Ministerstwo Magii. W sensie nie do końca Ministerstwo, ale obok budki telefonicznej, konkretnie w miejscu, gdzie wszyscy czarodziejscy postanawiają zapalić ostatniego przed zjechaniem do piekielnych czeluści biurokratycznej machiny
Powinna mu porządnie zapierdolić.
Taka była prawda.
Każdy powinien dostać w ryj za machanie jej przed nosem kwitami ze skrytki Gringotta. Pierdolone czystokrwiste skurwinkoty, nawet jeśli to byli jej pożal się jebana Matko Wszemogąca, jej ponoć przyjaciele.
Jak można było ją tak skrzywdzić?
Włosy - przycięte.
Ołówkowa kurwa spódnica.
Biała koszula mająca specjalny krój udający, że pod spodem są jakiekolwiek cycki.
Czarny, elegancki trencz, zawieszony obecnie na kościstym ramieniu, ze swobodą modelki, którą nigdy nie była.
No i te...
PERŁY?!
Wypacykowana lalka, nigdy nie miała takiego poczucia gdy wchodziła w mundur bumowy, a teraz próbowała się nie wyjebać stojąc na tych pierdolonych szpilkach zakończonych - no właśnie - szpilkami.
Wyglądała jakby miała 30 lat i strasznie ją to wkurwiało.
I miała czekać jak jakiś jebany kurwa pies na przyjście swojego pana.
Jak długo mogła tak wytrzymać?
To był trzeci papieros wyciągnięty z metalowej papierośnicy. Różdżka nie mogła pójść w ruch bo oczywiście to była mugolska dzielnica, bo to miało sens. Pierdolone testy lojalności. Wsadzi mu ten obcas w jego prawdopodobnie pedalskie dupsko. Albo dwa, żeby cokolwiek poczuł.
Odetchnęła głęboko dymem i odchyliła głowę do tyłu myśląc sobie, że ten dzień nie mógłby być bardziej zjebany. Myliła się.
– Hej. – powiedziała dziwnie, machając dłonią z papierosem w stronę kryptowytatuowanego mężczyzny, który gdzieś zgubił wszystkie swoje seksi dziary. Miała się do niego odezwać setki razy w ciągu ostatniego miesiąca, ale jakoś ten czas przelał się jej między palcami od ślubu Blacków. Pozostało robić dobrą minę do złej gry. Wiedziała że Lou wyczuwa słabość na kilometr. Ile zdań będzie potrzebował, żeby wyzwać ją od tanich dziwek? Biurw? Żołędzie przeciwko orzechom... przecież nie mogła obstawiać złota, skoro była totalnie spłukana. – Long time no see. – rzuciła zaczepnie, wsadzając sobie peta w usta, aby nie musieć mówić nic więcej.