• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Scena główna Ulica Śmiertelnego Nokturnu v
« Wstecz 1 2 3 Dalej »
[24.06.1972] Gabinet spirytystyczny "Ataraxia", Wróżba z dłoni- Ambrosia i Isaac

[24.06.1972] Gabinet spirytystyczny "Ataraxia", Wróżba z dłoni- Ambrosia i Isaac
Dumbass bisexual
"Każdy problem ma rozwiązanie. Jeśli nie ma rozwiązania, to nie ma problemu."
Brązowe włosy, granatowe, błyszczące oczy, kapelusz i wieczny uśmiech na twarzy! Isaac ma 186 cm wzrostu, więc na randkę przygotuj szpilki:* Pachnie dymem, bursztynem oraz wanilią.

Isaac Bagshot
#1
29.03.2024, 13:32  ✶  
Dzisiejszego dnia, Isaac postanowił zrobić sobie przerwę od czytania starych wydań Proroka. Kiedy więc opuścił jaskinie Smutki i Rozpaczy (Ministerstwo Magii), czyli swoje aktualne miejsce pracy, nie skierował się od razu do domu. Chciał odwiedzić ulice Śmiertelnego Nokturnu, i sprawdzić co tam słychać. I przy okazji może się czegoś napić? Przez ostatnie dni naprawdę skrupulatnie zajmował się wyszukiwaniem potrzebnych mu informacji w gazetach. Musiał wiedzieć, kiedy dokładnie TO wszystko się zaczęło, albo przynajmniej, kiedy i co gazety zaczęły pisać o niepokojących atakach lub konfliktach na tle czystości krwi. Chciał również zgłębić tajniki magii bezróżdżkowej, którą tak bardzo wychwalał Anthony. Może znajdzie na Nokrurnie jakąś ciekawą książkę na ten temat? A może coś nowego na temat legilimencji? Nie był dumny z umiejętności którą posiadał, ale skoro już to potrafił, to należało o to dbać i zagłębiać jej tajniki. No! Ale najpierw papieros.

Kiedy już znalazł się na Nokturnie, odpalił papierosa i niespiesznie spacerował oglądając witryny sklepów oraz podejrzanych miejsc, które w swoich piwnicach mogły ukrywać dosłownie wszystko. Jego wzrok przyciągnął szyld o nazwie: “Ataraxia”. Gabinet spirytystyczny? A może warto byłoby zajrzeć tak z czystej ciekawości? Isaac był typem ryzykanta i uwielbiał zagłębiać nowe “tematy”. O istnieniu Wróżbiarstwa doskonale oczywiście widział, uczył się tego w Hogwarcie i nie był ignorantem. Jednak później było mu jakoś z tym tematem nie po drodze. No cóż, miał nadzieję, że trafi na panią. Może przepowie mu czy znajdzie sobie w końcu asystenta, który za niego będzie przeglądał wszystkie wydania Proroka? Wtedy on mógłby zająć się czymś bardziej merytorycznym.
Otworzył drzwi od gabinetu i wszedł do środka. Isaac zawsze ubierał się ładnie i schludnie. Miał na sobie czarną marynarkę, ciemne spodnie, białą koszulę oraz granatowy kapelusz który ładnie podkreślał kolor jego oczu.
-Dzień dob… - Zaczął, jednak zamilkną na chwilę, widząc znajomą twarz. Ambrosia. Pamiętał tę dziewczynę z Hogwartu. Była starsza, jednak nie raz zamienili ze sobą kilka słów. Wyglądała bardzo ładnie. Isaac uśmiechnął się, zamknął za sobą drzwi i ściągnął kapelusz żeby przywitać się jeszcze raz.
-Panna Ambrosia, dzień dobry! A może jednak już “pani”? - Przecież nie wiedział, czy nie była mężatka. Podszedł nieco bliżej. Nie pogniewa się, jeśli go nie pamiętała. To Isaac miał świetną pamięć do twarzy, imion i nazwisk. Potrzebował tego do swojej pracy historyka oraz pisarza.
entropy
What if I fall into the abyss?
What if I swing only just to miss?
Jest w niej pewna nerwowość, którą widać tak samo w gestach jak i odległym spojrzeniu zielonych oczu, pod którymi rozsiane zostały konstelacje piegów. Blond włosy ma zawsze ścięte przed ramiona. Jej drobną, niewielką (160cm) sylwetkę otacza zwykle ciężki zapach kadzideł, który wydaje się wżerać w każdy skrawek jej ciała i noszonych przez nią materiałów, ale kiedy komuś dane jest znaleźć się dostatecznie blisko, spod spodu przebija się pewna o wiele lżejsza nuta, przywodząca na myśl letnią noc, podczas której z łatwością można policzyć na niebie wszystkie gwiazdy.

Ambrosia McKinnon
#2
06.04.2024, 06:50  ✶  
Ataraxia funkcjonowała jak chciała, albo raczej jak sobie tego Ambrosia zażyczyła. Szyld znajdujący się w oknie grzecznie informował, że jeśli gabinet jest otwarty to zaprasza serdecznie, a jeśli nie to poleca się wysłać sowę z opisem dręczącego problemu. Potem natomiast znajdował się dopisek, że na wszystkie listy odpowiada (co oczywiście nie było prawdą) i inne miłe pierdoły, które miały ludzi zachęcić. Tabliczka wisząca na drzwiach wejściowych przewracana była na otwarte, kiedy blondynka miała czas, albo zwyczajnie jej się nudziło

Dzisiejszy dzień niestety, należał do tych z drugiego rodzaju. A na domiar złego, na Nokturnie panowała jakaś stypa i dzwoneczek nad drzwiami nie zabrzęczał już nad nią od dłuższego czasu. Pewnie dlatego, kiedy wreszcie radosne brzęczenie rozległo się wraz z nadejściem Bagshota, grała właśnie w korytarzu w kręgle swoją kryształową kulą od Louvaina. Zawsze to z jego prezentami obchodziła się tak nieostrożnie, zbytnio nie przejmując się tym, czy cokolwiek się z nimi stanie, bo powiedzmy sobie szczerze - nie miały dla niej żadnej realnej wartości, poza galeonami które w nie wpakował, a to stawiało je na półce gorszego sortu. Ustawione na końcu przedpokoju drewniane i łatwe do przewrócenia bibeloty z łatwością poddały się uderzeniu kryształem, jak jeden mąż padając na ziemię, wraz z radosnym klaśnięciem w dłonie blondynki, zanim ta rozchyliła zasłonę prowadzącą z gabinetu do przedpokoju i wreszcie zaszczyciła klienta swoją obecnością.

Ubrana była do pracy, bo jeśli ktoś ją znał, wiedział że ciuchy często traktowała w kategoriach odgrywania swoich małych przedstawień, a Lady Macaria to było całe przedstawienie teatralne i to w pierwszym rzędzie. Każdy skrawek materiału wydawał się uszyty z ciężkiego rodzaju tkaniny w ciemnym, głębokim kolorze, który częściowo wtapiał ją w półmrok całego pomieszczenia, w którego wchodziło się przez drzwi frontowe. Fioletowa sukienka była luźna i absolutnie niemodna jak na standardy czarodziejskiej socjety, ale powiedzmy sobie szczerze - po pierwsze to był Nokturn, a po drugie nawet czarodzieje traktowali w większości wróżbiarstwo za tandetne, utożsamiane z dziwakami, naiwniakami i cyganami. I może przez to ile sama spędziła swojego czasu w romskich wozach, podświadomie celowała w te klimaty - zarówno z czystej do nich sympatii, jak i dla lepszego nabierania wszystkich tych, którzy postanowili do Ataraxii nabrać.

Poprawiła delikatny, opalizujący kolorami szal, który znajdował się na jej ramionach, lustrując mężczyznę spojrzeniem, gotowa grzecznie się z nim przywitać, ale podobnie jak on, na moment zawiesiła się, chwytając jednej konkretnej myśli, która pojawiła się w jej głowie. Bo jego twarz wyglądała przecież trochę znajomo. Chyba? Tak jej się wydawało i potrzebowała paru uderzeń serca, żeby jakoś umiejscowić ją w czasie.
- Panicz Bagshot - parsknęła rozbawiona nieco tym poziomem kurtuazji. Z tego co pamiętała, był na roku z Millie i kiedy o tym myślała, nie mogła mimowolnie zestawić tej dwójki i sposobu w jaki się ze światem komunikowali. - Wciąż panna. Lady Macaria lepiej sprawdza się jako niezamężna osobistość. Niektórzy wierzą, że pomaga to w przywoływaniu duchów, inni że wróżby nie są stronnicze. - machnęła ręką; najpierw niedbale ustosunkowując się do tego co powiedziała, a potem wskazując mu, żeby wybrał sobie miejsce i się nie krępował. Ona też usiadła, zajmując miejsce na kanapie. - Szczerze to nie sądziłam, że zobaczę dzisiaj znajomą twarz. Ale to nawet całkiem ciekawe i oh, wystarczy sama Ambrosia, tak na wszelki wypadek. Powiedz, co cię tu sprowadza. Albo lepiej! Powiedz, co ciekawego ostatnio porabiasz, bo zanudzam się dzisiaj okropnie.


