Prychnęła, kiedy ułyszała głupio umierać z ust Figga. Dla niego to może było głupie, ale to nie jego chciał wpierdolić Thoran, to nie jego życie niszczył, to nie jego chciał wymazać z tego świata. Łatwo przychodziło ocenianie czynów innych, bardzo łatwo. Mogła głupio umrzeć w tej jaskini, albo głupio umrzeć później. Czy w ogóle miała jakikolwiek wybór? Może on nigdy nie istniał. Nic nie musiała, nie odszczekała się jednak, bo nie chciało jej się dyskutować.
Umrze, albo umrze, cóż, zawsze lepiej umrzeć później niż wcześniej, czyż nie? Tym bardziej, że tutaj zdecydowanie nie miała odpowiedniego wsparcia, żałowała, że nie zabrała ze sobą Astarotha, gdyby w styczniu go nie straciła pewnie razem zajęliby się tym problemem, on jak ona był chodzącym chaosem, nie było go tak łatwo wystraszyć, weszliby razem w paszczę potwora bez względu na to, co działo się wokół. No, ale go tu nie było, nie zabrała go ze sobą, bo już raz umarł na jej rękach.
Spojrzała na Roisa, kiedy się do niej odezwał i ponownie dotknęła czoła. Nie miała runy. Najwyraźniej jej zaschnięta krew wyjątkowo łatwo się ścierała. Zazwyczaj miała większy problem z pozbyciem się krwi zwierząt ze swojej skóry.
Demon znowu się odezwał, to nie było ich ciało, to było jej ciało. Miała świadomość tego, że on odtwarzał, duplikował sobie swoje kolejne wersje, przynajmniej tak to działało dotychczas. Na jej oczach nigdy nie wniknął w żadną osobę, cóż, oby się to nie zmieniło. Próbował ją wystraszyć, czy to działało? Może trochę, nie chciała dopuścić do tego, aby ktoś dzisiaj zginął.
Widziała, że dłoń Ambroisa zatrzymała się w locie. To nie wróżyło niczego dobrego, tak samo jak urwane przez niego słowa. Było źle, co jeśli bestia chciała mu zabrać wspomnienia? Co jeśli wydarzy się to, czego się bała najbardziej - że o niej zapomną, że przestaną pamiętać o tym, że istniała. Nikt nie będzie jej szukał, zniknie zupełnie zapomniana.
Odwróciła się jeszcze do Greengrassa wyciągnęła dłoń w kierunku jego policzka i położyła ją na nim, może jej dotyk pomoże mu uświadomić sobie, że to nie było prawdziwe. - To nie jest prawdziwe, próbuje tobą manipulować. - Powiedziała cicho, bardzo spokojnym tonem.
- Chodź. - Chcieli spierdalać, no to nie zamierzała im tego utrudniać, nie spodziewała się, że Thoran pozwoli jej stąd wyjść, ale musiała spróbować. Pociągnęła ze sobą Ambroisa w kierunku tunelu, którym tutaj przyszli, cóż znajdowali się ciągle przy jego wejściu, więc wcale nie mieli tak daleko.
Sukces!