12 września 1972r. / wieczór
Dolina Godryka / Miejsce zamieszkania Faye Travers
Nie planował tego robić. Ale też nie mógł być obojętny na los członków swojej rodziny, którzy postanowili sobie zamieszkać w Anglii. Mowa oczywiście o jego upartej siostrze – Faye. Wiedział, że mimo próśb czy nawet braterskich gróźb, zrobiłaby wszystko po swojemu. Ostatnie wydarzenia z jej niespodziewaną i niekontrolowaną przemianą, były tego dowodem. Wciąż nie rozwiązał tej zagadki. Czym była siła, która ją do tego zmusiła?
Od czasu Beltane, Knieja stała się nawiedzonym miejscem i niebezpiecznym. Cały czas ostrzegano mieszkańców Doliny Godryka, ale niestety zdarzali się bohaterowie, co w to nie wierzyli. Może gdyby zdradził siostrze cząstkę tajemnicy tego miejsca, nie narażałaby swojego życia?
Nie pojawiłby się tutaj, gdyby nie to, że ciążyła na nim obietnica, aby jej pilnować. Ojciec mu tego nakazał, skoro Faye zdecydowała się zostać tutaj. Musiał się upewnić, że nic jej nie jest. A to, że nie robił tego od razu tamtej nocy… Był zajęty.
Niszczeniem wszystkiego.
Koszeniem brudnych dusz.
Odziany w czerń szaty płaszcza, z rękoma w kieszeniach, spacerował po tutejszych uliczkach, doglądając zmian, jakie zaszły w tym miejscu. Ile z domostw ucierpiało. Na jak szeroką skalę tutaj dosięgnął ich ogień. Mieli na pewno sporo szczęścia w nieszczęściu, że nie doświadczyli tego, co mieszkańcy Londynu. Wiele budynków stało nieruszonych. Ale inne, należące najpewniej do brudnokrwistych, ucierpiały. Może tak samo jak ich lokatorzy?
Nie był pewny, który z tych domów był tym, w którym mieszkała Faye. Jeżeli uległ zniszczeniu, to na pewno nie znajdzie. Ale jeżeli przetrwał, to czy była w nim obecna? Ruszył uliczką dalej. Wsłuchując się w ciszę tego miejsca, oświetlonego latarniami. Wieczory stawały się długie. A dnie krótkie. Uwielbiał ten klimat, nadchodzącego mroku.