• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Scena główna Ulica Pokątna v
1 2 3 4 5 … 9 Dalej »
[18.09.72] Morituri te salutant | Icarus & Basilius

[18.09.72] Morituri te salutant | Icarus & Basilius
Czarodziej
*sigh*
Szczupły i dość wysoki (183 cm) mężczyzna o czarnych lokach i brązowych oczach. Często wydaje się być blady i zmęczony, a jego dłonie są niemal zawsze zimne. Na codzień stara się ubierać w miarę elegancko.

Basilius Prewett
#1
22.07.2025, 18:46  ✶  
Klątwy niecodziennie przemieniały podstarzałego sprzedawcę walizek w starożytnego Rzymianina.

Dzisiaj kiedy Basilius skończył swoją pracę wczesnym popołudniem (były jakieś plusy stawiania się w szpitalu wcześniej, niż było to w przypadku urzędników Ministerstwa Magii) postanowił przejść się po Pokątnej, aby coś kupić, ale nie zdążył przejść zbyt wielu kroków, gdy zatrzymała go znana mu już wcześniej Dhalia O'Hara z prośbą o pomoc.

Państwo O'Hara byli parą czarodziejów półkrwi, którzy prowadzili razem niewielki sklepik z kurami podróżnymi i wszystkim w czym czarodziej mógł przechowywać swoje rzeczy. Basilius kilka razy przychodził do nich w ramach domowych wizyt, ale nigdy nie były to poważne sprawy, a tym bardziej klątwy. Sam James O'Hara śmiał się zawsze, że wybrali doskonały biznes, bo przychody z tego były zadowalające, a jednocześnie ich życie było odpowiednio nudne.

Najwyraźniej jednak klątwa mogła dopaść każdego.

Na miejscu poza tłumem walizek, zobaczył pana O'Hare, dość niskiego, siwiejącego już czarodzieja w garniturze, a także jego mocno zaniepokojonego syna, ktory musiał ledwo co ukończyć Hogwart.
– Ojciec robi dziwne rzeczy ‐ wymamrotał, ale podobnie jak jego matka, która przyprowadziła tutaj uzdrowiciela, nie potrafił powiedzieć nic więcej.

Stan pana O'Hary był... Ciekawy. Mężczyzna raz szalał po sklepie, gadając jakieś brednie i starwał na walizkach, a raz poważniał i próbował coś im tłumaczyć. To nie było niecodzienne działanie klątw. Ale to że mężczyzna mówił po łacinie już tak. Szybkie badanie wykazało, że klątwa była dość łagodna, ale jednocześnie na tyle złośliwa, że aby ją złamać należało wiedzieć jak dokładniej została rzucona i czy była to sprawka jakiegoś przedmiotu, czy też człowieka.

No ale jego pacjent mówił po łacinie.

Znaleźli jakiś słownik. Niestety nie nadążali za tym co mówił mężczyzna, a oczywiście złośliwość losu sprawiła, nieszczęsny właściciel potrafił jedynie mówić po łacinie, a nie w niej pisać. Pisać obecnie nie potrafił w ogóls żadnym języku.

Basilius uznał więc, że potrzebna będzie pomoc jedynego eksperta w sprawie łaciny, który mógłby mu teraz pomóc.

Dlatego chwilę później pukał do drzwi mieszkania Mony i od progu przywitał brata słowami.
– Proszę powiedz mi, że jesteś w stanie zrozumieć monolog wypowiadany w łacinie, ale prawdopodobnie z angielskim akcentem.
strength [reversed]
Your hands protect the flames
From the wild winds around you
Wzrost: 177 cm, czarne włosy, brązowe oczy, silny londyński akcent, ubrany zwykle w luźny garnitur: często bez marynarki, z kamizelką i kilkoma rozpiętymi guzikami koszuli.

Icarus Prewett
#2
06.08.2025, 18:37  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 06.08.2025, 22:35 przez Icarus Prewett.)  
Ostatnie dni poświęcał na poszukiwania i próby. Convivium było w stanie agonii, a on chciał przywrócić je do działania. Nie, nie miał na to siły. Tęsknił jednak za pracą, za tym, że miał co robić. Tyle, że wolał, żeby było to zarządzanie barem, a nie poszukiwanie egzorcystów i testowanie zaklęć usuwających smród. Niestety tych pierwszych było ostatnio mało (lub mieli terminy dopiero na kilka miesięcy do przodu), a zapach był silniejszym przeciwnikiem niż można było się spodziewać. Gdzieś Icarus usłyszał, że pomóc na to mogła modlitwa. Cóż, może i tego spróbuje, kiedy skończą się inne opcje?

Kiedy usłyszał pukanie do drzwi, westchnął ciężko i spojrzał na leżącego na własnych kolanach kota. Odłożył egzemplarz Proroka Codziennego na bok.

– Mój drogi Świstku, niestety będziesz musiał opuścić to jakże wygodne miejsce. Zgodzisz się, jeśli wynagrodzę ci to potem głaskankiem? – zaszczebiotał do kota. Cieszył się, że Mo akurat nie było w domu, bo by pewnie miała z niego polewkę. Co miał poradzić na to, że ten biały pers zawładnął jego sercem?

Świstek popatrzył na niego karcąco, ale po chwili godnie zeskoczył z jego kolan. Egipcjanie nie bez powodu czcili koty. Elegancja tego zwierzęcia zupełnie odróżniała go od skaczącego dookoła Cerbera. Choć Icarus musiał przyznać, że brakowało mu tego pudla. Jego serce było rozdarte. Nie potrafił określić się w tym, czy był psiarzem, czy kociarzem. Tragiczny los...

Spodziewał się ujrzeć raczej sąsiada, a nie własnego brata. Basil od razu zadał mu pytanie, a na twarzy Icarusa pojawił się uśmiech.

– Pytasz Cezara, czy podbił Galię – rzucił, po czym poczuł się zmuszony, by naprostować swój przemądrzały tekst historyka. – Oczywiście, że jestem. Słyszałem w towarzystwie historycznym takie akcenty, że uszy krwawiły.
Czarodziej
*sigh*
Szczupły i dość wysoki (183 cm) mężczyzna o czarnych lokach i brązowych oczach. Często wydaje się być blady i zmęczony, a jego dłonie są niemal zawsze zimne. Na codzień stara się ubierać w miarę elegancko.

Basilius Prewett
#3
07.08.2025, 13:10  ✶  
– Gdyby od tego zależało, czy krzyczący po łacinie pacjent przestanie skakać po walizkach i wygłaszać dziwne sentencje to tak. Spytałbym – powiedział, przez chwilę rozważając czy miał czas podrażnić się nieco jeszcze z bratem i spytać A czy mamy pewność, że dowody na jego podbój Galii nie zostały sfabrykowane?, ale... No nie miał na to czasu i nie chciał też drażnić młodszego z Prewettów. – To świetnie. Potrzebuję pomocy. Miałbyś czas skoczyć ze mną na chwilę na Pokątną? Mój pacjent mówi po łacinie i potrzebujemy kogoś, kto przetłumaczy co się dokładnie stało, abym mógł to odwrócić. Nie zajmie to dużo czasu

Na chwilę zamilkł i skrzywił się gdy coś sobie uświadomił.
– A przynajmniej mam nadzieję. Będziemy musieli poczekać na jego bardziej... Spokojny moment. Mogę ci potem postawić obiad, lub kawę. Chyba że miałeś jakieś plany z Moną?

Zerknął przez ramię brata, aby sprawdzjć, czy w mieszkaniu nie było kobiety, ale nie zobaczył nikogo poza kotem. Może dobrze wyszło, że w wolnej chwili został zaatakowany koniecznością leczenia dziwnego przypadku klątwy? Przynajmniej miał czas porozmawiać z bratem i sprawdzić jak się trzymał po tym wszystkim. No i jak mu się żyło z Moną. Zwłaszcza że kiedy jednak nie mieszkali razem, trudniej mu było znaleźć po pracy czas i siły na spotkania.
strength [reversed]
Your hands protect the flames
From the wild winds around you
Wzrost: 177 cm, czarne włosy, brązowe oczy, silny londyński akcent, ubrany zwykle w luźny garnitur: często bez marynarki, z kamizelką i kilkoma rozpiętymi guzikami koszuli.

Icarus Prewett
#4
11.08.2025, 12:18  ✶  
Wizyta Basila bardzo go ożywiła. Może była to kwestia tego, że Mona chodziła do pracy, a on... siedział sam. Zwykle lubił przebywać z innymi. Nawet, gdy się uczył w Hogwarcie, chodził do biblioteki, by dookoła niego siedzieli inni uczniowie. Samotność potrafiła go dobijać. A w dodatku, teraz miał coś w stylu zadania. Dobrze było dostać coś do zrobienia. Szczególnie, gdy dawało to okazję do pomądrzenia się i pochwalenia się znajomością wymarłego języka.

– Brzmi, jak coś idealnego dla mnie – uśmiechnął się, po czym wsunął na stopy buty i narzucił na siebie płaszcz. – Obiad to uczciwa cena. Wiesz, jak sobie radzę z gotowaniem, a głupio mi czekać, aż Mona wróci z pracy i coś zrobi. Wyglądam wtedy na strasznego lenia. Wiem, że urodziny mam dopiero w marcu, ale jeśli byś się zastanawiał nad prezentem, to książka kucharska łatwych potraw jakiejś mugolskiej siostry zakonnej byłaby świetnym pomysłem.

Tego wieczoru nie miał żadnych planów z Mo. Szli raczej powoli, starali się raczej nauczyć żyć ze sobą i nie wchodzić sobie w drogę. Owszem, Icarus wciąż za nią szalał, ale wiedział, że żeby być dla niej odpowiednim, musiał nauczyć się kilku rzeczy. Na przykład radzenia sobie z problemami w zdrowy sposób. A wciąż... nie do końca potrafił.

– Nie mamy planów, więc na spokojnie. A po tym, jak poradzimy sobie z klątwą, będziesz musiał mi opowiedzieć, co u ciebie.

Icarus zgarnął z szafki klucze do mieszkania i ruszył w stronę wyjścia z kamienicy. Mona miała dodatkową (a raczej oryginalną, a nie dorobioną) parę kluczy, więc nie było problemu z tym, żeby wróciła przed nim. Wyszedł na zewnątrz. Ten dzień był cieplejszy niż poprzednie, co stanowiło miły akcent.

– Dobrze, w takim razie, prowadź.
Czarodziej
*sigh*
Szczupły i dość wysoki (183 cm) mężczyzna o czarnych lokach i brązowych oczach. Często wydaje się być blady i zmęczony, a jego dłonie są niemal zawsze zimne. Na codzień stara się ubierać w miarę elegancko.

Basilius Prewett
#5
13.09.2025, 20:00  ✶  
– Możesz też po prostu nie czekać do marca i samemu kupić jakąś książkę – powiedział notując sobie jednak w pamięci, aby znaleźć jakieś mugolskie wydawnictwo, które z jakiegoś powodu publikowało przepisy mugolskich sióstr zakonnych, bo jeśli chodziło o zachęcenie Icarusa do gotowania, to Prewett był w stanie posunąć się do tak zdesperowanych metod. – Na straganie Lammas widziałem z Electrą Słodkie przepisy kapłanki Fantazji. Na pewno mają też coś na słono.

Nie przyszedł tu jednak, aby rozmawiać o nieudolnym gotowaniu swojego rodzeństwa,  zwłaszcza że przeciez z każdą minutą w której oni tutaj stali, James O'Hara ponownie mogł zacząć biegać po sklepie, a jego żona i syn ponownie mogli dostać przy tym stanu przedzawałowego.

Gdy Icarus wyraził już gotowość do drogi, Basilius, nie chcąc tracić czasu, przeteleportował ich pod odpowiedni sklep na Pokątnej, a gdy weszli do środka zastali... Chaos.

Niestety pan O'Hara nie zechciał jeszcze trochę poczekać ze swoim atakiem i teraz ponownie krzyczał łacińskie sentencje zachowując się przy tym conajmniej dziwnie, zamiast siedzieć grzecznie i próbować tłumaczyć co się działo w języku, którym najwyraźniej płynnie potrafili mówić jedynie historycy.

Sklep zdecydowanie nie przypominał teraz obecnie miejsca, w którym można było spokojnie kupić podrożny kufer. Dhalia O'Hara stała zszokowany w kącie wraz ze swoim synem i oboje obserwowali jak ich mąż i ojciec stał właśnie na dość wątpliwej konstrukcji z trzech kufrów w ciemnej szacie i białym swetrze zawiązanymi na szyi niczym pelerynie i wykrzykiwał coś bardzo entuzjastycznie po łacinie.

Pozostali czarodzieje spojrzeli się na Prewettów z ulgą w oczach.
– To się znowu zaczęło doktorze – powiedziała kobieta. – Kilka minut temu próbował nam coś wytłumaczyć, a potem zaczął krzyczeć i machać rękami i...
– I próbował zrobić wieniec laurowy ze pasków do spodni – mruknął jej syn.

Rzeczywiście na podłodze leżało naprawdę wiele porozrzucanych skórzanych pasków, które ktoś zdjął ze swojego miejsca w sklepie.
– Prosze pani to mój brat Icarus. Ekspert w sprawie łaciny i rzymskich cesarzy. Zaraz przetłumaczy co mówi pani mąż i wtedy będę w stanie zrozumieć jak mogę mu pomóc – powiedział na spokojnie Basilius, mając nadzieję, że mężczyzna wkrótce ponownie wróci do swojego spokojniejszego stanu.
strength [reversed]
Your hands protect the flames
From the wild winds around you
Wzrost: 177 cm, czarne włosy, brązowe oczy, silny londyński akcent, ubrany zwykle w luźny garnitur: często bez marynarki, z kamizelką i kilkoma rozpiętymi guzikami koszuli.

Icarus Prewett
#6
30.09.2025, 10:37  ✶  
– Będę musiał się temu przyjrzeć, racja – odrzekł, myśląc już o tym, co będzie mógł ugotować Monie ze skromną pomocą kapłanki Fantazji. W końcu teraz siedział w jej mieszkaniu i chociaż dokładał się do czynszu, musiał też pomagać w inny sposób. Nie wypadało przecież, żeby, niczym jakiś obibok, siedział tylko w domu, podczas gdy zarówno Mo, jak i Matilda chodziły do pracy.

A propos pracy... była jedna rzecz, o którą zamierzał Basila poprosić. Ale to później.

Kiedy znaleźli się w sklepie, Icarus niemal cofnął się o krok do tyłu w reakcji na wszechobecny chaos. Rozwrzeszczany facet i jego rodzina kompletnie niewiedząca, co z tym fantem począć... To nie mogło służyć interesom. A sprawę należało załatwić szybko, bo w razie dłuższej afery, plotka mogłaby roznieść się po całym magicznym Londynie.

Jednak to słowa, które wykrzykiwał ów jegomość były najważniejsze. Każdy historyk zajmujący się starożytnym Rzymem rozpoznawał je od tak, od razu. Icarus nie był wyjątkiem. Uśmiechnął się do Basiliusa niespodziewanie, bo pomieszczenie przepełnione było raczej trwogą niż radością. Szczególnie dziwne musiało się to wydawać rodzinie zaklętego mężczyzny.

– Commentarii rerum gestarum belli Gallici – powiedział, ściągając na siebie zdziwione spojrzenia nieprzeklętej części rodziny O'Harów. – No przecież... Basilu, on nie nauczył się nagle łaciny. On cytuje. Akcent ma dość kiepski, raczej w duchu mugolskiej łaciny kościelnej niż restytuty. A nie miałoby to sensu, bo to co krzyczy, to treść najsłynniejszego dzieła Cezara. De bello Gallico, po naszemu O wojnie galijskiej. Nie wiem, czy w ogóle ma sens rozmawianie z nim. Tylko co z tymi wieńcami?

Icarus spojrzał na zrobione przez O'Harę imitacje starożytnych odznaczeń. Nie tylko były zrobione po amatorsku (zresztą kto by potrafił robić takie rzeczy z pasków od spodni?), to jednocześnie widać było w nich podobieństwo do niespecjalnie zgodnego z prawdą historyczną obrazu wieńców laurowych. Wyglądały jak wyjęte z okładki taniego wydania książki o starożytnym Rzymie.
Czarodziej
*sigh*
Szczupły i dość wysoki (183 cm) mężczyzna o czarnych lokach i brązowych oczach. Często wydaje się być blady i zmęczony, a jego dłonie są niemal zawsze zimne. Na codzień stara się ubierać w miarę elegancko.

Basilius Prewett
#7
12.10.2025, 13:15  ✶  
Icarus uśmiechnął się co mogło znaczyć, że albo jego bratu udało się coś zrozumieć, albo że klątwa była zaraźliwa. Na całe szczęście chodziło o tę pierwszą opcję. Na całe nieszczęście młodszy Prewett wcale nie miał aż tak dobrych wieści, na jakie liczył uzdrowiciel.
– Szkoda, że przy okazji nie mówi też po angielsku – mruknął, łapiąc się za mostek nosa, a potem przypomniał sobie że nie mógł wyglądać na aż tak załamanego tą sprawą przy rodzinienie chorego. – A mówi on może jakieś konkretne fragmenty? Coś co mogłoby nas nakierować? – Ściszył nieco głos. – Nie będę w stanie zdjąć klątwy, jeśli nie dowiem się przynajmniej mniej więcej jak została rzucona. – Mógł niby eksperymentować z różnymi rytuałami i zaklęciami, ale nie chciał ryzykować, bo kto wiedział czy niewłaściwa inkantacja nie wpłynie negatywnie na poszkodowanego. No dobrze. Nie było co się na wyrost przejmować. To nie tak że pan O'Hara miał zaraz umrzeć... Co innego jego syn, który wyglądał jakby na widok ojca miał zaraz zejść na zawał i nawet usiadł na krześle, ale skoro nie mdlał to chyba też wszystko było w porządku. – No dobrze. Poczekaj chwilę. On ma różne epizody. Za jakiś czas powinien się uspokoić i mówić... Dalej po łacinie ale normalniej. Może wtedy będzie mówił z sensem, a nie tylko te sentencje, a jak nie...  Spróbuję uspokoić rodzinę i zapytać jeszcze raz czy nie mają jakiś pomysłów co mogło to spowodować. Wieniec? Nie wiem. Chyba to normalne u ludzi którzy mają się za starożytnych Rzymian.
« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości
Podsumowanie aktywności: Basilius Prewett (1160), Icarus Prewett (868)




  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa