Wiedzieli na razie tyle, że ktoś usiłował dostać się do obozowiska, podszywając pod Nell - i że wiedział o członkach ekipy pewne rzeczy, których nie powinna wiedzieć przypadkowa osoba. Nie był to na pewno jeden z nich, bo wtedy lepiej wczułby się w rolę panny Bagshot, ale Cathal, z dużym niezadowoleniem, musiał przyjąć, że któryś z pracowników mógł wynieść informacje. Nie wyjaśniało to jednak, dlaczego w ogóle dokonano tej próby, skoro chwilowo dla świata, a nawet większości osób w obozie, znaleziska z zasypanej niegdyś wioski czarodziejów były fascynujące, bezcenne pod względem historycznym, ale wcale nie jakoś cudownie przydatne dla przeciętnej osoby. Nie znaleźli stosów złota, biżuterii było niewiele, większość mechanizmów uszkodził czas bądź były przestarzałe.
Owszem, żywili podejrzenia wobec tego, że filar skryty pod wioską mógł kiedyś albo i teraz dać komuś ogromną moc - zapewne za cenę wyssania energii z kogoś innego... i dlatego mogło dojść do zniszczenia wioski, gdy pobór tej energii z okolicy stał się za duży.
Ale nie informowali o tym publicznie. Nie informowali o tym nawet większości osób, która pracowała na miejscu.
Cathal już jakiś czas temu jednak natknął się na zapiski człowieka, który zdawał się być zainteresowany sześcioma filarami w Walii. Wtedy nikt nie wiedział o wiosce i o siódmym filarze, badania więc nie przyciągnęły niczyjej uwagi - i dopiero Shafiq wygrzebał je w archiwach, kiedy szukali informacji o okolicy, przygotowując się do rozpoczęcia prac. Były to głównie opisy lokalizacji filarów, kamieni, z których je stworzono (zdaniem naukowca były wzmocnione magią, bo nie przypominały żadnych naturalnych materiałów), zamieszczonych na nich run (część jego zdaniem była autorka, nieużywana przez czarodziejów - pasowało to do tego, że wioskę odcięto od społeczeństwa, ich wiedza nie mogła przetrwać). Nic bardzo fascynującego, może poza tym, że naukowiec wierzył szczerze, że filary są czymś ważnym i miał niemalże obsesję na ich punkcie, ale jego badania przerwała śmierć.
Cathal zapamiętał jednak wtedy jeden szczegół - jak setki tysięcy innych, nieistotnych pozornie szczegółów.
Mężczyzna był metamorfomagiem.
Ta anomalia zaś była dziedziczna.
Po pojawieniu fałszywej Nell zaczął więc grzebać więcej, gromadząc informacje o Winterach. Dzienniki, fragmenty artykułów, drzewo genealogiczne. Utwierdził się w przekonaniu, że prawdopodobnie nie wszystkie rezultaty badań Wintera opublikowano. Co ciekawe – według jego syna, też metamorfomaga, i też już nie żyjącego, ojciec część swoich badań kochał tak bardzo że „zabrał je ze sobą do grobu”.
Shafiq bywał uparty jak jasny szlag, a to była jedna z takich chwil. Chciał wiedzieć, kto miesza im w obozie. A poza tym jeśli w grobowcu Wintera faktycznie mogło znaleźć się coś o filarach, których tajemnicę mieli odkryć…
…należało to sprawdzić.
*
– Nikogo nie widać? – spytał Cathal, który czekał podparty o ścianę grobowca, aż Ginewra wróci z małego rekonesansu w kociej formie. Ale nikogo nie było faktycznie widać: nad Little Hangleton zapadła ciemność, jedynym jasnym punktem były włosy Shafiqa oraz bukiet chryzantem na jednym z grobów, nikt nie kręcił się po cmentarzu późną porą.
Cathal nie domyślał się, że mają spore szczęście, że tej nocy akurat nikt nie pielgrzymował o tej porze do Kromlechu.