurawym Kotle, głównie kręcił się po miejscowych uliczkach i to w obrębie tej magicznej części Londynu. Zbyt wiele razy się w ostatnim czasie narażał, by odważyć się na wyjście do mugoli. Zresztą angielskie miasto zdawało mu się nieprzeniknioną dżunglą, w której od razu by się zgubił. Uliczki Kairu znał jak własną kieszeń, wiedząc, gdzie szukać schronienia i jak wtopić się w otoczenie. Tutaj zbyt mocno się wyróżniał i niespecjalnie mu się to podobało. Wolał, gdy uwagę przykuwali jego towarzysze, a nie on sam.
Tym razem został po prostu w pubie, bo za oknem siekł nieprzyjemny deszcz. Nie miał ochoty na zimne krople spadające mu za kołnierz płaszcza.
- Oh, dzień dobry – odparł, szczerze zdziwiony, gdy zorientował się, że przy jego stoliku ktoś siedział. Uśmiechnął się zaraz wesoło, oddając w niepamięć wcześniejsze zatargi z jakimś starszym jegomościem. – To miejsce było już zajęte, aczkolwiek nie pogardzę towarzystwem – dodał, siląc się na ładną angielszczyznę, choć jego akcent nadal pozostawał obcy. Przyjrzał się z uwagą kobiecie o chłodnym odcieniu włosów i oczach równie jasnych, że aż przypominały mu momentami lód. Sięgnął po kufel piwa, który zostawił tutaj zbyt zaaferowany rozmową z innym gościem pubu. Poczuł na języku gorzkawy smak, który przypominał mu nieco specyfiki podawane przez Nell, ale zwyczajnie wziął to za posmak alkoholu. Nie znał jeszcze wszystkich serwowanych tu trunków, a nie zdołał się nawet napić, nim wdał się w dyskusję.