Mrugnęła do Caina z rozbawieniem. Nie nabijała się, to była realna obawa - dlatego planowała najpierw bezczelnie wykorzystać przyjaciela do tego, by oblecieć absolutnie każdy stragan, który tu był. Wtedy będzie mogła pójść z nim do tych ognisk i będzie przy nim stała, a ten będzie mógł się w nie wpatrywać tak długo, jak będzie chciał. To była w zasadzie taka mała przysługa, bo gdy będzie najedzona, a jej ciekawość zostanie zaspokojona, to nie będzie mu marudzić, że jeszcze mają tak dużo do zobaczenia, a stoją w jednym miejscu i gapią się w ogień.
- Jeszcze chciałam zobaczyć czy mają tu jakieś ciekawe zioła. Zboczenie zawodowe, ale lubię też zwykłe rośliny, a one chyba lubią mnie, bo nawet jak ich nie podlewam dłuższy czas, to żyją. Więc ciekawi mnie, czy będzie tu coś, czego nie mam. Ale wcześniej ustąpię, bo jestem dobrą przyjaciółką, i pójdziemy po te kadzidła. Swoją drogą mógłbyś zainwestować w normalne perfumy, a nie kadzielnice.
Uwiesiła się Leonowi na ramieniu i zatrzepotała rzęsami. Oczywiście że żartowała i wiedziała, że i on o tym wiedział, ale na tym trochę polegała ich relacja. Na drobnych docinkach, które nawet mówione na poważnie nie powinny nikogo zranić. Poza tym nie mógłby się na nią gniewać, nie wtedy gdy robiła takie duże oczy i uśmiechała się tak niewinnie, jak robiła to właśnie w tej chwili. I owszem, było to przerysowane zachowanie i robiła to specjalnie, ale miała tak dobry humor, że nie potrafiła się powstrzymać.
- Gdzieś widziałam jeszcze kramy z rzeczami od rzemieślników i eliksiry. Ale moim zdaniem najciekawsze są stoiska ze słodyczami - wszyscy się bardzo postarali, od tych zapachów robię się jeszcze bardziej głodna - dodała to w odpowiedzi do pytania Caina, bo przecież nie byłaby sobą, gdyby mu nie poleciła jedzenia.