she was a gentle
sort of horror
Dumbass bisexual
"Każdy problem ma rozwiązanie. Jeśli nie ma rozwiązania, to nie ma problemu."
Brązowe włosy, granatowe, błyszczące oczy, kapelusz i wieczny uśmiech na twarzy! Isaac ma 186 cm wzrostu, więc na randkę przygotuj szpilki:* Pachnie dymem, bursztynem oraz wanilią.

Isaac Bagshot
#3
13.04.2024, 13:47  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 13.04.2024, 13:49 przez Isaac Bagshot.)  
Zaśmiał się pod nosem słysząc “panicza” i oczywiście, że skorzystał z zaproszenia. Usiadł na tej samej kanapie na której siedziała Ambrosia i spojrzał na jej twarz, żeby ocenić jak bardzo się zmieniła. On sam oczywiście urósł i zmężniał, jednak nie było w tym niczego dziwnego. W końcu ostatni raz widzieli się kiedy byli nastolatkami.
Jeśli zaś chodziło o Milly, to mieli swój własny sposób komunikowania się. Czasem szło im lepiej, a czasem gorzej, jednak musieli jakoś grać razem w Quidditcha i przetrwać siedem lat w szkole. I jak widać, udało się!
-Niedawno wróciłem do Anglii i pomyślałem, że przejdę się po Nokturnie. Wyjechałem zaraz po Hogwarcie. Nie było mnie jedenaście lat. - Wyjaśnij i położył kapelusz na kolanach, a rękę oparł na oparciu kanapy. Odpowiedział nieco ogólnikowo, żeby nie zamęczać Ambrosi swoimi historiami, jeśli nie była nimi zainteresowana. Najwyżej dopyta o szczegóły które będą ją interesowały. Powstrzymał się więc przed wejściem w tryb paplaniny.
-I chyba jakieś przeznaczenie mnie tu ściągnęło. Po szyldzie zupełnie nie domyśliłbym się, że to miejsce należy do znanej mi osoby. - Rozejrzał się po lokalu i uśmiechnął lekko. Był to normalny uśmiech który zazwyczaj gościł na jego twarzy. Isaac zawsze był bardzo pogodny i właśnie takiego mogła go Ambrosia pamiętać ze szkoły. Kiedy wrócił do niej spojrzeniem, czaiły się w nich ogniki zainteresowania. Miejsce naprawdę mu się podobało. Lubił jak jego znajomi z młodości zajmowali się dość nietuzinkowymi zajęciami. Był bardzo ciekawy, jak potoczyło się życie koleżanki ze szkolnych lat.
-To jak idzie interes? Spełniasz się w swojej pracy? I dlaczego akurat Nokturn, lady Macario? To niezbyt przyjazne miejsce dla samotnych i ładnych dam. - Oczywiście, że nie mógł sobie darować i musiał nazwać ją jej pseudonimem oraz damą. Robił to jednak bardziej w formie małej zaczepki i żartu, żeby miała powód do uśmiechu.
entropy
What if I fall into the abyss?
What if I swing only just to miss?
Jest w niej pewna nerwowość, którą widać tak samo w gestach jak i odległym spojrzeniu zielonych oczu, pod którymi rozsiane zostały konstelacje piegów. Blond włosy ma zawsze ścięte przed ramiona. Jej drobną, niewielką (160cm) sylwetkę otacza zwykle ciężki zapach kadzideł, który wydaje się wżerać w każdy skrawek jej ciała i noszonych przez nią materiałów, ale kiedy komuś dane jest znaleźć się dostatecznie blisko, spod spodu przebija się pewna o wiele lżejsza nuta, przywodząca na myśl letnią noc, podczas której z łatwością można policzyć na niebie wszystkie gwiazdy.

Ambrosia McKinnon
#4
24.04.2024, 16:26  ✶  
Uśmiechnęła się do niego delikatnie, widząc jak przysiada się do niej, zajmując miejsce na kanapie, zamiast ustawionego po drugiej stronie stolika fotela, gdzie zwykli siadać klienci. Nie mogła jednak powiedzieć, że jej to specjalnie przeszkadzało, tym bardziej że odnosiła wrażenie iż spotkanie nabrało zupełnie innego charakteru z chwilą, gdy rozpoznali swoje twarze.

Usiadła bokiem, lekko odwracając się w jego stronę, podobnie do niego opierając rękę na oparciu kanapy, ale dodatkowo podpierając przy tym policzek dłonią z pewnym rozleniwieniem.
- To już tyle lat? Coś podobnego - rzuciła, z pewnym wykalkulowanym niedowierzaniem. Czas pędził przed siebie i człowiek zanim się obejrzał, a mijała dekada. Kłamstwem jednak byłoby stwierdzenie, że przez ten czas kiedykolwiek o nim myślała. Ostatni raz jego imię przebiegło mu przez myśl chyba w momencie, kiedy oglądała ostatni mecz gryfonów w swojej szkolnej karierze, a i tak robiła to dla Moody, a nie dla niego. - I gdzie bywałeś przez ten czas? Zwiedzałeś cały świat, czy zaszyłeś się gdzieś w jakimś miejscu na stałe? - zapytała, chyba autentycznie zainteresowana jego wojażami, bo przecież podróże należały do jednych z jej ulubionych tematów.

- Interes idzie - rzuciła tajemniczo, nie chcąc zbytnio się roztrząsać nad jego tajnikami. Ataraxia przede wszystkim pracowała w swoim tempie, ustalanym chyba tylko poprzez kaprysy jej właścicielki. Otwarta dla klientów z ulicy była zaledwie czasami, bardziej polegając na zleceniach podesłanych przez sowę, ale Rosie to odpowiadało - za bardzo zajmowały ją przyziemne rzeczy, by odmawiała sobie tego typu swobody. - Nie wiem, chyba odpowiada mi ta atmosfera zła i występku - podrapała się po policzku, wyraźnie rozbawiona swoją odpowiedzią. - Czająca się za rogiem niepewność, popielny smród i szczury wielkości psa - krzywy uśmiech zagościł na jej ustach. A jak pójdę uliczką w dół, to za dwa zakręty znajdę zejście na Podziemne Ścieżki. Ogólnie to chciałam mieć blisko do rodzinnego biznesu, wiesz jak jest.

- Tak ogólnie, to mam wrażenie, że wszędzie może być niezbyt przyjaźnie dla samotnych i ładnych dam - rzuciła już mniej uszczypliwie, uśmiechając się do niego delikatnie. - Nokturn może i ma złą reputację, ale jest tu o wiele bardziej zróżnicowana klientela. Nie każdy zajdzie na Pokątną czy chociażby na Carkitt Market, bo prestiż miejsca podbija ceny. Ale Nokturn? Nokturn jest dla każdego. A w takim razie co ty robisz na takiej ulicy?


she was a gentle
sort of horror
Dumbass bisexual
"Każdy problem ma rozwiązanie. Jeśli nie ma rozwiązania, to nie ma problemu."
Brązowe włosy, granatowe, błyszczące oczy, kapelusz i wieczny uśmiech na twarzy! Isaac ma 186 cm wzrostu, więc na randkę przygotuj szpilki:* Pachnie dymem, bursztynem oraz wanilią.

Isaac Bagshot
#5
11.05.2024, 15:23  ✶  
Isaac bardzo chciał, żeby spotkanie nabrało zdecydować innego charakteru. Ambrosia była bardzo ładna i skoro niezamężna, to można było z nią trochę poflirtować. Była od niego starsza, to prawda, ale to znaczenie miało tylko wtedy, kiedy chodzili do Hogwartu i byli dzieciakami.
- Mieszkałem chwilę w Norwegii, studiowałem w Irlandii historię magii. - Uśmiechnął się lekko i zaśmiał cicho pod nosem. Większość uważała historię za niezbyt interesującą, ale on ją kochał i mógł rozmawiać o niej godzinami. Tak właściwie, to o wszystkim mógł rozmawiać godzinami! Proszę zarzucić temat, a Isaac Bagshot będzie mówił.- Zasiedziałem się trochę w Polsce i w Niemczech, ale głównie w Polsce. Potem po kilka tygodni w innych krajach. Podróżowałem, żeby napisać książki. A teraz wróciłem i widzę, że nasz magiczny świat jest trochę w rozsypce. - Wzruszył lekko ramionami. Polityka była tematem, który na pewno nie stworzy podłoża pod flirt, ale porozmawiać mogli o wszystkim. Mieli przynajmniej kilka minut.
- Atmosfera zła i występku, czające się za rogiem szczury i nas dwoje... brzmi, jak idealny materiał na kryminał. Może z krótkim romansem w tle? - Uśmiechnął się lekko pod nosem. Znał kobiety, które lubiły ryzyko. Sam lubił, chociaż wszystko zależało od tego, "czym" ryzykował. Nie był też głupi, i domyślał się, że lokal może być przykrywką pod zupełnie inny biznes. Nie miał zamiaru jednak o to pytać, ani ciągnąć tego tematu. To nie była jego sprawa, i nie po to tu przyszedł.
Obserwował twarz koleżanki, żeby wyczytać z jej mimiki, czy na pewno szedł w dobrą stronę.
- Co tutaj robię, lady Macario? Chciałem zajrzeć do tutejszej księgarni, żeby znaleźć książki, których nie znajdę właśnie na Pokątnej. Miałem w planie trochę się rozejrzeć. - Dłoń, którą opierał o oparcie kanapy, przesunął nieco bliżej ręki Ambrosii. Posmyrał ją lekko palcami po skórze.
- Wróżysz z dłoni? Zawsze mnie to interesowało...- Uśmiechnął się pokazując zęby i patrząc na kobietę nieco rozbawionym wzrokiem.
entropy
What if I fall into the abyss?
What if I swing only just to miss?
Jest w niej pewna nerwowość, którą widać tak samo w gestach jak i odległym spojrzeniu zielonych oczu, pod którymi rozsiane zostały konstelacje piegów. Blond włosy ma zawsze ścięte przed ramiona. Jej drobną, niewielką (160cm) sylwetkę otacza zwykle ciężki zapach kadzideł, który wydaje się wżerać w każdy skrawek jej ciała i noszonych przez nią materiałów, ale kiedy komuś dane jest znaleźć się dostatecznie blisko, spod spodu przebija się pewna o wiele lżejsza nuta, przywodząca na myśl letnią noc, podczas której z łatwością można policzyć na niebie wszystkie gwiazdy.

Ambrosia McKinnon
#6
19.07.2024, 02:41  ✶  
- Brzmi ciekawie. Sporo zjeździłeś i nawet troszkę zazdroszczę. Nie mogę sobie nawet wyobrazić, jak sporo może człowiekowi dać takie czerpanie z wielu kultur - westchnęła, wyraźnie odrobinę tylko zazdrosna jego wojaży. Była wyznawcą teorii, że podróże kształcą i poszerzają horyzonty, pozwalając ludziom smakować innego życia. Zmieniały perspektywę, z jakiej ktoś oglądał świat, a przede wszystkim pozwalały pozostawić otwarty umysł. No, przynajmniej póki nie było się sztywną do szpiku kości konserwą. Ale Isaac nigdy nie wyglądał na kogoś takie, raczej prezentując lotny umysł i luźne podejście do życia.

- Nasz świat magiczny był w rozsypce już od dawna - machnęła dłonią lekceważąco. Fakt, rozmowy o polityce nie sprzyjały flirtom. - Manifest był tylko wynikiem czegoś, co gotowało się tutaj od wielu, wielu lat. Fakt że ktoś nie zrobił tego wcześniej to cud - wzruszyła ramionami, nagle wyjątkowo znudzona i może trochę zniechęcona, bo pierwsze co jej przyszło na myśl to jak to wpływa na biznes. Ona jeszcze nie ucierpiała, ale niektórzy co żywsi i bardziej brudni wyznawcy czystokrwistych frazesów, których chyba ktoś za sykla wyciągnął z rynsztoka, rozbijali się po niektórych sklepach. Tych, które prowadziły mugolaki, ale czasem też osoby półkrwi. Drażniło ją to i może się nie bała, ale z pewnym zniecierpliwieniem wypatrywała momentu, kiedy ktoś i w jej przypadku się pomyli.

- Jestem zdania, że nie ma dobrego kryminału bez odrobiny romansu - uśmiechnęła się do niego subtelnie. Isaac w sumie nie zdawał sobie sprawy z tego, jak dosłowne mogły być jego przemyślenia na temat tego, ze jej lokal był przykrywką zupełnie innego biznesu. W końcu pod podłogą miała Głębinę, która znajdowała się już na Podziemnych Ścieżkach, to tam kusząc klientelę klimatem, asortymentem, ale także usługami. Całym wachlarzem.

- Książki? A jakież to książki cię interesują, że nie znajdziesz ich na Pokątnej? - zapytała, unosząc delikatnie brew, ale po ustach błądził jej filuterny uśmieszek. Kiedy wspomniał o wróżeniu z dłoni, jak na komendę ujęła go za rękę, odwracając ją wnętrzem ku górze, ale przez moment jeszcze patrząc na jego twarz. - Uczyłam się u najlepszych francuskich cyganek na najdalszych francuskich bezdrożach. Co byś chciał wiedzieć? - pogładziła jego dłoń opuszkami palców, przebiegając nimi po znajdujących się na jej wnętrzu liniach.


she was a gentle
sort of horror
Dumbass bisexual
"Każdy problem ma rozwiązanie. Jeśli nie ma rozwiązania, to nie ma problemu."
Brązowe włosy, granatowe, błyszczące oczy, kapelusz i wieczny uśmiech na twarzy! Isaac ma 186 cm wzrostu, więc na randkę przygotuj szpilki:* Pachnie dymem, bursztynem oraz wanilią.

Isaac Bagshot
#7
06.03.2025, 01:13  ✶  
Ambrosia miała rację - polityka magicznej Wielkiej Brytanii od dawna była w rozsypce, a manifest był tylko kolejnym etapem czegoś, co narastało latami. I Isaac mógłby się nad tym rozwodzić, analizować, debatować, rozkładać sytuację na czynniki pierwsze, ale... chyba lepiej będzie, jeśli zrobi to kiedy indziej.
Uśmiechnął się zawadiacko, wyraźnie już w swoim żywiole. Nieważne, ile przeczytał książek, ile wojen przeanalizował i jak bardzo lubił drążyć temat społecznych przemian - zawsze był przede wszystkim człowiekiem, który wolał czerpać z życia. Nie miał już więc ochoty na długie dyskusje. Myślał o czymś zupełnie innym - o tym, jak Ambrosia wyglądałaby bez tej sukienki.
-Odnawianie starych znajomości i wspólne doznania kształtują równie mocno jak podróże.- Zauważył. Z łatwością dołączył do tej gry - lekkiej, pełnej niedopowiedzeń i cichego napięcia, które narastało z każdym kolejnym gestem.
Nie cofnął ręki, kiedy Ambrosia przejechała po niej palcami. Zamiast tego, przysunął się bliżej, zupełnie jakby chciał lepiej słyszeć szeptane przez nią wróżby. Jego druga dłoń - ciepła i przyjemnie ciężka, niby to przypadkiem spoczęła na udzie dziewczyny.
-Są takie książki, których nie uświadczysz na Pokątnej.- Powiedział niskim głosem, przyglądając się jej uważnie.-Literatura zakazana, księgi pełne sekretów, które nigdy nie powinny trafić w niepowołane ręce...- Zawiesił głos, a kącik jego ust drgnął w ledwie dostrzegalnym uśmiechu. Uniósł dłoń z jej uda z niemal niedbałą swobodą, jakby był to najbardziej naturalny ruch na świecie. Przesunął ją lekko w górę, muskając opuszkami palców materiał sukni, zanim spoczęła delikatnie na drobnym ramieniu. Przez krótką chwilę tylko tak trwał, jakby dawał dziewczynie czas na reakcję, po czym leniwym, pewnym gestem odgarnął niesforny kosmyk włosów za jej ucho.
Palce sunęły dalej, powoli, z wyczuciem, aż znalazły się na jej karku. Skóra wydawała się przyjemnie ciepła, miękka pod jego dotykiem, a on nie spieszył się, pozwalając sobie na krótką chwilę eksploracji. Przesunął kciukiem po jej szyi, ledwie wyczuwalnym ruchem, jakby badał pulsującą tam pod skórą energię.
-Ale ja wykorzystuję swoją wiedzę wyłącznie w słusznych celach. Nawet tę tajemną wiedzę. Zdobytą przez wymianę doświadczeń...- Nie oderwał od Ambrosii spojrzenia, czując jak jej palce subtelnie suną po wnętrzu jego dłoni. Czuł przyjemne ciepło rozchodzące się wzdłuż przedramienia.
-A więc co mi przepowiesz? Chciałbym się zatracić...
entropy
What if I fall into the abyss?
What if I swing only just to miss?
Jest w niej pewna nerwowość, którą widać tak samo w gestach jak i odległym spojrzeniu zielonych oczu, pod którymi rozsiane zostały konstelacje piegów. Blond włosy ma zawsze ścięte przed ramiona. Jej drobną, niewielką (160cm) sylwetkę otacza zwykle ciężki zapach kadzideł, który wydaje się wżerać w każdy skrawek jej ciała i noszonych przez nią materiałów, ale kiedy komuś dane jest znaleźć się dostatecznie blisko, spod spodu przebija się pewna o wiele lżejsza nuta, przywodząca na myśl letnią noc, podczas której z łatwością można policzyć na niebie wszystkie gwiazdy.

Ambrosia McKinnon
#8
06.03.2025, 07:22  ✶  
Uśmiechnęła się do niego mgliście, jakby wiedziała doskonale, o jaką literaturę mu chodzi. Nokturn opływał w tego typu dzieła, skrzętnie trzymane na zapleczach niby to tylko trochę podejrzanych sklepików. Wystarczyło tylko wiedzieć gdzie wejść i o co poprosić. Podziemne Ścieżki natomiast, miały tego typu woluminów o wiele więcej. Może brakowało tam specjalistycznych księgarni, ale pośród zakurzonych półek z eliksirami, amuletami i czarnoksięskimi specyfikami, można było znaleźć wszystko. Były tam księgi o tajemnych rytuałach, nekromancji, podejrzanych eliksirach i dawno zapomnianych runicznych tekstach. Słowa Isaaca brzmiały znajomo, w końcu ta niepozorna blondynka, z miłym uśmiechem przyklejonym do ust, która siedziała naprzeciwko niemu, sama potrafiła zaczytywać się w tego typu rzeczy. Ale problem polegał na tym, że Ambrosia została stworzona na Podziemnych Ścieżkach i znała zakamarki Nokturnu. Nie znosiła dusznej atmosfery Londynu, ale nigdy nie zaprzeczała, nawet przed samą sobą, jak dobrze na przestrzeni lat wpasowała się do tego miejsca. Bagshot natomiast... cóż. Jego nazwisko nie należało do Nokturnowskiej śmietanki i jego deklaracje, nawet jeśli owinięte ślicznie tym dusznym, sugestywnym tonem, w gruncie rzeczy były dla niej nieco pocieszne.

Zielonkawe spojrzenie przesunęło się, lustrując jego tęczówki, a potem na moment usta, zanim wróciło znowu do jego oczu. Słuszny nie zawsze oznaczało dobry i Ambrosia wiedziała o tym aż za dobrze. Robiła wiele rzeczy w imieniu słuszności i własnych pobudek. Ba, była tego mistrzyni, często jednocześnie poświęcając się przy tym na męczeńskim ołtarzu. Nawet nie wiedziała, czy byłaby w stanie powiedzieć, którego razu była przy tym wszystkim dobra. Dobra dla innych lub dla siebie. Może dlatego nie skomentowała i tych jego słów, nie przeszkadzając mu w jego grze, która w gruncie rzeczy bardzo jej się podobała.

Bo to wszystko zwyczajnie jej schlebiało. Lubiła świadomość, że ktoś jest nią zainteresowany, a jednocześnie dziękowała sama sobie za podejście, które pozwalało jej podejść do wszystkie w absurdalnie wręcz niezobowiązujący sposób. Pochyliła się w jego stronę delikatnie, przybliżając swoją twarz do jego.
- Tylko jedna karta. Jedna szansa - wyszeptała, a kąciki ust drgnęły delikatnie ku górze, w subtelnym uśmiechu, kiedy dłonią sięgnęła w stronę stolika. Palce sprawnie złapały za talię kart, ułożoną równiutko i w gotowości, czekającą zawsze na następnego klienta, a potem przełożyły ją. Nie oderwała przy tym ani na chwilę spojrzenia od Isaaca, robiąc to dopiero w momencie, kiedy palce chwyciły za jedną kartę i uniosły ją ku górze. - Cesarzowa - blondynka westchnęła, z jakimś takim psotnym uśmiechem. - Co ty na to, że pójdziemy na górę?


she was a gentle
sort of horror
Dumbass bisexual
"Każdy problem ma rozwiązanie. Jeśli nie ma rozwiązania, to nie ma problemu."
Brązowe włosy, granatowe, błyszczące oczy, kapelusz i wieczny uśmiech na twarzy! Isaac ma 186 cm wzrostu, więc na randkę przygotuj szpilki:* Pachnie dymem, bursztynem oraz wanilią.

Isaac Bagshot
#9
13.03.2025, 00:39  ✶  
Isaac nie miał w zwyczaju szukać w takich sytuacjach drugiego dna. Czasem życie po prostu podsuwało okazje, a on lubił z nich korzystać. Nie przeszkadzało mu, że to tylko jedno spotkanie, jedna karta, jeden moment. Wręcz przeciwnie - czuł, że właśnie tak miało być. Przypadkowe spotkanie, które miało skończyć się przyjemnie dla obojga - bez zobowiązań, bez oczekiwań, bez potrzeby budowania czegokolwiek więcej.
Uśmiechnął się lekko, obserwując, jak Ambrosia unosi kartę ku górze. Dostrzegł jej psotny uśmiech. Jeśli myślała, że miała go w garści i że to właśnie ona stawia teraz warunki, to... miała rację.
-Nie śmiałbym sprzeciwić się przeznaczeniu.- Mruknął. Pochylił się jeszcze odrobinę, wystarczająco blisko, by poczuć jej zapach i ciepło jej ciała. Sięgnął dłonią do bladego nadgarstka, delikatnie przesuwając kciukiem po miękkiej skórze, zanim zabrał kartę. Miał zamiar ją zatrzymać.

Ich wspólny czas minął w sposób, który można by nazwać idealnym w swojej tymczasowości. Żadnych oczekiwań, tylko chwila, w której mogli się zatracić, pozwolić sobie na zapomnienie i przyjemność. Namiętność, której się spodziewał, była dokładnie taka, jak przypuszczał - intensywna, ale swobodna. Każdy dotyk, każdy pocałunek był częścią gry, którą oboje dobrze znali i w której oboje chcieli uczestniczyć.
Po wszystkim leżeli jeszcze chwilę, nie spiesząc się z powrotem do rzeczywistości. Niekiedy po takich spotkaniach wkradała się niezręczna cisza, ale nie tym razem. Isaac, opierając się na łokciu, rzucał luźne, zaczepne komentarze, na które Ambrosia podpowiadała równie swobodnie. Rozmawiali o wszystkim i o niczym - o kartach, o śmiesznych historiach z podróży, o tym, że noc w Londynie miała swój specyficzny urok. Śmiali się, jakby byli przyjaciółmi od lat, jakby dzielili nie tylko to jedno spotkanie, ale coś więcej, choć oboje wiedzieli, że to tylko iluzja.
Isaac nie należał do tych, którzy zadają pytania, na które znają odpowiedź, i nie miał zamiaru pytać, czy powinien zostać. Doskonale wiedział, kiedy jego obecność przestawała być niezbędna. Wstał więc powoli, bez pośpiechu zebrał swoje rzeczy, dopiął koszulę, wygładził mankiety, a potem sięgnął po swoją kamizelkę, jakby składał ostatnie elementy układanki. Zanim wyszedł, po raz ostatni spojrzał na Ambrosie i po prostu uśmiechnął się do niej ciepło.

Koniec sesji
« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek:
Podsumowanie aktywności: Ambrosia McKinnon (1700), Isaac Bagshot (1696)




  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa