Hogsmeade
Śmierciożercy stający u jej progu byli nadal nowym widokiem, a jednak powoli musiała się do tego przyzwyczaić, jeśli chciała im pomagać. Nie mogła dyskutować, mogła jedynie zebrać swoje rzeczy i ruszyć za mężczyzną, który przedstawił jej potrzebne szczegóły ich zadania.
Czasami zastanawiała się, czy naprawdę może przydać się sprawie, jednak ci nad nią musieli dostrzec coś, czego nawet ona nie widziała.
Pojawiła się na obrzeżach Hogsmeade, niedaleko celu, obleczona w płaszcz i maskę, która chroniła jej tożsamość. Dodawało to odrobinę odwagi, choć czuła, jak jej serce przyśpiesza. Niebezpiecznie, choć na tyle, że na razie to ignorowała. Mogły pojawić się kłopoty, choć nie spodziewano się za wiele. W końcu nie była sama, za jej plecami stała kolejna zamaskowana osoba, która miała dowadzić w misji.
Wiedzieli, że prędzej czy później ich ofiary zaczną szukać sposobów na obronę przed próbami wyplenienia kolejnych zakał magicznego społeczeństwa. Ich ostatnim pomysłem było stworzenie wysoce wybuchowej mieszanki, która po zbiciu fiolki potrafiła dokonać dość wielu zniszczeń. Na tyle, że należało się jak najszybciej pozbyć się ich wytwórcy mugolaka, który rozdawał ów specyfik na prawo i lewo tym, którzy otwarcie potępiali Czarnego Pana.
Co prawda jak Annie słyszała, specyfik zrobił więcej szkód wśród mugolaków niż pożytku, z czego powinni się cieszyć, konieczność uważania, czy nie zginie się w wybuchu była dla śmierciożerców dość kłopotliwa. Należało więc pozbyć się źródła problemu.
Właśnie to było ich celem. Zabić domorosłego eliksirowara, przejąć to, co zdołał wyprodukować i zdobyć recepturę, którą można było przecież ulepszyć i wykorzystać na ich użytek.
Było już ciemno, choć godzina nie była aż tak późna. W domu, do którego zmierzali paliło się pojedyncze światło. Gospodarz był w domu. Spodziewali się tego.
Weszli jak do siebie, sprawiając, że mugolak poderwał się z krzesełka, które uderzyło głośno o ziemię.
- Czego chcecie? - zapytał, choć żadne z nich mu nie odpowiedziało. Maska zasłaniała twarz Annie, która kompletnie nic nie wyrażała, gdy sięgała po różdżkę. Mężczyzna został odepchnięty na ścianę, o którą uderzył z potężnym hukiem. Jej towarzysz miał zamiar zrobić resztę. Nie zdążył.
Ich ofiara sięgnęła po fiolkę z ciemnym płynem, który pasował do opisu, jaki dostała Annie. Nie czekając, osłoniła siebie i jej towarzysza tarczą, w samą porę, by ochronić ich przed wybuchem, w którym zniknęło zarówno biurko jak i zapewne ich ofiara. Ogłuszyło ich na chwilę. Tarcza jednak przetrwała, minęła jednak chwila, zanim znów mogli zacząć działać.
Musieli się upewnić, czy ich nowy znajomy wysadził się w powietrze, czy uciekł i czy wszystkie jego zapiski na pewno zostały zniszczone.
Smród spalenizny sprawił, że zrobiło jej się niedobrze, musiała więc dać sobie chwilę na przywyknięcie.
- Idę na magazyn. Sprawdź resztki - rzucił do niej śmierciożerca, wiedząc, że nie mieli dużo czasu, bo hałas mógł przyciągnąć świadków, których nie chcieli. Podeszła do tego, co zostało z mebla i możliwe, że z ich ofiary.