• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Scena główna Ulica Pokątna v
« Wstecz 1 … 4 5 6 7 8 9 Dalej »
15 maja 72 [Mieszkanie Aveliny] Augustus & Avelina & Danielle

15 maja 72 [Mieszkanie Aveliny] Augustus & Avelina & Danielle
the kind one
don't confuse my kindness for weakness
Mierząca trochę poniżej 160 cm, o okrągłej buzi i dużych, ciemnoniebieskich oczach. Jej włosy sięgają za ramiona, są lekko kręcone o ładnym, ciemnobrązowym odcieniu - najczęściej spina je w taki sposób, by nie przeszkadzały jej w pracy, choć zdarza się i to nie rzadko), by były starannie ułożone; niezależnie od fryzury, we włosy ma wpiętą charakterystyczną, żółtą spinkę w kształcie motyla. Dani ubiera się raczej schudnie, w stonowane barwy, nie wyróżniając się w tej kwestii od reszty społeczeństwa czarodziejów. Mówi z silnym, brytyjskim akcentem. Jej uśmiech, wcześniej szeroki i beztroski, stał się delikatny oraz sporadyczny, a śmiech, głośny i zaraźliwy słychać znacznie rzadziej (najczęściej zarezerwowany jest dla bliskich jej sercu). Pachnie malinami i piwoniami, jednak jest to bardzo subtelny i delikatny zapach.

Danielle Longbottom
#1
01.08.2023, 00:39  ✶  

Ani się obejrzała, a od pogrzebu ojca minęły prawie dwa tygodnie. Miała wrażenie, że minione dni nie różniły się od siebie. Wstanie. Ogarnięcie się. Praca. Dom. Rozmowa z bliskimi, zapewnienie, że się trzyma i jest okej (na tyle, na ile człowiek może być okej po śmierci ojca). Granica pomiędzy poszczególnymi dniami zacierała się, a wypracowana rutyna pozwalała jej możliwie bezboleśnie (na tyle, na ile bezboleśnie można przeżyć śmierć ojca) prześlizgnąć się przez najgorsze chwile. Działała trochę jak na autopilocie, nie zapamiętując prawie nic, niczemu nie poświęcając uwagi większej, niż było to konieczne. Gdyby nie jej bliscy oraz otaczające ją zwierzęta, istniało duże prawdopodobieństwo, że popadłaby w letarg. Na ten moment jeszcze nie zdawała sobie sprawy z tego, jak bardzo powinna być im wdzięczna.

List jaki otrzymała, wydał się jej niepokojący. Dostarczyła go znajoma jej sowa, należąca do Paxton. Treść listu również sugerowała, że został napisany przez przyjaciółkę i to w dodatku w potrzebie, takiej która potrzebuje pomocy natychmiast, jednak to pismo... Merlinie, to nie było jej pismo. Czy to była pułapka? Czy ktoś kosztem przyjaciółki postanowił zwabić ją w odludne miejsce? Nawet jeżeli to była prowokacja... nie zamierzała zostawić przyjaciółki w potrzebie.

Na blacie biurka w swoim pokoju zostawiła adnotację do siostry i kuzynostwa, że w razie gdyby nie wracała zbyt długo, udała się do domu przyjaciółki i to tam należy jej szukać. Obok zostawiła list, jaki otrzymała. A później jak stała, tak ruszyła na ulicę Pokątną, do miejsca gdzie mieszkała przyjaciółka.

Drzwi do mieszkania Paxton były otwarte - wystarczyło lekko nacisnąć klamkę, by te bez problemu się otworzyły. Weszła do mieszkania, drugą dłoń zaciskając na różdżce. Wchodziła do mieszkania powoli, jakby przygotowana była na to, że zamiast niskiej, drobnej szatynki, powita ją dwójka zamaskowanych, zakapturzonych osób i dokończy to, czego nie zdołali dokończyć w trakcie Sabatu. Spotkanie ze śmierciożercami wydawało jej się znacznie bardziej prawdopodobne, niż spotkanie z młodszym Rookwoodem. A jednak, życie było pełne niespodzianek.

- Odsuń się od niej i ręce na widoku. I nawet nie próbuj nic kombinować - odezwała się bezbarwnym głosem, celując różdżką w Augustusa. Wbrew temu co sądził Augustus, list nie przerwał jej dostojnej kolacji ani randki z przystojnym, młodym młodzieńcem. Czarna sukienka, na szybko spięte włosy oraz blada twarz z wymalowanymi pod oczami cieniami sugerowały, że daleka była od randkowania. Przerzuciła wzrok na przyjaciółkę, starając się ocenić na pierwszy rzut oka to, co się wydarzyło. - Ave, co się stało?



let everything happen to you
beauty and terror
just keep going
no feeling is final
Pan z Ministerstwa Magii
Tak zawsze genialny
Idealny muszę być
Mierzy 176 cm wzrostu i waży 74 kg. Jest postawnej budowy, ani gruby, ani chudy. Włosy ma ciemnobrązowe, podobnie jak oczy, tylko te z kolei o nieco jaśniejszych tonach. Zwykle chodzi dumnie wyprostowany, z lekko uniesionym podbródkiem. Gestykulacja i dykcja typowa dla arystokraty. Wraz z początkiem lata zamienił brodę na rzecz gustownego wąsa.

Augustus Rookwood
#2
01.08.2023, 14:44  ✶  
Sowa poleciała, więc pozostało się modlić by dotarła na czas. W takich momentach byłem niecierpliwy, zestresowany. Nie chciałem spędzać tu całej nocy, szczególnie na oczekiwaniu Danielle Longbottom, ale Avelina zapewniała, że sowa imieniem Bonnie bywała niezawodna, czego nie można było powiedzieć o tej drugiej sowie, która należała bezpośrednio do Aveliny. Miała ją z litości - tyle w temacie. Kompletnie tego nie rozumiałem. Była bezużyteczna, ale najwyraźniej obok wzdychania do Godryka Gryffindora, Avelina jako półkrwi miała skłonności do przyjaźni z chorymi na umyśle ptakami.
Już nawet nie chciałem jej zapoznawać, preferując święty spokój. List poszedł, więc pozostało czekać. Uważałem, że był w miarę niecierpiący zwłoki aby Danielle podłapała haczyk i przybyła tu niezwłocznie. O to właśnie mi chodziło, szczególnie że Avelina znowu traciła świadomość i właściwie nie byłem pewien, czy zaraz nie będę miał tutaj dwóch trupów zamiast jednego. Ciekawe, czy to już podchodziłoby pod czarnowidztwo, czy może śmierciożerstwo? I ewidentnie musiałbym pozbyć się zwłok, przynajmniej tych Longbottom, żeby nie było problemów.
Spojrzałem na Avelinę. Nie wyglądała za dobrze.
- Jak się czujesz? - mruknąłem, chcąc poznać jej myśli. Napiłem się wody ze szklanki, siedząc za niewielkim stolikiem. Swoją drogą, było tu tak... Plebejsko. Zdecydowanie inaczej niż Little Hangleton. Zastanawiałbym się pewnie, czy byłbym w stanie mieszkać w takich warunkach, gdybym nie miał ważniejszych rzeczy na głowie. Przesunąłem od niechcenia różdżkę na stole zamyślony, po czym ponownie spojrzałem na Paxton.
Wkurzało mnie, że myśli o innym. Preferowałem, kiedy jej głowa była zajęta moją osobą. Jakby nie patrzeć, byliśmy w tej chwili na osobności jak niegdyś w murach Hogwartu. Miewaliśmy schadzki sam na sam i wtedy... Dało się wyczuwać tę energię między nami, a teraz? Lekkie uśmiechy, drobne wspomnienia i INNY.
Znowu złapałem się na tym, że zaciskam dłonie w pięści. Żałowałem, że nie wziąłem podwójnej dawki eliksiru. W tym stanie nie mogłem za siebie ręczyć, szczególnie że miałem szybką przemianę materii. Z reguły przyjmowałem większe dawki lekarstw w porównaniu z Ulyssesem czy Vesperą, choć moja siostra bliźniaczka była również znacznie ode mnie drobniejsza, ale... wiedziałem, że miałem to po Ojcu. Zawsze też więcej jedliśmy. I czemu ja o nim myślałem? Lepiej było go nie wspominać. Jeszcze nie.
A może powinienem był, gdyż w ekspresowym tempie nawiedziła nas Danielle Longbottom i nie spodobało mi się jej jakże niezbyt uprzejmie powitanie.
Rozprostowałem palce, ręce unosząc do góry. Niespiesznie też wstałem od stolika, choć mnie mierziło by złapać za różdżkę i dać jej popalić raz, a porządnie. Wspominałem, że nie przepadałem, kiedy ktoś mierzył do mnie różdżką? Moja droga, w takich sytuacjach odpowiadałem zaklęciem. A ona to robiła, jeszcze bezczelnie zarzucając mi... Właściwie, co śmiała mi zarzucać?
- Radzę ci opuścić różdżkę - odparłem oschle, nieco sztywno. Zauważalnie moje spojrzenie stało się chłodniejsze, ciemniejsze. Zapewne dostrzegłaby to Avelina, gdyby nie wzdychała do jakiegoś Gryfona. Ich strata.
Przy okazji postanowiłem wykorzystać swoje umiejętności bezróżdżkowe. Nie miałem okazji wykorzystywać ich w klubie, nie chcąc się zdradzić przed większym, profesjonalnym gronem swoimi umiejętnościami, ale przy Avelinie i Danielle co mi zależało? Postanowiłem użyć translokacji w celu przywołania i jednoczesnego przechwycenia różdżki trzymanej w ręce przed Danielle.
Zamierzałem sam wycelować w nią jej własną różdżkę, ale jeśli nie wyjdzie, będę stał niewzruszony, jak gdyby nigdy nic, mając nadzieję, że dziewczę pójdzie po rozum do głowy po moich słowach. Pewnie za chwilę zamierzałem dodać coś o tym, że jestem poważanym urzędnikiem Ministerstwa Magii...

Rzut O 1d100 - 84
Sukces!
Alchemiczny Kot
I cannot reach you
I'm on the other side
Avelina mierzy 157 centymetrów wzrostu i waży około 43 kilogramów. Nie jest blada, wręcz zawsze opala się na brązowo. Ma ciepłe brązowe oczy, które podejrzliwie patrzą na obcych i radośnie na przyjaciół. Usta ma pełne i czasami pomalowane czerwoną szminką, gdy się uśmiecha pokazuje przy tym zęby nie mając nad tym kontroli. Włosy ma brązowe i zwykle proste. Czasami jak nie zadba o nie to puszą się jej od wilgoci. Ubiera się w szerokie, kolorowe spodnie i luźne bluzy. Czasami narzuci na siebie szatę. Na pierwszy rzut oka Avelina sprawia wrażenie osoby spokojnej i cichej. Wokół niej zawsze unosi się zapach palonego drewna, pod którymi tworzy swoje mikstury oraz suszonej nad kominkiem lawendy. Nie jest to zapach szczególnie mocny, ale wyczuwalny. Dopiero przy bliższym poznaniu można stwierdzić, że jest też wesoła i czasami zabawna. Jest osobą dosyć sprzeczną, ponieważ walczą w niej dwie osoby październikowy Skorpion i numerologiczny Filozof.

Avelina Paxton
#3
01.08.2023, 18:49  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 01.08.2023, 18:55 przez Avelina Paxton.)  

Avelina zawsze miała wielką empatię do zwierząt – w końcu sama potrafiła zamieniać się w kota i nie jadła nawet mięsa. To nie tak, że czuła obrzydzenie na sam widok obrobionej karkówki, ale jakoś nie potrafiła wetknąć mięsa do ust. Miała wrażenie, że zjadała żywą istotę, która cierpiała, aby stać się tym bezosobowym kawałkiem mięsa. Dlatego też nie potrafiła pozbyć się Placka, nie potrafiła pozwolić na jego unicestwienie. Był kochaną sową, na którą Avelina w ostatnim czasie była odrobinę zła, ale i tak potrafiła ją mziać. Placek bardzo pomagał jej w sytuacji, gdy była naprawdę podłamana.

Wzruszyła ramieniem na jego pytanie. Czuła się pusta, niepewna, tęskniąca za czymś czego nawet nie znała. Była zła, że nie mogła opanować swoich własnych uczuć. Opanowała je kiedyś wobec Augustusa, a teraz wobec obcego mężczyzny w ogóle jej to nie wychodziło. Była wściekła, że nie mogła myśleć o niczym innym jak oczy Godryka, jego uśmiech, gdy udało mu się wejść na ten pieprzony pal. Miała ochotę krzyczeć i coś rozwalić, aby za chwilę mieć ochotę położyć się spać i nie ruszać się wieki z łóżka.

Podskoczyła gwałtownie, gdy do pomieszczenia wpadła Danielle, tak szybko, tak niespodziewanie, a przecież chwilę temu pisali do niej list. Jej myśli znowu uciekły, nie wiedziała ile czasu minęło odkąd Rookwood zadał swoje pytanie. Oczy Aveliny wytrzeszczyły się szeroko, gdy zobaczyła różdżkę w jej ręku. Potem zobaczyła jak Augustus rozbraja jej przyjaciółkę, a z ust Paxton wydostał się cichy krzyk zaskoczony.

– Rookwood! – krzyknęła na niego marszcząc groźnie brwi. Była wściekła, że tak źle przywitał jej przyjaciółkę w jej własnym domu. Nie była zła na Danielle, że mierzyła do niego różdżką – to była Dani, jej wolno było, ale on powinien ją uspokoić, że wszystko jest w porządku, że nie ma złych zamiarów. To Danielle zawsze była tu mile widziana, a on nie powinien być w tym miejscu, nawet jeśli został zaproszony, nie dziwiła się, więc że Longbottom wyciągnęła różdżkę. Nie po tym, co przeszła.

Gdy Augustus wycelował różdżkę Danielle w jej stronę, Avelina bez zastanowienia stanęła przed nim. Rookwood znowu celował w jej twarz tak jak pierwszego dnia, gdy się poznali. Na chwilę zapomniała o Godryku, mimo że jej oczy co chwilę robiły się mętne i zamyślone, brakowało jej tego samego pazura jaki miała nim zaatakowała ją klątwa z Beltane. Pytanie Danielle uleciało w eter przez to, że Rookwood celował do jej przyjaciółki.

the kind one
don't confuse my kindness for weakness
Mierząca trochę poniżej 160 cm, o okrągłej buzi i dużych, ciemnoniebieskich oczach. Jej włosy sięgają za ramiona, są lekko kręcone o ładnym, ciemnobrązowym odcieniu - najczęściej spina je w taki sposób, by nie przeszkadzały jej w pracy, choć zdarza się i to nie rzadko), by były starannie ułożone; niezależnie od fryzury, we włosy ma wpiętą charakterystyczną, żółtą spinkę w kształcie motyla. Dani ubiera się raczej schudnie, w stonowane barwy, nie wyróżniając się w tej kwestii od reszty społeczeństwa czarodziejów. Mówi z silnym, brytyjskim akcentem. Jej uśmiech, wcześniej szeroki i beztroski, stał się delikatny oraz sporadyczny, a śmiech, głośny i zaraźliwy słychać znacznie rzadziej (najczęściej zarezerwowany jest dla bliskich jej sercu). Pachnie malinami i piwoniami, jednak jest to bardzo subtelny i delikatny zapach.

Danielle Longbottom
#4
01.08.2023, 22:45  ✶  

Kiedy wpadła do mieszkania, celując różdżkę w, jak się okazało na miejscu, młodszego brata Ulyssesa, uświadomiła sobie jak wiele błędów popełniła. Uważaj na Rookwooda - odezwał się głosik w jej głowie, od złudzenia przypominający Brenny. Zachowała się tak głupio i nierozsądnie, miała wrażenie, że jeżeli w którymś miejscu można było popełnić błąd, to go popełniła. Pierwszym błędem było przybycie na miejsce samej, mimo że sprawa od początku śmierdziała na kilometr. Przecież mogła zabrać ze sobą siostrę, aurorkę, lub któregokolwiek z kuzynostwa - wiedziała, że nikt nie odmówiłby jej wsparcia. A teraz? Teraz stała twarzą w twarz z człowiekiem, który wykorzystując jej zły stan psychiczny, uderzył w odpowiednie struny i przyciągnął ją tu. Zadziałała zbyt szybko, bez pomyślenia.

Poczuła, jak jej różdżka nakierowuje się w stronę. Nie widziała, by Rookwood wyciągał różdżkę. Czy to oznaczało, że znał magię bezróżdżkową? A może poza nimi był ktoś jeszcze, kto zaatakował z ukrycia? Jakakolwiek była odpowiedź, Danielle zdała sobie sprawę, jak bardzo ma przechlapane, a przed oczami stanął jej obraz z Sabatu, gdy prawie straciła życie przez Śmierciożercę, który chciał nabić ją na pal. Kurwa!

- Albo co? Zabijesz mnie? - warknęła przez zęby, a jej głos zadrżał. Nie oszukujmy się, w przeciwieństwie do kuzynostwa, nie była wojownikiem - sytuacje takie jak te nie były dla niej codziennością. Daleko było jej do aurora czy brygadzistki. Mimo to, wciąż była Longbottom - odwaga i poświęcenie płynęły w jej żyłach, a ona sama nie zamierzała stać bezczynnie i patrzeć, jak jej przyjaciółka jest wykorzystywana jako przynęta. - W porządku, byle szybko. Puść Avelinę i daj jej uciec. Nic Ci nie zrobiła - dodała, dosyć jasno dając do zrozumienia, czyje bezpieczeństwo jest dla niej najistotniejsze. W międzyczasie skupiła się, byle tylko rozproszyć magię, jaką dział na nią Rookwood. Gdyby to jej się udało, zamierzała ponownie wycelować w niego różdżką, tak by stworzyć kajdany, jakie oplotłyby dłonie i uniemożliwiłyby mu korzystanie z tej pieprzonej magii bezróżdżkowej.

wiadomość pozafabularna
Rzut PO 1d100 - 98
Sukces!

Na rozproszenie

W razie powodzenia

Rzut Z 1d100 - 5
Akcja nieudana

Na stworzenie kajdan

Nie pisnęła słowem o tym, że jej kuzynostwo w razie gdyby ta nie wracała zbyt szybko, na pewno sprawdzi jej pokój, gdzie pozostawiła wskazówki, gdzie się udała i w jakim celu. W myślach tylko modliła się, by zaniepokojeni głuchą ciszą jaka panowała w jej pokoju, weszli do środka czym prędzej. Może któryś z psów swoim szóstym zmysłem wykryje, że coś jest nie tak i zacznie namiętnie drapać w drzwi do jej pokoju?

- Ave, nie! - odezwała się podniesiony głosem, gdy ta stanęła pomiędzy nimi. - Uciekaj, czym prędzej. To sprawa między mną a nim. Nie wiem, czemu chciał mnie tu zwabić, ale nie możesz brać na siebie tego, musisz być bezpieczna, uciekaj, nie mogę stracić kolejnej bliskiej osoby... - wyrzucała z siebie, gotowa siłą odepchnąć przyjaciółkę, gdyby ta stawiała opór.



let everything happen to you
beauty and terror
just keep going
no feeling is final
Pan z Ministerstwa Magii
Tak zawsze genialny
Idealny muszę być
Mierzy 176 cm wzrostu i waży 74 kg. Jest postawnej budowy, ani gruby, ani chudy. Włosy ma ciemnobrązowe, podobnie jak oczy, tylko te z kolei o nieco jaśniejszych tonach. Zwykle chodzi dumnie wyprostowany, z lekko uniesionym podbródkiem. Gestykulacja i dykcja typowa dla arystokraty. Wraz z początkiem lata zamienił brodę na rzecz gustownego wąsa.

Augustus Rookwood
#5
02.08.2023, 00:20  ✶  
Miałem ochotę splunąć. Ewidentnie popełniliśmy błąd, sprowadzając tu Danielle Longbottom. Już w czasach Hogwartu była idiotką i zauważalnie z tego nie wyrosła, szukając wrogości tam, gdzie jej nie było. Dopowiadała historie niestworzone i za nic nie chciała dać się uspokoić, przechodząc do ataku. Jej słowa rzucone na wiatr, a to przecież ona mierzyła do mnie różdżką - nie odwrotnie. To ona mi groziła i jeszcze wciągała w to skołowaną Avelinę. Och, miałem ochotę dać jej ogromną nauczkę, szczególnie że nie pozwoliła po dobroci przejąć mi kontroli, tylko uparcie walczyła.
Zalewała mnie złość, przez co nie byłem w stanie racjonalnie myśleć. Oczami wyobraźni widziałem jej ciało w różnych układach w zależności od rzuconego zaklęcia, choć przecież nie byłem mordercą. Najwyraźniej potrafiłem tylko cicho, ale prawdziwie nienawidzić. A szkoda... Choć, może to właśnie był ten dzień, kiedy zamierzałem się przełamać? I to na oczach Aveliny Paxton? Śmierć jej przyjaciółki z moich rąk... To zdecydowanie zerwałoby naszą znajomość na dobre. Może właśnie to powinienem zrobić? W imię wyższego dobra? Dla niej? Nie dla mnie? Choć dla mnie, nie okłamujmy się, również byłoby to nowym początkiem.
Zacisnąłem zęby aż zgrzytnęły nieprzyjemnie. Tak się działo, kiedy władały mną silne emocje.
- Idiotko, uspokój się - warknąłem do Longbottom, łapiąc swoją różdżkę ze stolika, kiedy tylko Avelina znalazła się między nami. Fartownie, że jej zaklęcie nie podziałało. Uśmiechnąłem się do niej złośliwie. Jeśli takie będą jej zagrywki, to pojedynek skończy się szybciej aniżeli się zaczął.
- Avelino... - poprosiłem ją... niezbyt ładnie. Mój głos był przepełniony gniewem i emocjami, warczałem i chrypiałem, więc się opanowałem. Przynajmniej trochę. Co jak co, ale nie chciałem by mnie nienawidziła. Przynajmniej nie chciałem powtarzać błędów, które popełniałem w szkole, a jeszcze przy tym musiałem chronić ją przed tą wariatką, która stanęła u jej progu i oskarżała mnie o Merlin jeden wie co. Czyste nieporozumienie, a ja wrzałem? To nie było zbyt rozsądne, tak jak przywitanie zaserwowane nam przez Dani.
Moje spojrzenie nieco zelżało. Przepraszało Avelinę, ale niestety, mimo wszystko nie mogłem się skulić i odpuścić.
W takim razie sprawę będzie trzeba załatwić inaczej. Objąłem Avelinę w pasie, obracając nieco bokiem by nie miała możliwości dać mi po jajach. Była swego rodzaju żywą tarczą, ale nie zamierzałem jej używać w takim wydaniu... Ze słów Danielle wynikało, że chciała chronić przyjaciółkę, więc wątpiłem by ciskała w nas zaklęciami, jeśli miała tracić nimi w Avelinę, więc sam skierowałem prawą dłoń z różdżką w kierunku Longbottom. To będzie to.
Postanowiłem wykorzystać kształtowanie by spętać Danielle grubą liną, uniemożliwiającą machanie rękoma czy chodzenie, a co dopiero rzucanie zaklęć.

Rzut Z 1d100 - 48
Sukces!
Alchemiczny Kot
I cannot reach you
I'm on the other side
Avelina mierzy 157 centymetrów wzrostu i waży około 43 kilogramów. Nie jest blada, wręcz zawsze opala się na brązowo. Ma ciepłe brązowe oczy, które podejrzliwie patrzą na obcych i radośnie na przyjaciół. Usta ma pełne i czasami pomalowane czerwoną szminką, gdy się uśmiecha pokazuje przy tym zęby nie mając nad tym kontroli. Włosy ma brązowe i zwykle proste. Czasami jak nie zadba o nie to puszą się jej od wilgoci. Ubiera się w szerokie, kolorowe spodnie i luźne bluzy. Czasami narzuci na siebie szatę. Na pierwszy rzut oka Avelina sprawia wrażenie osoby spokojnej i cichej. Wokół niej zawsze unosi się zapach palonego drewna, pod którymi tworzy swoje mikstury oraz suszonej nad kominkiem lawendy. Nie jest to zapach szczególnie mocny, ale wyczuwalny. Dopiero przy bliższym poznaniu można stwierdzić, że jest też wesoła i czasami zabawna. Jest osobą dosyć sprzeczną, ponieważ walczą w niej dwie osoby październikowy Skorpion i numerologiczny Filozof.

Avelina Paxton
#6
02.08.2023, 19:52  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 19.10.2023, 14:50 przez Avelina Paxton.)  

Avelina patrzyła na nich lekko zdezorientowana. Umysł nadal nie chciał się skupić, bo myślami uciekała do Godryka, ale nie mogła pozwolić, aby jej przyjaciele się tutaj pozabijali z powodu nieporozumienia. Gdy Danielle zaczęła mówić o jakiejś sprawie między nimi, Ave spojrzała na nią pytająco.

– Tu nie ma żadnej sprawy, a ty jej nie wyzywaj – odpowiedziała im. Była wściekła na Augustusa, że nie wyjaśnił w liście o co dokładnie chodzi. Była już zmęczona, nie miała siły na przekomarzania między nimi. Nie miała siły martwić się o Danielle, że jeszcze bardziej będzie przerażona przez głupiego Rookwooda. Było tak samo jak wtedy w łazience Marty. Tak samo manipulował i się bawił. Czemu nie wyjaśnił o co chodzi!?

Wtedy Augustus wypowiedział jej imię, wtedy Augustus złapał ją w pasie i przyciągnął do siebie. Avelina wrzała od złości i niezrozumienia wobec sytuacji, w której się znalazła. Próbowała mu się wyrwać, ale nigdy nie miała zbyt dużej sprawności fizycznej i siły, ale nie miała zamiaru poddać się temu absurdowi.

– OBOJE ODŁÓŻCIE TE JEBANE PATYKI! – krzyknęła szarpiąc się w rękach Rookwooda. Zdecydowanie to utrudniało mu jakiekolwiek skupienie się na rzucaniu zaklęć. – Coś ty napisał w tym liście?! Potrzebuję pomocy, ale nie zagraża mi on! – spojrzała na Danielle. – Uspokójcie się i nie miotajcie w moim domu zaklęciami, bo was oboje wyrzucę z domu. Miałeś mi pomóc odzyskać Godryka, a nie rzucać w moją najlepszą przyjaciółkę zaklęciami. Jeśli któreś z was znowu rzuci zaklęcie nie będę się do was odzywać! – nadal się szarpała, aż w końcu wkurzona ugryzła Rookwooda w rękę, którą celował w Danielle. Nie siliła się na delikatność, wgryzła się w nią jak mięsożercy w kawałek mięsa.

wiadomość pozafabularna
Na aktywność fizyczną
Rzut O 1d100 - 97
Sukces!

Tło narracyjne
koniecpsot1972
zasady korzystania
rzuty kością
Czarodziej nieznanego statusu krwi, będący baśniopisarzem oraz autorem książki Baśnie Barda Beedle'a. Żył w XV wieku, ale większość jego życia pozostaje dla nas tajemnicą.

Bard Beedle
#7
17.10.2023, 17:55  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 17.10.2023, 18:00 przez Bard Beedle.)  
Dokończenie sesji na prośbę Aveliny i za zgodą Danielle. Danka - wybacz mi, robiłam co mogłam! *pray*

Uważne spojrzenie zdenerwowanej kobiety tkwiło w dwóch sylwetkach będących teraz zbyt blisko siebie. Jej policzki były rumiane od adrenaliny, którą pompowała jej krew i gotowa była do każdego, każdego ruchu, żeby obronić Avelinę. Problemem nie był Rookwood z magią bezróżdżkową, cokolwiek planował była w stanie stawiać mu opór - w to przynajmniej wierzyła. Problemem było to, że między nią a Rookwoodem była jej przyjaciółka ze szkolnych lat. Z tym, że... nie przerażona? Niewiasta przesunęła ostrożnie nogę w bok, przypatrując się aurom, kolorom, które zaczęły krążyć wokół nich. Niciom, jakimi byli zaplecieni. Poświęciła temu swoje skupienie, a raczej - chciała poświęcić, jeśli trwali w chwilowym zastoju. W tej ciszy. To nie był czas i miejsce na unoszenie się dumą czy wykłócanie o pierdoły, przecież tutaj ważyć się mogło życie... ach, nawet jeśli nie byłaby to Avelina, to przecież nikogo nie zostawiłaby w rękach Rookwooda! Nie była pewna, czy to o nim mówiła Brenna, ale to nie miało znaczenia. Zbyt wiele rodzin czystej krwi o szemranych reputacjach pokazało już, że niedaleko pada jabłko od jabłoni i chociaż nie chciała nikogo katalogować, wrzucać do worków, z których potem nie można było się wydostać, to nie zamierzała też dać sobie (a tym bardziej komuś bliskiemu) wbić noża pod żebra przez nieuwagę, przez lekkomyślność, przez nadmierne zaufanie obcej osobie. Niebezpiecznej przy okazji - bo dalej nie rozumiała, co się działo i nie miała pojęcia, z kim tak naprawdę miała do czynienia. Przede wszystkim również - do czego był zdolny.

Dani już chciała zareagować, rzucając zaklęcie, które miało odrzucić różdżkę od dłoni Rookwooda, który po nią sięgnął, kiedy Avelina naprawdę stanęła między nimi i przysłoniła im widok. Puściła chwilowo mimo uszu wyzwisko Augustusa - mógł sobie kłapać swoim dziobem, ile chciał. Znała swoją wartość, a jego prowokacje w tym momencie były tak samo uszczypliwe jak ugryzienie komara. Może potem zacznie swędzieć - ale zaboli dopiero, jeśli przez jej nieuwagę cokolwiek stanie się tutaj Avelinie.

- Ave, proszę! - Odezwała się ze ściśniętym gardłem, mając wrażenie, że wpada już w chrypkę od ogarniającego ją napięcia. Czy tutaj naprawdę miała zapaść jakakolwiek zgoda? Danielle gwałtownie przeciągnęła różdżką w powietrzu, sprawiając, że wyczarowany sznur spopielił się w powietrzu, kiedy zaklęcie zostało bardzo sprawnie przez medyczkę skontrowane. Zupełnie, jakby przychodziło jej to tak samo lekko jak oddychanie. To nie była prawda. Choć... może tutaj po prostu działała siła wyższa, która kazała jej chronić Avelinę. Przy czym... Avelina okazała się chcieć chronić samą siebie. Gotowa była rzucić zaklęcie paraliżujące, albo wytrącić mu różdżkę z ręki, ale widok przyjaciółki gryzącej w dłoń swojego, jak sądziła, oprawcę... Słowa, które wypowiadała, niby brzmiały, niby docierały, ale chyba trochę wypływały drugą stroną. Nie potrafiły osiąść skutecznie w umyśle.

- Jak to ci nie zagraża! - Nie opuszczała różdżki, nie mogłaby się nawet na to zdobyć, a przed miotnięciem zaklęcia powstrzymywały ją tylko słowa i to, że wpadło to na jakąś dziwną szarpaninę... Danielle ruszyła w kierunku Aveliny, chcąc ją złapać i schować za swoimi plecami, korzystając z tego zamieszania, które jej przyjaciółka sama stworzyła.


Rzut PO 1d100 - 94
Sukces!

Rzut PO 1d100 - 84
Sukces!
Pan z Ministerstwa Magii
Tak zawsze genialny
Idealny muszę być
Mierzy 176 cm wzrostu i waży 74 kg. Jest postawnej budowy, ani gruby, ani chudy. Włosy ma ciemnobrązowe, podobnie jak oczy, tylko te z kolei o nieco jaśniejszych tonach. Zwykle chodzi dumnie wyprostowany, z lekko uniesionym podbródkiem. Gestykulacja i dykcja typowa dla arystokraty. Wraz z początkiem lata zamienił brodę na rzecz gustownego wąsa.

Augustus Rookwood
#8
17.10.2023, 21:04  ✶  
Co tu się nie działo? Cuda wianki. I to nie te same, co Godryk Gryffindor zawieszał mojej Avelinie, tylko takie niemieszczące się w głowie. Gdybym wiedział, że Longbottomowie to tacy furiaci, poszukałbym pomocy gdzieś indziej, wśród swoich przyjaciół czy na Śmiertelnym Nokturnie, byleby nie mieć do czynienia z Danielle Longbottom... Ale stało się, więc byłem zmuszony wziąć to na klatę.
Tylko jak miałem być silny i cywilizowany, kiedy Paxton gryzła mnie w rękę? Byłem w aż tak dogłębnym szoku i na dodatek tak mocno mnie ugryzła, że mimowolnie wypuściłem różdżkę z rąk. Obiła się z brzdękiem o podłogę. Musiałem jej przyznać srogą wygraną, bo nieczęsto pozwalałem na wytrącanie mi różdżki z ręki, na ogrywanie mojej osoby. Toć to było poniżej godności Augustusa Rookwooda, a tu na dodatek kończył z wielkim odciśniętym śladem po zębach Aveliny. Ja kończyłem z wielkim odciśniętym śladem po zębach Aveliny. A to wszystko wina Gryffindora i tej paskudnej klątwy, gdyż byłem pewien, że moja Avelina by mi czegoś takiego nie zrobiła.
- OSZALAŁAŚ?! - zapytałem podniesionym głosem, w pierwszym takim wrażeniu, ale to tylko dlatego że mnie to zabolało nie tylko fizycznie, ale też psychicznie. Plus, godziło w moją męską dumę. Zaraz się zreflektowałem. - Jak niby mamy ci pomóc, skoro Longbottom oszalała? Potrzebujemy klątwołamacza w pełni sił psychicznych. Trzeba wezwać BUM by ją zneutralizowali. Zagraża nie tylko nam, ale też społeczeństwu - zauważyłem, bo to nie było normalne zachowanie.
Zerknąłem na swoją rękę. Nie miałem pojęcia, jak się wytłumaczę Imogen. Musiałem zażyć eliksir i Avelina była mi to winna jak nic. Potarłem te znamię po jej zębach, po czym schyliłem się by podnieść swoją różdżkę. Nie zamierzałem się z nią rozstawać ani na chwilę dłużej, mimo że umiałem w magię bezróżdżkową. Przyzwyczajenie i pozory, i zamierzałem trzymać gardę, gdyby ta wariatka zamierzała jeszcze rzucać we mnie zaklęciami.
- Strofuj ją, a nie strofujesz mnie... Bolało - odparłem do Aveliny, żeby nie miała wątpliwości. Cóż, pewnie i tak nie zamierzała się tym zanadto przejąć, bo przecież wzdychała go kogoś innego, kogoś, kto właściwie nie istniał i był tylko błaznem, aktorem. Niesamowicie mnie to mierziło. Gnój. Dorwałbym go i zgniótł jak robaka.
Alchemiczny Kot
I cannot reach you
I'm on the other side
Avelina mierzy 157 centymetrów wzrostu i waży około 43 kilogramów. Nie jest blada, wręcz zawsze opala się na brązowo. Ma ciepłe brązowe oczy, które podejrzliwie patrzą na obcych i radośnie na przyjaciół. Usta ma pełne i czasami pomalowane czerwoną szminką, gdy się uśmiecha pokazuje przy tym zęby nie mając nad tym kontroli. Włosy ma brązowe i zwykle proste. Czasami jak nie zadba o nie to puszą się jej od wilgoci. Ubiera się w szerokie, kolorowe spodnie i luźne bluzy. Czasami narzuci na siebie szatę. Na pierwszy rzut oka Avelina sprawia wrażenie osoby spokojnej i cichej. Wokół niej zawsze unosi się zapach palonego drewna, pod którymi tworzy swoje mikstury oraz suszonej nad kominkiem lawendy. Nie jest to zapach szczególnie mocny, ale wyczuwalny. Dopiero przy bliższym poznaniu można stwierdzić, że jest też wesoła i czasami zabawna. Jest osobą dosyć sprzeczną, ponieważ walczą w niej dwie osoby październikowy Skorpion i numerologiczny Filozof.

Avelina Paxton
#9
19.10.2023, 14:50  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 21.10.2023, 18:04 przez Avelina Paxton.)  

Myśli kotłowały się jak składniki w kociołku, ale Avelina zgubiła lub  zapomniała przepis i nie mogła wywaru doprowadzić do końca. Krzyk Augustusa na jej delikatne ugryzienie go dotarł do niej jak zza grubej szyby. Chciała poszukać Godryka, chciała sprawdzić, czy jest bezpieczny, czy jest jej wierny, a nie mogła tego uczynić.

– Uspokój się, nie mogę przez ciebie myśleć! – krzyknęła na Rookwooda. Tak dużo gadał i nie były słowa, które rozumiała. Strach Dani zaczął jej się udzielać, bała się tej sytuacji. Nie rozumiała po co klątwołamacz, jak Danielle miała ją zaprowadzić do Godryka. Czyżby Rookwood ją okłamał? Odwróciła się w końcu do mężczyzny plecami i spojrzała na swoją przyjaciółkę. – Podczas Beltane, Godryk wziął mój wianek i wniósł na pal. Potem z nim wypiłam alkohol i rano go nie było. Ja się w nim zakochałam, chce go znaleźć. Nie wiem, gdzie mieszka i chyba mnie okłamał z imieniem – objęła się ramionami i wzdrygnęła na samą myśl o tym wydarzeniu. Było jej zimno i nieprzyjemnie, a jeszcze do tego zaborczy Rookwood na głowie, Danielle z absurdalnymi oskarżeniami. Czemu tak reagowała na tego faceta? Co on jej zrobił? Spojrzała podejrzliwie na Augustusa, ale nic nie powiedziała.

– Należało ci się – prychnęła – nie rozumiem was, co wy odwalacie?


Tło narracyjne
koniecpsot1972
zasady korzystania
rzuty kością
Czarodziej nieznanego statusu krwi, będący baśniopisarzem oraz autorem książki Baśnie Barda Beedle'a. Żył w XV wieku, ale większość jego życia pozostaje dla nas tajemnicą.

Bard Beedle
#10
19.10.2023, 16:29  ✶  

Agustus Rookwood nie znał jeszcze nawet połowę możliwości tego, na co stać było Longbottomów. Może dotarła do niego ledwo jedna czwarta - że kiedy coś groziło im bliskim to nie ważne, co się działo i jak się działo - oni już byli na miejscu. Choćby mieli przelecieć cały kraj, choćby mieli szukać na drugim końcu świata, a w końcu aż w samym Limbo - dotrą do celu. Znajdą cię, przyprą do ściany i będą trzymali, dopóki nie powiesz, co zrobiłeś z ich najbliższymi. To był właśnie punkt, w którym kochana Danielle, która nie chciała nikogo krzywdzić, zamieniała się w osobę zdolną do zrobienia bardzo wielu rzeczy. Nie żałowałaby. Jeśli przekroczenie niebezpiecznej granicy byłoby niezbędne, żeby uratować Aveline to zrobiłaby to choćby tu i teraz, bez najmniejszego zawahania. Więc nie, Agustusie, o szaleństwie Longbottomów wiedziałeś jeszcze całkiem niewiele. Na razie całe to wariactwo zdawało się picem na wodę, jakimś poplątaniem w kodzie świata. A to dopiero wierzchołek góry lodowej, która pod sobą kryła niezliczone cuda.

Dzięki Merlinowi, że upuścił tę różdżkę. Tak dla pewności Danielle jeszcze machnęła swoją, żeby ta jego powędrowała dalej. Może i znał magię bezróżdżkową (albo i nie), ale im dalej patyk będzie, tym ona i Avelina będą miały więcej czasu na reakcje, jeśli coś się tu wydarzy. Lepszy rozbrojony i potencjalnie niegroźny Rookwood, niż uzbrojony i potencjalnie niegroźny. Kalkulacja była całkiem prosta. Nawet jeśli już miała Aveline po odpowiedniej stronie tego konfliktu i była mniej narażona na szaleństwo tego człowieka. Brenna dobrze mówiła, że na tę szemraną rodzinę należało uważać.

- Ja oszalałam? Porwałeś Aveline i jeszcze próbowałeś ją..! - Próbował jej coś zrobić, tylko jeszcze nie wiedziała co. A Avelina się broniła. I broniła też... w sumie to Danielle nie miała pojęcia, co kobieta próbowała tutaj osiągnąć, to wszystko było naprawdę absurdalnie szalone. - O zapewniam, że zagrażam tutaj tylko tobie. - Oświadczyła z błyszczącymi determinacją oczami, lekko drżąc wręcz od tego napięcia. Nie zrobiła żadnego ruchu mającego całkowicie położyć mężczyznę i jak najszybciej kontaktować się z Brenną (teraz żałowała, że tego nie zrobiła wcześniej) tylko ze względu na przyjaciółkę. Tak samo jak nie miała odwagi na Avelinę zerknąć, żeby szukać wyjaśnień, bo bała się, że Augustus zrobi jakiś dziwny ruch i obie znowu będą zagrożone.

- Ave, co ty mówisz? - Zaniepokoiła się, słuchając upojonej miłością kobiety do... do kogo, jeszcze raz? Pierwsze słyszała o takim imieniu, to... część z listu była prawdą? Może to ten gość tutaj, taki napalony, chciał ją skrzywdzić?! Kobieta sięgnęła wolną od różdżki ręką do kieszeni, żeby nerwowym ruchem wyciągnąć z niej podrabiany pod Avelinę list. Całkowicie nieudolnie podrabiany zresztą. Nie spuszczając oczu z Agustusa podała go Avelinie. - Zabiorę cię stąd i ściągniemy z ciebie klątwę... - Chociaż zastanawiała się, czy to może nie ten mężczyzna rzucił na nią urok, zaklęcie zauroczenia? Ale wtedy by się raczej do niego kleiła, a nie mówiła o jakimś... o kimkolwiek w sumie mówiła. - Ty wysłałeś list? - Dobrze, może teraz to było oczywiste pytanie, ale może jednak nie. Może ktoś sobie po prostu żarty robił, a ta dwójka tutaj... tutaj... rozmawiała. Danielle teraz zaczęła schodzić z najeżenia do postawy, w której zaczynała się zastanawiać nad całą tą sytuacją. Nad... nieporozumieniem? To naprawdę było po prostu nieporozumienie?

« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek:
Podsumowanie aktywności: Bard Beedle (2575), Danielle Longbottom (865), Avelina Paxton (2172), Augustus Rookwood (2305)


Strony (2): 1 2 Dalej »


  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa