• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Poza schematem Retrospekcje i sny v
« Wstecz 1 2 3 4 5 … 14 Dalej »
[20.03.1969 Icarus & Anthony] To miasto, świat zwalczywszy, i siebie zwalczyło

[20.03.1969 Icarus & Anthony] To miasto, świat zwalczywszy, i siebie zwalczyło
the web
Il n'y a qu'un bonheur
dans la vie,
c'est d'aimer et d'être aimé
187 cm | 75 kg | oczy szare | włosy płowo brązowe Wysoki. Zazwyczaj rozsądny. Poliglota. Przystojna twarz, która okazjonalnie cierpi na bycie przymocowana do osoby, która myśli, że pozjadała wszelkie rozumy.

Anthony Shafiq
#1
22.11.2024, 13:27  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 26.11.2024, 10:43 przez Anthony Shafiq.)  

—20/03/1969—
Francja, Château des dragons
Icarus Prewett & Anthony Shafiq
[Obrazek: oVCum7P.png]

Ty, co Rzym wpośród Rzyma chcąc baczyć, pielgrzymie,
A wżdy baczyć nie możesz w samym Rzyma Rzymie,
Patrzaj na okrąg murów i w rum obrócone
Teatra i kościoły, i słupy stłuczone:
To są Rzym. Widzisz, jako miasta tak możnego
I trup szczęścia poważność wypuszcza pierwszego.
To miasto, świat zwalczywszy, i siebie zwalczyło,
By nic niezwalczonego od niego nie było.
Dziś w Rzymie zwyciężonym Rzym niezwyciężony



To była igraszka.

To była doskonała zabawa.

To był dziki czas.

15 marca anno domini 1969, Anthony Shafiq dla własnego kaprysu postanowił zebrać w swojej ukochanej prowansalskiej winnicy wszystkie tęgie głowy, wszystkich fascynatów starożytnej magii, którzy niekiedy poświęcali całe swoje życie badając wszelkie historyczne zapiski, mitologię, sztukę i inne wytwory kultury w poszukiwaniu magicznej myśli starożytnej. Oczywiście mieli swoje traktaty, mieli swoich mędrców, których wiedza była dedykowana li tylko magom. Ale też wszyscy wiedzieli, że czasy przed narodzeniem chrześcijańskiego proroka były pełne swobody w podejściu do separacji obu społeczeństw, jak chociażby Kirke, jedna z najznamienitszych wiedźm, która ostentacyjnie zapisała swoje imię na kartach historii mugolskiej, obwieszczając się córką boga. Nie ona pierwsza, nie ostatnia.

Anthony uwielbiał towarzystwo tych wariatów chcących by cała konferencja była po łacinie. Dedykował ją Starożytnemu Rzymowi, w swoim sercu miał specjalne miejsce dla Imperium, którego cały żywot - narodziny, wzrost, trwanie i upadek - mogli analizować bez końca. Podobnie jak filozoficzną i strategiczną myśl, podobnie jak na żarłoczność we wchłanianiu cudzych konceptów tworzących zwarte społeczności, która później tak mocno osadziła się w myśli chrześcijańskiej. Anthony uwielbiał podlewać ich winem ziem, które oryginalnie należały do kolejnych papieży, naturalnej kontynuacji, dziecka Imperium, które po dziś dzień całkiem nieźle się trzymało w swoim skostnieniu. Anthony uwielbiał fakt, że nikt nie miał przeciwko, aby ostatniego dnia konferencji naukowej przebrać się w togi i założyć złociste wieńce laurowe.

Cała winnica pozbawiona była mebli dwudziestowiecznych, na rzecz replik wspaniałych szezlongów umożliwiających biesiadę, półleżące raczenie się mięsiwem i winogronami. Dochodziła północ i większość mądrych głów nie była już taka mądra, język mieszał się, nawet jeśli w winie leżała prawda. Wszędzie dookoła wirowały podeptane płatki wzmocnionych magicznie kwiatów, półnaga obsługa odziana od pasa w górę jedynie w złotą mikkę wciąż dolewała z dzbanów krążąc między rozbuchanymi gośćmi.

Shafiq leżał właściwie pośród puf w centralnej części niewielkiego ogrodu. Dookoła namiotu rozstawiono magiczne koksowniki, które zapewniały temperaturę umożliwiającą swobodne leżenie w todze. Z wnętrza domu dobiegały go odgłosy śmiania się, bełkotu w mowie, która wcale nie była taka martwa. Co jakiś czas ktoś przechodził, przebiegał, chichotał szukając prywatności. On trwał, mało elegancko, opuszkami palców gładząc złote liście zdobiące jego skroń. Gwiazdy lśniły pięknie na francuskim nieboskłonie, odbijając się w stalowych tęczówkach, wytrawne wino wciąż wgryzało się garbnikami w podniebienie, a umysł dryfował w słowach, w myślach, w interpretacjach rzeczywistości, które przynieśli ze sobą przez te pięć dni jego goście.

Zwieńczenie wydarzenia było perfekcyjne w swoim zamyśle, finalnie brakło mu jednak jakiegoś towarzystwa. Gdy więc zobaczył młodego Prewetta czającego się w okolicach wejścia do ogrodu kiwnął nań głową i gestem dłoni zaprosił do swojego leża, w którym swobodnie miejsca było i dla pięciu innych osób, gdyby tylko upodobania Anthony'ego leżały w tego typu rozrywkach. A jednak, pierwsze zdecydowało oko: uroda Icarusa przywodziła mu namyśl dawno niewidzianego przyjaciela, liczył więc bardzo, że jego doprawiony winem umysł nie zwiedzie.

– Jak Twoje samopoczucie mój drogi? Czy nerwy po pierwszej prelekcji opuściły Cię już zupełnie? Bardzo liczę, że na następnym zlocie również wystąpisz, może rozwijając jedną z dygresji. Nie powinieneś wstydzić się swojej pasji. Żarliwość Twojego głosu pozostała ze mną na dłużej w myśli, której pozwalałeś płynąć, aniżeli treści spisanej na kartce, którą miałeś przygotowaną do odczytu – Był trochę bezczelny przechodząc od razu do sedna, ale czyż gra wstępna ich relacji nie przeciągała się niemal przez cały tydzień? Ileż można było czekać i czy nie było chwili lepszej niż obecna, święconej obficie winnym błogosławieństwem?

strength [reversed]
Your hands protect the flames
From the wild winds around you
Wzrost: 177 cm, czarne włosy, brązowe oczy, silny londyński akcent, ubrany zwykle w luźny garnitur: często bez marynarki, z kamizelką i kilkoma rozpiętymi guzikami koszuli.

Icarus Prewett
#2
22.11.2024, 19:57  ✶  
Icarus Prewett musiał przyznać, że konferencja historyczna Anthony'ego Shafiqa mogła rzeczywiście zostać uznana za historyczne wydarzenie. Czuł się w tej jakby namalowanej pędzlem mistrza winnicy jakby znalazł się na kartach Platońskiej „Uczty”, tyle, że w recepcji a la rzymskiej. Musiał przyznać też, że był bardzo podekscytowany przed tym sympozjum. Otrzymał przecież prawdziwą togę, niemal w senatorskim kroju, którą nałożył na siebie, starając się, by zadbać o to, by wszystkie wiązania odpowiadały tym rzymskim, choć kwestię bielizny rozwiązał oczywiście zgodnie ze swoimi czasami i zasadami dobrego wychowania. Jednocześnie, rzecz jasna, się okrutnie stresował. Nie przed samym przyjęciem (tak zwanym after party), lecz przed prelekcją. Przygotował referat o cesarzu Hadrianie i jego powiązaniach z rzymską magiczną społecznością i nie chciał tego popsuć. Szczególnie, że ojciec udzielił mu tylu pouczeń przed wystąpieniem, że wszelka swoboda zdawała się być wręcz niemożliwa.

Po fakcie nie miał pojęcia, czy zawalił, czy nie. Wdał się w kilka dygresji, a na panelu żywo dyskutował ze zgromadzonymi i odpowiadał możliwie rzetelnie na wszystkie pytania. Referował swoją pracę z charyzmą i cóż... swobodą. Myślał tym samym, że ojciec miał być niezadowolony z jego wystąpienia, ale tak się nie stało. Dedalus Prewett bowiem w ogóle nie słuchał wystąpienia swojego syna, bo wdał się w dyskusję z innym historykiem i opuścił salę, kiedy tylko Icarus zaczął mówić. To chyba sprawiło, że podczas wygłaszania swojego monologu (przerywanego czasem pytaniami) młodszy z Prewettów wypadł paradoksalnie swobodniej. Kilka razy nawet udało się mu zażartować, co wywołało pozytywną reakcję publiczności.

Przez pozostałą część konferencji, Dedalus nie rozmawiał z Icarusem, każąc mu tylko uważnie słuchać i notować. Dlatego ten właśnie to robił przez resztę spotkania, choć pod koniec widział, że towarzystwo zaczynało się już wczuwać w atmosferę sympozjonu. Publiczność się przerzedziła, a wino lało się w coraz większych ilościach. To właśnie dotyczyło też Dedalusa, który cały czas gdzieś odchodził, zamieniająć z kimś słowo, upijając oczywiście przy tym wino.

Nie minęło dużo czasu na później zorganizowanym przyjęciu, aż starszy Prewett zaczął gadać głupoty. Od tematów historycznych, przez  zachowania swoich środowisk zawodowych, dotarł do zagadnienia, które zawsze powodowało w nim nie lada emocje: do swojej żony. Icarus przecież sam nie przepadał za Elise Prewett, bo ta zawsze traktowała go oschle i nieprzyjemnie. Potrafił to zrozumieć, a jednak czasem lubił zapomnieć, że był bękartem. Jednak nie o tym rozprawiał Dedalus, a raczej o tym, jak Elise (i potem kobiety generalnie) nie posiadała umysłowych zdolności, by zajmować się historią. Icarus uznawał, że była to kwestia tego, że ojciec był pijany, a nie jego prawdziwe poglądy. Przecież jednym z najwybitniejszych historyków magii była kobieta, Bathilda Bagshot! Icarus często opierał się na właśnie jej podręcznikach, zresztą ojciec zawsze uznawał je za część kanonu.

Mimo wszystko, z każdą chwilą Icarus coraz bardziej wstydził się pokazywać się obok ojca, szczególnie w tym stanie. Sam nie wypił dużo wina i cóż... był chyba jednym z najbardziej trzeźwych członków imprezy. Dlatego, kiedy sam gospodarz go zawołał, było to jak błogosławieństwo. Jednocześnie Icarus poczuł falę stresu. Anthony Shafiq był tak zwaną „szychą”, wręcz współczesnym człowiekiem renesansu.

A kiedy przemówił po łacinie i to jeszcze w takich superlatywach, Icarus nie mógł powstrzymać rumieńca. Miło było słyszeć takie rzeczy o sobie, szczególnie od kogoś tak... królewskiego? Majestatycznego? A przynajmniej wpływowego.

– Miewam się dobrze, choć muszę przyznać, że nie jestem przyzwyczajony do takiego decorum  – uśmiechnął się, po czym dodał. – I dziękuję za miłe słowa. To zaszczyt usłyszeć to od pana. Jednak... dziwi mnie, że akurat ze mną chce pan rozmawiać... Wiele jest tu osób o znacznie większym autorytecie niż ja.
the web
Il n'y a qu'un bonheur
dans la vie,
c'est d'aimer et d'être aimé
187 cm | 75 kg | oczy szare | włosy płowo brązowe Wysoki. Zazwyczaj rozsądny. Poliglota. Przystojna twarz, która okazjonalnie cierpi na bycie przymocowana do osoby, która myśli, że pozjadała wszelkie rozumy.

Anthony Shafiq
#3
26.11.2024, 11:12  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 27.02.2025, 00:32 przez Anthony Shafiq.)  
Zaśmiał się lekko na jego pełne skromności słowa. Potrafił już rozpoznać fałsz przebijający przez uniżone pochlebstwa wobec realnej pokory, łagodności usposobienia w stawie pełnym rekinów. Niespiesznie zakołysał kielichem, nie patrząc na niego zbyt intensywnie, aby nie spłoszyć swojego rozmówcy gnębiącą atencją. Icarus był niczym miła oku rzeźba, nowa książka o skórzanej oprawie i miękkich kartkach wypełnionych intrygującą treścią. Był jak magiczny instrument, który miał zapewnić mu rozrywkę tej nocy, barwą swego głosu i przyjemną melodią. Serce Anthony'ego zostało już dawno złożone do szkatuły, dwoma ziarnami granatu, które przeszły przed trzema laty przez gardło rosłego brygadzisty. Odliczał do kolejnej ich wyprawy, do ucieczki z Anglii w obrębie której za milczącą zgodą udawali konsekwentnie, że się znają tylko powierzchownie. Myśli Shafiqa nie uciekały jednak teraz do Warowni Longbottomów, nie ociekały tęsknotą, nawet w tym stanie lekkiego otulenia winnym aksamitem.

Och nie, on był ciekaw młodzieńca, Pinokia poruszanego sznureczkami przez Gepetto. Jakim okrutnikiem był ojciec, by dawać mu na imię Icarus, jak bardzo podcinał mu skrzydła w lęku, że wzleci za wysoko?

– Autorytet jest tylko jedną z wielu składowych człowieka i podobnie jak sława, jeździ na pstrym koniu. – umoczył wargi, odchylając głowę, by wygodniej złożyć ją na poduszce. – Podobnie z resztą jak potencjał skryty w głowie i sercu. Debiut zawsze jest intrygujący, przez wzgląd na nieoznaczoność ścieżek losu. Zwłaszcza taki zapadający w pamięć. Mam nadzieję, że nie będzie brakowało Twojego głosu na kolejnych sympozjach? Lubię świeżość entuzjazmu, a nie da się ukryć, że niektórzy nie potrafią podtrzymać żaru, wpadając w koleiny rutyny, która zabija ochotę do wychodzenia poza schemat. – W słodkiej hipokryzji, nie zauważył absolutnie, że to właśnie z nim się działo w kontekście pracy zawodowej, którą traktował coraz bardziej jak odprysk kapryśnej rzeczywistości, aniżeli rzeczywistą rolę do wypełnienia. – Jeśli masz ochotę, możesz opowiedzieć mi o swoich badaniach. Możesz poradzić się mnie, który ich aspekt najlepiej ukorzeniłby się w umysłach słuchaczy. Czasem dobrze przejrzeć się w innym lustrze, niż to w domu. Czasem lepiej złapać perspektywę.

Anthony od zawsze darzył wielką miłością i uwielbieniem smoki. Z tego tytułu upierał się, że jego patronus przybiera kształt wyrma, choć tak na prawdę był pięknym białym wężem. Tak jak teraz, właściciel tego miejsca, rozłożony na poduchach, otoczony bogactwem i przepychem dźwignął się by sięgnąć do tacy z przekąskami, ale zamiast ślicznych kanapeczek, fikuśnych pralinek czy innych słodkości, sięgnął po jabłko. Piękne, dorodne, pyszniące się czerwienią. Nie był wężem, który otacza czaszkę, wężem ślizgającym się w rurach żeby zabić ucznia, czy wężem pasącym się na ramionach mrocznego Slytherina. Nie. Był wężem, który lubił mówić o niezależności i wolnej woli. Który wyciągał w stronę podległego ojcu stworzenia jabłko poznania dojrzałego życia bez pępowiny owiniętej wokół szyi i nadgarstków.
– Skusisz się? Są trochę twarde, ale bardzo słodkie – zapytał, nieoczekiwanie po angielsku, wyciągając ku mężczyźnie dłoń z owocem.
strength [reversed]
Your hands protect the flames
From the wild winds around you
Wzrost: 177 cm, czarne włosy, brązowe oczy, silny londyński akcent, ubrany zwykle w luźny garnitur: często bez marynarki, z kamizelką i kilkoma rozpiętymi guzikami koszuli.

Icarus Prewett
#4
26.11.2024, 21:55  ✶  

Owszem, dobrze było "złapać inną perspektywę". Na przykład, gdy Icarus otrzymał brawa od publiczności, poczuł rozpierającą dumę. Ojciec mu zawsze powtarzał, by nie spoczywać na laurach, ale wtedy, gdy wszystkie oczy były skierowane na niego, niemal czuł aprobatę tych wszystkich ludzi. Pewnie, pracę naukową wykonał pod okiem ojca. Dedalus mówił mu po jakie księgi sięgnąć, nauczył go łaciny i poprawiał często jego błędy. Ale... przez chwilę Icarus poczuł się wtedy doceniony i to nie jako syn swojego ojca, lecz jako samodzielny badacz.

Jednak czar prysnął dość szybko. Trzeba było przecież przekierować swoją uwagę na rozmowy ojca, przecież to jemu towarzyszył podczas konferencji. Najgorzej, że to dopiero od Anthony'ego otrzymał bezpośrednie słowa aprobaty. Jakby przy ojcu nikt nie mógł go pochwalić.

Shafiq leżał na szezlongu niczym jakiś rzymski patrycjusz, władca prowincji, który miał w kieszeni nawet cesarza. A może byłby senatorem, który by robił wszystko dla dobra Imperium, choć tak naprawdę miałby inne, o wiele mroczniejsze cele? Cóż, z pewnością był wpasowany w estetykę tego wydarzenia, a Icarus, nawet jak kochał Rzym, chyba wolał oglądać go poprzez czytanie kronik, ubrany w swój ulubiony sweter, przerywając czasem czytanie wyjściem na herbatę do kuchni. A kiedy Anthony podał mu jabłko, poczuł się, jakby był częścią jakiegoś dziwnego rytuału. Odpowiedniego oczywiście dla entourage'u, który tu panował. Icarus dobrze znał zwyczaje Hellenów i Rzymian. Wiedział, że młodzi mężczyźni byli traktowani w pewien specyficzny sposób przez tych starszych. Żołądek ścisnął mu się na samą myśl. Jednocześnie... czy grzecznie było odmawiać gospodarzowi? Chyba w tym wypadku Icarus musiał to zrobić. I czym prędzej zmienić temat.

– Dziękuję, ale... już się zdążyłem najeść – wymigał się. Najchętniej by się napił kawy lub herbaty. Jak Anglik z Londinium, a nie jak Rzymianin. – Czy mogę spytać, skąd to zainteresowanie Rzymem? Proszę nie zrozumieć mnie źle, nie budzi we mnie zdziwienia czyjaś fascynacja historią. Wiem po prostu, że jest pan ważną osobistością, a moją dziedzinę kojarzę raczej z siedzeniem nad niewyraźnie zapisywanymi zwojami niż z polityką. Czy to kwestia jakichś machiavellistycznych tropów? Nie mówię oczywiście o Machiavellim w potocznym sensie, był to jednak genialny myśliciel polityczny, który porównywał czasy florenckiego renesansu z dziejami Rzymu. Czy w takim razie uważa pan, że takim Rzymem teraz jest Anglia?
the web
Il n'y a qu'un bonheur
dans la vie,
c'est d'aimer et d'être aimé
187 cm | 75 kg | oczy szare | włosy płowo brązowe Wysoki. Zazwyczaj rozsądny. Poliglota. Przystojna twarz, która okazjonalnie cierpi na bycie przymocowana do osoby, która myśli, że pozjadała wszelkie rozumy.

Anthony Shafiq
#5
01.12.2024, 17:09  ✶  
Pośród różnych kart talii znanej wszystkim wróżbitom, na samym wręcz początku znajdowała się karta Kochanków, mylnie przez wielu uważana, za kartę dedykowaną li tylko erotyce. Anthony był w szkole bardzo sceptyczny zajęciom z wróżbiarstwu. Mając przyjaciela, który realnie był w stanie przewidzieć przyszłość, patrzenie w fusy czy truchła zwierząt zdawało mu - jak wiele pomysłów zawartych w wiekowej siatce godzin Szkoły Magii i Czarodziejstwa - stratą czasu i energii.

Talia jednak, również z powodu tegoż samego przyjaciela oraz współlokatora, przez moment towarzyszyła mu przy okazji zaliczeń, z lubością więc rozpuścił się nad ukrytymi znaczeniami i chrześcijańską symboliką o której wiedział całkiem sporo. Może akurat kolory nie były jego mocną stroną, ale znał Biblię, wiedział, że jabłko - tudzież zwyczajnie owoc umieszczony na środku Edenu - nie było po prostu grzechem i seksem plamiącym niewinność pierwszych ludzi. Było kluczem do dorosłości.

Kluczem, który w trakcie wypowiedzi Icarusa potoczył się po chłodnym marmurze, wzgardzony przez młodszego czarodzieja. Anthony nienawidził kiedy mu się odmawiało, dlatego też rzadko swoje oferty składał wprost. Nie znaczyło to, że nagle tracił zainteresowanie Prewettem. W końcu ten miał mu zapewnić rozrywkę. Były jednak w jego ustach słowa, które z pewnością już się nie pojawią w przestrzeni między nimi, na pewno nie tamtego wieczoru, pod francuskim niebem, w które teraz zapatrzył się Shafig, rozważając kształt odpowiedzi.

– Myśl o Imperium, to jak spoglądanie na pełny cykl życia kogoś. Jego narodzin, wzrost, dojrzałość, a potem upadek i transformacja. Jest w zapisie, bardzo dokładnym żywotem, dokładnym dla współczesnej recepcji tamtych zdarzeń, decyzji, kształtowania pokoleń, balansu między prawem i swobodą. Dla jednych to jest opowieść o minionym, dla mnie jednak to opowieść o ludziach. Ludzkość zaś nie zmieniła się za bardzo przez te wieki swojej bytności na ziemi. Bez względu na perspektywę, czy jest to zapis magów, czy mugoli... wciąż kroczymy tymi samymi ścieżkami, po skórze węża zajadającego swój własny ogon. Jeśli więc zajmuję się polityką, moją powinnością jest znać te ścieżki. Oraz... czasem napić się dobrego wina w todze. – uśmiechnął się zawadiacko, sięgając po kielich i wznosząc go w geście niemego toastu, nim upił dwa łyki trunku.

strength [reversed]
Your hands protect the flames
From the wild winds around you
Wzrost: 177 cm, czarne włosy, brązowe oczy, silny londyński akcent, ubrany zwykle w luźny garnitur: często bez marynarki, z kamizelką i kilkoma rozpiętymi guzikami koszuli.

Icarus Prewett
#6
07.12.2024, 10:59  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 07.12.2024, 11:01 przez Icarus Prewett.)  
Icarus rozumiał to, co mówił Anthony, choć miał wrażenie, że ten trochę zbytnio poetyzował te tematy. Dla Prewetta były one... cóż... pracą, czymś może nie pozbawionym znaczenia, ale znormalizowanym w jego małym świecie. Czasem miewał oczywiście przemyślenia, że zajmował się czymś niesamowitym: poniekąd starał się przebyć podróż w czasie i to tylko na podstawie śladów pozostawionych przez przodków. Jednak Rzym był dla niego przede wszystkim obiektem badań, a tamtejsi ludzie... wcale tak bardzo nie różnili się od współczesnych.

Jednak, z drugiej strony, warto było zwrócić uwagę na to, że Imperium to było przesiąknięte przemocą i niesprawiedliwością. Nie chodziło tylko o okres cesarstwa, gdzie to na tronie zasiadali niestabilni psychicznie despoci. Były też sprawy niewolnictwa, podbojów, nierówności społecznych, mizoginii i kultu militarnego.

– Historia nie jest tylko wskazówką. Jest przestrogą – stwierdził. – Chcielibyśmy, mimo wszystko, pewne rzeczy odrzucić, zapanować nad słabościami poprzez uświadomienie sobie ich istnienia.

Przerwał na chwilę. Przypomniał sobie o pewnej książce jednego z mugolskich wielkich filozofów. Ojciec Icarusowi ją kiedyś sprezentował, z okazji urodzin. „Wykłady z filozofii dziejów”, lektura, na którą trzeba było poświęcić wiele godzin, przeczytać opracowania, a i tak miało się poczucie, że nie do końca się wszystko rozumiało.

– Zna pan dzieła Georga Hegla? Teza, antyteza i synteza – rzekł, zdając sobie oczywiście sprawę z tego, że ta terminologia pojawiła się dopiero w recepcji Hegla. – Z Rzymem ten mechanizm w pewien sposób zadziałał. Istniało imperium, którego antytezą były napady barbarzyńców. Upadek jednak nie oznaczał kompletnej klęski, bo utworzyło się potem państwo karolińskie, które chciało kontynuować rzymskie idee... na swój sposób. I mielibyśmy w ten sposób zmierzać do wolności. Miło pomyśleć sobie, że to wszystko, co się dzieje ma jakiś sens. Problem jedynie tkwi w tym, że trudno określić, na jakim etapie obecnie jesteśmy.

the web
Il n'y a qu'un bonheur
dans la vie,
c'est d'aimer et d'être aimé
187 cm | 75 kg | oczy szare | włosy płowo brązowe Wysoki. Zazwyczaj rozsądny. Poliglota. Przystojna twarz, która okazjonalnie cierpi na bycie przymocowana do osoby, która myśli, że pozjadała wszelkie rozumy.

Anthony Shafiq
#7
19.12.2024, 12:35  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 01.03.2025, 20:52 przez Anthony Shafiq.)  
Mruknął leniwie zamiast odpowiedzi, rozciągając się w wygodnym lenistwie nocnego nicnierobienia.
–Wszyscy jesteśmy skazani na błędy poprzedników. Zmieniają się ubrania, dekoracje, to są te same ścieżki, te same błędy. Pytanie, które sobie zadaję to tylko i aż w którym miejscu cyklu my, a nie Rzymianie, znajdujemy się obecnie. To jak niekończąca się pieśń z refrenem, który wraca i wraca... Upadek, jak śmierć wpisane są w naszą naturę. Przestrogi? Nawet znając je na pamięć, nie jesteś w stanie ich uniknąć. To jak błędy poznawcze. To coś, co czyni nas ludźmi a nie magicznymi konstruktami. – zamyślił się upijając wina, nie odwracając do Icarusa, teraz, kiedy zgodnie z jego wolą zabawiał go rozmową, nawet jeśli ów rozmowa mogła zdawać się wcale miła. Upadające Imperium, domknięte opowieści o końcu epok skłaniały mimowolnie też do zadumy nad własną śmiertelnością i rolą, którą pełniło się w gobelinie wieczności. Czymże byli wobec gwiazd trwających nad Ziemią od milionów lat?

–Och, oczywiście, że znam trójcę Heglowską, któż mógłby jej nie znać? – uśmiechnął się rozbawiony, zatopiony we własnym snobizmie. Oczywiście, że znał wiele osób, które nie zamierzały zgłębiać filozofii uznając ją za stratę czasu, tymczasem to ona dotykała wielu sfer, których znajomość w polityce okazywała się niezbędna. – Synteza finalnie staje się nową tezą, zwłaszcza w tworach, które żyją tak długo. U ludzi jest to prostsze do zaobserwowania, cykl jest krótszy. Teza wychowania z domu, antyteza młodzieńczego buntu i w końcu dorosłość, jako powrót do błędów wyciągniętych w domu doprawionych szczątkami ideałów i marzeń z czasów, gdy wszystko zdawało nam się możliwe. W historii Państw jednak musi być zachowany łańcuch. Każde pokolenie musi zagrzmieć na alarm o ubytku obyczajów. To tradycja. Jak Yule i śpiewem zaklinanie szczęścia i przetrwania w zimowym okresie. – zauważył, choć do przesilenia zimowego zostało sporo czasu. Yule jednak było najbardziej dlań praktycznym dowodem potrzeb całej społeczności, bez względu na wiarę czy krew. – Wiara w sens, jest ważna dla integralności osobowości. A gdzie w Twoim osobistym życiu ten sens leży. Czy upatrujesz go u boku swojego ojca? Czy jak imiennik wyruszysz ku niebu samotnie? – zapytał nagle, tym razem obracając głowę ku rozmówcy, nie mogąc odmówić sobie widoku jego młodzieńczej twarzy. Gniew? Zakłopotanie? Cóż też dostrzeże w ciemnych oczach badacza, który wciąż trzymał się ojcowskiej togi lękliwie. Wracał do tego tematu, może i nieco monotonnie, ale czyż nie uratował w ten sposób swojego drogiego przyjaciela Morpheusa? Czyż nie wyrwał z teatralnego szantażu Selwyna? Powołanie, talent... to wszystko marność, bez udziału woli. Własnej woli. Czy w młodym Prewecie choć na moment zajaśniała antyteza? A może wciąż dziecinnie pogrążony był w tezie, w której nie było miejsca na jego własną myśl?
strength [reversed]
Your hands protect the flames
From the wild winds around you
Wzrost: 177 cm, czarne włosy, brązowe oczy, silny londyński akcent, ubrany zwykle w luźny garnitur: często bez marynarki, z kamizelką i kilkoma rozpiętymi guzikami koszuli.

Icarus Prewett
#8
06.02.2025, 16:21  ✶  
Żałował, że zaczął te całe filozoficzne dywagacje. Jego ojciec zawsze wierzył w mądrość starożytnych i powolne wypaczanie się cywilizacji. Postęp... Czy w ogóle był możliwy? Przecież Rzym miał pełno takich Anthonych Shafiqów - bogatych patrycjuszy, którzy mogli swobodnie kształtować własne życie i życia innych ludzi. Ten tutaj, jak gdyby nigdy nic, organizował sympozjon, a wszyscy poważni historycy zgadzali się na te przebieranki. Ile osób przyszło tu tylko ze względu na Shafiqa i możliwość nawiązania z nim jakiegokolwiek kontaktu? To właśnie była władza.

Objawiała się też w przestrzeni interpersonalnej. W razie rozmowy z każdą inną osobą, Icarus by od razu bronił ojca. Tu, natomiast, miał wątpliwości. Szczególnie, gdy Dedalus Prewett starał się obecnie nie wywalić się z krzesła. A gdyby stanął na nogach, może trzeba by było wzywać Basila...

– Nie jestem pewien. Nie chcę... Po prostu wiem, że jak się od niego odłączę i spróbuję działać sam, skończę jak mój imiennik. Ojciec powtarza mi często, że ambicja wcale nie jest takim dobrym przyjacielem, jak by się mogło wydawać. Jest... zdradliwa. Muszę do pracy podchodzić z pokorą i wtedy wszystko... się uda.

Nie brzmiał, jakby wierzył w swoje słowa. Czuł gdzieś w głębi serca, że z takim podejściem całe życie będzie zaledwie asystentem, a nigdy prawdziwym historykiem. Zresztą... jakiekolwiek próby sięgnięcia po niezależność źle się kończyły. Tak jak to było z Moną...
the web
Il n'y a qu'un bonheur
dans la vie,
c'est d'aimer et d'être aimé
187 cm | 75 kg | oczy szare | włosy płowo brązowe Wysoki. Zazwyczaj rozsądny. Poliglota. Przystojna twarz, która okazjonalnie cierpi na bycie przymocowana do osoby, która myśli, że pozjadała wszelkie rozumy.

Anthony Shafiq
#9
01.03.2025, 21:45  ✶  
Anthony był niebywałym hipokrytą, ale też świetnie zdawał sobie sprawę z tego faktu. Namawiał do buntu. Korcił do odcięcia pępowiny, ale w ostatecznym rozrachunku sam jak po sznurku podążył ścieżką wyznaczoną przez starego ojca. Oczywiście nie był aż tak zależny, wręcz przeciwnie, w wieku dwudziestu lat uniezależnił się finansowo od zasobów ambasadorskich, co nie zmieniło faktu, że dalej to była droga polityka, a nie obieżyświata, archeologa, badacza - tak jak odwinęło staremu Shafiqowi zarówno starsze jak i młodsze dziecko.

Z drugiej strony odkąd rodzice naznaczyli go stygmatem "gorszego" syna, swoistego "zapasu" dla lśniącego na firmamencie Thomasa, musiał, po prostu musiał coś udowodnić. Im, sobie, światu...

On budził się Ikarem.

On chciał wzlecieć ku niebu wyżej niż komukolwiek się udało.

On już jakiś czas temu odłożył skrzydła zalepione woskiem w kąt i raczył się winem rozpasany samym faktem, że osiągnął w życiu więcej niż Michael. Niż jego rodzeństwo razem wzięte. On jak nikt wiedział, jak niebezpieczna jest ambicja.

– Cóż... ambicja to zamrożone pragnienie. Niszczycielska siła, ale i błąd młodości. – przeszedł nieoczekiwanie na angielski, uśmiechając się do Icarusa łagodnie. – Każdy powinien się w niej rozsmakować, jak w winie, tylko po to by odkryć samemu na własnej skórze, że to pułapka. Że nie ma celu. Jest tylko droga. Synteza, o której wspominamy. Niemożliwa do osiągnięcia w czystym teoretyzowaniu. Tylko doświadczenie pozwala przeformułować siłę, energię w nas, tą niszczycielską, która mogłaby nas spalić, w tę twórczą, która pozwala wzrastać bez szkody, a z pożytkiem dla wielu. – Umilkł w zamyśleniu. Myślał o młodym rozmówcy, który tak mocno pozostawał po wpływem ojca, że sama myśl o odłączeniu się od starego Prewetta napełniała go grzeszną trwogą. Myślał też o sobie, o tym, że on nie osiągnął syntezy, a raczej bunt, ostentacyjnie nierobienie, bardzo smutne w gruncie rzeczy, dla potencjału, który w sobie nosił. Myślał o w końcu o tym, że już wystarczająco napytał biedy młodemu naukowcowi ze swoim zaproszeniem, z niezobowiązującą pogawędką, która teraz sprawiała, że ten miast płonąć ogniem własnej pasji, jąkał się i uciekał wzrokiem.

Dlatego też odpuścił. Dlatego zmienił nagle ton, a stalowe oczy zalśniły ciekawością i zamiast drążyć i przyciskać go do marmuru, zamiast zasypywać retoryką, zamiast wcisnąć mu w gardło jabłko poznania dobra i zła...
– A powiedz mi proszę, bo umknęło mi to dzisiaj podczas Twojego wystąpienia. Które źródła potwierdzają kontakty Merlina ze spadkobiercami imperialnej magii? Kojarzę tylko anglosaskie pisma, ale jestem nader ciekaw tych z półwyspu apenińskiego. Nigdy nie miałem do nich dostępu – zaproponował miękko najwygodniejszy z możliwych tematów, licząc że młokos wypłynie na szerokie wody własnych dygresji. Miał miły głos i ogromną wiedzę. Niczego więcej nie potrzebował od niego, niż żeby był prawdziwie sobą. Zwłaszcza teraz, gdy Dedalus Prewett starał się obecnie nie wywalić się z krzesła.
strength [reversed]
Your hands protect the flames
From the wild winds around you
Wzrost: 177 cm, czarne włosy, brązowe oczy, silny londyński akcent, ubrany zwykle w luźny garnitur: często bez marynarki, z kamizelką i kilkoma rozpiętymi guzikami koszuli.

Icarus Prewett
#10
02.03.2025, 15:39  ✶  
Znów słowa Anthony'ego obudziły w nim to dziwaczne poczucie sprawczości. Icarus wiedział, jednak, że bunt... nie miał za dużo sensu. Może, gdyby pochodził z prawego łoża... Ale nie, przecież był bękartem. Nie miał szans na jakąkolwiek karierę bez pomocy ojca. Jasne, nie było wykluczone, że kiedyś może coś zrobi sam. Tyle, że droga do tego celu była długa i żmudna.

W takim razie dlaczego Shafiq tak go inspirował? Icarus nie zgłębiał jego życiorysu, wiedział tylko, że był człowiekiem sukcesu. Ambicja to było jego drugie imię. Była to też cnota wśród absolwentów i uczniów domu Salazara Slytherina, z którego Ari się wywodził. Czy Tiara Przydziału przewidziała porywy jego serca? To, że będzie się czuł jak w klatce, będąc zmuszonym do asystowania, a nie działania?

Na szczęście, Anthony zapytał o źródła, a to był chyba ulubiony temat Icarusa. Zaczął więc rozprawiać o wykopaliskach, w których odkryto przy Wale Hadriana tajne podziemia, w których przebywali przedstawiciele druidzkich kręgów Merlina. O odnalezionych tam hełmach cesarskich i przesądzających o wszystkim napisach, które może były zapisane w mowie celtów, ale chcąc nie chcąc, odzwierciedlały łacińską składnię.

Rozmowa zajęła im dłużej, niż Icarus by zakładał. Po raz pierwszy też czuł, że ktoś szczerze go słuchał. Anthony dopytywał go  o szczegóły badań, o metodologię i wszystko to, co młodszego Prewetta absolutnie fascynowało. Dopiero, gdy stojący ledwo na nogach Dedalus uznał, że pora się deportować, Icarus był zmuszony przeprosić Anthony'ego, podziękować za zaproszenie i odstawić ojca do domu.

Minęły lata, zanim Icarus Prewett i Anthony Shafiq spotkali się ponownie.

Koniec sesji
« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości
Podsumowanie aktywności: Anthony Shafiq (2363), Icarus Prewett (1720)




  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa