• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Scena główna Aleja horyzontalna v
1 2 3 4 5 … 10 Dalej »
[12.09.72 Hannibal & Lyssa] Draw me like one of your French girls

[12.09.72 Hannibal & Lyssa] Draw me like one of your French girls
lover, not a fighter
175 cm wzrostu (na scenie wydawał się wyższy!) Pełna emocji twarz. Ciemne oczy i włosy, które zwykle pozostają w nieładzie. Goli się na gładko. Szczupły, ale umięśniony - zawodowy tancerz. Strój modny wśród mugolskiej młodzieży, czasami zgoła ekstrawagancki.

Hannibal Selwyn
#1
02.08.2025, 10:09  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 05.08.2025, 18:11 przez Hannibal Selwyn. Powód edycji: zmiana godziny rozpoczęcia sesji )  
12.09.1972, około 16:00
The Globe

- "Are you going to Scarborough fair?
Parsley, sage, rosemary and thyme…”

Hannibal krzątał się po swojej garderobie, nucąc pod nosem. Niespiesznie, odruchowo dostosowując ruchy do leniwej melodii, zdjął koszulkę i spodnie, w których przyszedł do pracy, niedbale rzucił je na szezlong i podszedł tanecznym krokiem do wieszaka, na którym pozostawiono kostium, w którym miał występować w nadchodzącej “Ekstazie Merlina” jako młody czarodziej - staromodną koszulę i białe, płócienne płócienne spodnie.

- ”Tell her to make me a cambric shirt…”
Stanął o krok za daleko i wykonał zgrabną arabeskę, sięgając po ubiór. Wciągnął go na siebie i skontrolował swój wygląd w dużym, stojącym lustrze. Zawiązał troczki od koszuli, skrzywił się, a potem na powrót je rozwiązał. Lepiej. Rozczesał włosy przed dobrze oświetlonym lustrem toaletki i przyjrzał się z bliska swojej twarzy i szyi. Wszystko na swoim miejscu.

- ”Gather it all in a bunch of heather,
Then she'll be a true love of mine..."

Jego głos uniósł się nieco wyżej, niż w oryginale, po prostu dlatego, że Selwyn mógł to zrobić. Potem piosenka przycichła, a Hannibal złapał bicz i ruszył korytarzem w stronę Sali Zachodniej, którą zarezerwował na potrzeby dzisiejszego zadania.

Wszedł na scenę i omiótł ją krytycznym wzrokiem. Z rekwizytorni dostarczono na jego życzenie jasne tło, dwa krzesła i stolik, na którym czekała karafka z wodą i dwie szklanki. On sam rzucił przyniesiony bicz niedbale na podłogę i zaklął cicho, kiedy z końcówek rekwizytu trysnęły czerwone krople. Na szczęście nie było ich wiele, więc nie poświęcając im więcej uwagi, poprawił ustawienie krzeseł tak, żeby jedno, bliżej stolika, zapewniało dobry widok na płachtę tła, a drugie stało niedaleko niej, gotowe do użycia.

Nie miał pojęcia, co jeszcze może być potrzebne, ale to nie szkodziło - teatr o tej porze roił się od pracowników technicznych, rekwizytorów, a nawet skrzatów, gotowych dostarczyć cokolwiek.

Pozostało mu tylko oczekiwać swojego gościa. Portier miał przykazane skierować go w odpowiednie miejsce, tak, by Selwyn nie musiał biegać po budynku, a mógł przygotować się do dzisiejszego zadania, nietypowego, jak dla niego, ale nie zapowiadającego się w żaden sposób nieprzyjemnie. Miał bowiem pozować do plakatu. Pozował dotąd tylko do zdjęć, za czym przepadał, ale było coś romantycznego i staromodnego w byciu uwiecznionym tradycyjnymi metodami, na papierze, czy płótnie, w dobie fotografii i filmu. No i był ciekaw samej malarki.

Hannibal i Lyssa poznali się w Paryżu. Przychodziła regularnie na jego spektakle, po drugim czy trzecim po prostu znalazła go za kulisami, nic sobie nie robiąc z napisu “Personnel autorisé seulement” na drzwiach i zaczęła rozmowę. Lubił jej pewność siebie, jej wrażliwość artystyczną i eteryczną urodę, ale znajomość urwała się i dopiero w zeszłym tygodniu okazało się, że to właśnie Dolohovówna jest artystką zatrudnioną do stworzenia afiszy reklamujących najgłośniejszą premierę tej jesieni. Hannibal nie miał nic przeciwko odnowieniu znajomości.

