• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Scena główna Niemagiczny Londyn v
« Wstecz 1 2 3 4 5 6 Dalej »
[07.06.1972] Jedzie pociąg z daleka... - Augustus & Avelina

[07.06.1972] Jedzie pociąg z daleka... - Augustus & Avelina
Pan z Ministerstwa Magii
Tak zawsze genialny
Idealny muszę być
Mierzy 176 cm wzrostu i waży 74 kg. Jest postawnej budowy, ani gruby, ani chudy. Włosy ma ciemnobrązowe, podobnie jak oczy, tylko te z kolei o nieco jaśniejszych tonach. Zwykle chodzi dumnie wyprostowany, z lekko uniesionym podbródkiem. Gestykulacja i dykcja typowa dla arystokraty. Wraz z początkiem lata zamienił brodę na rzecz gustownego wąsa.

Augustus Rookwood
#1
30.08.2023, 22:06  ✶  
Stacja King's Cross

Od kolacji z Aveliną miałem niemałe wyrzuty sumienia, które pojawiały się rano, kiedy budziłem się u boku małżonki, a które nasilały się szczególnie przy rodzinnych śniadaniach oraz obiadach, a także podczas wieczornych zabaw z dziećmi. Ba!, wciąż męczyły mą głowę, kiedy kładłem się spać i jedyną rzeczą, która mnie wtedy ratowała to eliksir usypiający. Od Aveliny.
Nie byłem w stanie pogodzić niczego ze sobą, nie raniąc którejś ze stron. Właściwie każdy wariant był beznadziejny i czułem, że muszę odetchnąć, znaleźć się w innym skrawku świata by nie zwariować. Nie do końca byłem świadom tego, dlaczego napisałem do Aveliny o spotkanie, o towarzyszenie w tej wędrówce. Miałem nieodparte wrażenie, że pomoże mi w uziemieniu burzy emocji w mojej głowie. Jakby nie patrzeć, zdawała się być bardziej rozważna podczas naszej kolacji. Ja z kolei, gdyby nie Avelina, w końcu wylądowałbym z nią przed ołtarzem. Albo coś. Zapewne tak by było, gdyby nie jej obawy, nie moje małżeństwo i te wszystkie sprawy, które krzyczały bym miał głowę na karku.
Ucieszyłem się, że przystała na moją propozycję bez większego „ale”. Nieco nurtowały mnie jej warunki, ale podróż pociągiem nie wydawała się być złym pomysłem, szczególnie jeśli chcieliśmy się dostać w okolice morza. Może niepotrzebnie zaświtało mi ono w głowie, ale najwyraźniej tego potrzebowałem. Szum wody, śpiew ptaków i wgryzający się wszędzie, zadziorny piasek.
Zaraz po śniadaniu zjawiłem się na stacji. Nie zabierałem zbyt wielu rzeczy. Właściwie tylko różdżkę, fiolkę eliksiru na uspokojenie oraz sakwę z pieniędzmi, ale zabrałem ze sobą elegancką, skórzaną torbę, bo mnie pokusiło złapać jedną z ostatnio czytanych książek. Właśnie, dla pewności sprawdziłem trzykrotnie, policzyłem, czy wszystko mam i spojrzałem na zegarek. Nie podałem Avelinie konkretnych wskazówek godzinowych, więc spodziewałem się spędzić trochę czasu wśród tego tłumu mugoli. Trochę kiepski początek na spędzenie dnia w wyciszeniu. Przekrzykiwali się, nawoływali, gwizdali. Powiedziałbym, że to najgorsze, co mogłoby mnie spotkać, ale lata temu tu zaczynałem podróż do Hogwartu. Dokładnie na ukrytym peronie dziewięć i trzy czwarte. Na parę dobrych miesięcy uwalniałem się od domu.
Alchemiczny Kot
I cannot reach you
I'm on the other side
Avelina mierzy 157 centymetrów wzrostu i waży około 43 kilogramów. Nie jest blada, wręcz zawsze opala się na brązowo. Ma ciepłe brązowe oczy, które podejrzliwie patrzą na obcych i radośnie na przyjaciół. Usta ma pełne i czasami pomalowane czerwoną szminką, gdy się uśmiecha pokazuje przy tym zęby nie mając nad tym kontroli. Włosy ma brązowe i zwykle proste. Czasami jak nie zadba o nie to puszą się jej od wilgoci. Ubiera się w szerokie, kolorowe spodnie i luźne bluzy. Czasami narzuci na siebie szatę. Na pierwszy rzut oka Avelina sprawia wrażenie osoby spokojnej i cichej. Wokół niej zawsze unosi się zapach palonego drewna, pod którymi tworzy swoje mikstury oraz suszonej nad kominkiem lawendy. Nie jest to zapach szczególnie mocny, ale wyczuwalny. Dopiero przy bliższym poznaniu można stwierdzić, że jest też wesoła i czasami zabawna. Jest osobą dosyć sprzeczną, ponieważ walczą w niej dwie osoby październikowy Skorpion i numerologiczny Filozof.

Avelina Paxton
#2
31.08.2023, 21:08  ✶  

Gdy dostała od niego list nie była zaskoczona. Wręcz spodziewała się, że prędzej czy później do niej napisze. Ba! Nawet jej serce czekało na jego wiadomość. Nie rozumiała tej dziwnej nadziei w środku. Sama na tym spotkaniu wykazała się ogromną dozą rozsądku i nieufności wobec jego planu, a teraz w głowie roiło się sporo złych myśli. Ciągle myślała o jego ustach na swoich, ciągle odtwarzała tę chwilę w głowie i chciała, aby trwała ona wiecznie. W snach wracała do tego momentu, a posuwał się on jeszcze dalej, budziła się zlana potem i całkowicie rozgrzana. Zimna woda na twarzy niewiele pomagała. Augustus naprawdę mocno namieszał w jej logicznym umyśle, a ona sobie z tym nie radziła. Potrzebowała się komuś wygadać, a nie miała komu, nie potrafiła podejść do Danielle i powiedzieć jej o tym, co zrobił Rookwood, jak zmanipulował jej serce, które teraz ciągnęło do niego bardziej niż do eliksirów, z którymi była chyba bardziej bezpieczna i stabilna.

Zjadła rano tylko jajecznicę i to nie do końca, bo nie potrafiła w siebie za wiele wcisnąć. Na nogach była już o szóstej rano i przeglądała ubrania, które mogłaby ubrać. Narzuciła na siebie ostatecznie prostą, czarną sukienkę niżej kolan z dużym dekoldem. Na to narzuciła marynarkę, aby zakryć ramiona i nie kusić go swoim wyglądem do jakichś nieprzyzwoitych komentarzy. Włosy zostawiła rozpuszczone, ale na nadgarstkek naciągnęła frotkę do włosów, aby w razie potrzeby je związać. Na stopy wciągnęła buty, które sięgały wyżej kostki – takie wygodne, aby w razie potrzeby się nigdzie nie przewrócić i w razie potrzeby mu uciec. Na ramię narzuciła torbę, w którym znajdowały się niewielkie zapasy eliksirów, a także trochę jedzenia jakby po drodze zgłodnieli.

Chciała go zabrać transportem mugolskim w siną dal, wsiąść w pociąg byle jaki i po prostu przeżyć przygodę. Chciała już dawno zmienić swoje życie, swoje poczucie bezpieczeństwa, a skoro Augustus już zaczął burzyć ten jej logiczny tryb życia zamierzała to dokończyć w tym momencie. I zburzyć go całkowicie. Czy było to rozsądne? Nie! Oczywiście, że nie, ale pierdolić te zasrane problemy, wyrzuty i poczucie winy, jest lato i zamierzała z niego skorzystać. Robić rzeczy, których nigdy nie robiła.

Około ósmej wybrała się na stację, aby odszukać w tłumie przystojnego wąsacza, pana i władcę jej kruchego i nieufnego serca. Odszukać Augustusa Rookwooda, którego powinna unikać. W końcu go odnalazła. Wpatrywała się dłuższą chwilę w jego plecy jakby wahała się, czy aby na pewno powinna z nim teraz rozmawiać. Wypuściła powietrze nosem i stanęła obok niego patrząc na tłum przepychających się ludzi.

– Dokąd się pan wybiera? Bo ja zabieram takiego jednego panicza na przygodę życia – zagadnęła rozmowę próbując zażartować. W towarzystwie osób, z którymi czuła się swobodnie często używała sarkazmu w żartobliwy sposób. To był właśnie ten moment.

Pan z Ministerstwa Magii
Tak zawsze genialny
Idealny muszę być
Mierzy 176 cm wzrostu i waży 74 kg. Jest postawnej budowy, ani gruby, ani chudy. Włosy ma ciemnobrązowe, podobnie jak oczy, tylko te z kolei o nieco jaśniejszych tonach. Zwykle chodzi dumnie wyprostowany, z lekko uniesionym podbródkiem. Gestykulacja i dykcja typowa dla arystokraty. Wraz z początkiem lata zamienił brodę na rzecz gustownego wąsa.

Augustus Rookwood
#3
31.08.2023, 22:00  ✶  
Tym razem nie miałem na sobie golfów ani swetrów. To byłaby przesada na tego typu podróż, szczególnie że pogoda dopisywała i można było ubrać się lżej aniżeli podczas jesiennych wichur, opadów śniegu czy letniej ulewy. Co prawda, Anglia słynęła z drastycznych zmian pogody z minuty na minutę, dlatego zarzuciłem na wierzch krótką przeciwdeszczówkę, ale pod miałem tylko koszulkę polo w jakimś nudnym, niewyróżniającym się kolorze. Pewnie jakiś jasny brąz czy beż. Spodnie, bo nie znosiłem szortów. Były w moim mniemaniu wieśniackie u mężczyzny. Buty wkładane, wygodne mokasyny.
Czasami miałem wrażenie, że zbyt dużą uwagę przykładałem do wyglądu, aczkolwiek jakby nie patrzeć to była wizytówka samego siebie. Oblech nie miał szansy na poważane stanowisko w Ministerstwie Magii. Należały się one osobom, które miały ład nie tylko w głowie, ale również na sobie. Powinny mieć pod kontrolą całą swoją osobę, jak i życie, więc może moje obawy były bezpodstawne.
Odwróciłem się gwałtownie, słysząc za sobą znajomy głos. Avelina wyrwała mnie z zamyślenia, rozważań nie tylko o ubiorze, ale również o czasach Hogwartu i moim obyciu. Jakby nie patrzeć od lat dbałem o aparycję i nienaganny wygląd.
- Panicz zastanawia się, gdzie go wybierają - odparłem mimochodem, zanadto nie zastanawiając się nad brzmieniem tego zdania, jego poprawnością, ani tym, czy miało to tak do końca sens, czy też nie. Chciałem zachować pozory i uśmiechnąć się delikatnie do Aveliny, ale jakoś nie potrafiłem wyzbyć się tego szerokiego uśmiechu, który pojawił się na moich wargach na jej widok. Wyglądała... przepięknie. Włosy miała rozpuszczone, rozwiane, jak niegdyś w Hogwarcie. Totalny chaos.
Drgnąłem, na przywitanie składając niezobowiązującego całusa na jej policzku.
- Dobrze cię widzieć, Avelino. Cieszę się niezmiernie, że przyjęłaś moje zaproszenie. Ja przyjąłem twoje warunki, więc... Nie ukrywam, że jestem ciekaw, gdzie pojedziemy, gdyż mniemam, że podróżujemy pociągiem? - zapytałem ją, wskazując na najbliższe torowisko. Dedukcja godna mistrza.
Poprawiłem torbę na ramieniu i jeszcze raz spojrzałem, czy aby na pewno mam ze sobą różdżkę. Torbę pomacałem ręką z zewnątrz, ale ewidentnie znajdowały się w niej rzeczy, które miały w niej pozostać na najbliższy czas. Splotłem ze sobą palce obu dłoni w oczekiwaniu na instrukcje. Nie sądziłem, że będę aż tak podekscytowany podróżą pociągiem w tym wieku.
Alchemiczny Kot
I cannot reach you
I'm on the other side
Avelina mierzy 157 centymetrów wzrostu i waży około 43 kilogramów. Nie jest blada, wręcz zawsze opala się na brązowo. Ma ciepłe brązowe oczy, które podejrzliwie patrzą na obcych i radośnie na przyjaciół. Usta ma pełne i czasami pomalowane czerwoną szminką, gdy się uśmiecha pokazuje przy tym zęby nie mając nad tym kontroli. Włosy ma brązowe i zwykle proste. Czasami jak nie zadba o nie to puszą się jej od wilgoci. Ubiera się w szerokie, kolorowe spodnie i luźne bluzy. Czasami narzuci na siebie szatę. Na pierwszy rzut oka Avelina sprawia wrażenie osoby spokojnej i cichej. Wokół niej zawsze unosi się zapach palonego drewna, pod którymi tworzy swoje mikstury oraz suszonej nad kominkiem lawendy. Nie jest to zapach szczególnie mocny, ale wyczuwalny. Dopiero przy bliższym poznaniu można stwierdzić, że jest też wesoła i czasami zabawna. Jest osobą dosyć sprzeczną, ponieważ walczą w niej dwie osoby październikowy Skorpion i numerologiczny Filozof.

Avelina Paxton
#4
03.09.2023, 18:16  ✶  

Avelina lubiła patrzeć na to jak Augustus się dobrze ubierał, jak przykładał dużą wagę do swojego wyglądu. Nawet jak w szkole był zadziornym chłopaczkiem zawsze dobrze wyglądał. Lubiła na niego spoglądać i myśleć o tym, co zmieniło się w jego ubiorze, stylu, czymś, co sprawiłoby, że dziewczyna poczułaby ten przyjemny ucisk w podbrzuszu na jego widok. Nawet ten jego wąs był przyjemny w oglądaniu, taki odważny. Sama chciała zrobić sobie grzywkę, ale zrezygnowała z tego pomysłu, bo zakryłaby sobie oczy i stała jeszcze bardziej niewidzialna, a chciała przecież zabłysnąć, chciała otworzyć swój biznes, stać się kimś nowym. Rookwood był właśnie osobą, która zmusiła ją do zmian.

Gdy spojrzał na nią Avelina poczuła przyjemny dreszcz na karku. Chciała, aby na nią patrzył, bo to było miłe, bo to było coś, co sprawiało, że w szkole czuła się wyjątkowo. W końcu wybrał ją jako swoją przyjaciółkę spośród wielu innych osób. Teraz wrócił do niej, a ona miała nadzieje, że już nigdy jej nie porzuci. Nawet jeśli jej serce będzie przy każdym spotkaniu usychać i pękać, nawet jeśli będzie się uśmiechać, a w domu płakać z powodu tęsknoty za nim. Nie chciała go znowu stracić, nie chciała stracić jedynej osoby, przy której potrafiła być tak niemiła, przy której jej cięty język wchodził na wyższy poziom. To dzięki niemu była teraz jednym z lepszych eliksirowarów w Londynie, to on zmusił ją swoim brakiem wiary w jej umiejętności do pracowania nad nimi. To on sprawił, że nie poddała się, gdy ćwiczyła animagię.

Gdy jej odpowiedział zasłoniła usta z cichym śmiechem. Czasami bawiło ją to jak próbował być poważny nawet w sytuacjach, gdy nie musiał. W końcu mógł się rozluźnić, nie było tu jego siostry, żony, ani wymagającego ojca. Była ona. Mógł wypuścić swojego demona i pozwolić mu polatać, mógł się rozluźnić i odczepić tą deskę z gwoździami przytwierdzoną do jego kręgosłupa. Mógł być po prostu Augustusem Rookwoodem, którego poznała w opuszczonej łazience dziewcząt. Pokazać jak manipuluje, flirtuje, jak działa jej na nerwy i wyciąga z niej to co najlepsze i najgorsze jednocześnie, jak lepi z tego tą małą zadziorną Avelinę Paxton.

Gdy poczuła jego usta na swoim policzku poczuła jak robi się czerwony, jak robi jej się ciepło, jak w brzuchu przewraca się stado buchorożców biegnących w stronę tacy z ciastkami owsianymi, a w jej głowie pojawił się ten pocałunek, który zwalił ją z nóg. Poczucie zdrady wróciło do niej podwójnie, ale nie dała tego po sobie poznać. Miała zacząć z nim od nowa, mieli zbudować podwaliny pod swoją przyjaźń, a potem powoli budować to w górę i nie pójść z tym za bardzo w bok w kierunku innego uczucia, innej relacji, które stała tuż obok.

– Tak, pociągiem. I nie wiem dokąd cię zabieram – sprostowała z szerokim uśmiechem. Złapała jego dłoń ciągnąc go w kierunku miejsca, gdzie mogli kupić bilety na pociąg. Rzuciła przypadkową sumę pieniędzy na ladę w okienku, uśmiechnęła się przyjemnie do kobiety i powiedziała jej, że chce bilet na najbliższy pociąg w jakąkolwiek stronę, do jakiegokolwiek miasta, która jest możliwa za te pieniądze. Po chwili miała w ręce bilety. Odwróciła się do Augustusa. – Musimy iść na peron pierwszy tor drugi, odjazd mamy za trzy minuty, więc musimy się pośpieszyć – odpowiedziała patrząc na niego z ciekawością, czy się na to zgodzi. Potrzebne były zmiany, a lato to idealny moment.

Pan z Ministerstwa Magii
Tak zawsze genialny
Idealny muszę być
Mierzy 176 cm wzrostu i waży 74 kg. Jest postawnej budowy, ani gruby, ani chudy. Włosy ma ciemnobrązowe, podobnie jak oczy, tylko te z kolei o nieco jaśniejszych tonach. Zwykle chodzi dumnie wyprostowany, z lekko uniesionym podbródkiem. Gestykulacja i dykcja typowa dla arystokraty. Wraz z początkiem lata zamienił brodę na rzecz gustownego wąsa.

Augustus Rookwood
#5
03.09.2023, 21:26  ✶  
Nie miałem bladego pojęcia, co kombinowała Avelina. Jej słowa na temat tego, że nie wie dokąd mnie zabiera, nieźle zbiły mnie z tropu. Ba!, przy tym nie była zmieszana ani wybita z rytmu, po prostu się uśmiechała jak oszalała. Szeroko, beztrosko, niewinnie. A ja z kolei musiałem wyglądać na nieźle zaskoczonego, ale nie powiedziałem nic, bo nie miałem pojęcia, co mógłbym rzec w podobnej sytuacji. Tylko odprowadziłem ją spojrzeniem, kiedy szła do kasy. Byłem tak wstrząśnięty tą sytuacją, że nawet nie pomyślałem o tym by włożyć jej w dłonie pieniądze. Nie będzie przecież płaciła za moje spełniające się fantazje podróżnicze.
Zamiast tego stałem wpierw zaskoczony, a kiedy się z tego zaskoczenia otrząsnąłem, przyjrzałem się uważnie jej aparycji, bardziej zwróciłem uwagę na to jak była ubrana. Wyrosła. Co prawda marynarka dosyć sprawnie zakrywała górę jej ciała, podobnie jak sukienka dół, ale łydki miała gołe, na stopach buty. Pomyślałem, że ciekawie byłoby badać resztę jej nóg, skrytą pod czarną sukienką...
Odchrząknąłem i zamrugałem kilkakrotnie. Nie mogłem mieć podobnych myśli w swojej głowie. Zaprosiłem ją tutaj jako przyjaciółkę i to w przyjaźni chciałem z nią pozostać. Przez ostatnie godziny dobitnie postanowiłem sobie, że nie było mowy o jakiejkolwiek możliwości zdradzenia Imogen. Nie mogłem jej tego zrobić. Za nic w świecie. Chciałem później porozmawiać o tym z Aveliną, wyrzucić to z siebie. Tak będzie dobrze. Najważniejsze żebyśmy się ze sobą za bardzo nie spoufalali i byli szczerzy - tak należało to zrobić. Żadnego unikania się, mijania, wrzeszczenia na siebie czy wyklinania. Jak cywilizowani czarodzieje. Otóż to.
- Peron pierwszy, tor drugi - powtórzyłem sobie głośno, po czym zacząłem namierzać wzrokiem odpowiedni peron, aczkolwiek nie za długo to robiłem, bo zaraz wróciłem spojrzeniem do Aveliny. Trzy minuty. Tylko trzy minuty. Nie wydawała mi się być osobą, która wpada kilka minut przed czasem, szczególnie nie wiedząc, gdzie jedzie...
- Możesz mi powiedzieć, co się dzieje? Gdzie jedziemy? - zapytałem nieco zaniepokojony.
Nie miałem pojęcia, w co się wpakowałem. Niby Avelina wyglądała na przekonaną, ale te skrawki informacji, które otrzymałem, brzmiały irracjonalnie. W dodatku patrzyła na mnie, jakbym był jej eksperymentem. Z reguły to ja robiłem eksperymenty i to ja patrzyłem z ciekawością na eksperyment, a nie odwrotnie.
Alchemiczny Kot
I cannot reach you
I'm on the other side
Avelina mierzy 157 centymetrów wzrostu i waży około 43 kilogramów. Nie jest blada, wręcz zawsze opala się na brązowo. Ma ciepłe brązowe oczy, które podejrzliwie patrzą na obcych i radośnie na przyjaciół. Usta ma pełne i czasami pomalowane czerwoną szminką, gdy się uśmiecha pokazuje przy tym zęby nie mając nad tym kontroli. Włosy ma brązowe i zwykle proste. Czasami jak nie zadba o nie to puszą się jej od wilgoci. Ubiera się w szerokie, kolorowe spodnie i luźne bluzy. Czasami narzuci na siebie szatę. Na pierwszy rzut oka Avelina sprawia wrażenie osoby spokojnej i cichej. Wokół niej zawsze unosi się zapach palonego drewna, pod którymi tworzy swoje mikstury oraz suszonej nad kominkiem lawendy. Nie jest to zapach szczególnie mocny, ale wyczuwalny. Dopiero przy bliższym poznaniu można stwierdzić, że jest też wesoła i czasami zabawna. Jest osobą dosyć sprzeczną, ponieważ walczą w niej dwie osoby październikowy Skorpion i numerologiczny Filozof.

Avelina Paxton
#6
03.09.2023, 22:03  ✶  

Nie mogła powstrzymać radości i podniecenia z powodu swojego szalonego pomysłu. Nigdy nie sądziła, że wybierze się w taką podróż, przecież to nie było do niej podobne. Zawsze musiała mieć plan, wszystko poukładane, idealne, perfekcyjne i bez niespodzianek. A dzisiaj postanowiła kupić bilety gdziekolwiek i wybrać się z Augustusem w podróż, która nie miała planu. Wzruszyła na jego pytania ramieniem. Skoro on mógł robić z jej głowy sieczkę ona postanowiła zrobić dokładnie to samo z jego głową. Ponownie złapała jego dłoń i pociągnęła w kierunku peronu, z którego zaraz miał odjeżdża ich pociąg. Przed nosem trzymała bilety, aby wiedzieć, w który przedział mają wsiąść. Gdy wypadła na odpowiednie miejsce spojrzała na oznakowania i wsiadła z Augustusem do odpowiedniego transportu.

– Jedziemy dooo – spojrzała na bilet – do Manchesteru z przesiadką w Sheffield. Tam też nie byłam nigdy, ale może być ciekawie – w końcu mu odpowiedziała. Minęła go i ruszyła szukać ich przedziału. Gdy go znalazła zrozumiała, że póki co siedzieli sami. To dobrze. Będą mogli porozmawiać.

Usiadła przy oknie i zarzuciła nogę na nogę i spojrzała na wąsacza Rookwooda. Uśmiechała się do niego przyjemnie i lekko. Czuła się mniej zdenerwowana, gdy miała nad nim pewnego rodzaju przewagę. Wiedziała, że mężczyzna w końcu to zmieni, bo nie był on osobą, która akceptowała takie sytuacje, ale ona tego potrzebowała. Potrzebowała utrzeć mu nosa za to jak bardzo zmamił jej umysł i serce, za to, że obudził w niej uczucia, których nie chciała budzić, za to, że udowodnił jej, że go kocha i była gotowa ulec mu w jego propozycji zdrady. Gdyby wiedziała, że on się rozmyślił zapewne nie wsiadłaby do tego pociągu, zapewne nie zgodziłaby się na tę podróż, a wręcz przeciwnie. Wolałaby się z nim umówić na jakiejś ławce w parku obserwując kaczki. Zamiast tego jej serce chciało bić nadzieją do jego dłoni, ust i spojrzenia. Chciała, aby znowu złożył pocałunek na jej ustach, ale nigdy sama o to nie poprosi, bo nie miała aż takiej odwagi.

Pan z Ministerstwa Magii
Tak zawsze genialny
Idealny muszę być
Mierzy 176 cm wzrostu i waży 74 kg. Jest postawnej budowy, ani gruby, ani chudy. Włosy ma ciemnobrązowe, podobnie jak oczy, tylko te z kolei o nieco jaśniejszych tonach. Zwykle chodzi dumnie wyprostowany, z lekko uniesionym podbródkiem. Gestykulacja i dykcja typowa dla arystokraty. Wraz z początkiem lata zamienił brodę na rzecz gustownego wąsa.

Augustus Rookwood
#7
04.09.2023, 19:26  ✶  
Nie wierzyłem. Po prostu wzruszyła ramionami na moje pytanie. Wzruszyła ramionami! Miałem ochotę jej wlać w ten jędrny tyłek za to, jaka była niegrzeczna. Czyżby zapomniała, z kim miała do czynienia?! Cholera! Szczególnie że to nie było do niej podobne! Kompletnie się tego nie spodziewałem! Avelina Paxton, którą znałem, nie była w stanie czynić w swoim życiu tak irracjonalnych rzeczy, a jednak... Zbywała mnie i w dodatku ewidentnie kupiła bilety na ślepo. Jechaliśmy w pizdu.
Nie wierzyłem, w co daję się wciągnąć. Szedłem tuż za nią jak ten głupi, ale zapewne bardziej z tego względu, że nie zamierzałem puścić jej samej, puścić jej dłoni. Co to to nie! Ścisnąłem ją nawet nieco mocniej, byleby jej nie puścić. Choć to nie mieściło się w granicach zdrowego rozsądku, wręcz daleko od nich, jak najdalej.
Miała szczęście z tym, że moja dłoń spleciona z jej dłonią sprawiała, że czułem się nieco pewniej, cieplej, jakby na miejscu, choć właśnie pędziliśmy na odpowiedni peron, bo czas gonił. Resztę drogi pewnie biegliśmy, bo pociąg już czekał na stacji, kiedy znaleźliśmy odpowiednie miejsce na start naszej podróży. Nawet nie zdążyłem spojrzeć, gdzie zmierza, kiedy wpadliśmy na schody, drzwi już były zamykane. Ja tak nie podróżowałem, ja tak nie żyłem.
- Świetnie - odparłem nad wyraz ironicznie. Nie miałem w naturze by robić rzeczy na chybił trafił czy na ostatnią chwilę, czy i tak, i tak, i zdawało mi się, że Paxton też tak miała. Musiałem jednakże się mylić, bo ją ewidentnie bawił takich rozkład rzeczy. Odetchnąłem więc głęboko i poszedłem za nią by rozsiąść się w odpowiednim przedziale. Zająłem miejsce naprzeciwko Aveliny by również podziwiać widoki. Przy oknie też było lepsze światło do czytania.
Nie uszło mojej uwadze, że założyła nogę na nogę, jak gdyby umyślnie chciała mnie kusić. Założyłem, że sam sobie to dopowiadałem, gdyż Avelina jasno określiła, że nie interesuje ją nakłanianie mnie do zdradzenia żony. Częściowo byłem jej za to wdzięczny, częściowo żałowałem, że nie mogę zasnąć w jej objęciach i w nich się budzić. Ech, ale to były tylko marzenia ściętej głowy. Poza tym byłem na nią nieco zły. Gdybym wiedział, co sobie wymyśliła z tą podróżą, to zostałbym w domu albo pojechał sam.
- Możesz mi powiedzieć, co my najlepszego wyrabiamy? - zapytałem ją poniekąd przerażony, bo dziewczyna straciła na rozumie, skoro cieszyła się, że jedziemy do Manchesteru. I to z przesiadką w Sheffield. Kawał drogi. Na dodatek ostatecznie nie mieliśmy skończyć nad morzem, gdyż do morza z Manchesteru było jeszcze trochę... - Mieliśmy wylądować nad morzem, a w takim układzie spędzamy czas nad którąś z zasyfionych rzek Manchesteru albo w Manchesterze musimy zorganizować podróż do Liverpoolu, bo zdaje mi się, że z Manchesteru to właśnie tam będziemy mieć najszybszą drogę do morza... - stwierdziłem, zaczynając analizować sytuację, w której się znaleźliśmy. Było tyle wiosek niedaleko Londynu. Rybackich, nierybackich. Różnych! A my właśnie jechaliśmy przez całą Anglię żeby zobaczyć wodę! Nasze położenie wołało o pomstę do nieba.
- Chyba że wysiądziemy na najbliższej stacji i zawrócimy się w drugą stronę. Myślę, że to byłoby najbardziej rozważną opcją - odparłem, przyglądając się jej kolanom. Zamrugałem kilkakrotnie, kiedy do mnie to dotarło i uniosłem spojrzenie na twarz tej przebrzydłej dziewuchy. Dziś jej nie lubiliśmy. A fe! Robiła mi na przekór. Znowuż. Wstrętna, zarozumiała Krukonka.
Alchemiczny Kot
I cannot reach you
I'm on the other side
Avelina mierzy 157 centymetrów wzrostu i waży około 43 kilogramów. Nie jest blada, wręcz zawsze opala się na brązowo. Ma ciepłe brązowe oczy, które podejrzliwie patrzą na obcych i radośnie na przyjaciół. Usta ma pełne i czasami pomalowane czerwoną szminką, gdy się uśmiecha pokazuje przy tym zęby nie mając nad tym kontroli. Włosy ma brązowe i zwykle proste. Czasami jak nie zadba o nie to puszą się jej od wilgoci. Ubiera się w szerokie, kolorowe spodnie i luźne bluzy. Czasami narzuci na siebie szatę. Na pierwszy rzut oka Avelina sprawia wrażenie osoby spokojnej i cichej. Wokół niej zawsze unosi się zapach palonego drewna, pod którymi tworzy swoje mikstury oraz suszonej nad kominkiem lawendy. Nie jest to zapach szczególnie mocny, ale wyczuwalny. Dopiero przy bliższym poznaniu można stwierdzić, że jest też wesoła i czasami zabawna. Jest osobą dosyć sprzeczną, ponieważ walczą w niej dwie osoby październikowy Skorpion i numerologiczny Filozof.

Avelina Paxton
#8
16.09.2023, 19:09  ✶  

Jego dezorientacja była dla niej miodem na sercu, sprawiało jej to ogromną przyjemność widząc jak burzy jego świat i wizję jej samej. Wiedziała, że wolał jak była zwykłą alchemiczką siedzącą za kotłem z wywarem, z włosami spiętymi w koka nad jej karkiem, za rumieńcami, które pojawiały się, gdy w szkole próbował ją zawstydzać. Wiedziała, że wolał, aby była cicha, uległa, niepewna swojej wartości, ale to się już dawno zmieniło. Przestała być słaba i nieśmiała wobec niego. Avelina nigdy nie należała do nieśmiałych osób, te dziwne uczucia wywoływał w niej właśnie ten konkretny Rookwood. Powodował, że czuła się przy nim zawstydzona, że rumieniła się, gdy na nią patrzył, że peszyła się, gdy ją przypadkiem dotknął. Teraz chciała udowodnić bardziej sobie niż jemu, że taka nie jest, że nie będzie miał nad nią przewagi. Nadal wywoływał w niej dreszcz podniecenia, gdy ścisnął jej dłoń, wręcz prąd przeszedł jej przez ramię, aż do szyi, na której pojawiła się na krótką chwilę gęsia skórka. Nie dała jednak po sobie poznać, że było to dla niej przyjemne, bo bała się tego momentu, gdy on sobie uświadomi, że tak na nią działa.

Obserwowała go uważnie. Nogi nadal były w tej samej pozycji, ramiona splotła na piersi, a jej wzrok spoczął na jego twarzy. Na ustach zatańczył ten delikatnie złośliwy, pewny siebie avelinowski uśmiech, który zawsze posyłała mu, gdy nad nim górowała w wiedzy jak jeszcze chodzili do Hogwartu. Bawiło ją to jak bardzo nie lubił tracić kontroli, jak bardzo chciał mieć wszystko zaplanowane. Tak, ona sama też to lubiła, też lubiła mieć świat poukładany, ale Augustus Rookwood zniszczył ten świat w momencie, gdy ją pocałował, gdy powiedział jej, że jest dla niego ważna, że zawsze myślał tylko o niej. Zniszczył go pozostawiając w totalnej rozsypce i ona też chciała zniszczyć jego świat. Chciała podeptać to, co próbował kontrolować. Chciała być zła tak bardzo jak on.

– Proszę bardzo, możesz to zrobić – uniosła podbródek wyżej patrząc na niego zagadkowo. – Chce pojechać byle gdzie, chce wsiąść w pociąg byle jaki i spędzić czas byle jak, a ty możesz mi w tej podróży towarzyszyć, albo wrócić do domu – postawiła obie nogi na ziemi dostrzegając jego słabość, której się dopuścił i spojrzał w nieodpowiednie miejsce na jej ciele. Oparła łokcie na udach i pochyliła się ku niemu. – Chce zaszaleć, chce poczuć, że żyje. Mam dosyć planowania, mam dosyć analizowania, mam dosyć myślenia o tym, że jesteś pieprzoną zagadką i oszustem – wyszeptała ostatnie słowo delikatnie mrucząc niczym złośliwy, leniwy kot, którym w pewnym sensie była. Oparła się z powrotem o oparcie kanapy pociągowej i spojrzała przez okno opierając łokieć o fragment parapetu okna, a podbródek opierając na swojej dłoni. – Nie chce zawracać sobie głowy planowaniem i myśleniem, chce odpocząć od tego i nie obchodzi mnie to, czy ci się to podoba. Chcesz spędzić ze mną czas? To proszę bardzo, ale na moich warunkach. Z dala od naszych domów i… rodzin – w pewnym sensie chciała uciec od ich stałego otoczenia, w którym ciągle myślała o jego żonie i o tym, że ją dotykał jeszcze tego samego dnia, w którym pocałował jej własne usta wyznając swoje uczucia.

Pan z Ministerstwa Magii
Tak zawsze genialny
Idealny muszę być
Mierzy 176 cm wzrostu i waży 74 kg. Jest postawnej budowy, ani gruby, ani chudy. Włosy ma ciemnobrązowe, podobnie jak oczy, tylko te z kolei o nieco jaśniejszych tonach. Zwykle chodzi dumnie wyprostowany, z lekko uniesionym podbródkiem. Gestykulacja i dykcja typowa dla arystokraty. Wraz z początkiem lata zamienił brodę na rzecz gustownego wąsa.

Augustus Rookwood
#9
16.09.2023, 22:46  ✶  
Miałem wrażenie, że na powrót stawałem się tym butnym młodzieńcem, co to pobierał lata temu nauki w Hogwarcie. Siedziałem naprzeciwko Aveliny, dorosłej Aveliny, aczkolwiek miałem wizje okropne, kuszące ku temu by zmazać jej ten cwaniacki uśmiech z twarzy. Robiła to specjalnie, robiła to nie zgodnie ze sobą czy też przeciwko sobie, ale przeciwko mnie. Nie miałem pojęcia, co jej takiego zrobiłem, ale najwyraźniej dalej chodziło o to, że byłem czystej krwi Ślizgonem, a ona półkrwi smarkulą. No, i teraz miałem żonę, co mi wypomniała parę razy.
A jednak dalej igrała ze mną, bawiąc się w swoją grę. Przeklinałem siebie, że powoliłem sobie na zbyt długie zapatrzenie się w jej nogi, bo teraz wykorzystywała sytuację, moją słabość. Wyłapała to. Cwana. Nie bez powodu pochyliła się w ten sposób, ukazując w większej okazałości swoje piersi. Robiła to specjalnie i tego, cóż, również bym się po niej nie spodziewał. I wygrywała, bo właśnie zastanawiałem się, jakby to było je ścisnąć, poczuć ich miękkość i ciepło... Ale i nie to było w tym wszystkim najgorsze. Najgorsze było jednakże to, że nie mogłem jej samej zostawić na tej szalonej drodze, bo najwyraźniej oszalała, chcąc mi udowodnić jeden czort wie co.
- Jaka to się nagle silna i niezależna zrobiłaś... Przyznaj, że po prostu chcesz mi utrzeć nosa - odparłem, odchrząkując wpierw i poprawiając się na swoim miejscu. Nie chciałem się przypadkiem za bardzo podniecić, szczególnie że przebywaliśmy w pociągu, a ja nie zamierzałem dawać Avelinie dodatkowej satysfakcji poprzez własną porażkę. Przetarłem palcem wskazującym lewej dłoni dolną wargę, po czym westchnąłem ciężko. Trafiłem między młot a kowadło. Na własne życzenie.
- Uważaj sobie, Paxton, bo jak tak dalej będziesz pogrywać, to wyjdzie ze mnie ten Ślizgon, co to go miałaś okazję poznać wśród murów Hogwartu. I wtedy faktycznie będę pieprzoną zagadką, gdyż oszustem... Cóż, oszustem to ja jestem od zawsze na zawsze. Taka krew - odparłem udawanie pewny siebie, lekko zadziorny. Uśmiechnąłem się do niej zjadliwie, śmiejąc się niej pod nosem. Nie na długo, bo zaraz zaśmiałem się bardziej. - Bardzo mi schlebia, że tak intensywnie o mnie myślisz, że w końcu potrzebujesz od tego wytchnienia - dodałem by przypadkiem nie uciekło nigdzie to spostrzeżenie. Postanowiłem nieco jej dokuczyć, więc przebrałem paluszkami w górze, udając wedle teatralnych sztuk, że coś czaruję dłońmi. Nie było to potrzebne dla efektu, ale robiłem sobie właśnie żarty, więc czemu by nie pobawić się w podrzędnego aktora? Postanowiłem nieco przesunąć lewą połę kurtki mojej towarzyszki, by nieco odsłonić jej obojczyk.
Jeśli się udało, uśmiechnąłem się jeszcze szerzej ze złośliwością i pewnie diabelskim błyskiem w oku, i zapewne rzuciłem coś w stylu, że tak lepiej nowej Avelinie.

Rzucam sobie rekreacyjnie na transmutowanie ułożenia jednego z połów kurtki Aveliny
Rzut T 1d100 - 98
Sukces!

Rzut T 1d100 - 64
Sukces!
Alchemiczny Kot
I cannot reach you
I'm on the other side
Avelina mierzy 157 centymetrów wzrostu i waży około 43 kilogramów. Nie jest blada, wręcz zawsze opala się na brązowo. Ma ciepłe brązowe oczy, które podejrzliwie patrzą na obcych i radośnie na przyjaciół. Usta ma pełne i czasami pomalowane czerwoną szminką, gdy się uśmiecha pokazuje przy tym zęby nie mając nad tym kontroli. Włosy ma brązowe i zwykle proste. Czasami jak nie zadba o nie to puszą się jej od wilgoci. Ubiera się w szerokie, kolorowe spodnie i luźne bluzy. Czasami narzuci na siebie szatę. Na pierwszy rzut oka Avelina sprawia wrażenie osoby spokojnej i cichej. Wokół niej zawsze unosi się zapach palonego drewna, pod którymi tworzy swoje mikstury oraz suszonej nad kominkiem lawendy. Nie jest to zapach szczególnie mocny, ale wyczuwalny. Dopiero przy bliższym poznaniu można stwierdzić, że jest też wesoła i czasami zabawna. Jest osobą dosyć sprzeczną, ponieważ walczą w niej dwie osoby październikowy Skorpion i numerologiczny Filozof.

Avelina Paxton
#10
16.09.2023, 23:43  ✶  

Uniosła brwi widząc jak ta jego złość wylewa się z niego litrami. Czekała aż wybuchnie, aż wyrzuci z siebie te wszystkie złości i zagadkowe uczucia. Ona nadal będzie cicha i tajemnicza, nadal nie będzie chciała dać się mu złapać. Oboje jednak nie byli świadomi, ze dziewczyna już powoli wpadała w jego sieć, że powoli stawała się jego częścią, jego osobą, która będzie chciała stać za nim murem. Avelinę to przerażało, sprawiało, że dziewczyna chciała uciec, schować się i nie wychodzić ze swojej kryjówki przez najbliższe lata, ale zaraz potem uświadamiała sobie, że przecież przez ostatni czas dokładnie to robiła i nie pomogło, bo on pojawił się, błysnął białymi zębami w cudownym uśmiechu, spojrzał tymi zaskakującymi, zagadkowymi oczami na nią i po prostu spadała w jego sieć, do jego lwiej jamy bez wyjścia.

– Zawsze chciałam ucierać ci nosa, zapomniałeś? I zawsze była niezależna. Nigdy nie potrzebowała ludzi, to też zapomniałeś? – zapomniał ile nocy wymykała się, aby się z nim spotkać, zapomniał, że nikt nie zwrócił nawet na to uwagi? Zapomniał, że wymykała się dla niego do cieplarni, aby kraść składniki na jego głupie eliksiry? Zapomniał, że prosiła o niektóre składniki profesorów jeśli nie mogła zdobyć ich na własną rękę i nikt tego nie zauważył? Czasami naprawdę wydawał się być taki głupi, jak dziecko we mgle, które zapominało o istotnych aspektach ich znajomości. Gdy przesunął palcem po wardze w podbrzuszu Aveliny zatańczyły motyle, więc odwróciła od niego wzrok ponownie wlepiając oczy w widok za oknem. Tam było bezpieczniej. On źle na nią działał.

– Może chcę, abyś był po prostu sobą? – zapytała patrząc na niego i ignorując jego przytyk do jej myślenia o nim. Doskonale zdawał sobie sprawę, dlaczego o nim myślała. Tak bardzo chciała móc też uciec po spotkaniu z nim do innej osoby, ale nie mogła. On miał żonę, mógł zająć myśli kimś innym, miał dzieci, które pewnie zasypywały go prośbą o zabawę lub po prostu pytaniami. Ona wracała do pustego domu, kładła się na łóżku i patrzyła w sufit myśląc o nim,  jego ustach na jej własnych. Chciałaby pójść w miasto, spotkać jakiegoś mężczyznę i zająć myśli kimś innym. Stworzyć swój własny świat, swój własny domek, a nie mogła, bo była pieprzonym samotnikiem bez możliwości posiadania ukojenia dla swoich myśli, a on jeszcze śmiał jej wypominać to, że o nim myślała?

Gdy poczuła jak jej kurtka osuwa się z jej ramienia spojrzała na niego zaskoczona w następnej chwili marszcząc ze złością brwi. Czemu sama nie wpadła na to, aby nauczyć się magii bezróżdżkowej. Byłoby łatwiej jej używać wśród mugolskich miejsc.

– Myślałam, że wychowano cię na człowieka z klasą, a nie prostaka – zauważyła poprawiając swoją kurtkę. – Ten obszar mojego istnienia jest dla ciebie niedostępny – fuknęła.

« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości
Podsumowanie aktywności: Avelina Paxton (5039), Augustus Rookwood (5600)


Strony (3): 1 2 3 Dalej »


  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa