• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Poza schematem Retrospekcje i sny v
1 2 3 4 5 … 14 Dalej »
[11.1971] Martwy człowieku, powiedz dlaczego więc tak się boję

[11.1971] Martwy człowieku, powiedz dlaczego więc tak się boję
dziewica moru
locked in a cage with all the rats
175 cm, kruczoczarne włosy i oczy

Odysseus Fawley
#1
14.05.2025, 22:53  ✶  
Najpierw pomyślał, że to przypadek.
Raz — że filiżanka została przestawiona. Dwa — że zaklęcia ochronne pękły jak stary materiał. Trzy — że ktoś napisał do niego list czerwonym atramentem. Po czwartym liście przestał udawać, że było to normalne. Po piątym zaczął zakładać, że to jakiś były pacjent. Po szóstym — że może wcale nie były. Po siódmym… Odys przestał sypiać.
Zaczął zostawiać zapalone światło w przedpokoju, zamykać drzwi i sprawdzać, czy jego własne odbicie w lustrze nie oddychało za szybko. Paranoja? U niego? Nigdy w życiu, ale nie potrafił klarownie odpowiedzieć na pytanie Lucy Rosewood, kiedy to się zaczęło. Odpowiedział jej wtedy, że od kilku dni. Rzecz w tym, że w rzeczywistości przez parę dobrych tygodni budził się w nocy z przeświadczeniem, że coś zaraz się miało wydarzyć. Nie potrafił tego nazwać, więc nadawał temu formę w głowie: może dźwięk tłuczonego szkła, dotyk zimnego palca przesuwającego się po ciele. Potem zaczęły wypadać mu z rąk rzeczy. Pękały talerze, tłukły się szkła. Noże.

Była kobietą. Być może, a przynajmniej w lustrze kiedyś pozostawione niedomknięte w jego łazience, odbiła się sylwetka drżąca, bo ulepiona z ludzkiego mięsa i tęsknoty. Finalnie natomiast jebnął, gdy zorientował się, że przez ostatnie dwie noce mówił przez sen imię, którego de facto nie znał.
— List, który pani przekazałem, stanowił ostatni prezent od mojego… Hojnego darczyńcy, pani Rosewood — odparł do szczupłej kobiety stojącej obok niego. — Nie pojmuję jednak w jaki sposób uzasadnione było spotkanie się tutaj? — dodał po chwili, a drobny cień irytacji prześlizgnął się przez maskę obojętności. Odys uniósł wzrok na zadbany front redakcji Proroka Codziennego. Było już późno i o ile zwykle nie miał nic przeciwko porom nocnym, to po kiego grzyba przyszli właśnie na Pokątną? Czyżby czekali jeszcze na kogoś?
Sztafaż
160 cm / 55 kg / kasztanowe włosy i zielone oczy

Lucy Rosewood
#2
20.05.2025, 15:07  ✶  
Ostatnio większość spraw Lucy oscylowało wokół prymitywnych historii miłosnych, chociaż zapewne miłości było w nich naprawdę mało. Bo przecież ile zdrad było tak naprawdę spowodowanych prawdziwym uczuciem, a ile jedynie nudą, chwilowym pożądaniem, kryzysem wieku średniego, czy dysfunkcją pewnych części ciała u małżonka?

I było to zdecydowanie nudne. Ile można było słuchać o wielkiej miłości, która jednak skończyła się szybko wraz z pojawieniem się nowej sekretarki, lub jeszcze lepiej, szokiem że ktoś z kojarzonego małżeństwa okazał się niewierny. W tych ostatnich sytuacjach Lucy aż kusiło spytać, czy naprawdę warto było marnować czas w jej agencji, kiedy w Londynie istniały pewne inne agencje, które mogłyby łatwiej pomoc w rozładowaniu małżeńskiej frustracji.

Łatwo było się więc domyślić, że sprawa pewnego cienia chodzącego za Odysseusem Fawleyem wydała jej się nadwyraz intrygująca.
Zresztą tak samo jak sam jej klient. Magipsychiatra. Ciekawe, czy gdyby spytała się o to, to, miałby naukowe potwierdzenie na to, że istnienie ludzkości ze zdroworozsądkowego nie miało już dawno , jeśli kiedykolwiek, żadnego logicznego wytłumaczenia, a wszyscy upierali przy egzystowaniu tego świata jedynie z jakiegoś głupiego sentymentu do istnienia.
Nie że sama na ten sentyment była odporna.

I nie że był to moment na takie rozważania.
– Z listu wynika, że pański problem był na tym samym wydarzeniu w Mungu w zeszły weekend co pan – powiedziała, odrywając wzrok od idealnie pomalowanych perłowych paznokci na budynek Proroka Codziennego  – Tak się szczęśliwie składa, że nasza deoga gazeta uznała, że jest to na tyle... fascynujące wydarzenie, aby wysłać tam jakiegoś fotografa, ale jednocześnie miała je za na tyle mało istotne, że jest to jakiś początkujący pracownik – Spojrzała na Odysseusa. – Myślę więc, że nie będzie zbyt dużego problemu z przekonaniem go do poświęcenia nam chwili i pokazania nam zdjęć. Liczę, że Henry Lockhart uwiecznił na nich kogoś, kogo może pan rozpoznać, a kogo nie powinno tam być. To co? Ruszamy?
dziewica moru
locked in a cage with all the rats
175 cm, kruczoczarne włosy i oczy

Odysseus Fawley
#3
21.05.2025, 20:08  ✶  
Czy ludzie jeszcze wierzyli, że ich istnienie miało sens? Odys pewnie by odpowiedział, że większość już dawno przestała, westchnąłby, a potem ponownie dodałby coś w stylu, że sama idea, że wszystko mogło być przypadkiem, wydawała się zbyt przerażająca, więc próbowali to zagłuszyć miłością, pracą, winem, zdradą. Każdy miał swój sposób.

W głowie miał zbyt wiele odpowiedzi, a każda z nich mogła zabrzmieć inaczej zależnie od tego, jak bardzo pozwoliłby sobie na ironię, niepokój lub kulawy profesjonalizm. Wolałby, aby jego prześladowca nie miał takiego wyczucia czasu i stylu. Sam Odi nie miał tego wieczoru natomiast w sobie wystarczająco cynizmu celem wygładzenia czegokolwiek.
— Jeśli ta osoba była w Mungu w tym samym czasie co ja, przy założeniu, że nie był to zbieg okoliczności, a nie był, to wiedziała o moich planach. Obserwuje mnie na tyle uważnie, aby przewidywać moje ruch — skinął głową. — Niepokoi mnie tylko to, że pani dopiero teraz o tym wspomina — dodał. Następnie zawahał się i przeniósł wzrok z frontu budynku na jej twarz. Niepokoił go fakt, że on sam nie zorientował się wcześniej. Bez pośpiechu położył dłoń na chłodnej klamce, a zamek ustąpił. Drzwi ustąpiły przed nimi z cichym westchnieniem drewna.
— Panie przodem — powiedział spokojnie.


absolutnie, absolutnie
będę z Tobą aż po grób
Sztafaż
160 cm / 55 kg / kasztanowe włosy i zielone oczy

Lucy Rosewood
#4
25.05.2025, 02:44  ✶  
– Panie Fawley, poinformowałam pana o tym tak szybko, jak uznałam to niemal za pewne, albo przynajmniej szalenie prawdopodobne, informacje. Ostatnie czego bym chciała, to wprowadzanie mojego klienta w niepokój niepotwierdzonymi domysłami. A jesli chodzi panu, że nie wspomniałam wcześniej o celu naszej wizyty – Uśmiechnęła się. Cóż mogła poradzić na to, że lubiła być mądrzejsza, niż swoi klienci, a że ten konkretny klient inteligencją przewyższał większość jej interesantów, to musiała się podwójnie wysilić. – Przecież informuję zanim wejdziemy do środka i spotkamy naszego fotografa. To chyba odpowiednie czasowe wyprzedzenie. Nie?

Kolejny uśmiech, który mu posłała był już natomiast znacznie bardziej promienny.
– Proszę się nie martwić. Nie naraziłabym pana. Będzie dobrze. Pańska niedogodność na juz krótki termin ważności – dodała, a potem skinęła głową i pozwoliła się przepuścić w drzwiach.

Jak się można było domyślić, o tej porze większość Proroka Codziennego była już nieco opustoszała, a zmęczona recepcjonistka bez większych problemów oznajmiła, że zawoła Lockharta, nawet jeśli poprosiła ich, aby poczekali w kafeteri, kiedy ona da znać czarodziejowi, że ktoś na niego czeka.
– Proszę mi powiedzieć szczerze panie Fawley – powiedziała, gdy już usiedli na jednym z całkiem wygodnych krzeseł przy kafeteryjnym stoliku. – Myśli pan, że Prorok Codzienny obroni się w tych czasach, czy jednak czeka go upadek?

Rozmowa jednak nie mogła trwać jakoś szalenie dłużej, bo oto właśnie w pustej kafeterii pojawił się blondwłosy... Lucy powiedziałaby, że dzieciak, ale pewnie wypadałoby powiedzieć, że co najmniej chłopak. Lucy wstała od stołu i podała mu chłodną dłoń.
– Pan Lockhart? Jestem Lucy Rosewood, a to Odysseus Fawley. Mam nadzieję, że nie przeszkadzamy, ale to pilne.
malfoy z temu
You've got so much to do
And only so many hours in a day
1,85 m wzrostu, włosy [s]wcale nietlenione[/s] jasne, kręcone, zawsze w lekkim chaosie; błękitne oczy. Ubrany zazwyczaj w koszulę i dżinsy, często nosi krawat, skórzaną kurtkę i aparat fotograficzny zawieszony na pasku na szyi.

Henry Lockhart
#5
25.05.2025, 17:32  ✶  
Nocne siedzenie w ciemni fotograficznej miało w sobie pewien urok. Henry czasami spędzał tak późne wieczory, nadgodziny, które były dla niego czymś absolutnie niezbędnym, by mieć potem kasę na prąd i gaz (w mugolskich dzielnicach były to nie tylko udogodnienia, ale konieczne aspekty życia). Nie, żeby obróbka zdjęć nie była przyjemna. Drukował je, a potem, za pomocą magicznych odczynników i odpowiedniego światła, powoływał do życia. To była jedna z niewielu prawdziwych przewag czarodziejskiego świata: ruch uchwycony w tak doskonały sposób. Nie do końca chłopak wiedział, czy aby postacie na zdjęciach nie miały swoich własnych żyć zamkniętych w pojedynczych chwilach, bez możliwości uwolnienia się. Egzystencjalny horror.

Chciało mu się trochę spać. Czynność była monotonna, choć nie nieprzyjemna. Większość zdjęć już wisiała porozpinana na sznurku, nabierając w ciemności odpowiednich tonów. Potem zostaną zabrane przez redakcję, umieszczone w odpowiednim układzie w stosunku do tekstu i przekopiowane w gigantycznym nakładzie. Przecież wszyscy czarodzieje czytali Proroka.

Wszystko szło świetnie, dopóki do pokoju nie zajrzała recepcjonistka, May. Ku zgrozie Henry'ego, wpuściła do ciemnego pokoju światło, które mogło przecież zniszczyć zdjęcia.

– Henry, ktoś do ciebie! – zawołała, po czym szybko zamknęła drzwi.

Chłopak zdziwił się. Co ktokolwiek mógł od niego chcieć? Czy miał kłopoty? A może ktoś mu chciał złożyć ofertę zostania prawdziwym dziennikarzem? Nie... to już by było zbyt naiwne z jego strony.

Wymknął się jednak z pokoju, starając się w miarę możliwości nie wpuszczać tam światła, i udał się do kantyny, gdzie zauważył dwójkę nieznajomych mu osób. Jedną z nich był mężczyzna wyglądający trochę, jakby dopiero co wstał z grobu. Przypominał Henry'emu bohaterów z opowiadań Lovecrafta: badaczy tajemnic, którzy widzieli rzeczy zostawiające stały ślad na ludzkiej psychice. Była też kobieta, której kompletnie nie mógł odczytać. W skrzywieniu jej ust było coś lekko pogardliwego, jakby coś w kantynie nieprzyjemnie pachniało.

– Oczywiście, że państwo nie przeszkadzają – odparł Henry, starając się brzmieć na wyluzowanego. Średnio mu to wyszło. Nie należał obecnie do najbardziej wypoczętych ludzi. – W czym mogę pomóc?
dziewica moru
locked in a cage with all the rats
175 cm, kruczoczarne włosy i oczy

Odysseus Fawley
#6
25.05.2025, 18:28  ✶  
— Upadek bywa równie nieuchronny jak świt po najdłuższej nocy — odpowiedział jedynie pan Edgy, a kiedy zjawił się ten, na którego czekali, Odys przez jedną krótką, upiornie cichą chwilę sądził, że oto jego prześladowca został podany na tacy owinięty w młodzieńczą skórę i podsunięty mu do stołu przez Lucy Rosewood z wyrazem uprzejmej satysfakcji. Cała sprawa natomiast nie była taka prosta, a wspomnienie słów detektywki sprzed chwili przecięło jego myśli. To nie była ona. Chłopak był jedynie odpowiedzialny za fotografię do Proroka.
— Proszę nam wybaczyć późną porę, panie Lockhart — zaczął uprzejmie, a następnie poszedł w ślad za swoją Rosewood. Wstał powoli i uścisnął dłoń młodszego mężczyzny, które prześwidrował wzrokiem.

Jasne włosy, prawie że srebrne w blasku mdłego światła kafeterii, przyciągały wzrok w sposób niepokojąco znajomy. Czyżby znowu natrafił na jednego z nich? Jak oni się tam nazywali… Rodzina Malfoy? Arystokratyczne wypacykowane twarze, które nigdy nie splamiły się potem ani lękiem, a jednak jakimś cudem zawsze wchodziły wszędzie jak do siebie. Mężczyzna poczuł w ustach znajomy posmak frustracji. Błagam, nie. Nie mówcie, że informację będzie musiał wyżebrać od jednego z tych arystokratycznych dupali.
— Jak wspomniała moja towarzyszka, sprawa, z którą przychodzimy, wymaga pewnej delikatności… I pilności. Nie zajmiemy wiele czasu. Chodzi o konferencję naukową, która odbyła się w Świętym Mungu w zeszłym tygodniu — dodał, a jego spojrzenie powędrowało do Lucy. Zakładał, że wiedziała, czego właściwie szukali. W końcu to ona ich tu przyprowadziła i najwyraźniej natknęła się na trop jego cienia, który od tygodni go ścigał.


absolutnie, absolutnie
będę z Tobą aż po grób
Sztafaż
160 cm / 55 kg / kasztanowe włosy i zielone oczy

Lucy Rosewood
#7
06.06.2025, 20:24  ✶  
Uniosła brew na to jakże pesymistyczno-optymistyczne stwierdzenie, ale nie powiedziała nic więcej poza krótkim hm bo trzeba było przecież ponownie brać się za pracę.

Lucy możliwe, że nie przypominała szczególnie typowego detektywa z klasycznych kryminałów. A przynajmniej nie przypominała klasycznego detektywa, którego większość społeczeństwa miała za wzór z klasycznych kryminałóww. Kobieta, która podeszła do młodego dziennikarza (ciekawe czy te włosy były farbowane?) ubrana była w ciemne, eleganckie spodnie I czerwoną bluzkę, w kolorze podobnym do jej butów, a torebka z której właśnie coś wyciągała, chociaż ładna, nie wydawała się produktem ostatniej dekady.
– Może od razu skupmy się na konkretach – oznajmiła, podając Henry'emu chłodną dłonią swoją wizytówkę. – Panie Lockhart jestem detektywem i zajmuję się sprawą w pewien sposób związaną z konferencją, na której robił pan zdjęcia.  Powiedzmy, że musimy potwierdzić, czy pewna osoba była tam na miejscu, czy też nie. Myślę, że jednak wypadałoby omówić tę kwestię tam gdzie jest nieco więcej prywatności. — Byli sami i raczej nikt normalny nie będzie zaglądać do kafeterii ontej konkretnej godzinie, ale wolała nie ryzykować. Przyjrzała się natomiast młodemu dziennikarzowi, próbując oszacować jaką był osobą i czy będzie im tak właściwie robił jakiekolwiek problemy, czy też nie. Niestety przekonała się już dawno temu, że niezależnie od swojego wieku ludzie bywali dość nieprzewidywalni. Henry mógł więc zarówno albo od razu zgodzić się na ich prośbę, sprawiać umiarkowane trudności, lub też całkowicie odmówić współpracy, co byłoby o tyle uciążliwie, że Lucy nie miała najmniejszej ochoty na włamywanie się do mieszkania jakiegoś dziennikarza Proroka Codziennego.
malfoy z temu
You've got so much to do
And only so many hours in a day
1,85 m wzrostu, włosy [s]wcale nietlenione[/s] jasne, kręcone, zawsze w lekkim chaosie; błękitne oczy. Ubrany zazwyczaj w koszulę i dżinsy, często nosi krawat, skórzaną kurtkę i aparat fotograficzny zawieszony na pasku na szyi.

Henry Lockhart
#8
12.06.2025, 15:22  ✶  
Uścisnął dłonie obojgu interesantom i nie był w stanie ocenić, czyja ręka była zimniejsza. Tak jakby przyszła do niego para trupów wyciągniętych prosto z trumien. Może to była kwestia słabego krążenia? Babcia zawsze powtarzała, że była to kwestia kiepskiego odżywiania i braku aktywnego trybu życia. Oczywiście Henry nie chciał oceniać ich pochopnie. Tyle, że chorobliwa niemal bladość ich obojga jakoś pasowała do tego profilu.

— Nie ma problemu, o tej porze robi się już trochę nudno — uśmiechnął się, choć nie wiedzieć czemu, czuł lekki niepokój. Pewnie to było zmęczenie, nic więcej. — Ostatnia konferencja... Ach tak, pamiętam.

Henry przede wszystkim pamiętał podawany tam katering. Nie była to kuchnia wybitna, ale jeśli można było najeść się za friko, chłopak korzystał z okazji. No i mieli stół z herbatami o różnych wymyślnych smakach. Wtedy, pierwszy raz w życiu, Lockhart napił się rooibosa. I zarąbał stamtąd ze trzy kawałki ciasta zwinięte w chusteczki.

— Jasne, redakcja jest pusta, więc możemy tam pogadać — wzruszył ramionami i wstał.

Poprowadził Fawleya i Rosewood do własnego biurka. Walały się na nim zdjęcia i papiery, a pusty kubek po kawie czekał cierpliwie, aż Henry wyniesie go do zlewu.

— Przepraszam za bałagan — powiedział, po czym wziął dwa krzesła, które zwykle stały przed biurkami jego ważniejszych kolegów. Ustawił je naprzeciwko własnego.

Wtedy zorientował się, że został zupełnie sam z dwojgiem niepokojąco bladych ludzi. W pustym biurze. W nocy. Sytuacja niczym z horroru. Jakie szanse miał Henry w starciu z nimi?

Nie wydurniaj się — skarcił się w myślach. Naczytał się zdecydowanie za dużo powieści grozy.
dziewica moru
locked in a cage with all the rats
175 cm, kruczoczarne włosy i oczy

Odysseus Fawley
#9
20.06.2025, 22:56  ✶  
Odys stęknął, gdy jego wzrok napotkał biurko chłopaka. Panował tam istny krajobraz spustoszenia! Sterty nieposegregowanych dokumentów, porozrzucane zdjęcia… Nie był to piękny, twórczy chaos, który zazwyczaj tolerował, bo sam go kontrolował, o nie, a raczej ten niepokojący w swojej bezcelowości... Skinąwszy głową w geście podziękowania, Fawley usiadł na fotelu. Przez dłuższą chwilę zupełnie zignorował rozmowę toczącą się między Lucy a Henrym, a trupio blade dłonie zadrżały, zaświerzbiły, żeby nie sięgnąć i nie posprzątać. Tak to już było jak się darzyło dziwną namiętnością porządek.
— Sprawa dotyczy zdjęć. Zrobionych podczas panelu o zaklęciach zaawansowanych — powiedział, domyślając już o co chodziło detektywce. — Czy byłby pan na tyle uprzejmy, żeby je nam pokazać? — dodał z odrobiną napięcia w głosie. — Domyślam się, że zrobił pan ich mnóstwo, ale nie ukrywam, że zapewne chodzi o jedno konkretne.
Jeśli Lucy Rosewood miała rację, a wszystko wskazywało na to, że miała, bo opinie, które usłyszał, były spójne i zaskakująco zgodne, to prawdopodobnie miał wkrótce zmierzyć się z twarzą, którą widział w lustrze własnej łazienki parę dni temu.


absolutnie, absolutnie
będę z Tobą aż po grób
Sztafaż
160 cm / 55 kg / kasztanowe włosy i zielone oczy

Lucy Rosewood
#10
22.07.2025, 16:46  ✶  
Bałagan...
Lucy nie odpowiedziała ani słowem na przeprosiny Henry'ego, uważając że ani ta rozmowa nie popchnie ich dalej w śledztwie, ani nie przyniesie żadnych korzyści. Bo co miała powiedzieć? Oh, proszę się nie martwić u mnie w gabiencie jest podobnie? Nie ma za co przepraszać? Zarówno on, jak i ona wiedzieliby, że byłoby to jedynie grzecznościowe kłamstwo i tyle. Naprawdę, tak jak nie miała nic przeciwko sztucznej uprzejmości dla nawiązania jakiegoś kontaktu, tak to naprawde wydawało jej się mało produktywne.
Pewnie prędzej, czy później ten bajzel jakoś się na nim odbije, ale jest młody i chyba niegłupi, więc może się jeszcze nauczy – pomyślała i chociaż sama nie byla maniaczką czystości, to jednak preferowała utrzymywać swoją przestrzeń pracy w jakimś względnym porządku.

– Tak, dokładnie – przytaknęła Odysseusowi, wyciągając z kieszeni ciemnego płaszcza elegancki notesik, oprawiony w zieloną skórę i szybko coś w nim zapisała, a następnie schowała go ponownie na swoje miejsce. Kilka zapisanych tam już wcześniej nazwisk czekało, aż jedno z nich zostanie wytypowane. Wiedziała jak wyglądają ich podejrzane, żadna z nich nie miała po co być na tej konferencji i jeśli któraś z nich została przyłapana na zdjęciach... To sprawa była już niemalże rozwiązana. – Może zadam od razu też jedno pytanie, które możliwe, że oszczędzi nam odrobinę czasu. Czy widział pan przypadkiem na konferencji kobietę, która szczególnie unikała aparatu? Próbowała stać jak najdalej od pana i prasy, czy też nawet poprosiła pana wprost o to, aby nie uwieczniał jej pan na kliszy?
« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości
Podsumowanie aktywności: Lucy Rosewood (1072), Odysseus Fawley (927), Henry Lockhart (861)


Strony (2): 1 2 Dalej »


  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa