• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Scena główna Niemagiczny Londyn v
« Wstecz 1 2 3 4 5 6 Dalej »
[13.08.72, popołudnie] Wstaw tytuł | Mona&Jonathan

[13.08.72, popołudnie] Wstaw tytuł | Mona&Jonathan
Czarodziej
Some legends are told
Some turn to dust or to gold
But you will remember me
Remember me for centuries
Wysoki (191 cm), szczupły i zawsze zadbany brunet, który ewidentnie poświęca dużo czasu na to, by wyglądać najlepiej jak tylko się da. Najczęściej stroi się w wysokiej jakości szaty, garnitury i koszule. Niemal zawsze uśmiechnięty.

Jonathan Selwyn
#1
11.10.2024, 23:04  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 25.11.2024, 03:32 przez Baba Jaga.)  
adnotacja moderatora
Rozliczono - Jonathan Selwyn - osiągnięcie Piszę, więc jestem

Prawda była taka, że nawet jeśli jego salon nie potrzebował remontu, to skoro już się tak złożyło, że dostał nowe meble to warto było z tego skorzystać. To znaczy inaczej, nie tyle je dostał, co załatwił nowe meble Lottie, bo poprzednie zniszczył pies, którego przyniósł po tym jak go bohatersko uratował, ale że Lottie uznała, że nie dość że jest ich za dużo i są za duże to jeszcze nie pasują jej do salonu.  Naprawdę, aż mu się przypomniało jak próbował kiedyś w Hogwarcie, wraz z pomocą skrzatów domowych, załatwić jej podwójne łóżko z baldachimem i chyba wprowadził tym nieco chaosu do życia Puchonów (i skrzatów domowych) nawet jeśl sam przecież nawet nie wszedł do ich pokoju wspólnego Hufflepuffu.
Skończyło się więc na tym, że razem z Charlotte wybrali nowe meble, takie które tym razem i ona zaaprobowała, a Jonathan zostawił sobie część tamtych i postanowił zrobić coś nowego w swoim salonie. Ah i przy okazji zmienił też nieco kolor ścian.
Oczywiście, chociaż wiedział, że miał znakomity gust i wszystko dobrał doskonale, to uznał, że warto zaprosić do siebie kogoś, kogo opinie sobie cenił, a w tym konkretnym wypadku Lottie nie chciał zaprosić skoro już raz tymi meblami wzgardziła, no i wciąż było mu głupio, że  pocałował ją, jak go pocałował, Morpheus, chociaż uwielbiał gust Longbottoma, zwłaszcza jeśli chodziło o różne wzornictwo, to miał chyba nieco za dużo na głowie zarówno pracowo jak i życiowo, a jak bardzo nie ceniłby sobie rad Anthony'ego tak z całym dla niego szacunkiem, absolutnie nie ufał oczom przyjaciela z wiadomych powodów. 
Pozostawała też jeszcze ta drobna sprawa, że nie chciał za bardzo widzieć się z trójką przyjaciół bo wciąż nie miał pojęcia jak powiedzieć im, że jego były kochanek być może, prawdopodobnie, tak trochę bardzo, chce ich chyba zabić. Oczywiscie też jako że znał Monę od jej dzieciństwa zawsze niezmiernie ceni sobie jej towarzystwo i po prostu chciał spędzić czas z kuzynka, zwłaszcza że ta ostatnimi czasy miała trochę na głowie.
– I co o tym myślisz, moja droga? – spytał, wprowadzając ją do salonu. – Kolor ścian odpowiedni? Kanapy chyba też pasują? Wiesz, największy mam problem z oceną foteli. Nie wiem, czy to trochę nie za dużo z nimi. – Fotele akurat prezentowały się naprawdę skromnie. – A co u ciebie? Zagościłaś się w londyńskim mieszkaniu? Swoją drogą jeśli chciałabyś na przykład jakiś mural w sypialni, to słyszałem o kilku zdolnych artystach.
smocze serce
ach, długo jeszcze poleżę
w szklanej wodzie, w sieci wodorostów
Ta dziwna pannica, która zawsze nawijała o latających gadach; rude loki, ciemne i bystre oczy. Mierzy 168 cm i zawsze nosi materiałową rękawiczkę na prawej dłoni.

Mona Rowle
#2
13.10.2024, 16:45  ✶  
Całkiem duże pomieszczenie, eleganckie meble. I chociaż maksymalizm zdawał się wylewać gdzie tylko by nie spojrzała, to wciąż wszystko było idealnie na swoim miejscu. Jak on to robił? Chociaż czego mogła się spodziewać po swoim najdroższym kuzynie, który zawsze zdawał się dbać o każdy szczegół? Kiedy zjawiła się pod odpowiednim adresem, na samym początku myślała, że to słońce w ludzkiej postaci otworzyła jej drzwi, bowiem Jonathan Selwyn był obrazem blasku i energii.

Sama Mona pewnie wyglądała jak siedem nieszczęść. Londyn, a także wydarzenia sprzed zaledwie dwóch dni pochłonęły ją do tego stopnia, że nie miała siły na nic. Ale też z jakiegoś powodu Jonathan wciąż ją tolerował, więc i upływ czasu spowodował, że stał się jej kotwicą, tą cienką gałązką łączącą ją z domem, który tak bardzo pragnęła odzyskać. Właściwie to z tym swoim typowym dla niego uśmiechem, poczuła, że przez chwilę złagodził każde jej zmartwienie.

— Kuzynie, doskonale wiesz, że nie pozwoliłbyś sobie na nieodpowiedni wystrój własnego apartamentu. Ja nigdy nie znałam się na takich rzeczach — przyznała i rozejrzała się po pomieszczeniu. — Kolor ścian jest śliczny. Pasuje do reszty, do kanap również, ale… te fotele — kobieta zrobiła pauzę. – One są idealne. Przypominają mi te, które mieliśmy w salonie w Walii, pamiętasz? Niemal ten sam odcień. Ciekawe czy tak samo wygodne.

Nie pomyślała, że mogła usiąść, żeby to sprawdzić. 

Mona tęskniła za Walią niemal codziennie, a Jonathan kojarzył jej się z domem. Nie mogła zbytnio na to poradzić, mimo że ich style życia różniły się diametralnie; ona zawsze wolała prostotę i ciszę, podczas gdy on zanurzał się w blasku londyńskich salonów. Ale tylko jego tu miała.

I to prawie zawsze on ją musiał niańczyć, kiedy jej rodzinny dom pękał w szwach od pozostałych członków rodziny Selewynów, bo postanowili odwiedzić krewnych. Ciekawe czy wybaczył jej to, że kiedyś rzuciła bryłą błota prosto w jego świeżo wyprasowaną koszulę. Wtedy chyba obraził się na kilka dobrych godzin przez jej okrutny akt wandalizmu.

— Mam być szczera? — posłała mu uśmiech. — To naprawdę świetnie mieszkanie, ale… Trudno się tam zagnieździć, kiedy tak naprawdę nie czujesz, że to twój dom. A mural? Hmmm, może? Tylko chyba najpierw muszę się zdecydować, co w ogóle chciałabym, żeby tam było. Pewnie byś musiał mi doradzić.

Mieszkanie w mieście nie mogło zastąpić jej starego domu. A te wszystkie rzeczy, które Jonathan tak uwielbiał, były jej obce. Jak mogła mu powiedzieć, że wciąż nie mogła odnaleźć się w zgiełku tego miasta, a po wieczorku singli, który okazał się absolutnym fiaskiem, Londyn stał się dla niej jeszcze bardziej odpychający?

— A u ciebie? Czasem mam wrażenie, że tak się zagrzebałeś w tych wszystkich przyjęciach, że zapominasz, że nie tylko te salony istnieją. Nie ma nowych romansów na horyzoncie? A może planujesz jakiś wielki projekt?
Czarodziej
Some legends are told
Some turn to dust or to gold
But you will remember me
Remember me for centuries
Wysoki (191 cm), szczupły i zawsze zadbany brunet, który ewidentnie poświęca dużo czasu na to, by wyglądać najlepiej jak tylko się da. Najczęściej stroi się w wysokiej jakości szaty, garnitury i koszule. Niemal zawsze uśmiechnięty.

Jonathan Selwyn
#3
16.10.2024, 01:11  ✶  
Jonathan rozejrzał się po wnętrzu, jeszcze raz próbując podejść do całego wystroju z krytycznym okiem. Mona niewątpliwe mu schlebiała i no cóż... Jej słowa były prawdziwe, bo przecież kto jak kto, ale on doskonale znał się na tego typu rzeczach, ale jednak wolał zawsze się upewnić. Przecież nie będzie tematem plotek tylko dlatego, że wybrał nieodpowiedni kolor mebli!
– Dziękuję ci moja droga. Rzeczywiście fotele są podobne, chociaż jeśli dobrze się przyjrzysz im wykończeniom, zobaczysz, że są nieco inne, niż te u was. Zresztą mają jeszcze jedną różnicę i nie jestem jej pewny, ale rozumiem, że tak po prostu, gdy stoją są dobre?
Jonathan posłał kuzynce ciepły uśmiech. Nigdy nie rozumiał zamiłowania Mony do bardziej prowincjonalnych klimatów, on wychowany w centrum Londynu od samego dzieciństwa, ale potrafił się domyśleć, że to wszystko musiało być dla niej dużą zmianą, zwłaszcza po tym co tę zmianę stylu życia wywołało. Może też dlatego, tak chętnie zapraszał ją do siebie i może też dlatego, trochę zwlekał z zaproszeniem jej na duże zakupy ubraniowe w obawie, że jeszcze jego entuzjazm wobec tego, co było modne, a co nie, nieco przygasi jej humor. Chociaż ostatnio u Rosierów widział świetny jesienny płaszcza w kolorze ciemnej zieleni, który idealnie pasowałby do czarownicy I... I chyba Mona jednak nie uniknie z nim zakupów. Chociaż trzeba było przyznać, że czarownica, to było rodzinne, i tak miała naprawdę dobry gust, a sam Jonathan nigdy nie kręcił nosem na to w czym przychodziła ubrana. A przecież były takie osoby, którym wciskał inny szalik na do widzenia, uznawszy że ten, w którym przyszli absolutnie nie nadawał się do pokazywania się publicznie.
– Oh Mono, ciężko mi doradzić, kiedy to ma być twój mural, a nie mój – odpowiedział z uśmiechem. – Może smoki? Walijski krajobraz? Ilustracja którejś z walijskich baśni? Coś bardziej nowoczesnego? Albo po prostu ładnie napisany napis?  Ja stawiam, tak że ty pomysł tylko o tym co chciałabyś zobaczyć na ścianie w swoim mieszkaniu i nie przejmuj się jeśli ci się kiedyś znudzi. – Chciał jej jakoś pomóc zadomowić się w nowym miejscu, zwłaszcza że, nawet jeśli ich nazwiska widniały na tym samym szczeblu drzewa genealogicznego, to ze względu na różnicę wieku czuł się bardziej, jak jej wujek, który wybaczył jej nawet to, że kiedyś rzuciła błotem w jego nową koszulę od Rosierów. Poza tym Mona, ze swoją inteligencją i uporem godnym smoków, naprawdę miała potencjał by rozbłysnąć jako nowa gwiazdą Ministerstwa Magii i Selwyn zamierzał ją w tym wspierać. – A co do mieszkania, to może daj mu jeszcze trochę czasu?
Gdyby nie to, że spędził lata w polityce, doskonaląc ukrywanie niektórych emocji, na wspomnienie romansów niewątpliwie by się skrzywił. Romanse... Powinien opowiedzieć o tym jak strzelali do niego i Charlotte, a oni potem się pocałowali, czy może o koszmarach towarzyszczących mu w nocy od momentu dostania listu od pewnego wampirzego kochanka? Uśmiechnął się.
– Obawiam się, że ostatnio moje życie oscyluje głównie wokół Kambodży, do której nawet nie jadę – zaśmiał się cicho. – Mamy na tyle dużo zamieszania w pracy, że randki musiały zejść na dalszy plan. Zresztą mniejszą o to. Muszę ci jeszcze coś pokazać a propos foteli, bo widzisz... – Tu Jonathan chwycił różdżkę i za pomocą jednego machnięcia włączył muzykę ze stojącego nieopodal gramofonu, a potem zaklaskał. Skoczna melodią wypełniła cały salon, a fotele... A fotele zaczęły powoli podrygiwać do rytmu, tak że po chwili całkiem zgrabnie, jak na swoje możliwości, tańczyły. Jonathan przygryzł usta.
– I właśnie tego nie jestem pewny. Są ładne, ale trochę się boję, że tańczące meble jednak niebezpiecznie zahaczają o kicz. W każdym razie, a może to masz coś do powiedzenia o swoich romansach?
smocze serce
ach, długo jeszcze poleżę
w szklanej wodzie, w sieci wodorostów
Ta dziwna pannica, która zawsze nawijała o latających gadach; rude loki, ciemne i bystre oczy. Mierzy 168 cm i zawsze nosi materiałową rękawiczkę na prawej dłoni.

Mona Rowle
#4
18.10.2024, 00:02  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 18.10.2024, 10:32 przez Mona Rowle.)  
Dla niej wszystko wyglądało idealnie; układ był trafiony, odcień przepiękny. Chyba że czy przypadkiem coś przeoczyła?
— Tak, tak jak stoją wszystko wydaje się w porządku. Są cudowne, mówię ci serio. A coś z nimi nie tak? — zapytała zmieszana.

Bo co za maruda z niej była! Z trudem opanowała kolejną falę narzekania, która cisnęła jej się na usta. Walijski krajobraz? Tęsknota za domem przygniotłaby ją jeszcze bardziej. Smoki? Zębatek był w Walii, więc to byłoby tylko przypomnienie, że skazała swojego ukochanego towarzysza na życie z dala od niej. Coś nowoczesnego? Totalnie nie. Napis? No może… W końcu zawsze lubiła szeroko pojętą literaturę, prawda? Z jednej strony propozycja kuzyna była kusząca, piękny mural mógłby nieco ocieplić jej mieszkanie. Z drugiej strony… przyjęcie takiego prezentu? Pozwolić Jonathanowi za coś zapłacić? Znowu?

— To bardzo kochane z twojej strony, Jonathanie — westchnęła, kręcąc głową. — Naprawdę doceniam twoją ofertę, ale… mural to spory wydatek. Chyba trudno mi przyjąć tak duży prezent, nawet jeśli byłby od ciebie. To tylko ściana, a ja i tak powinnam już chyba sama zacząć inwestować w to miejsce, skoro to moje mieszkanie. Właściwie to i tak miałam prosić cię o radę. Będę potrzebowała więcej półek. Albo jakąś meblościankę? Nie mam już gdzie książek stawiać, a jak mówiłam, ty się lepiej znasz… byś mi powiedział, co lepiej by się sprawdziło…

Tak było. Dla niego liczyły się szczegóły, te drobne detale, które Mona często pomijała. Jej kuzyn uwielbiał zakupy, elegancję i miejskie życie, a ona… Z każdą propozycją od niego czy od Anthony’ego Shafiqa – wyjście na zakupy, wycieczka do rezerwatu, jej odpowiedź była niemal zawsze taka sama: nie. Uwielbiała ich obu, starszego Selwyna mocno kochała, naprawdę. I może gdyby rudowłosa byłaby trochę lepszym człowiekiem, to by się zgodziła. Ale nie miała serca, żeby swoim fukaniem i narzekaniem na wszystko zepsuć im wspólny wypad.

— Myślisz, że zasługuję na takie słowa? Zaraz minie rok od mojej przeprowadzki i… Nie zrozum mnie źle, chodzi mi o to, że ty się starasz, Jonathanie, a ja… Mam wrażenie, że marnuję to. Że jestem zbyt uparta, zbyt przywiązana do tego, co było — zamilkła na chwilę, po czym dodała z wyraźnym żalem: — Po prostu nie potrafię się tutaj zadomowić. Londyn przytłacza mnie, a ty ciągle próbujesz mi pomóc. Chyba nie potrafię przyjąć tej pomocy tak, jak powinnam. Więc czy nie jest to bezowocne?

Była szczera i nie wiedziała, czy powodem było tego, że trudno było jej zatajać to, co myśli, czy raczej była otwatą księgą, zwłaszcza gdy czuła się przy nim tak bezpiecznie.

— Kambodża? — zapytała z nagłym zainteresowaniem, pragnąc odwrócić uwagę od swoich wewnętrznych rozterek. — Chcesz powiedzieć mi coś więcej na ten temat?

I jego kuzynka, jak najbardziej doceniała to z całego serca. Mo była bardzo rodzinną osobą (mimo wszystko), więc i lubiła otaczać się swoimi bliskimi, a obecność i uwaga Jonathana były jej bardzo drogie. Miała nadzieję, że był w stanie wyczytać to z jej zmęczonej twarzy. Może właściwie powinna mu to jakoś lepiej okazać? Prezent? Ale co właściwie mogłaby mu podarować? Gdzieś zabrać…

A potem jej drogi kuzyn machnął różdżką i meble zaczęły tańczyć w rytm muzyki. Uśmiechnęła się szeroko.

— Nooo… Trudno mi teraz stwierdzić, czy to jest w twoim stylu, czy nie. Obrazisz się, jeśli powiem, że to jednak do ciebie pasuje? — przyjrzała mu się uważnie i wesoło. — Tylko ty mógłbyś mieć coś tak nietuzinkowego, eleganckiego… i jednocześnie tak bliskiemu kiczowi. Tak, to chyba mocno wchodzi w definicję kiczu.

Odwróciła wzrok, kiedy rozmowa spełzała na temat jej własnych podbojów miłosnych.
— Tak się jakoś zdarzyło, że trafiłam przedwczoraj na tak zwany wieczorek singli — westchnęła, choć próbowała zachować lekki ton. — I przy okazji chyba obraziłam… kolejnego członka wpływowej rodziny. Nie uwierzysz, kogo spotkałam.

W jej głowie od razu pojawił się obraz ciemnowłosego mężczyzny, który wyrwał jej serce, wypisał swoje imię na nim, aby potem na końcu zostawić ją z otwartą klatką piersiową. Na bogów, jak można było tak mocno kochać nawet po dziesięciu latach ciszy?

— Icarus Prewett. Zawsze myślałam, że Londyn jest wielki, że takie spotkanie będzie niemożliwe… Pamiętasz, jak ci o nim opowiadałam? — zapytała ciszej. — Cóż, nie sądziłam, że kiedykolwiek będę musiała na niego znowu patrzeć. A już na pewno nie w takich okolicznościach. Nie wiedziałam nawet, co mu powiedzieć. On też średnio chciał ze mną rozmawiać.
Czarodziej
Some legends are told
Some turn to dust or to gold
But you will remember me
Remember me for centuries
Wysoki (191 cm), szczupły i zawsze zadbany brunet, który ewidentnie poświęca dużo czasu na to, by wyglądać najlepiej jak tylko się da. Najczęściej stroi się w wysokiej jakości szaty, garnitury i koszule. Niemal zawsze uśmiechnięty.

Jonathan Selwyn
#5
20.10.2024, 16:03  ✶  
Ogólnie to fotele były idealne. Poza tym jednym tańczącym aspektem, ale to miał pokazać Monie dopiero za kilka chwil.
– Oh, ale mural to naprawdę nie jest dla mnie żaden wielki wydatek, a ty i tak potrzebujesz ode mnie jakiegoś prezentu na nowe mieszkanie – powiedział, mocniej akcentując słowa o tym, że nie był to dla niego problem, ale nie zamierzał też naciskać, zwłaszcza że nagle pojawiły się większe problemy z mieszkaniem młodej Rowle niż brak muralu na ścianach. Półki lub meblościanka. Meblościanka... Czy meblościanka to nie był tej paskudny wynalazek z kraju pod sowieckim butem, przystosowany do masowej produkcji, ktory rzucał nieprzyjemny posmak od razu na całe pomieszczenie? O nie, nie. Za nic nie pozwoli, by mieszkanie jego ulubionej kuzynki zagracił ten toporny bezgustowny kolos bez grama finezji! I co jeszcze? Półkotapczan!? Może gdyby zatrudnił do tego jakiegoś sprawnego wytwórcę z artystycznym zacięciem, tak aby specjalnie dla Mony zaprojektował coś i praktycznego, ale i delikatniejszego w swoich kształtach? Coś ze zdobieniami w przeciwieństwie do zbyt prostych wykończeń tamtej pokraki pozbawionej jakiejkolwiek duszy. Ale obawiał się, że czarownica nie zgodziłaby się, aby pokrył tego typu wydatki. Przełknął więc kilka gorzkich słów odnośnie meblościanek i posłał Monie uśmiech, czarujący jak zwykle. – Oczywiście moja droga, mogę ci podesłać kilka namiarów na dobre półki i regały. Preferujesz jakieś zdobienia, czy prostsze, lżejsze wykończenia, bardziej nowoczesne?
Przyjrzał się jej z uwagą w pierwszej chwili nie do końca wiedząc co tak naprawdę powiedzieć. W jego oczach Mona radziła sobie doskonale i nie rozumiał czemu nie zasługiwałaby na tego typu słowa.
– Rok to nie jest dużo czasu na odnalezienie się w nowej rzeczywistości – powiedział delikatnie, posyłając jej kolejny uśmiech. – Nie musisz też siedzieć w jednym miejscu, jeśli uznasz, że ono ci nie pasuje. A jak pasuje ci sama praca? Bo może, jeśli to Londyn jest problemem to po prostu nie jest miasto dla ciebie. Może po prostu, jeśli uznasz że miejskie hałasy ci nie pasują, powinnaś rozważyć mieszkanie w Walii, niekoniecznie w rezerwacie, lub na jakiejś angielskiej wsi? – Dotarcie do pracy nie było przecież żadnym problem przy magicznych środkach transportu. Gdyby Mona chciała mogłaby spokojnie biegać boso na polach przed świtem, czy co tam się robiło na wsi po czym znaleźć się w odpowiednim czasie przed swoim biurkiem. – A może spróbujesz pomieszczać orzez chwilę w moim domku nad morzem, aby zobaczyć, czy klimat ci bardziej pasuje? – Bo rozumiał jednak, a przynajmniej podejrzwał że rozumiał, niechcęć czarownicy do przebywania w pobliżu rezerwatu, gdy musiała tak nagle zmienić ścieżkę zawodową, ale Londyn i Walia nie były jedynymi wyborami.
– Obawiam się, że mógłbym mówić ci o Kambodży naprawdę długo, ale wtedy zmienilibyśmy temat na mnie, a chociaż uwielbiam rozmawiać o sobie, to wolałbym jednak posłuchać co się dzieje u ciebie. – Rowle musiała przeżyć to, że dzisiaj to ona była w centrum tego spotkania. Poza tym o czym tu mówić? Nadgodzinach? Szaleństwach przygotowań? Przekrętach politycznych Shafiqa?
Twarz Jonathana na chwilę spochmurniała. Czyli chyba jednak trzeba będzie pozbyć się tych krzeseł.
– Hm... Rozumiem. Myślisz, że przedszkole na Pokątnej chętnie przyjęłoby taki podarek? – No cóż. Maksymalizm maksymalizmem, ale w życiu nie pozwoli sobie na plotki, że Jonathan Selwyn lubuje się w kiczu i to jeszcze tak widocznym. Chyba, że schowa je gdzieś i będzie wyciągał tylko na jakieś specjalne przyjęcia.
Oh. Icarus Prewett. Ten niesławny Icarus Prewett, o którym miał nie do końca przychylną opinię. Bo kto normalny porzuciłby jego kuzynkę? 
– Rozumiem więc, że nie było to udane spotkanie po latach? – upewnił się podchodząc do niewielkiego barku w postaci globusa. – Czy życzys sobie coś mocniejszego do picia z tej okazji?
smocze serce
ach, długo jeszcze poleżę
w szklanej wodzie, w sieci wodorostów
Ta dziwna pannica, która zawsze nawijała o latających gadach; rude loki, ciemne i bystre oczy. Mierzy 168 cm i zawsze nosi materiałową rękawiczkę na prawej dłoni.

Mona Rowle
#6
22.10.2024, 18:03  ✶  
A cóż to było? Czy Jonathan Selwyn był uprzedzony do meblościanek? Jej usta drgnęły niebezpiecznie.
— Oh? Regały? Rozumiem. Ze zdobieniami muszą być piękne. Może mogłabym sobie na takie pozwolić, ale meblościanka starczyłyby mi na wieki.

Czy mogła być szczera w jego obecności? To było niepoprawnie zadane pytanie, ponieważ Mona znała na nie odpowiedź; i tak nie zdołałaby się powstrzymać, bo taką niewyparzoną gębę miała. Czy przy starszym Selwynie mogła być szczera bez obaw, że nie przeniosłoby to negatywnych konsekwencji? Jak mogła wyjaśnić, co jej tak dokładnie na sercu leżało?
— Nie znoszę tej roboty — wymamrotała i szczerze to czuła, jakby swoim własnym podejściem skazała się na surowy wyrok. — Tak, myślę, że to może nie być taki całkiem zły pomysł. Zobaczyć, jak długo tutaj wytrzymam, a jeśli będzie tylko gorzej… — już było źle! Wystarczyło jedno spojrzenie ciepłych oczu, że zaczęła majaczyć i zastanawiać, że może Londyn w końcu nie był taki zły, skoro widniał choć cień szansy na wznowienie kontaktu. Ale właściciel tychże oczu nie chciał mieć z nią nic do czynienia, a świadczył o tym dziesięcioletni brak odpowiedzi na jakikolwiek list. I to co wydarzyło się na wieczorku singli. Więc tak, było źle. — Nad morzem? Wybrałabym się nad wodę, ale czy bym nie nadużywała twojej gościnności? Jesteś i tak dla mnie za dobry. A poza tym to bardzo lubię cię słuchać — przyznała szczerze. Rowle obawiała się, że mu wchodzi na głowę, tak jak kiedyś, kiedy jako mały kaszojad rzeczywiście wdrapywała mu się na głowę. Ale nie kłamała — był bardzo dobrym mówcą i uwielbiała go słuchać. — Naprawdę chcesz je oddać? — a tego by się nie spodziewała w sumie. Obserwowała go, jak podchodzi do barku w kształcie globusa. Co za ikoniczny Selwyn to był.

— Masz tam lek na złamane serce? — zapytała żartobliwie i przez chwilę się zawahała z odpowiedzią widocznie zastanawiając, czy było to warte. Niestety, w tym zakresie pewnie miał dość ograniczone możliwości, ale na coś mocniejszego zawsze można było u niego na to liczyć. Również do napicia się z kuzynem zawsze nie potrzebowała ważniejszego powodu, więc i w końcu skinęła głową. — Tak, poproszę. O ile oczywiście ze mną się napijesz?

Mona wiedziała, że alkohol nie naprawi tego, co zniszczył Icarus i nie sprawi magicznie, że o nim zapomni. Były ku temu dwa powody; to po prostu nie działało i sama się kiedyś o tym przekonała, kiedy spróbowała topić ból w najgorszym chłamie, a ból się jedynie spotęgował, a po drugie… Kobieta nie chciała zapomnieć o chłopcu, którego całowała po twarzy, a on szeptał jej do ucha obietnice, że zawsze będzie blisko.
— Kochałam go, naprawdę — powiedziała, ale w myślach dodała coś, czego nie odważyła się wypowiedzieć na głos: i wciąż kocham. — Spotkałam go czystym przypadkiem właśnie w tym barze na Horyzontalnej. Na wieczorku singli. Byłam totalnie nieprzygotowana. Wiesz, nie było też żadnych dramatów. Nie rzuciliśmy się sobie na szyję ani nie wymieniliśmy gorzkich słów, no może trochę ja to zrobiłam… Wlasciwie to wolałabym nawet, żeby na mnie wtedy krzyczał po co w ogóle zatruwam mu wydarzenie w jego barze — dodała, odważając się spojrzeć na drugiego mężczyznę. — Bo przynajmniej to by znaczyło, że coś jeszcze czuje. A tak? Jakbyśmy nigdy się nie znali… Jego siostra również tam była, podawała mi drinki. Na burze, Jonathanie, gdybyś widział na żywo te przeklęte geny!
Czarodziej
Some legends are told
Some turn to dust or to gold
But you will remember me
Remember me for centuries
Wysoki (191 cm), szczupły i zawsze zadbany brunet, który ewidentnie poświęca dużo czasu na to, by wyglądać najlepiej jak tylko się da. Najczęściej stroi się w wysokiej jakości szaty, garnitury i koszule. Niemal zawsze uśmiechnięty.

Jonathan Selwyn
#7
26.10.2024, 14:39  ✶  
To nie tak, że Jonathan buł uprzedzony do meblościanek. Jonathan był po prostu d
uprzedzony do wszystkich paskudnych mebli i pomyłek architektury wneętrz.
– Meblościanka starczyłaby na wieki w przeciwieństwie do regałów? Proszę cię to tak jakbyś porównywała eleganckie wydanie klasyków Szekspira to wydrukowanego na tanim papierze brukowca. Na korzyść regałów oczywiście.
Może po prostu zamówi jej z dziesięć różnych regałów, tak aby mogła coś sobie wybrać i postawi ją przed faktem dokonanym? Tak, to chyba było najlepsze wyjście z sytuacji jeśli dyskusja, rozum i logika zawiodą.
Wysłuchał jej uważnie i zamyślił się na chwilę. Trochę ją rozumiał. Gdy sam zaczynał karierę w Ministerstiwe Magii po tym jak urażona jego weselnym wybrykiem rodzina skutecznie utrudniła mu pracę jako aktor, sam miewał wątpliwości i dni kiedy czuł, że nienawidził nowej pracy. Potem jednak to wszystko się zmieniło. Czy w przypadku Mony miało być tak samo? A może po prostu to konkretne zajęcie jej nie pasowało i nigdy nie miało pasować?
– Jeśli pewnego dnia uznasz, że to jest zdecydowanie nie dla ciebie, daj znać, możemy spróbować razem czegoś poszukać – powiedział w końcu dyplomatycznie. – A domku na plaży na razie i tak nie używam, więc nie krępuj się. Co do foteli... Pomyślę jeszcze. Ale raczej nie będą w salonie codziennie.
Lek na złamane serce... Oh, to zdecydowanie byłby przełom w świecie medycyny. A gdyby jeszcze dodali do tego lek na strapiony problemami sercowymi umysł! Wtedy to już naprawdę Matka musiałaby ich wszystkich szalenie kochać.
Niestety na razie pozostawał jedynie alkohol i rozmowa. No i pojedynki i skoki z klifów, ale tylko w dramatach, zwłaszcza że nie miał w mieszkaniu ani klfu, ani sali do pojedynku, ani kogoś z kim mógłby się pojedynkować.
Po prostu więc wybrał szampana, który wiedział, że oboje lubili, bo czasem trzeba było napić się w życiu szampana bez żadnej większej okazji, podszedł do Mony, podał jej jeden z kieliszków, wyłączył różdżką muzykę i usiadł na już nie tańczącym fotelu, zakładając przy tym nogę na nogę.
– No cóż, obawiam się, że gdyby miłość była prosta nie pisano by o niej tylu piosenek – powiedział na początku, nie dając swojej głowie czasu na myślenie o własnej sytuacji. – Przeklęte geny... Rozumiem, ale nie wszystko złotem, co się świeci moja droga, mówiłaś, że ten Icarus był Prewettem, tak? Może lepiej, że nie jesteś z kimś kto bogaci się jedynie na zysku kasyn i stracie cudzych pieniędzy – Bo wyjazdy wcale nie tak bardzo służbowe za pieniądze podatników, były czymś zupełnie, ale to zupełnie innym. – Chociaż pomijając już ich profesje, przykro mi, że tak się wydarzyło, ale chyba lepiej, że nie było żadnych dramatów? Może po prostu potrzebujesz jeszcze jakiegoś zamknięcia? Napisania listu do niego? Rozmowy w cztery oczy? Wtedy zerwaliście dość burzliwie z tego co pamiętam.
smocze serce
ach, długo jeszcze poleżę
w szklanej wodzie, w sieci wodorostów
Ta dziwna pannica, która zawsze nawijała o latających gadach; rude loki, ciemne i bystre oczy. Mierzy 168 cm i zawsze nosi materiałową rękawiczkę na prawej dłoni.

Mona Rowle
#8
30.10.2024, 12:42  ✶  
Porównanie eleganckiego wydania dzieł Szekspira do edycji w postaci papierowego brukowca sprawiły, że uśmiechnęła się szeroko. Jak mogła zapomnieć? Starszy Selwyn nie miał pojęcia o jej małej obsesji na punkcie mugolskich magazynów, zwłaszcza tych najbardziej szalonych, które czasem podważały wszystko, co znała o smokologii. Jego porównanie było może nietrafione, ale uznała, że przyznać mu się do tego byłoby niemal okrutne. Jeszcze by ją wyrzucił za drzwi! Może to była krew Selwynów, może ojciec z Rowlów albo po prostu mieszanka, której owocem była rudowłosa uparta jak osioł. No i tak mogła się zacząć kompetencje na dwóch uparciuchów, bo Jonathan miał rację (a kiedy nie miał?). Jeśli kobieta się na coś uparła, to rzeczywiście zarówno dyskusja, jak i rozum zawodziły. Z drugiej strony mógł jeszcze coś ugrać, miał szansę, bo z jakiegoś powodu wciąż nie zdecydowała w pełni, czy postawi na tę nieszczęsną meblościankę.
— Aż takie złe są te meblościanki? — zapytała ciepło. Była rozbawiona jego niezłomnymi zasadami w kwestii aranżacji wnętrz. — To rzeczywiście taka oznaka braku stylu?
A być może to Selwynowie, więc tym samym i Mona, byli skazani na okresowe cierpienie i marudzenie dotyczące pracy w Ministerstwie. Podejrzewała, że kuzyn miał na myśli coś więcej, gdy mówił o pracy, która dopiero z czasem nabrała dla niego sensu, ale czy to wystarczyłoby jej samej? Miała przecież rodzinę w Ministerstwie. Starszy Rowle cieszył się poważaniem, a piętro niżej działało jej ulubione duo — Jonathan i Shafiq. Zresztą, wspominała mężczyźnie, że ten drugi to swoją drogą niedawno uratował ją od wyjątkowo upartego Weasleya, za co była mu oczywiście dozgonnie wdzięczna. Miała wsparcie wszystkich, więc dlaczego coś nadal zgrzytało? Przecież miała wszystko to, co mogła potrzebować! Poruszyła ostrożnie ramieniem, na którym zakończył się jej przedramienny kikut. Tego dnia nie założyła protezy, więc długi rękaw bluzki wisiał swobodnie. Tu tkwił problem.
— Ale Ari nie zajmował się hazardem… — wymamrotała uparcie, mimo że czerwona lampka nad jej głową dawała jej prawie po oczach. Skąd mogła wiedzieć, czym się właściwie zajmował? Dziesięć lat, przypomniała sobie. Może on, Basilius i Electra stali na szczycie jakiejś zorganizowanej grupy przestępczej. Podziękowała mu za kieliszek i upiła łyk. Smaczne. — Ojciec tak samo mówił, nie przepadał za nimi. — Ależ smoczyku, to ty tak za jakimś lichym Prewettem płakałaś? Gadał jej ojciec, a matka zawsze waliła go szmatką w tył głowy, bo młoda Mona jeszcze bardziej zanosiła się płaczem. Broniła swojego ukochanego chłopca z czasów szkolnych, ale on tylko przewracał oczami. Ta rodzina nie ma pojęcia o poświęceniu. Oni żyją na pokaz, za cudze pieniądze i jeszcze chcieliby się ustawiać ponad resztą, żeby każdy myślał, że to takie wzniosłe, co robią. A kiedy dochodziło do plotek o interesach Prewettów, ojciec powtarzał do znudzenia: rzucisz kamieniem w Londynie, a trafisz na Prewetta. Rozwód, bankructwo, jakiś skandal i co? Oni zawsze wychodzą na czysto. — Pisałam listy, przesyłałam pocztówki, ale żaden… Na żaden nie uzyskałam odpowiedzi. Chciałabym z nim porozmawiać… Ostatni raz, ten jeden raz. Ale masz całkowitą rację, naprawdę czas zamknąć ten rozdział — przyznała, bo szczerze pragnęła rozmowy z Icarusem z całego jej pękniętego serca. Jęknęła i wypiła większy łyk z kieliszka.
Czarodziej
Some legends are told
Some turn to dust or to gold
But you will remember me
Remember me for centuries
Wysoki (191 cm), szczupły i zawsze zadbany brunet, który ewidentnie poświęca dużo czasu na to, by wyglądać najlepiej jak tylko się da. Najczęściej stroi się w wysokiej jakości szaty, garnitury i koszule. Niemal zawsze uśmiechnięty.

Jonathan Selwyn
#9
02.11.2024, 21:43  ✶  
Sam zamysł meblościanek wydawał się nawet mu całkiem zgrabny i sprytny. Problem tkwił natomiast w tym, że za tym całkiem zgrabnym i sprytnym zamysłem nie szła jakakolwiek artystyczna wizja, lub chociaż odrobina gustu. Może kiedyś, w jakiejś nieokreślonej przyszłości, meblościanki przepotwarzą się z kąciastych gąsienic w barwne motyle, ale to najwyraźniej nie był jeszcze ten moment historii.
– Nie mówię, że nigdy nigdzie nie powstanie estetyczna meblościanka, ale to tak samo jak nie mówię, że nigdy nie będzie wyraźnie nie-rudego Weasleya. Szanse niby są, ale na obecny moment raczej nie zbyt duże – odpowiedział w końcu. – No i na świecie jednak łatwiej o ładne regały. Większy wybór. Uwierz mi moja droga, nie pożałujesz jeśli posłuchasz się mojej rady.
Prawdę mówiąc Jonathan nie za bardzo mógł krytykować Monę w jej wyborach miłosnych, bo sam raczej nie podejmował zawsze najlepszych. Z drugiej strony jednak łatwiej było widzieć niepokojące oznaki u kogoś w kim nie było się zauroczonym.
– Jesteś pewna? Na pewno nie miał nic wspólnego z żadnym prowadzeniem kasyn, lub organizowaniem wyścigów konnych? Nawet mniej oficjalnie? Chociaż może masz rację. Może rzeczywiście zbyt krytycznie oceniam jego rodzinę.– Powinien nie lubić Icarusa za to co zrobił Monie, a nie że jego rodzina nieco za bardzo lubiła pokera. Zmarszczył brwi. – Rzeczywiście kojarzę, że twój ojciec coś kiedyś na nich narzekał, ale już nie pamiętam dlaczego.
Na jej ostatnie słowa Jonathan po prostu uniósł brwi do góry. No cóż... On nie odpisywał na listy od swojego kochanka, bo w ramach rozstania tamten złamał mu żebro. A jaki powód miał niby Icarus?
– Hm... Często przebywa w tamtym barze? Może tam się z nim skonfrontuj? – zaproponował, upijając niewielki łyk alkoholu. – Bar jest też o tyle dobrym miejscem, że zawsze można dramatycznie tam oblać kogoś jakimś napojem i to jeszcze przy ludziach. – Ale jak można było w ogóle tak potraktować Monę? – Chociaż nie wiem, czy będzie miał cokolwiek mądrego do powiedzenia, bo to że nie odpisywał na twoje listy, można porównać tylko do tego jakby po niebie leciał właśnie opalooki antypodzki, a ktoś patrzyłby się uparcie w błoto pod nogami.
smocze serce
ach, długo jeszcze poleżę
w szklanej wodzie, w sieci wodorostów
Ta dziwna pannica, która zawsze nawijała o latających gadach; rude loki, ciemne i bystre oczy. Mierzy 168 cm i zawsze nosi materiałową rękawiczkę na prawej dłoni.

Mona Rowle
#10
20.11.2024, 00:06  ✶  
— Stawiasz nie-rudych Weasleyów jako punkt odniesienia? Szanse są niskie, ale nigdy zerowe — mruknęła, ale może rzeczywiście nie była gotowa na rewolucję w postaci meblościanki. Na żaden mural czy remont zresztą też. Wyobraziła sobie Jonathana próbującego dogadać się z ,,potworem wśród mebli”, który przypadkiem trafiłby do jej mieszkania. — Nigdy źle nie wyszłam na posłuchaniu twoich rad, więc… Jak tak o tym wspomniałeś… Z tego, co wiem, to jego rodzina rzeczywiście hodowała abraksany — aż jej się cisnęło, żeby powiedzieć coś o tych stworzeniach. — Ja… Nie wiem, chyba próbuję bronić mężczyzny, którego ostatnim razem widziałam ponad dziesięć lat temu, co nie jest ani rozsądne, ani pomocne — westchnęła.
Niekoniecznie potrafiła stwierdzić, czy była to jego własna niechęć wobec Prewettów, czy było to w ogóle coś innego. Tak czy inaczej ciekawie było oglądać próbę pogodzenia tego z niechęcią jej ojca, a także z sympatią, którą mimo wszystko sama wciąż żywiła do Icarusa.
— O tak, ojciec potrafił narzekać i to jeszcze jak — odparła z rozbawieniem, sięgając myślami do chwil, gdy słuchała jego gniewnych uwag. — Coś w sprawie traktowania zwierząt i sprawowania opieki nad nimi. Zawsze myślałam, że trochę przesadzał, ale może w istocie coś w tym było — zamilkła na chwilę. — Ale prawda jest taka, że ojciec nie przepadał za nikim, kto miał choć cień powiązań z czymś podejrzanym. A jeśli jeszcze mówimy o ludziach, którzy woleli hazard niż… No cóż, smoki — to był już prawie śmiertelny grzech w jego oczach. Spojrzała na Jonathana z ciepłym uśmiechem. — Próbował mnie ostrzec, a ja i tak słuchałam tylko serca.
Mona parsknęła śmiechem na pomysł o oblaniu Icarusa Prewettem alkoholem, bo dramatyzm kusząco przypominał coś, co mogłaby zrobić w dawnej wersji siebie.
— Brzmi jak przepis na wywołanie skandalu — uśmiechnęła się. — Może mi odpowie. A jeśli nie, to przynajmniej tym razem będę wiedziała, że zrobiłam wszystko, co mogłam.

Tamtego dnia Jonathan i Mona rozmawiali jeszcze długo, płynnie przechodząc od drobnych żartów po poważniejsze tematy przy kieliszkach szampana. Na zakończenie rudowłosa podziękowała kuzynowi za cierpliwe wysłuchanie, ciepłą gościnność i rady, które jak miała nadzieję pomogą jej spojrzeć na wszystko z nieco innej perspektywy. Chociaż które z nich wcieli w życie — tę o meblościankach, czy o złamanym sercu — Selwynowi pozostało tylko zgadywać.

Koniec sesji
« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek:
Podsumowanie aktywności: Jonathan Selwyn (2418), Mona Rowle (2629)




  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa