Od kolacji z Aveliną miałem niemałe wyrzuty sumienia, które pojawiały się rano, kiedy budziłem się u boku małżonki, a które nasilały się szczególnie przy rodzinnych śniadaniach oraz obiadach, a także podczas wieczornych zabaw z dziećmi. Ba!, wciąż męczyły mą głowę, kiedy kładłem się spać i jedyną rzeczą, która mnie wtedy ratowała to eliksir usypiający. Od Aveliny.
Nie byłem w stanie pogodzić niczego ze sobą, nie raniąc którejś ze stron. Właściwie każdy wariant był beznadziejny i czułem, że muszę odetchnąć, znaleźć się w innym skrawku świata by nie zwariować. Nie do końca byłem świadom tego, dlaczego napisałem do Aveliny o spotkanie, o towarzyszenie w tej wędrówce. Miałem nieodparte wrażenie, że pomoże mi w uziemieniu burzy emocji w mojej głowie. Jakby nie patrzeć, zdawała się być bardziej rozważna podczas naszej kolacji. Ja z kolei, gdyby nie Avelina, w końcu wylądowałbym z nią przed ołtarzem. Albo coś. Zapewne tak by było, gdyby nie jej obawy, nie moje małżeństwo i te wszystkie sprawy, które krzyczały bym miał głowę na karku.
Ucieszyłem się, że przystała na moją propozycję bez większego „ale”. Nieco nurtowały mnie jej warunki, ale podróż pociągiem nie wydawała się być złym pomysłem, szczególnie jeśli chcieliśmy się dostać w okolice morza. Może niepotrzebnie zaświtało mi ono w głowie, ale najwyraźniej tego potrzebowałem. Szum wody, śpiew ptaków i wgryzający się wszędzie, zadziorny piasek.
Zaraz po śniadaniu zjawiłem się na stacji. Nie zabierałem zbyt wielu rzeczy. Właściwie tylko różdżkę, fiolkę eliksiru na uspokojenie oraz sakwę z pieniędzmi, ale zabrałem ze sobą elegancką, skórzaną torbę, bo mnie pokusiło złapać jedną z ostatnio czytanych książek. Właśnie, dla pewności sprawdziłem trzykrotnie, policzyłem, czy wszystko mam i spojrzałem na zegarek. Nie podałem Avelinie konkretnych wskazówek godzinowych, więc spodziewałem się spędzić trochę czasu wśród tego tłumu mugoli. Trochę kiepski początek na spędzenie dnia w wyciszeniu. Przekrzykiwali się, nawoływali, gwizdali. Powiedziałbym, że to najgorsze, co mogłoby mnie spotkać, ale lata temu tu zaczynałem podróż do Hogwartu. Dokładnie na ukrytym peronie dziewięć i trzy czwarte. Na parę dobrych miesięcy uwalniałem się od domu.