Dla zabicia czasu zaczął spacerować po scenie i powtarzać półgłosem swoje kwestie z drugiego aktu sztuki. Zatopiony w myślach, nawet się nie zorientował, kiedy wszedł w rolę i zaczął recytować z emfazą, okraszając tekst odpowiednimi gestami.
à La Folie
And was it his destined part
Only one moment in his life

To be close to your heart?
Piwne oczy i brązowe włosy z miedzianym połyskiem, czasem z rozjaśnianymi pasmami lub po całości. Ma 165cm wzrostu, a sylwetkę szczupłą i chudą. Zawsze stara się prezentować, jakby była na właściwym miejscu. Zawsze zadbana, ładnie uczesana i ubrana. Wygląda na starszą niż jest w rzeczywistości, czy to przez zachowanie, ubiór czy ogólny wygląd - chce żeby brano ją na poważnie, jednak kiedy się rozluźni, podpatrzone u innych maniery łatwo znikają. Czasem kiedy mówi, słychać francuski akcent, który szczególnie wychodzi kiedy jest pod wpływem silnych emocji. Ciągnie się za nią zapach białego piżma, jaśminu i kwiatu bawełny.

Lyssa Dolohov
#2
05.08.2025, 18:26  ✶  
Kiedy omawiając szczegóły pracy i tego, czego właściwie oczekiwał teatr po plakatach, oczy nieco zaświeciły się jej na wieść o tym, kto będzie odgrywał główną rolę. Pamiętała Hannibala, oczywiście - jak mogłaby go zapomnieć, nawet jeśli jej umysł był zwyczajnie do tego niezdolny? Ich spotkania w Paryskim teatrze porywały tamtego czasu jej serce, kiedy z zafascynowaniem oglądała go podczas spektakli, w odpowiedzi na które pisała równie słodkie co głupiutkie liściki. Te jednak zwykle kończyły w śmieciach, bo Lyssa jednak wolała rzeczy zwyczajnie mówić - zainteresowanym chichotem, który komplementował słowa innych albo poprzez pojawianie się za sceną.

Znała jednak swoją naturę aż za dobrze; zauroczenia, szczególnie te nastoletnie (no tak, jakby wciąż nie była nastolatką) były niezmiennie szybkie. Fascynacja Selwynem skończyła się w momencie, kiedy powitał ją nowy rok szkolny, a mury Beauxbatons połknęły ją w całości. Została tylko sympatia.

Drogę do odpowiedniej sali pokonała bez większego problemu - tym razem wskazówki dotyczące tego, gdzie powinna się udać, były o wiele bardziej trafione i całe szczęście, nie potrzebowała już niczyjej pomocy. Drzwi więc skrzypnęły, kiedy Hannibal przechadzał się po scenie i dołączyła do niego Dolohov. Ubrana jak zwykle schludnie i nienagannie uczesana. Czasem słyszała, że nie wyglądała na malarkę; brakowało jej jakiegoś właściwego ludziom sztuki, widzialnego na pierwszy rzut oka, rozwichrzenia. Plam czy odbarwień po farbie nie sposób było na niej uświadczyć, a wymierzone co do centymetra szaty zdawały się mówić jedynie, że ktokolwiek je nosił miał pieniądze i gust - bo zamawiane były nie u Rosierów, a we Francji i na tamtą modłę krojone.

- Hannibalu, jak dobrze cię widzieć - powiedziała, przecinając miękkim głosem ciszę sali. Obcasy zastukały rytmicznie na deskach, kiedy zbliżyła się do niego, trzymając w ręku niewielką, podręczną walizkę; magicznie zaczarowaną, żeby zmieścić wszystko co było jej dzisiaj potrzebne do szkicowania. - Miło widzieć, że dalej robisz tak znamienitą karierę. Ekstaza Merlina... mam nadzieję, że zgodnie z tytułem, widzowie poczują się równie wspaniale po obejrzeniu cię na scenie.


la douleur exquise
Or was he fated from the start
to live for just one fleeting instant,
within the purlieus of your heart.
lover, not a fighter
175 cm wzrostu (na scenie wydawał się wyższy!) Pełna emocji twarz. Ciemne oczy i włosy, które zwykle pozostają w nieładzie. Goli się na gładko. Szczupły, ale umięśniony - zawodowy tancerz. Strój modny wśród mugolskiej młodzieży, czasami zgoła ekstrawagancki.

Hannibal Selwyn
#3
05.08.2025, 20:46  ✶  
Gdy weszła, stał akurat zwrócony w stronę kulis, więc zauważył ją dopiero, gdy jej obcasy zastukały na deskach sceny. Odwrócił się, jego dotychczas skupioną twarz rozjaśnił uśmiech, a gest dłoni, którą wskazywał coś wyimaginowanym słuchaczom, zmienił się z oskarżycielskiego, a może władczego, na zapraszający.

- Lyssa! - przywitał ją ciepło - Oazo paryskiej elegancji na londyńskiej ziemi, wieki cię nie widziałem!

O ile zapamiętał ją jako podlotka, ślicznego, trochę egzaltowanego, trochę bezczelnego, ale tym bardziej przez to pełnego uroku, o tyle teraz miał przed sobą młodą kobietę, jeszcze pewniejszą siebie, jeszcze dumniejszą w swym francuskim dziedzictwie. Przez te półtora roku, kiedy się nie widzieli, poprawił się jej angielski, choć nadal mówiła z uroczym akcentem. Przy jej eleganckim stroju, Hannibal w swoim niemal ascetycznym, płóciennym odzieniu, wyglądał jak biedak. Lyssa nie wyglądała tak, jak możnaby sobie wyobrazić artystkę, ale Hannibal nie wyobrażał sobie jej w stroju roboczym malarki, choćby takim, w jakim widywał nieraz swoją matkę.

Zanim przeszedł do tematu spotkania, spojrzał jej w oczy z troską.
- Mam nadzieję, że Spalona Noc was oszczędziła? - wyrzekł, już nie wiadomo po raz który w tym tygodniu, zwyczajowe powitanie ludzi, którzy widzieli się po raz pierwszy od wydarzeń nocy z 8 na 9 września. Czy znane nazwisko było w stanie ją ochronić, czy raczej groziło ściągnięciem na nią dodatkowego niebezpieczeństwa? On sam był najlepszym dowodem, że ta noc nie oszczędziła nikogo - a przecież uważał, że wykpił się całkiem tanim kosztem. 

- “Ekstaza” ma być hitem tej jesieni, to jedna z nielicznych rzeczy, co do których zgadzamy się ja, mój ojciec i reżyser spektaklu. Zamierzam dołożyć wszelkich starań, by tak się stało - obiecał solennie - Możesz usiąść tutaj - odsunął dla niej krzesło przy stoliku i nalał wody do dwóch szklanek - Mam tło, drugie krzesło, kostium Merlina - tu wskazał na własny strój - i bicz, bo specjaliści od promocji zadbali o plotki sławiące scenę samobiczowania. Jeżeli potrzebujesz czegoś więcej, powiedz tylko słowo!

Skończył mówić i czekał na życzenia artystki.
Nie wiedział, czy ma jakąś koncepcję plakatu. Może warto byłoby wziąć pod uwagę tę właśnie scenę, rozsławioną jeszcze zanim sztuka ujrzała światło dzienne? A może skupić się na aspekcie tanecznym? Hannibal miał nadzieję nie miałby też nic przeciwko rozebraniu się dla sztuki, trochę odsłoniętego ciała zawsze przyciągało uwagę. Nie zamierzał jednak mówić Lyssie, jak ma wykonywać swoją pracę, przynajmniej nie niepytany.
à La Folie
And was it his destined part
Only one moment in his life

To be close to your heart?
Piwne oczy i brązowe włosy z miedzianym połyskiem, czasem z rozjaśnianymi pasmami lub po całości. Ma 165cm wzrostu, a sylwetkę szczupłą i chudą. Zawsze stara się prezentować, jakby była na właściwym miejscu. Zawsze zadbana, ładnie uczesana i ubrana. Wygląda na starszą niż jest w rzeczywistości, czy to przez zachowanie, ubiór czy ogólny wygląd - chce żeby brano ją na poważnie, jednak kiedy się rozluźni, podpatrzone u innych maniery łatwo znikają. Czasem kiedy mówi, słychać francuski akcent, który szczególnie wychodzi kiedy jest pod wpływem silnych emocji. Ciągnie się za nią zapach białego piżma, jaśminu i kwiatu bawełny.

Lyssa Dolohov
#4
25.08.2025, 19:50  ✶  
Lyssa była dobrze urodzoną panną w całym tego sformułowania znaczeniu. Dbała tak samo o wygląd, jak i o maniery, a liźnięcie mimo młodego wieku francuskiej bohemy artystycznej sprawiało, że spod tej makiety ułożonej dziewczynki, wystawały momentami ostre pazurki. Jej matka jednak, tak samo jak dbała o to by dziewczyna czuła się we Francji jak w domu, kładła nacisk na jej angielskie dziedzictwo - lekcje języka angielskiego pobierała już od najmłodszych lat i prawda była taka, że mówiła perfekcyjną angielszczyzną zwykle do momentu, kiedy wzbierały w niej zbyt duże emocje. Choroba zdecydowanie tego typu wypadkom sprzyjała, chociaż niczego sztywno nie warunkowała. Pozostawała jednak również kwestia tego, że Lyssa momentami lubiła się prezentować w konkretny sposób - czasem specjalnie wręcz akcentując słowa w obcy sposób, jakby chcąc rozmówcy dać do zrozumienia, że dzieląca ich przepaść mogła być większa, niż mu się to wydawało.

- Ciężko powiedzieć - skrzywiła się nieznacznie - Gabinetowi papy nic się nie stało. Znaczy nic dużego, całe szczęście, bo nie wiem co by wtedy było, ale nam? Mnie? Oh, nie wyobrażasz sobie, zostałam ofiarą jakiegoś okropnego ataku, gdzie ktoś obwiniał mnie o całe zło tamtej nocy - przyłożyła zmartwiona dłoń do policzka, wspominając tamto wydarzenie. - A ty? Oh, mam nadzieję, że nic poważnego ci się nie stało. Zakładam, że nic co mogłoby położyć się cieniem na twojej karierze, no bo w końcu główna rola? Gratuluję! - uśmiechnęła się do niego czarująco, powoli zmierzając w kierunku krzesła i zajmując miejsce, kiedy je dla niej odsunął. Zaczęła też powoli wyjmować przybory z niewielkiej, czarnej teczki, która wewnątrz była magicznie powiększona. - Mam nadzieję, że tak będzie. I tak jesteś już niezwykle popularny, z tego co słyszałam, ale spektakl sezonu to jednak jest coś. Rozmawiałam przed chwilą z panem dyrektorem i reżyserem, odnośnie tego czego mogliby oczekiwać po plakatach i myślę, że możemy zacząć od czegoś prostego. Powiedz, jaka jest twoja ulubiona scena? Możemy iść z nią na pierwszy plan, co ty na to? Jeśli nie jest też do końca dopięta choreograficznie to też nic nie szkodzi, możesz mi opisać w którą stronę będziecie szli z nastrojem, a ja przeniosę to na papier do propozycji.


la douleur exquise
Or was he fated from the start
to live for just one fleeting instant,
within the purlieus of your heart.
lover, not a fighter
175 cm wzrostu (na scenie wydawał się wyższy!) Pełna emocji twarz. Ciemne oczy i włosy, które zwykle pozostają w nieładzie. Goli się na gładko. Szczupły, ale umięśniony - zawodowy tancerz. Strój modny wśród mugolskiej młodzieży, czasami zgoła ekstrawagancki.

Hannibal Selwyn
#5
26.08.2025, 13:52  ✶  
Spalona Noc nie oszczędzała jak widać nikogo. Hannibalowi przeszło przez myśl, że podejrzanie wielu jego czystokrwistych znajomych padło ofiarami napaści.
Czy faktycznie coś jest w tych wszystkich zarzutach, że mugolacy są dla nas zagrożeniem?
Westchnął. Wiele osób mógłby podejrzewać o nierozważne wpakowanie się w kłopoty tamtej nocy, ze sobą samym na czele, ale jakoś nie wyobrażał sobie, czemu niby mogła być winna Lyssa.
- Oh nie! Ale ktoś ci coś zrobił? Czy tylko gadał bzdury? - zapytał zaniepokojony - Mnie też zaatakowano, na szczęście szybko dostałem pomoc - mimochodem potarł palcami miejsce, gdzie brzeg wyciętej koszuli spotykał się z jego obojczykiem. Oparzenie jeszcze trochę swędziało, ale bąble znikły - Uzdrowiciele mówią, że nie będzie blizn.

Odpowiedział uśmiechem na gratulacje i zamyślony patrzył, jak rozpakowuje swoje rzeczy. Ulubiona scena… Biczowanie było oczywistym wyborem, może wręcz zbyt oczywistym. Hannibal świetnie się bawił odgrywając kontrowersyjną scenę, ale taka naprawdę ulubiona... Pomyślał o partiach tanecznych. Tak, taniec jest dużo subtelniejszy, niż te wszystkie monologi. Kto chciałby malować aktora wygłaszającego monolog? Może finałowa walka między Merlinem i Morganą, a Ekstazą i Ambicją? Tam było dużo ruchu i kolorów… ale sam Hannibal nie miał tam wiele do grania, to tancerki błyszczały w tej scenie. Lepiej…
- Hmmm… przegrany pojedynek z Morganą to jest moment, kiedy Merlin orientuje się, że nie da rady pogodzić oczekiwań wszystkich, że będzie musiał wybrać. To jest mocne, punkt zwrotny sztuki, naprawdę emocjonalna chwila - stanął na środku sceny i opowiadał, ilustrując gestami - Ciemna scena, tylko jeden reflektor. I Merlin, sam, pokonany - stanął w dramatycznej pozie przytłoczonego, rozdartego czarodzieja, z głową zwróconą w bok i połową twarzy zasłoniętą dłonią z rozczapierzonymi palcami. Na widocznej części malowało się niewysłowione cierpienie. Na próbę zacisnął powieki, a potem otworzył oczy i łypnął spomiędzy palców spojrzeniem, w którym czaił się obłęd. Jeszcze nie zdecydował, który wyraz twarzy będzie lepszy.

- Albo moje pojednanie z Laurettą… to znaczy Ekstazą. To jest scena baletowa - ton jego głosu ożywił się, a ruchy nabrały tanecznej zamaszystości, kiedy spacerował po niewielkim kawałku sceny między stoliczkiem Lyssy a tłem - Ekstaza przerywa biczującemu się Merlinowi, zaprasza go do tańca, trochę z takim przesłaniem, że to jest właściwsza forma oddawania jej czci, niż zadawanie sobie bólu. Szybka, dynamiczna choreografia, dużo podnoszenia, jesteśmy właściwie cały czas razem. Ma to obrazować uwielbienie i oddanie się Merlina nauce magii, marzeniom, które pociągały go od zawsze, wielkim celom, do jakich został stworzony - odruchowo odtworzył kilka kroków swojej sekwencji, porwany opowieścią, a potem zrobił taki ruch, jakby chciał zakręcić się w obrocie… ale powstrzymał się i zastygł wpół kroku, spoglądając na Lyssę.

- Jak myślisz? I co właściwie powiedziało szefostwo? - zapytał stając przed artystką. Miał nadzieję, że nie obstawali przy jakiejś nadętej, sztywnej scenie.
à La Folie
And was it his destined part
Only one moment in his life

To be close to your heart?
Piwne oczy i brązowe włosy z miedzianym połyskiem, czasem z rozjaśnianymi pasmami lub po całości. Ma 165cm wzrostu, a sylwetkę szczupłą i chudą. Zawsze stara się prezentować, jakby była na właściwym miejscu. Zawsze zadbana, ładnie uczesana i ubrana. Wygląda na starszą niż jest w rzeczywistości, czy to przez zachowanie, ubiór czy ogólny wygląd - chce żeby brano ją na poważnie, jednak kiedy się rozluźni, podpatrzone u innych maniery łatwo znikają. Czasem kiedy mówi, słychać francuski akcent, który szczególnie wychodzi kiedy jest pod wpływem silnych emocji. Ciągnie się za nią zapach białego piżma, jaśminu i kwiatu bawełny.

Lyssa Dolohov
#6
12.09.2025, 05:34  ✶  
Lyssa miała swoje podejrzenia - co do Spalonej Nocy znaczy. Początkowo niezbyt o tym myślała, zbyt zajęta szeroko pojętymi emocjami lub stuporem, w który zdarzało się jej popadać, bo wszystkiego było zwyczajnie zbyt dużo. Potem jednak machina ruszyła i nawet jeśli z zewnątrz zdawała się tym nie przejmować, to myśli powoli układały się w odpowiednich szufladkach. Tak, podejrzanie dużo czarodziejów czystej krwi padło ofiarami napaści. Ale panna Dolohov miała na to rozwiązanie, całe szczęście nie do końca takie, za którymi mogły iść jakiekolwiek wnioski, bo wciąż uważała że konflikt panujący w Anglii niekoniecznie jej dotyczył - przy tych, którzy ucierpieli, należało nieco bardziej uważać.

Nie chodziło o to, że możliwe iż sympatyzowali z mugolakami - Lyssa nie zajmowała swojej pięknej główki procentową zawartością urodzenia we krwi. Dla niej liczyły się pieniądze, poklask i to, że stanowiła ważny element w życiu bliskich sobie osób. Lubiła jednak też czuć się bezpiecznie, a Spalona Noc nagle głośno i wyraźnie oznajmiła, kto takimi przywilejami się cieszył. No, plus minus, bo Dolohówna dokładała do tego pewną wypadkową.

- Oblali mnie! W pierwszej chwili myślałam że to krew - powiedziała żałośnie i nagle wyraźnie roztrzęsiona. To mogło wydawać się głupie, ale wtedy? W nocy, w dymie, w tym całym chaosie? Była przerażona i myślała, że ta czerwień to tylko początek czegoś o wiele gorszego. - Uzdrowiciel potem powiedział, że to farba, ale nie chciała nawet zejść zwyczajnymi zaklęciami. Dobrze, że to tylko barwnik, ale... nikt nigdy wcześniej mnie nie zaatakował... - i za tym kryła się cała reszta emocji, która wtedy przeżywała. Jakby nie patrzeć, miała ledwo osiemnaście lat i znajdowała się we wciąż obcym miejscu.

Na jego słowa odnośnie już ulubionej sceny, przekartkowała rysownik, między palcami ściskając też rysik. Zapisała na górze kartki parę słów, które przed chwilą sam powiedział, a które określały atmosferę - robiła to głównie dla kogoś, kto potem będzie to przeglądał, bo ona nie musiała robić przecież notatek sama dla siebie. Dłoń poruszyła się potem, kreśląc sylwetkę Hannibala w pozie, którą przybrał, ilustrując całą scenę. Lyssa nie zatrzymała dłoni ani na chwilę, po kolei rysując kolejne kroki z zaprezentowanej sekwencji; co prawda szybko, głównymi liniami, tak by zaprezentować kolejne jej elementy, ale chodziło chwilowo o sam zamysł.

Odpowiedziała dopiero, gdy jej ręka przestała się ruszać.

- Że powinieneś znajdować się na plakacie - rzuciła niby poważna, ale zaraz roześmiała się lekko. - Oboje z Laurettą jesteście ważni. Ekstaza napędza Merlina do działania, a on z kolei czyni rzeczy wielkie. Z jej pomocą wygrywa, zmienia swój los... To ma wagę. Jesteś męską twarzą tego spektaklu i myślę, że najlepiej by wypadło, gdyby twoje przedstawienie na plakacie było raczej statyczne. Jak by to... Ekstaza jest energią, ale Merlin staje się symbolem. Powiedz mi, gdybyś miał być kolorem, to jak myślisz, jakim? Albo raczej, gdyby to Merlin, twój Merlin, miał być tym kolorem?
lover, not a fighter
175 cm wzrostu (na scenie wydawał się wyższy!) Pełna emocji twarz. Ciemne oczy i włosy, które zwykle pozostają w nieładzie. Goli się na gładko. Szczupły, ale umięśniony - zawodowy tancerz. Strój modny wśród mugolskiej młodzieży, czasami zgoła ekstrawagancki.

Hannibal Selwyn
#7
14.09.2025, 00:29  ✶  
Hannibal spojrzał na dziewczynę współczująco. Lyssa nie zasługiwała, by stać się ofiarą ataku, nawet takiego, który skończył się tylko strachem. Słyszał o grupach rozjuszonych czarodziejów, oblewających farbą tych, którym się to  według nich należało. Albo po prostu się napatoczyli i nie mieli szans się obronić. Chuligaństwo!
Nie rozważał, po czyjej stronie stali - w jego pojęciu prawdopodobnie po tej samej, co szabrownicy ogołacający zdemolowane lokale ze wszystkiego co wartościowe, albo ten facet, któremu udaremnili gwałt na jakiejś Matce ducha winnej dziewczynie. Taka noc zamieszek to doskonała okazja, by pofolgować swoim najgorszym instynktom i zapewne większość uczestników nie zaprzątała sobie głowy ideologią.
- To okropne! Och, bogowie, to się mogło skończyć znacznie gorzej! - na myśl o tym wzdrygnął się i objął roztrzęsioną Lyssę, chcąc ją pocieszyć - Ja pierdzielę, niektórzy to mają pomysły… - mruknął. Nawet, jeżeli w społeczeństwie czarodziejów występowały nierówności i tarcia, jeżeli oderwane od rzeczywistości stare dziady w Ministerstwie nic z nimi nie robiły, to co winna była Lyssa, albo on, albo Electra? Westchnął ciężko.

”Że powinieneś znajdować się na plakacie”
Jakby to w ogóle podlegało dyskusji!
- Cudownie, że uznali mnie za wartego uwiecznienia na plakacie! - przewrócił oczami i też się roześmiał.
Widząc, że Lyssa zabrała się do pracy, zastygł nieruchomo, pozwalając jej szkicować. To było zabawne. Ale też satysfakcjonujące. Artystka wydawała się doskonale rozumieć przekaz dzieła.
- Dokładnie! - powiedział, nie poruszając się ani o cal - Ekstaza jako siła i Merlin jako narzędzie. Albo naczynie.

Zastanowił się nad pytaniem o kolory. Strój Merlina był przez większość sztuki biały - znak jego rozdarcia między światami. Przydzielony w Hogwarcie do Slytherinu, co sugerowałoby zieleń, ale… może kolorystyka nie powinna się kojarzyć z przynależnością Merlina do  Domu w Hogwarcie? Bogowie, brzmiał jak swój ojciec! Jego relacja z postacią Ekstazy miała w sobie coś z religijnego uwielbienia.
- Jest dużo możliwości. Ale ja myślę, że w tej sztuce chodzi o to, żeby pokazać ludzkie oblicze Merlina, wiesz? Myślimy o nim właśnie jak o symbolu, pomniku, legendzie, a on żył i czuł, i tak zamierzam go grać. Więc, hmm… może raczej ciepłe barwy zamiast chłodnych? - przestał pozować i spojrzał na Lyssę, szukając u niej aprobaty lub zaprzeczenia swoich słów.

Wiele osób krytykowało scenariusz “Ekstazy Merlina” jako całkowicie fantastyczny, obrazoburczy albo zgoła kiczowaty i kto wie, być może taki był. Dla Hannibala oznaczało to tym lepszą zabawę. Nie sztuka grać kolejny raz Hamleta czy Romea. To znaczy, sztuka, oczywiście, ale… no, ile można!
Selwyn nie tylko świetnie się bawił przy tej szalonej, ale i wymagającej roli. Im dłużej o niej myślał, im dłużej stworzony przez Anemone Selwyn Merlin żył w jego głowie jak squatter w amerykańskim pustostanie, tym więcej aktor wydawał się dostrzegać możliwych interpretacji.
- No i to by się ładnie łączyło się z pomarańczową sukienką Ekstazy - dodał po namyśle, pocierając podbródek.
à La Folie
And was it his destined part
Only one moment in his life

To be close to your heart?
Piwne oczy i brązowe włosy z miedzianym połyskiem, czasem z rozjaśnianymi pasmami lub po całości. Ma 165cm wzrostu, a sylwetkę szczupłą i chudą. Zawsze stara się prezentować, jakby była na właściwym miejscu. Zawsze zadbana, ładnie uczesana i ubrana. Wygląda na starszą niż jest w rzeczywistości, czy to przez zachowanie, ubiór czy ogólny wygląd - chce żeby brano ją na poważnie, jednak kiedy się rozluźni, podpatrzone u innych maniery łatwo znikają. Czasem kiedy mówi, słychać francuski akcent, który szczególnie wychodzi kiedy jest pod wpływem silnych emocji. Ciągnie się za nią zapach białego piżma, jaśminu i kwiatu bawełny.

Lyssa Dolohov
#8
10.10.2025, 00:29  ✶  
Bardzo jej się podobało takie ojojanie, nawet jeśli chodziło tylko o głupie oblanie farbą. Wszyscy się tak powinni o nią martwić, zamiast mówić jej że nie było czym się przejmować, albo że powinna się umyć. Uśmiechnęła się więc do Hannibala, kiwając przy tym głową znacząco, bo się z nim absolutnie przecież zgadzała - niektórzy w ogóle nie myśleli!

- Ciepłe kolory będą się mieszać i stapiać z Ekstazą, to by było twoim zdaniem właściwe? - zapytała, ale nawet jeśli to pytanie mogło brzmieć samo w sobie jako podchwytliwe, to wcale nie miała takich intencji. Pytała, bo chciała wiedzieć. To był jego Merlin. Nie ten historyczny, nie ten odgrywany lata temu, kiedy sztuka pierwszy raz weszła na deski teatru. Jego i nikogo innego. Lyssa już dawno nauczyła się, że każdy artysta inaczej interpretował zadany temat. Jedni emulowali poczynania innych, oczywiście, ale Hannibal na takiego zwyczajnie nie wyglądał.

- Zastanawia mnie, czemu w ogóle pomarańczowa. Departamentowi kostiumów bardzo podobały się pożary czy o co chodzi? - zapytała neutralnym tonem, kreśląc dłonią jakąś mocniejszą, pełną energii linię, wyraźnie skoncentrowana przede wszystkim na tym co ma na papierze, a nie tym co mówiła. Doskonale jednak zdawała sobie sprawę z tego, jak obrazoburczo mogło zostać to odebrane. Prawda jednak była taka, a nie inna - kostiumograf sobie zwyczajnie niezwykle śmiele poczyniał, bo teraz pomarańcz, szczególnie ten żywy i intensywny, ten pełen ruchu i emocji, kojarzył się z czymś strasznym i niezaspokojonym. Jej zdaniem było wcześnie, za wcześnie, by robić coś takiego. Przynajmniej jeśli nie chciało się w jakiś sposób powiedzieć, że to ogień był tym dobrym pierwiastkiem.


la douleur exquise
Or was he fated from the start
to live for just one fleeting instant,
within the purlieus of your heart.
lover, not a fighter
175 cm wzrostu (na scenie wydawał się wyższy!) Pełna emocji twarz. Ciemne oczy i włosy, które zwykle pozostają w nieładzie. Goli się na gładko. Szczupły, ale umięśniony - zawodowy tancerz. Strój modny wśród mugolskiej młodzieży, czasami zgoła ekstrawagancki.

Hannibal Selwyn
#9
13.10.2025, 07:05  ✶  
Skupił się na pytaniu. Malarstwo, sztukę swej własnej matki, znał jedynie jako odbiorca. Niuanse, w które zaczynała wchodzić Lyssa były mu raczej obce. Utracił odrobinę swojej pewności siebie, nieco zagubiony w całej tej kolorystycznej dyspucie.
- Nie jestem pewien - odpowiedział zarówno na pierwsze, jak i na drugie pytanie - Prawdę mówiąc, walczą we mnie dwa wilki. Jeden mówi, że powinienem być jako Merlin jednością z Ekstazą, ale to nie jest takie łatwe. Widziałaś się już z Laurettą? - zapytał, pozornie bez związku.
- Drugi - kontynuował - mówi, że powinienem się odróżniać na plakacie - wzruszył ramionami - Jako, no wiesz, tytułowy bohater?...

W końcu nie tylko Ekstaza towarzyszyła mu na scenie i nie tylko Ekstaza liczyła się w tym przedstawieniu. Sam Merlin był równie ważny - może kolory powinny oddawać ten konflikt? W zamyśleniu przeszedł się po scenie, tym razem całkiem zwyczajnie, bez popisów i ozdobników. Scena Sali Zachodniej oferowała zdecydowanie mniej miejsca do spacerowania, niż Wawrzynowa, więc nie zyskał sobie tym wiele czasu do namysłu. Podrapał się po karku.
- Ta kolorystyka… podejrzewam, że ktoś zaplanował ją wcześniej. Pewnie chodzi o jakąś symbolikę kolorów, czy coś - wzruszył ramionami - Zresztą, tylko Ekstaza występuje w pomarańczowej sukience, mój kostium jest biały, a Morgany i Ambicji - czarne.
Pożary pożarami, Hannibal nie chciał wcale umniejszać tragedii, ale czy to znaczyło, że teraz nie wolno im było teraz używać czerwieni i pomarańczu? Biały, jak dym. Czarny, jak sadza. Gdyby się uprzeć, możnaby przypisać podteksty do wszystkiego.

W końcu wrócił na swoje pierwotne miejsce i postanowił zdać się na ekspertyzę Lyssy. W końcu to jej dzieła, ona miała ostatnie słowo. Odwrócił się do niej i zapytał:
- A co uważa artystka? Jak nas widzisz?
à La Folie
And was it his destined part
Only one moment in his life

To be close to your heart?
Piwne oczy i brązowe włosy z miedzianym połyskiem, czasem z rozjaśnianymi pasmami lub po całości. Ma 165cm wzrostu, a sylwetkę szczupłą i chudą. Zawsze stara się prezentować, jakby była na właściwym miejscu. Zawsze zadbana, ładnie uczesana i ubrana. Wygląda na starszą niż jest w rzeczywistości, czy to przez zachowanie, ubiór czy ogólny wygląd - chce żeby brano ją na poważnie, jednak kiedy się rozluźni, podpatrzone u innych maniery łatwo znikają. Czasem kiedy mówi, słychać francuski akcent, który szczególnie wychodzi kiedy jest pod wpływem silnych emocji. Ciągnie się za nią zapach białego piżma, jaśminu i kwiatu bawełny.

Lyssa Dolohov
#10
8 godzin(y) temu ✶  
Wyłapała jego drobne zawahanie, ale nie przejęła się tym zbytnio. Chyba nieco optymistycznie założyła, że temat był nieco bardziej przemyślany - głównie dlatego, że premiera zbliżała się wielkimi krokami, ale to nie było nic złego. Jego niezdecydowanie znaczy.
- Rozumiem. Po prostu byłam ciekawa czy masz własne preferencje, bo może są lepsze jak te dyrektorstwa - odpowiedziała wprost, uśmiechając się przy tym przekornie. - Z Laurettą jeszcze się nie widziałam. Wpadłam natomiast na waszą Ambicję. Niesamowita dziewczyna - podsumowała lekko, nawet jeśli w środku coś przekręciło się ponownie z niesmakiem. - Możemy zachować tę Merlinową biel i otulić nią pomarańczem, ale jako tłem. Wtedy i jedno i drugie będzie zachowane, z tego co powiedziałeś.

Lyssa pewnie nie mrugnęłaby mocniej na to zestawienie kolorystyczne, gdyby nie prosty fakt jak Ekstaza była w ogóle zapowiadana, albo jak zapowiadana być miała. Chodziło o pokrzepienie serc, a cała sztuka była ewidentnie konstruowana na szybko, z przesunięta premierą i w odpowiedzi na tragedię która właśnie się wydarzyła. Kontekst był ważny - przynajmniej dla niej, kiedy w obrazach tak bardzo liczył się relatywizm barwny. Te na siebie oddziaływały nawzajem, ale to samo robiły z widzem. Prawda była taka, że pośród bieli i czerni, Ekstaza mogła być ubrana w każdym inny kolor. Dolohov prędzej oblałaby scenę żółcieniami i to w nią ubrała Laurettę, sięgając nawet po odcienie złota, niż wybrała agresywny pomarańcz.

Bo żółty też był energią. Był kolorem poranka, ciepłem słońca, które rozganiało ciemności negatywizmu. Był nadzieją.

- Odda to chyba przemianę Merlina i to, co właściwie go napędza. A ja sama? Miałam też pomysł pobawić się kontrastem i nasycić kolory, mocno opierając się przy tym na opisach aurowidzeniach, bo chciałam w tym wszystkim dodatkowo zawrzeć emocje. Zakląć w sensie obrazy. Pomarańcz, w pozytywnym znaczeniu, to pasja, radość i szczęście.


la douleur exquise
Or was he fated from the start
to live for just one fleeting instant,
within the purlieus of your heart.
« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości
Podsumowanie aktywności: Lyssa Dolohov (1703), Hannibal Selwyn (2096)




  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa