25.05.2025, 21:42 ✶
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 25.05.2025, 22:42 przez Mona Rowle.)
Często w duszy mi dzwoni pieśń, wyłkana w żałobie,
O tych dwojgu ludzieńkach, co kochali się w sobie.
Lecz w ogrodzie szept pierwszy miłosnego wyznania
Stał się dla nich przymusem do nagłego rozstania.
Nie widzieli się długo z czyjejś woli i winy,
A czas ciągle upływał — bezpowrotny, jedyny.
O tych dwojgu ludzieńkach, co kochali się w sobie.
Lecz w ogrodzie szept pierwszy miłosnego wyznania
Stał się dla nich przymusem do nagłego rozstania.
Nie widzieli się długo z czyjejś woli i winy,
A czas ciągle upływał — bezpowrotny, jedyny.
Poranne światło zaledwie muskało baldachim drzew, gdy orszak ruszył dalej. Wilgotna mgła snuła się leniwie między końskimi nogami, a odgłos żelaznych podków tłumiło miękkie poszycie leśnej drogi. Kobieta siedziała w wozie, w palcach ściskała ciepłe rękawiczki. Trzecia doba podróży ciągnęła się bez końca, szczególnie gdy miało się mieć za towarzyszkę młodą pannę, której podejście do nauki było… Wybiórcze. A opinie buńczuczne.
— To nie jest tak proste, mój miłościwy panie — do uszu jednego z gwardzistów musiał dobiec cichy dźwięk wypowiedzianych słów. Mona Rowle machinalnie odwróciła głowę, a jej rude loki zalśniły pod wpływem promieni słońca, które niespodziewanie wdarły się do pomieszczenia. Swoimi soczyście ciemnymi oczami przenikliwie zmierzyła ową postać. Posłała mężczyźnie ciepły uśmiech. — Czy prawdąż jest to, co po gościńcach i jarmarkach lud opowiada o mistrzu Basiladamusie? O jego brodzie, co nieprzystojną długością zawstydzić by mogła najdłuższe z walijskich ksiąg… A i o jego uczennicy, biedaczce, którą pono pomylił raz z własnym krukiem, gdyż tak długo jej kazał notować… — chociaż panna Rowle wiedziała o świecie niemało, w jej podróżnym notatniku statystyka wskazywała aż cztery ozdobne kropeczki przy słowie „wiedza ogólna”, to orientacja w terenie niestety kulejącą była. Nie mogła z czystym sumieniem powiedzieć, czy do zamku Prewettów droga ciągnęła się jeszcze wiele mil, czy może jedynie skręt przez pagórek i rzut kamieniem od najbliższej rzeki. Zerknęła więc ponownie na towarzyszącego jej mężczyznę. — Przyznajcie, czy nie mieliście i wy pokusy wyrwać mu pióro z dłoni i zaprowadzić porządek? Choćby i przy użyciu miecza?
jaskółka, czarny brylant,
wrzucony tu przez diabła
wrzucony tu przez diabła