• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Scena poboczna Dolina Godryka v
1 2 3 4 5 6 Dalej »
[01.09.72] Words I disperse are here to free minds

[01.09.72] Words I disperse are here to free minds
evil twink
Sup ladies? My name's Slim Shady
I'm the lead singer of Kromlech
Zimna cera i jeszcze chłodniejsze spojrzenie. Kruczoczarne włosy i onyksowe tęczówki bardzo wyraźnie kontrastują ze skórą bladą jak kreda. Buta oraz wyższość wylewa się z każdego gestu i słowa. Mierzy 187 centymetrów o szczupłej sylwetce, która coś jeszcze pamięta ze sportowych czasów. W godzinach pracy zawsze ubrany elegancko, zaczesany, a swoje tatuaże ukrywa pod zaklęciami transmutacji. Po godzinach najczęściej nosi się w skórzanych kurtkach i ciężkich butach.

Louvain Lestrange
#1
27.02.2025, 19:13  ✶  

Czarny Pan sobie życzy, Louvain Lestrange służy.

Całą drogę do sklepu Bagshotów powtarzał sobie to proste sformułowanie, żeby uśpić swoje wybujałe ego. Musiał się wbić w odpowiednie tryby odpowiednio wcześniej, żeby nie zdradzić się w czynie, ani w słowie podczas rozmowy z szlamolubcami. Wstyd i hańba, że w jednym sklepie obsługiwali zarówno mugoli i czarodziei. Z drugiej strony nie było to wielkim zaskoczeniem. Tutaj w Dolinie co drugi był właśnie taki. Czarodzieje żyjący obok mugoli, mugole pośród czarownic. Co za koszmar. Pamiętał jak kilka ładnych parę lat temu, kiedy Loretta dopiero otwierała swoją galerię sztuki, ktoś zajmujący się zaopatrzeniem zamówił całe artystyczne wyposażenie właśnie od tych parszywców z Doliny. Z tego co pamiętał, niedługo potem ciało tego głupca zostało odnalezione przy ujściu Tamizy.

Jednak na tą chwilę musiał schować dumę w kieszeń i trochę nadwyrężyć własną pychę ku chwale Voldemorta. Potrzebował zdobyć tę myślodsiewnię dla niego i liczył że uda się to załatwić najprościej, czyli po prostu taką nabyć. Za pieniądze. Zanim jednak zjawił się w progu sklepu piśmienniczego, zatrzymał się na moment w jednym miejscu. Chciał odnaleźć i przyjrzeć się z bezpiecznej odległości miejscu w którym doszło do spalenia rzekomej czarownicy. Mniej więcej na początku lipca podburzony tłum mugoli dokonał samosądu na niewinnej kobiecie w wyniku którego zginęła w płomieniach. Służby zadbały jednak żeby po incydencie nie zostało wiele śladów, ale Louvain dobrze wiedział gdzie do tego doszło. W końcu sam nakazał zainicjować tak emocjonujących kilka nocy w Dolinie. Widok niewiele sugerował, ale wyobraźnia działała, a krótki moment w tym uczuciu podbudował go na tyle, że do lokacji Bagshotów udał się już nawet w dobrym nastroju.

Najpierw poczekał z grzecznością, aż ostatni niemagiczni klienci wyjdą z lokalu. - Louvain Lestrange, moje uszanowanie. Odezwał się jako pierwszy i przedstawił już na samym początku. W ten delikatny sposób zasugerował, że przyszedł tutaj zainteresowany zdecydowanie tym bardziej magicznym asortymentem. - Czy możemy porozmawiać na zapleczu? Dokończył, wiedząc że sprzedaż właściwa odbywa się raczej za zamkniętymi drzwiami, niż tutaj gdzie dostęp miał każdy klient.

Czarodziejska legenda
She should be sure in her soul that the most terrifying thing in the forest was her.
Wiedźma, która mieszkała w domku stojącym na kurzych nogach. Jadła dzieci na śniadanie — i prawdopodobnie na obiad i do herbaty.

Baba Jaga
#2
27.02.2025, 22:37  ✶  
Sklepik nie wydawał się przesadnie duży, ale jednocześnie wykorzystywał każdą możliwą przestrzeń, by jak najlepiej zaprezentować oferowane produkty. Regały pod ścianami piętrzyły się niemal pod sufit, a na środku pomieszczenia ustawiono parę stolików i wystawek. We wnętrzu znajdowała się też długa, przeszklona lada, pod którą można było znaleźć zapewne nieco droższe artykuły piśmiennicze, na które w większości składały się wysokiej klasy pióra, tusze czy specjalnie oprawiane notesy. Ręcznie wykonane, jak podpowiadała plakietka znajdująca się obok nich.

Dzwonek nad drzwiami zabrzęczał cicho, kiedy wcześniej przebywający w sklepie kliencie opuścili sklep, a na Louvaina podniosła spojrzenie jedna ze znajdujących się za ladą osób. Kobieta wydawała się nieco znużona, ale kiedy tylko usłyszała jego nazwisko, jej twarz nieco pojaśniała i nie czekając nawet na dalszą część jego wypowiedzi, ruszyła wzdłuż lady, do znajdujących za jej końcem drzwi.
- Pan Lestrange, no proszę. Z przyjemnością zapraszam - uśmiechnęła się do niego przelotnie, zanim nacisnęła klamkę i poprowadziła do środka.

Na zaplecze prowadziło pięć schodków, a światło rozświetliło dość sporych rozmiarów pomieszczenie, na pewno magicznie powiększone, bo ciasne wymiary sklepiku, jakie ten wydawał się mieć z zewnątrz, nie byłyby w stanie pomieścić takiego metrażu. Wystrój był podobny do ogólnie dostępnej części sklepu; wysokie regały, pełno piśmienniczych artykułów, dzienników, ale też farb, płótna i narzędzi do rzemiosła.

- Hannah Bagshot, miło mi poznać. W czym mogę pomóc? Mamy co tylko sobie pan wymarzy jeśli chodzi o piśmiennictwo lub sztukę. Zaopatruje się u nas wielu artystów, ale też pisarzy i dziennikarzy. Samopiszące pióra, notesy... zabezpieczamy też je w odpowiedni sposób na specjalne zamówienie, jeśli klient czuje taką potrzebę.

evil twink
Sup ladies? My name's Slim Shady
I'm the lead singer of Kromlech
Zimna cera i jeszcze chłodniejsze spojrzenie. Kruczoczarne włosy i onyksowe tęczówki bardzo wyraźnie kontrastują ze skórą bladą jak kreda. Buta oraz wyższość wylewa się z każdego gestu i słowa. Mierzy 187 centymetrów o szczupłej sylwetce, która coś jeszcze pamięta ze sportowych czasów. W godzinach pracy zawsze ubrany elegancko, zaczesany, a swoje tatuaże ukrywa pod zaklęciami transmutacji. Po godzinach najczęściej nosi się w skórzanych kurtkach i ciężkich butach.

Louvain Lestrange
#3
02.03.2025, 21:41  ✶  

Młoda, śliczna o ciemnym spojrzeniu. Półkrwi. Dlaczego los wystawiał go na najcięższe próby? Gdyby nie to, że przyszedł tutaj w konkretnym celu i nie mógł sobie pozwolić na swoje maniery panicza, westchnąłby głośno i ciężko. Nie umknął mu jednak delikatny uśmiech na ustach, który najwidoczniej sprawił jej swoją obecnością. Prawką ręką oparł na brodzie, drugą zaś położył wzdłuż piersi podpierając tą pierwszą i powolnym krokiem przeszedł dalej kierowany falami na włosach Hannah. Zatrzymał się na moment w jednym z progów, kiedy otwierała, lub zamykała z nimi drzwi by skrzyżować z nią spojrzenia. Powściągliwym uśmieszkiem i lekkim skinięciem głowy podziękował za podjęcie go w zaczarowanej części sklepu. Rozejrzał się po pomieszczeniu, udając niby zainteresowanego tym co mogliby mieć dla niego do zaoferowania, gdyby tylko naprawdę czegoś by od nich potrzebował. Dla zwykłej kurtuazji zawiesił wzrok chwilę dłużej na przedmiotach o których wspominała. Tak by w dobrej manierze wymienić uprzejmości za jej starania w jak najlepszym przedstawieniu mu tego szmalecu jaki rodzina Bagshot próbowała opchnąć dla mieszańców i mugolaków.

- Chciałbym złożyć reklamację. Odezwał się od razu kiedy tylko kobieta zakończyła swoją reklamującą formułkę, którą zapewne wciskała każdemu co tu przychodził. Zanurkował kieszenią we wewnętrznej części marynarki. - Nie dalej jak tydzień temu zakupiłem od państwa samosortujący organizer. Wadliwy jak się okazuje, bo proszę tylko spojrzeć... Zaostrzył jakby nieco swój ton. W rękach trzymał już gruby notes, który szybko otworzył i zaczął wertować kolejne pozapisywane kartki. Kilka kolorowych zakładek wystawało z góry, z dołu zaś zwisała długa, złoto-purpurowa wstążka jako przedziałka do ostatniej notowanej treści. - Nie ma tutaj Twojego adresu korespondencyjnego, Hann. Dodał w końcu a palcem wskazał na niezapisaną stronę. Skrócił dystans zwracając się do niej nawet nie imieniem, a zdrobnieniem, a na jego twarzy z tego tytułu pojawił się mały, zadziorny uśmiech w kącikach ust. Zamknął z impetem organizer, pozwalając by kartki papieru uderzyły o siebie wydając głośny dźwięk trzasku. Odwrócił w końcu notes okładką do przodu, a na niej widniał tłoczony w skórze dobrze znany z wielu pieczęci symbol ministerstwa. - Mów mi Lou. Dorzucił po chwili, bezczelnie wpatrując się przy tym prosto w jej usta. Oczywiście folgował sobie z tym wszystkim. A skoro byli sami i nikt ich nie widział, tak przynajmniej mu się zdawało, dlaczego by trochę nie pograć sobie w swoje ulubione gierki. Przecież cierpiał na przewlekły syndrom Bulstroda; nie przepuści żadnej.

- Tak naprawdę jestem zainteresowany zupełnie czymś innym. Choć wciąż się uśmiechał ukontentowany swoją własną zagrywką pewnie bardziej, niż ona, to jednak odpuścił z zabawowego, niskiego tonu. - Chciałbym nabyć coś naprawdę wyjątkowego. Myślodsiewnię.

Czarodziejska legenda
She should be sure in her soul that the most terrifying thing in the forest was her.
Wiedźma, która mieszkała w domku stojącym na kurzych nogach. Jadła dzieci na śniadanie — i prawdopodobnie na obiad i do herbaty.

Baba Jaga
#4
03.03.2025, 05:20  ✶  
Zmrużyła oczy w jakiś podejrzliwy sposób, kiedy tylko usłyszała o reklamacji. Ściągnęła brwi, usta drgnęły, w bardzo szybki i łatwy do przeoczenia sposób, który sugerował gonitwę myśli, albo natychmiastowe przyłapanie na kłamstwie. Spojrzała na trzymany przez Louvaina notes, jakby był czymś niemal obrzydliwym, a ona zwyczajnie nie była w stanie utrzymać w ryzach mimiki twarzy.

- Przepraszam, ale nic... - gotowa była walczyć, o czym świadczył nagle surowy ton, wyprany z poprzedniego ciepła i przyjacielskości. I zaraz ucięła, bo Louvain dokończył swoją prezentację. Świadomość sytuacji zagościła na jej twarzy z pewnym oporem. Uśmiechnęła się, ale w sposób raczej miły, który nie sięgał oczu, jakby nieco speszona tą bezpośredniością. Wzdrygnęła się też, kiedy notes trzasnął, zamknięty szybko i na moment spojrzała na niego, na jego usta. Spojrzenie wreszcie zogniskowało się znowu na samym notesie, po który kobieta sięgnęła bez cienia zawahania, ale z pewną delikatnością.

- Lou - powtórzyła, odchylając marynarkę i wsuwając mu notatnik do kieszeni z którego go przed chwilą wyjął. - Fortes fortuna adjuvant, to się niezmiernie chwali. Ale niech będzie, za to przejdę do rzeczy i zapytam po prostu; czemu ktoś taki jak ty może potrzebować czegoś takiego jak Myślodsiewnia? Była gwiazda Quidditcha, aktualny urzędnik w biurze świstoklików... Głośno o tobie, bardzo głośno. Nigdy nie założyłabym, że komuś takiemu przydałaby się tego typu artefakt. To bardziej domena kolekcjonerów, albo badaczy tajemnic. Takich, którzy muszą bardzo dużo rzeczy wiedzieć i nad nimi myśleć.

evil twink
Sup ladies? My name's Slim Shady
I'm the lead singer of Kromlech
Zimna cera i jeszcze chłodniejsze spojrzenie. Kruczoczarne włosy i onyksowe tęczówki bardzo wyraźnie kontrastują ze skórą bladą jak kreda. Buta oraz wyższość wylewa się z każdego gestu i słowa. Mierzy 187 centymetrów o szczupłej sylwetce, która coś jeszcze pamięta ze sportowych czasów. W godzinach pracy zawsze ubrany elegancko, zaczesany, a swoje tatuaże ukrywa pod zaklęciami transmutacji. Po godzinach najczęściej nosi się w skórzanych kurtkach i ciężkich butach.

Louvain Lestrange
#5
09.03.2025, 17:01  ✶  

Satysfakcjonujące ciepło rozlało się wewnątrz jego piersi widząc w jakie zakłopotanie udało mu się na moment wprawić niczego niespodziewającą się Hannah. Ambaras jaki uknuł jej naprędce w klarowny sposób wyciągnął z niej to co prawdziwe. Powierzchowny uśmiech jaki miała dla nowego klienta, choć uroczy, wciąż był tylko elementem reklamy. Bardziej interesujące było to co mogła kryć pod fasadą swojej zawodowej postawy, ekspedientki w sklepie obsługującym jednocześnie dwa światy. Dopiero kiedy sobie zażartował z sytuacji zauważył jak rozczulająco nie potrafiła zapanować nad swoimi emocjami, nad swoją twarzą. Właściwie ciężko ją o cokolwiek obwiniać, była tylko prowincjonalną dziewczyną. Zgadywał, że obce były jej towarzyskie utarczki słowne podszyte podstępem, by wywołać u niej pożądane przez rozmówcę uczucia.

- Dum spiro, spero. Odpowiedział w podobnym tonie, uśmiechając się w swój charakterystyczny, prowokujący sposób. Mówiąc to, położył rękę na tam gdzie serce, jednocześnie dociskając swój organizer w kieszeni marynarki bliżej piersi. Dla niej może odbił piłeczkę, ale w myślach złożył niedopowiedzianą modlitwę w intencji wojny Czarnego Pana. Póki oddycha będzie wypełnieniem jego woli, nawet w chwilach taki jak ta. Bo może teraz jeszcze dokazywał przed mieszańcem Bagshotów, dla którego nie będzie miejsca w nowym świecie, to dzisiaj jeszcze nacieszy się widokiem jej przypudrowanych, wysoko usadowionych kości policzkowych.

- W mojej rodzinie zbliża się ważny jubileusz i chciałbym sprezentować nestorce coś wyjątkowego. Pomyślałem, że jej najważniejsze wspomnienia mogłyby w ten sposób pozostać u Lestrangów ku pokrzepieniu serc kolejnych pokoleń. W ten sposób może moglibyśmy zapoczątkować nową tradycję. Kolekcjonowania wybitnych dla rodu wspomnień. Wyjaśnił po krótce swoje kłamliwe intencje. Kłamliwe, bo ów artefakt nigdy nie miałby prawa zagościć w Maida Vale. Jego przeznaczeniem od początku było nasiąknięcie odorem spaczenia, który przesiąkł już na wskroś podziemia Kromlechu. Jednak w kłamstwie był nienajgorszy, a do tego miał silne podstawy by bronić swoich racji. Bo co do własnego rodowodu nie musiał kłamać, faktycznie rodzina Lestrange była członkiem wysokiej kultury i wiele wnosiła do magicznego społeczeństwa. Ludzie z tym nazwiskiem często byli też wpływowymi czarodziejami, więc ich wspomnienia mogły mieć realną wartość dla zrozumienia istoty pewnych decyzji w przyszłości.

- Zresztą to jedyny sposób by opisać Twój uśmiech, Hann. Żadne słowa tego nie oddadzą.

Czarodziejska legenda
She should be sure in her soul that the most terrifying thing in the forest was her.
Wiedźma, która mieszkała w domku stojącym na kurzych nogach. Jadła dzieci na śniadanie — i prawdopodobnie na obiad i do herbaty.

Baba Jaga
#6
10.03.2025, 05:03  ✶  
Kliencie, którzy pojawiali się w sklepie, zwykle nie wykazywali się chyba aż taką charyzmą i zauważoną już przez Hannah odwagą. Flirtowali, ale brakowało im odpowiedniego rezonu, a może i zwyczajnie tego czegoś, co sprawiało że zwyczajnie wydawali się ciekawi. Jej wcześniejszy wyraz twarzy, który rozjaśnił się kiedy tylko wszedł do sklepu, mówił mimo wszystko aż za wiele o niej samej; bezczynność była dla niej karą, a grzeczne siedzenie za ladą nie należało za wybitnie rozrywkowy sposób spędzania czasu. Wszystkie krzyżówki zdążyła już rozwiązać, podobnie jak quizzy z gazet do tygodnia wstecz, nie wspominając już o grubej księdze 1000 zagadek logicznych.

Bagshot uśmiechnęła się lekko, ale dziwnie grzecznie, jakby wrócił jej już w całości wcześniej wytracony rezon. Przez moment przyglądała mu się uważnie, z zainteresowaniem słuchając jego wytłumaczenia i co parę słów kiwając głową, by dać mu znać że chłonie każde jego słowo. Ale kiedy skończył, odpowiedź nie nadeszła od razu.

Kobieta zastygła, wyraźnie się nad czymś zastanawiając, kiedy jej spojrzenie uciekło gdzieś w bok, jakby próbowała wyciągnąć rzeczy z odmętów pamięci. A może zwyczajnie coś układała sobie w głowie. Ile to było? Minuta? Dwie? Jakiś nieznośny zegar tykał gdzieś w kącie, a Lestrange im dłużej patrzył na to nieobecne spojrzenie, tym bardziej miał wrażenie że je rozpoznaje. Niektórzy ludzie tak mieli, że dotykała ich choroba, która z jednej strony dawała im niebywałą pamięć, a z drugiej wybijała z codziennego rytmu. W końcu jednak dzwon zegara zabrzmiał, a Bagshot wzdrygnęła się i zmarszczyła brwi, nagle wyrwana ze swoich myśli.
- Przepraszam - rzuciła krótko, ale brakowało na jej twarzy faktycznej skruchy czy zawstydzenia, że właśnie odpłynęła w obecności klienta. - To bardzo ciekawy pomysł. Nestorka z pewnością się ucieszy. Jeśli to ma być taki ważny prezent, to jeśli masz takie życzenie, można tę myślodsiewnie czymś ozdobić. Maida Vale słynie z ogrodu, prawda? Jakieś ładne róże? W każdym razie, mamy jedną tutaj na stanie, możesz ją obejrzeć i powiedzieć czy wysokościowo dobra, czy kamień też pasuje. Praca w surowcu to najmniejszy problem, bo to dla ozdoby - wzruszyła ramionami. - Cena sprawdzenia myślodsiewni w naszym sklepie to jedno wspomnienie - wyciągnęła wskazujący palec ku górze, uśmiechając się uroczo i nie komentując w żaden sposób jego ostatniego komplementu, jakby całkowicie przeleciał jej koło nosa.

evil twink
Sup ladies? My name's Slim Shady
I'm the lead singer of Kromlech
Zimna cera i jeszcze chłodniejsze spojrzenie. Kruczoczarne włosy i onyksowe tęczówki bardzo wyraźnie kontrastują ze skórą bladą jak kreda. Buta oraz wyższość wylewa się z każdego gestu i słowa. Mierzy 187 centymetrów o szczupłej sylwetce, która coś jeszcze pamięta ze sportowych czasów. W godzinach pracy zawsze ubrany elegancko, zaczesany, a swoje tatuaże ukrywa pod zaklęciami transmutacji. Po godzinach najczęściej nosi się w skórzanych kurtkach i ciężkich butach.

Louvain Lestrange
#7
14.03.2025, 02:45  ✶  

- Wybaczam. Rzucił kąśliwie, ewidentnie poirytowany jej odpłynięciem. Chociaż miał ochotę zapytać najbardziej nonszalancko jak mógł w tej chwili; Czy ja cię nudzę, wieśniaro?. Jego narcystyczna osobowość nie najlepiej radziła sobie z faktem, że ktoś gubił uwagę kiedy właśnie Louvain coś mówił do tej osoby. Gdyby nie to, że był tutaj pełniąc swoją służbę.  pozwoliłby sobie na nieco więcej arogancji. Pewnie przypomniała sobie, że nie opróżniła własnoręcznie wychodka przed wyjściem do pracy. Stąd te godne pożałowania marzenia dzienne. Im dłużej z nią obcował tym szybciej utwierdzał się w swoim betonowym przekonaniu o niskiej jakości intelektualnej brudnej krwi. Choć ten egzotyczny mix krwi ewidentnie nie służył zdolnościom kognitywnym, to jednak uwypuklał najbardziej pociągające cechy urody. Pewnie dlatego najlepsze zabawki to te z etykietką "jebany mieszaniec".

Szybko jednak wrócił do niewzruszonej tonacji, kiedy Hannah wróciła słowami do myślodsiewni. Ucieszył się w duchu słysząc, że jedna taka jest już tutaj na stanie, dostępna najwidoczniej od ręki. Już miał odpowiadać, że nie ma takiej potrzeby na personalizację artefaktu, że taka klasyczna misa w surowym stylu będzie jak najbardziej odpowiednia, byle tylko jak najszybciej ją dostać. Wstrzymał się jednak z wyrwaniem z siebie czegoś takiego. Wciąż musiał zachowywać pozory. A przecież bogate dupki takie jak on, uwielbiały jak rzeczy były skrojone idealnie pod jego widzimisię. Przekręcił głowę w bok, wzrokiem odchodząc gdzieś na moment zamyślając się chwilę. - Węże. Wyrwał nagle. Raczej nie widział potrzeby, żeby ten magiczny przedmiot nosił na sobie insygnia Lestrangów kiedy miał zostać oddany pod użytek Czarnego Pana, a może nawet pozostałych bywalców Kromlechu. Za to nawiązania do Salazara pasowały równie dobrze do obu wizerunków. Mrocznej sługi i ambicji czystej krwii. - Łuski i gadzie języki na zieleni Slytherinu, to coś co dobrze odda naszego ducha. Dookreślił się jaśniej. W końcu Maida Vale było schronieniem nie tylko dla Lestrangów, ale również dla blisko spokrewnionych Blacków, o których nie należało zapominać ot tak.

A potem znów przykuła jego uwagę nieco bardziej. Cena to jedno wspomnienie? Zmrużył oczy zaintrygowany, a na usta ponownie wkradł się cwany uśmieszek. Może powinien teraz przytoczyć z pamięci coś wielce obrazoburczego, jakąś domową magirasistowską propagandę z dzieciństwa? Tylko po to by zobaczyć jak na widok takiego wspomnienia po ekspedientce spływa gęsta kropla obawy przed jego nikczemnością. Mógłby sobie połechtać w ten sposób ego, ale znów rozsądek podpowiadał bezpieczeństwo. Zamiast tego potraktował to jak okazję do pozbycia się czegoś, co wcale nie potrzebował. Wiele miał wspomnień o których wolał nie pamiętać i z chęcią oddałby je komuś na zawsze. Jednak takich, które mógł oddać w niezaufane ręce już nie tak sporo. Wybrał zatem moment z zaślubin swojej najstarszej siostry z Vakelem. Jeden z największych strategicznych błędów w jego rodzinie, a tak paskudny obrazek jak Annaleigh na ślubnym kobiercu razem z Vakelem oddałby nawet z dopłatą.

- W porządku, mam takie. Przystał na tą umowę. Właściwie to zgadywał, że nie miał wyboru jeśli miał się zaraz dowiedzieć w jaki sposób powinien obchodzić się z tym przedmiotem. Wyprostował się lekko i położył rękę na rękojeści swojej różdżki dając w ten sposób sygnał, że jest gotowy na dalsze jej instrukcje i prace nad paskudnym wspomnieniem.

Czarodziejska legenda
She should be sure in her soul that the most terrifying thing in the forest was her.
Wiedźma, która mieszkała w domku stojącym na kurzych nogach. Jadła dzieci na śniadanie — i prawdopodobnie na obiad i do herbaty.

Baba Jaga
#8
20.03.2025, 06:40  ✶  
Nie nudził jej przynajmniej wtedy, kiedy starała się mu poświęcić swoją uwagę, a to już było coś. Wyrwana z zamyślenia, sięgnęła po niewielki, poręczny notes który leżał na blacie zdobnego sekretarzyka stojącego pod ścianą. Zaklęty przedmiot szybko ożył, unosząc przed nią w powietrzu w akompaniamencie pióra, które wydawało się posiadać odrobinę własnego rozumu, szczególnie kiedy stalówka wydawała się czujnie spojrzeć na Louvaina, oczekując od niego konkretów.

Hannah, jak to chyba wszyscy sprzedawcy mieli wpojone do głowy, uśmiechnęła się do mężczyzny ciepło, kiedy ten podzielił się z nią swoją wizją tego, jak właściwie powinna wyglądać jego własna myślodsiewnia. Jeśli miała co do całego konceptu jakieś własne przemyślenia, które zależały od jej gustu, to zachowała je dla siebie, grzecznie kiwając tylko głową i sprawdzając, czy samopiszące pióro ujęło wszystko tak, jak powinno. Co prawda nie było tego wiele i w życiu najpewniej spotkała się z o wiele bardziej ekstrawaganckimi pomysłami, ale lepiej by potem nikt nie miał wątpliwości. Słowa spisane na papierze zawsze miały nieco większą moc i wiedziała to nawet ona, która była w stanie zapamiętać dosłownie wszystko.

- Cudownie, w takim razie... - machnęła różdżką, przywołując do siebie sztywną podkładkę z przyczepionym plikiem pergaminu i piórem do dyspozycji. - Dokument potwierdzający, że przekazanie wspomnienia odbyło się dobrowolnie. Parę osób już próbowało nas pozwać, więc to takie zabezpieczenie. Tutaj warunki; jedno wspomnienie dla nas, w zamian za skorzystanie z myślodsiewni, która znajduje się w naszym posiadaniu. Wspomnienie może zostać użyte przez Departament Tajemnic przy prowadzonych przez nich eksperymentach. Nielegalna działalność widoczna we wspomnieniu musi zostać zgłoszona do Departamentu Przestrzegania Prawa Czarodziejów, bla bla bla, o tutaj podpis. - wskazała palcem miejsce, znajdujące się na ostatniej kartce pergaminu. Samopiszące pióro przestało na moment skrobać, z wyczekiwaniem przyglądając się Louvainowi, a kiedy ten postawił parafkę, ono także dopisało coś w notesiku.

- Skoro to mamy już za sobą, to proszę, to fiolka - podała mu szklane naczynko. - Działa to tak, że przykładamy koniec różdżki do skroni i koncentrujemy się na wspomnieniu, które chcemy wyciągnąć. Trzeba być precyzyjnym bo kiedy w głowie mieszają się myśli, ciężko pochwycić jedną, ale kiedy się to uda to łapiemy to... - wykonała gest różdżką, jakby łapała coś jej końcem, chociaż biorąc pod uwagę że nawet na moment nie przyłożyła jej do własnej skroni, to pewnie był to tylko odruch. - Rdzeń musi wiedzieć, co pochwycić, a potem delikatnie wyciągamy wspomnienie z głowy i wkładamy albo do pojemnika, albo bezpośrednio do myślodsiewni. My mamy chwilowo pojemnik.

evil twink
Sup ladies? My name's Slim Shady
I'm the lead singer of Kromlech
Zimna cera i jeszcze chłodniejsze spojrzenie. Kruczoczarne włosy i onyksowe tęczówki bardzo wyraźnie kontrastują ze skórą bladą jak kreda. Buta oraz wyższość wylewa się z każdego gestu i słowa. Mierzy 187 centymetrów o szczupłej sylwetce, która coś jeszcze pamięta ze sportowych czasów. W godzinach pracy zawsze ubrany elegancko, zaczesany, a swoje tatuaże ukrywa pod zaklęciami transmutacji. Po godzinach najczęściej nosi się w skórzanych kurtkach i ciężkich butach.

Louvain Lestrange
#9
22.03.2025, 21:46  ✶  

Nawet jeśli przez niedługi moment wydała mu się nawet urocza, tak w swoim usposobieniu rozwiała wszystkie złudzenia. Nawet nie wiedział, czy tę tępawą aurę którą władnie przed nim odsłoniła przypisywać bardziej jej brudnej krwi, czy prostackiemu pochodzeniu. A może to wypadkowa tych obu czynników. W każdym razie w krótką chwilę Louvain zmienił znacząco swoje podejście. Zadziorny uśmiech zniknął z jego ust, a z jego spojrzenia uleciało jakiekolwiek zainteresowanie ekspedientkom. Spoglądał jedynie dziwacznym wzrokiem na samopiszące pióro z notesem, które chyba było tylko na pokaz, bo tak szybko jak się pojawiło, tak szybko przestało być konieczne. Lestrange nie miał zbyt wygórowanych oczekiwań, zawarł jedynie wytyczne jakie chciałby widzieć na zamawianym przedmiocie. Oczekiwał, że projekt jak i samo wykonanie zostanie zrealizowane po stronie sprzedających. Zresztą wygląd odkrywał tutaj drugorzędną rolę w zestawieniu z funkcjonalnością.

- Zrozumiałe. Odrzucił, mało zaangażowany w ten jej regulaminowy bełkot. Nie przejmował się żadnym Departamentem Przestrzegania Dziury w Dupie. Wspomnienie którym zamierzał się podzielić było nielegalne, ale zupełnie z innych powodów, niż przewidziane to było w jakimkolwiek kodeksie prawa. Odebrał fiolkę, kiwając nieznacznie głową na znak, że rozumie i zna procedurę. Na szkoleniach dla oklumentów w Ministerstwie był omawiany temat ochrony wspomnień, więc znał proces w którym wyciągało takie z umysłu. Dobrze wiedział, że przy pracy nad myślami i wszystkim tym co mieściło się w głowie, należało przyłożyć szczególną uwagę na spokój i precyzje. Umysł to wbrew pozorom bardzo delikatne narzędzie w ludzkim ciele i łatwo narobić w nim szkód. Dlatego najpierw skupił wzrok na trzymanym szklanym pojemniku, po to żeby skupić własne myśli. Odrzucił od siebie natrętne myśli o tym jak to rozczarował się Hannah i tym że przyszedł tutaj z misją w służbie zła. Potem wrócił myślami do tego felernego dnia, gdy okazało się, że Annaleigh wpierdoliła się w Vakelstwo na dobre. Przypomniał sobie ołtarz na którym stali, wraz z kapłanem z kowenu. Przypomniał sobie z kim wtedy stał w pierwszym rzędzie jako najbliższa rodzina. Jak pachniało powietrze i jak paskudni byli tamci Dolohov. Wtedy przyłożył różdżkę do skroni i mając pewność, że jest wystarczająco silnie osadził się w tym wspomnieniu, zaczął je wyciągać sobie z głowy. Miarowo, powoli i delikatnie, jakby ciągnął rozgotowaną nitkę makaronu, której właściwie brzydził się dotknąć palcami. Raczej nieprzyjemne uczucie, wywołujące zimny dreszcz na karku. Granatową, mieniącą się jasnymi iskrami, myśl w fizycznej formie umieścił w jej właściwiej fiolce i zakręcił korkiem. Jeszcze zanim oddał ją na ręce Hannah, spojrzał pierwszy i ostatni raz na jeden z największych cyrków jakim był świadkiem, a potem nawet z pewną ulgą na twarzy oddał, zgodnie z nałożonymi na niego zasadami, te pieprzone wspomnienie.

- Jak długo będę musiał czekać na odbiór zamówienia? Spuentował zdegustowanym grymasem całe to zajście. Chyba nie musiał wyraźnie zaznaczać, że skoro myślodsiewnia miała być niespodziankom, to ma zamiar własnoręcznie odebrać zamówienie. Zresztą tak było bezpieczniej. Im mniej osób wiedziało o tym, że zamawia dla siebie tak wyszukane narzędzie pracy nad wspomnieniami, tym lepiej dla niego. To i tak ostatnie dni, kiedy kamienna misa miała szansę ujrzeć światło słonecznego dnia.

Czarodziejska legenda
She should be sure in her soul that the most terrifying thing in the forest was her.
Wiedźma, która mieszkała w domku stojącym na kurzych nogach. Jadła dzieci na śniadanie — i prawdopodobnie na obiad i do herbaty.

Baba Jaga
#10
25.03.2025, 14:53  ✶  
Hannah uśmiechnęła się do niego promiennie, kiedy przytaknął na wszystko, co właśnie z siebie wyrzuciła i postawił parafkę gdzie trzeba. Bezproblemowi klienci zawsze byli mile widziani, szczególnie na tym etapie konsultacji bo już nie raz, nie dwa, ktoś się w tym momencie potrafił wzburzyć. Wsunęła podkładkę z dokumentami pod pachę i wzięła w dłonie fiolkę pełną wspomnienia, jednocześnie łapiąc też za notes i pióro, które do tej pory robiły notatki za nią.
- Zaraz policzymy - tak uzbrojona ruszyła przez pomieszczenie, między zapełnionymi skarbami regałami, w końcu zatrzymując się przed masywnymi drzwiami. Przez cały ten czas skrobała coś w notesiku, dodając kolejne linijki znaczące o materiałach, ich dostępności i konieczności zaangażowania w to wujka czy innej ciotki, którzy byli zaznajomieni z kolejnymi etapami tworzenia tak potężnego artefaktu jak myślodsiewnia. - Dwa tygodnie robocze - odpowiedziała wreszcie, stawiając na kartce kropkę. Potem natomiast wyciągnęła różdżkę i wprowadziła nią runiczny kod do przekładni, która chroniła wejście do pomieszczenia, które mu zaraz zaprezentowała.

Było stosunkowo niewielkie, ale wciąż swobodnie mogło pomieścić parę osób. Na środku znajdowała się natomiast kamienna misa na podwyższeniu, czysta od wspomnień. Jeśli Bagshotowie praktykowali pozbywanie się własnych wspomnień, to albo starannie przetrzymywali je w innym miejscu, albo mieli od tego zupełnie inny egzemplarz artefaktu. W każdym razie, Hannah podeszła swobodnym krokiem do misy i stanęła za nią, fiolkę stawiając na jej brzegu.

- Wspomnienie do myślodsiewni możemy albo wlać z fiolki, albo przenieść je z głowy za pomocą różdżki. Nowym lub niewprawionym czarodziejom, którzy nie mają doświadczenia z tego typu przedmiotami lub zagadnieniami z dziedziny magii, które oscylują wokół ludzkiego umysłu i wspomnień, zaleca się przeglądanie jednego wspomnienia na raz. Dla własnego bezpieczeństwa. Po umieszczeniu wspomnienia w myślodsiewni, ta pozwala na przejrzenie go w całości z pozycji obserwatora. Nie można ingerować w widziany świat, a poruszające się tam postacie mogą przenikać przez użytkownika. Niektórych to potrafi wystraszyć, więc wolałam o tym wspomnieć.

« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek:
Podsumowanie aktywności: Louvain Lestrange (2713), Baba Jaga (2071)


Strony (2): 1 2 Dalej »


  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa