• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Scena główna Ulica Śmiertelnego Nokturnu Podziemne Ścieżki v
1 2 Dalej »
[08.07.72] Lucky Luk & Maeve Chang, Palarnia Changów

[08.07.72] Lucky Luk & Maeve Chang, Palarnia Changów
Czarodziej
Forget shit and move on
180 wzrostu, 75 kg. Ciemno brązowe włosy jaśniejące w słońcu, brązowe oczy. Wysportowana sylwetka sprawiająca wrażenie tej bardziej zwinnej niż silnej. Porusza się lekko, swobodnie. Sprawia wrażenie kogoś z kim łatwo i chętnie się rozmawia, otwartego. Spojrzenie ma pełne ciekawości, entuzjazmu. Sposób i to co mówi często intryguje, bawi. Choć jest wilkiem to niewątpliwie jest w nim coś lisiego.

Lucky Luke
#1
04.12.2023, 14:50  ✶  
Krok miał żwawy. Właściwie prawie biegł. Serce kołatało się niespokojnie w piersi, lecz nie z powodu wysiłku, a oburzenia i wyraźnego niepokoju. Jak to w ogóle mogło się stać?! W jednej chwili człowiek toczy swój garb uroczy przez tę piaskownicę zwaną życiem we względnej harmonii. W drugiej... no właśnie, jak to właściwie nazwać?!
- Maeve! - z impetem pchnął drzwi palarni pojawiając się w progu. Światłość dnia zza jego pleców nieco heroicznie obrysowywała jego sylwetkę. Skrzydło drzwi wymiotło do wnętrza lokalu świeże powietrze. Gęste powietrze skołtuniło się od podmuchu. Mrużąc oczy przeczesywał mętne wnętrze poszukując pożądanej osoby. Było same południe więc kiedy wszedł do tej ponurej pieczary właściwie oślepł od ciemności. Przedramieniem przetarł pot z czoła, kiedy w końcu w nieruchomej sylwetce przy ladzie dostrzegł czarownicę - Jesteś! Czemu siedzisz i nic nie mówisz. Szukam cię po całym Nokturnie... - Zamilkł na chwilę. Zbrakło mu powietrza w płucach od tego pośpiechu i może i dobrze bo w tej krótkiej chwili dostrzegł jak jeden z klientów kierujący się do wyjścia zamarł w napięciu i patrzył na niego jak na oszołoma. Chwila konsternacji. No tak. Powinien się zachować, a i mogła go nie rozpoznać. Przynajmniej nie w tym momencie. Był węższy niż... zazwyczaj. Przynajmniej w talii bo klatka piersiowa ponętnie wypełniała kwiecistą, męską koszule testując wytrzymałość guzików. Biodra uniemożliwiały utrzymanie spodni w pasie więc spięte były nieco poniżej opierając się na kościach biodrowych. Nogi stały się smuklejsze i nie wypełniały nogawek sprawiając, że spodnie mimo wszystko wydawały się nieco workowate. Włosy zyskały na długości okalając już nie tak kanciasta szczękę. Charlie ściągnął w zakłopotaniu brwi wykrzywiając usta w wymuszonym uśmiechu tworząc pozory normalności dla gapia z którym się minął. Podszedł do lady - To ja, Luke - wyszeptał głosem wysokim, kobiecym bo tak - był w tym momencie kobietą! Miał ochotę to wykrzyczeć.
Screeeeeeeam
femininomenon
I'm feeling amazing,
I'm fucking amazing;
I'm high as a kite,
I'm sat here picturing you naked

Nie da się Mewy opisać, bo jest metamorfomagiem. Nikt nie wie, jak tak naprawdę wygląda, bo zmienia wygląd jak rękawiczki. Nie tylko wybitnie często podszywa się pod innych, ale też manipuluje aparycją nawet gdy pozostaje przy własnej tożsamości, bo chce w oczach innych utrzymać pewne wrażenie. W jej codziennym wyglądzie da się znaleźć kilka cech wspólnych: azjatyckie rysy, zwykle czarne włosy średniej długości, chłopięcy ubiór. Nosi się - i poniekąd zachowuje - jak bad boy, ewidentnie nie próbując nigdy być damą. Zawsze da się ją poznać po zadziornym spojrzeniu oraz ostrym sposobie wypowiedzi. No i tej bezczelnej pewności siebie.

Maeve Chang
#2
04.12.2023, 23:10  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 04.12.2023, 23:12 przez Maeve Chang.)  
Ruch był jak na cmentarzu komunalnym; poza grabarzem ani żywej duszy, no może nie licząc tego jednego typa, co godzinę temu go wynieśli nogami do przodu, bo nikomu się nie chciało stwierdzać zgonu. Mewa uniosła brwi w niemym pytaniu, czy to zmógł denata sen alkoholowy, czy raczej wieczny, na co targający go ochroniarz wzruszył jedynie ramionami. Dzień jak co dzień - opuściła głowę na oparcie krzesła i też wróciła do spania.
Zwykle wystarczył ruch drzwiami i subtelny dźwięk odbijającego się od nich dzwoneczka, by wyrwać ją z letargu. Nie rozumiała, po co od razu ten krzyk, podnoszenie rabanu. Zerwała się wręcz, słysząc dźwięk swojego imienia przekraczający tolerowaną przez człowieka liczbę decybeli, po czym odruchowo złapała sekator, co zawsze leżał nieopodal tego bluszczu, żeby w razie czego rzucić w napastnika. Pod nosem wymknęło się przestraszone co jest, kurwa. Przy okazji zrzuciła kilka kadzideł z blatu.
Nie cisnęła sekatorem oczywiście; zamiast tego stała tam taka troszeczkę zblazowana, gapiąc się na prawo i lewo, jakby szukając skitranej gdzieś za kotarą reporterki Czarownicy, która chciała ją złapać w ukrytą kamerę. Cała konsternacja stąd, że osoba, która ją odwiedziła, niechybnie znała Mewę, a Mewa tej osoby już nie za bardzo. Jakoś oczy wydawały się znajome, przez co się zaczęła zastanawiać, czy to może nie jest jakaś panna z Kościanego, ta z tych gościnnych w kroku - co jeśli spędziły kiedyś noc i ona jej nie pamiętała? Czy powinna udawać, że pamięta? A co jeśli źle zgadnie imię i skończy się to przemocą fizyczną? Całe szczęście, że z tego dzieci być nie może, przynajmniej ta jedna troska nie spędzała jej teraz snu na służbie z powiek.
Nawet nie wiedziała, co odpowiedzieć. No jak to gdzie miała się podziewać, jak nie w Palarni? No dobra, mogła być jeszcze w Głębinie, ale poza tym to ostatnio nigdzie się nie szlajała. Kimkolwiek była ta kobieta, chyba najwyraźniej nie znała jej tak dobrze, bo przecież najbardziej oczywistym jest szukanie Changówny w Palarni Changów.
Może nie dostrzegała w tym drugiego dna? Ale jak miała się skupić na analizie, jak piersi jej gościa próbowały wyskoczyć z koszuli?
- Och - wydała z siebie odgłos niby-zrozumienia, bo wpierw wcale nie brzmiała na przekonaną, gdy panienka się przedstawiła. - Och! Luke! - Dopiero teraz zabrzmiała, jakby dotarło. Zauroczenie wdziękami malujące się na twarzy Maeve szybko zniknęło, kiedy okazało się, że to jednak facet przebrany za babę. Ten żart nie jest aż tak śmieszny.
- Wybacz, że tak niedyskretnie zapytam, ale skąd masz takie bimbały? - Zagaiła, uśmiechając się szelmowsko. Oparła się całym ciałem na kontuarze, będąc w pełnej gotowości do naigrywania się z kolegi.


I wanna skin you alive
I wanna wear your flesh
— like a costume —
Czarodziej
Forget shit and move on
180 wzrostu, 75 kg. Ciemno brązowe włosy jaśniejące w słońcu, brązowe oczy. Wysportowana sylwetka sprawiająca wrażenie tej bardziej zwinnej niż silnej. Porusza się lekko, swobodnie. Sprawia wrażenie kogoś z kim łatwo i chętnie się rozmawia, otwartego. Spojrzenie ma pełne ciekawości, entuzjazmu. Sposób i to co mówi często intryguje, bawi. Choć jest wilkiem to niewątpliwie jest w nim coś lisiego.

Lucky Luke
#3
05.12.2023, 19:45  ✶  
Oczywiście, że miał wątpliwość co do tego, czy powinien od tak podejść do lady. W końcu celowano w niego sekatorem. Z dwojga złego właśnie dlatego jego nogi poruszyły się do przodu - ta opcja wciąż była lepsza niż różdżka. Nie zamierzał obwieszczać swojego problemu wszystkim dookoła. Gdy znalazł się odpowiednio blisko zwierzył się konspiracyjnym szeptem.
Pierwsze "och" było nieco terapeutyczne. Dało mu poczucie tego, że sytuacja nie była skomplikowana. Drugie "och" zjeżyło jednak włosy na karku. Wyciągnął dłoń by skneblować jej usta
- Aghr... kurde, przymknij się. Wiem jak się nazywam - burkną zirytowany. Był rozpoznawalny na dzielnicy więc czuł potrzebę ochrony przynajmniej tej szczątkowej, wyimaginował dumy. Wątpliwe by kołyszące się jak dym w powietrzu ćpuny wykazywały się większą uwagę ale... no.
Dłonią w niewieścim geście samoobrony przysłonił dekolt, a drugą pstryknął palcami w powietrzu upominająco - Trochę uwagi, oczy mam wyżej - był to względnie poważny problem do rozwiązania. Jeszcze tylko musiał przekonać do tego stojącą przed nim czarownicę. Po błyskających w jej oczach kurwikach rozbawienia był pewien, że wcale nie postrzegała obecnej sytuacji tak jak on - Obwiązałem się jajkami w klacie, gustownie nie? - uśmiechnął się sztucznie. Pewnie jutro cała sytuacja będzie go bawiła, teraz jednak z powodu niewiedzy było inaczej - Jakąś chwilę temu egzystowałem sobie na spokojnie, a w drugiej przeistoczyło mnie w... najgorętsza laskę jaką w życiu widziałem. Jestem prawie pewien że to nie żaden eliksir. Pomyślałem sobie, że jako iż wiesz conieco o takich totalnych metamorfozach to będziesz potrafiła mi pomóc ogarnąć co jest grane lub znasz kogoś kto by wiedział. Kogoś dyskretnego. W ogóle to możemy pogadać o tym na stronie, a nie tu...? - nie chciał rozmawiać dłużej przy ladzie w wejściu - I nie wierzę, że to mówię ale jeżeli nie potrafisz nic na teraz zaradzić to potrzebuję pożyczyć od ciebie ciuchy - wyznał wpatrując się w Chang twarzą rasowego pokerzysty. Chodź nie takim rzadkim widokiem była kobieta w męskich ubraniach Charlie odnosił wrażenie, że strasznie się wyróżnia. Była to prawdopodobnie kwestia tego, że jego ubrania totalnie nie pasowały do nowej sylwetki w której zresztą czuł się nieswojo i niepewnie. Czuł potrzebę większego wtopienia się. Ile go to jednak będzie kosztować ze strony Chang? Godność już oddał w zastaw. Uniósł jedną z ciemnych brwi wyżej.
femininomenon
I'm feeling amazing,
I'm fucking amazing;
I'm high as a kite,
I'm sat here picturing you naked

Nie da się Mewy opisać, bo jest metamorfomagiem. Nikt nie wie, jak tak naprawdę wygląda, bo zmienia wygląd jak rękawiczki. Nie tylko wybitnie często podszywa się pod innych, ale też manipuluje aparycją nawet gdy pozostaje przy własnej tożsamości, bo chce w oczach innych utrzymać pewne wrażenie. W jej codziennym wyglądzie da się znaleźć kilka cech wspólnych: azjatyckie rysy, zwykle czarne włosy średniej długości, chłopięcy ubiór. Nosi się - i poniekąd zachowuje - jak bad boy, ewidentnie nie próbując nigdy być damą. Zawsze da się ją poznać po zadziornym spojrzeniu oraz ostrym sposobie wypowiedzi. No i tej bezczelnej pewności siebie.

Maeve Chang
#4
12.12.2023, 00:56  ✶  
Nawet nie próbowała się bronić, kiedy przytkał jej gębę dłonią; zza palców Luke'a wydobył się chichot goblina świadczący o jedynym: Maeve zaczynała zauważać komizm sytuacji. Nigdy nie była osobą, która łączyła kropki w lot w życiu codziennym. Co najwyżej w sytuacjach kryzysowych, ale wtedy te szybciej mielące się trybiki były napędzane adrenaliną. Bez niej zawsze potrzebowała chwili, ale jak już docierało wszystko do bazy, to zwykle miała ubaw po pachy i analizę scenki idącą aż do sedna.
- Wybacz, słodziutka - zaczęła nieco stłumienie, po czym zdjęła siłą dłoń Luke'a ze swoich ust. - Ale twoje oczy nie są tak wielkie. - Maeve była naprawdę prostym człowiekiem, troszkę tylko bardziej skomplikowanym niż przeciętny mężczyzna; traciła swoją ostatnią działającą sprawnie szarą komórkę, kiedy przed oczami miała kobiece wdzięki. Od zwykłego ordynarnego chłopa dzieliło ją jedynie to, że nie pchała się od ręki do takiej pani z łapami, pytała zawsze o zgodę, a także znała pojęcie odmowy.
- Aha, czyli ci spuchły? Mam ci je zbadać? - Zagaiła niewinnie, tak samo się też uśmiechając, bo w naturalnie gargantuiczne jaja mu nie wierzyła - gdyby była to prawda, bardzo dziwacznie by chodził, a o ile jej pamięć nie myliła, to poruszał się całkiem zgrabnie. Wiedziała, że to w sumie żart, całkiem dobry zresztą, ale i tak nie miała zamiaru oddać mu pałeczki.
- Słuchaj, ja się z tym urodziłam. Skoro to nie eliksir, to nie wiem, co ci może być. W przypadku metamorfomagów niekontrolowane przemiany zachodzą tylko pod wpływem dużych emocji... W sumie, może to to? Nie miałeś jakiegoś zawału? - Zapytała całkiem szczerze, chcąc wykluczyć choć jedną możliwą z przyczyn. Po nitce do kłębka, prawda? Nie miała zamiaru go zostawiać na lodzie, nawet jeśli tak naprawdę za cholerę nie wiedziała, jak mu z tym pomóc.
- Możemy pójść do mojego pokoju, ale wybór ciuchów możesz mieć ograniczony. Jak widzisz, nie mam takich melonów - oświadczyła, wskazując zamaszyście na swoją klatkę piersiową. Oczywiście mogła mieć takie na zawołanie, ale naturalnie Maeve była raczej szczupło zbudowana. - Wskakuj - rzuciła, zachęcając Luke'a do przeskoczenia nad ladą, by z zaplecza mogli przejść na górę. Machnęła ręką, by podążał za nią dalej, czekając jednak z uniesioną zasłoną w przejściu, by wiedział, gdzie iść. Mało kogo sprowadzała na tyły, ale w tym wypadku sprawa była kryzysowa. Możliwe nawet, że będą potrzebowali pomocy jej matki.


I wanna skin you alive
I wanna wear your flesh
— like a costume —
« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości
Podsumowanie aktywności: Lucky Luke (677), Maeve Chang (817)




  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa