• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Scena główna Aleja horyzontalna v
« Wstecz 1 … 4 5 6 7 8 … 10 Dalej »
[22.06.1972] I ask for snuggles but all I get are struggles

[22.06.1972] I ask for snuggles but all I get are struggles
entropy
What if I fall into the abyss?
What if I swing only just to miss?
Jest w niej pewna nerwowość, którą widać tak samo w gestach jak i odległym spojrzeniu zielonych oczu, pod którymi rozsiane zostały konstelacje piegów. Blond włosy ma zawsze ścięte przed ramiona. Jej drobną, niewielką (160cm) sylwetkę otacza zwykle ciężki zapach kadzideł, który wydaje się wżerać w każdy skrawek jej ciała i noszonych przez nią materiałów, ale kiedy komuś dane jest znaleźć się dostatecznie blisko, spod spodu przebija się pewna o wiele lżejsza nuta, przywodząca na myśl letnią noc, podczas której z łatwością można policzyć na niebie wszystkie gwiazdy.

Ambrosia McKinnon
#1
10.01.2024, 22:21  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 24.01.2024, 15:36 przez Ambrosia McKinnon.)  
Poprzednie dwa wieczory, po tym jak otrzymała od Alexandra kartę, a także odesłała mu własną, skończyła patrząc jak ta idiotka w zielone oczy Arcykapłanki. Praktycznie wymienili się sobą wzajemnie, przekazując sobie karty, które symbolizowały dla nich to drugie i mimo że dla niej był to zwyczajnie instynkt, to sama nie wiedziała co ma właściwie o takim rozkładzie myśleć. Wiedziała, że nie chciała długo trzymać tej karty przy sobie, bo prawdę powiedziawszy, wolała trzymać teraz w dłoniach jego Pustelnika. Ale może tego potrzebowali teraz, żeby zamiast zapatrywać się w siebie nawzajem, zwrócić też uwagę na siebie samych.

Odpisywała mu też w złości, bo przecież on zawsze ją denerwował, nie ważne co robił. No dobrze, może nie denerwował, ale wzbudzał silne emocje, tak że często pod ich wpływem zaciskała dłonie w pięści i chciała mu przyłożyć. Tym razem skończyło się na połamanym piórze, bo za mocno docisnęła je do kartki, kiedy za którymś razem zmarszczyła brwi, z dezaprobatą kreśląc słowa na jego głupią korespondencję.

Potem jednak przyszedł czas na refleksję i w końcu jej myśli przestały być tylko gniewne, odpływając nieco dalej, ale wciąż oscylując wokół nazwiska Mulciber. Bo co ona właściwie wciąż robiła w tym swoim gabinecie, prowadząc korespondencję z najmniej odpowiednim do tego człowiekiem na świecie, który kazał jej czekać tydzień !!! na odpowiedź, kiedy nie tylko on był w to wszystko zamieszany. Gazety chętnie wymieniały jego imię, ale jeszcze chętniej powtarzały to należące do Diany i Rosie w pewnym momencie ubodło przekonanie, że była najgorszą osobą na świecie, skoro jeszcze się nie pokazała na progu jej domu.

Dlatego w końcu zrobiła to, co powinna zrobić już dawno, pukając do drzwi posiadłości Mulciberów, mając szczerą nadzieję, że pana na włościach nie ma aktualnie w domu i robi jakieś swoje absolutnie nieważne rzeczy, albo że już w ogóle pojechał do tej jego Francji. I że przywita ją faktycznie Diana.
Co do niektórych rzeczy z Axelem się zgadzali, na przykład tego, że Diana symbolizowała dla nich Gwiazdę. Rosie często kiedy przeglądała swoją niekompletną, powymienianą talię, zatrzymywała się na moment, kiedy ta jedna karta trafiała pod jej palce.

- Diana, musimy porozmawiać - rzuciła na wstępie, kiedy stanęła przed nią twarz blondynki. - Ale najpierw mi powiedz, czy Alexander jest w domu? Powiedz, że nie - z pewną nerwowością, która czasem jej się zdarzała, rozejrzała się po wnętrzu holu, który witał gości, jakby przywołany właśnie mężczyzna miał zaraz wyskoczyć na nie zza najbliższej framugi. - A nawet jeśli jednak jest, to zróbmy tak, żeby go nie widzieć.


she was a gentle
sort of horror
Księżniczka Ćpunów
stworzono mnie ostrym, bezlitosnym gestem:
nie z żebra twojego, a z ciosów jestem
Niziutka, mierząca sobie 158cm, kobieca figura, którą zawsze podkreśla fantazyjnymi i naprawdę drogimi kreacjami. Krótkie blond włosy zawsze nosi rozpuszczone. Z uśmiechem przylepionym do warg, wygląda jakby pływała w obłokach, choć gdy się jej dłużej przyjrzysz, w piwnych oczach dostrzeżesz burzę.

Diana Mulciber
#2
07.02.2024, 03:25  ✶  
— Madam Mulciber...błagam nie — zaszlochała rozpaczliwie skrzatka, całą mocą biednego, małego ciałka uchylając się przed nadchodzącym ciosem.
Nie znająca litości czy współczucia Diana, zmrużyła oczy w zacietrzewionym akcie absolutnej agresji.
— Aaaaaa! — krzyknęła druga skrzatka, łapiąc się za głowę w przerażeniu.
Akt ten nie trwał długo. Gdy tylko Diana otworzyła oczy (samej sobie ewidentnie nie ufawszy), czując na twarzy mokre odpryski bitej śmietany, wydała z siebie ciche, nawet szczere "ups".
Odłożyła magiczny mikser — badziewie wypatrzone w kolorowej gazetce z gadżetami, które to w swym opisie obiecywało ubić nawet najtrudniejsze i najbardziej uparte kremy w zaledwie sekundy, powić, wychować ci pierworodnego oraz zrobić dobrze twojemu obrzydliwemu mężowi. Nie dane jej było napawać się swoim wybitnym dziełem, bowiem w korytarzu rozległo się nieoczekiwane przez nią pukanie. Odziana w swój ulubiony różowy fartuszek z napisem "baddest bitch on the block" pognała spiesznie do drzwi, otwierając je z lekko upitym już drinkiem w dłoni.
— Cześć Rosie — zaświergotała chrypą zawodowej pijaczki. Co prawda nie był to kurier z nową paczusią z ciastomixem, ale jej oczom ukazało się równie miłe towarzystwo — ale masz ładne dziś włosy.
Przyjrzała jej się bacznie, upijając nieco swojej margarity. Cierpkość alkoholu i solnego rąbka kieliszka, wygięły malinowe wargi niczym młot sprawnego kowala w starciu z gorącym żelazem (nie wiedzieć czemu o tym właśnie Diana w tym momencie pomyślała).
— Nie ma go — odparła bezwiednie, tak jak koleżanka nakazała. Czy był w domu? Nie miała pojęcia.
— Tylko nie mów mi, że znów coś przeskrobał — oznajmiła tonem sugerującym prowokacyjną zachętę, po czym zaprosiła ją do środka. Poprowadziła ją wzdłuż białego, wąskiego korytarza w czarno-białą kostkę, usłanego portretami mrukliwych kretynów, których Diana nie znała i nie miała zamiaru poznawać — niektóre z dziadowych portretów lubiły głośno gadać, zwłaszcza w nocy i Mulciber za grosz nie potrafiła zrozumieć jakim cudem zdejmowały z siebie liczne zaklęcia zamykające szczelnie japę. Lokowała swoje podejrzenia w Alexie, który skłonny był do zabaw z jej topiącym się umysłem, ale nie posiadała jeszcze na to żadnych dowodów.
Całkiem bezwstydnie, zaprowadziła kobietę na kuchenne pole bitewne, po którym skrzatki wciąż się uwijały w panicznych podskokach; nie tylko szafki zdawały się być oblepione białym kremem, bo jeśli tylko Rosie zadała sobie trudu uniesienia oczu ku sufitowi, na nim również znalazłaby wesołe kleksy.
— Eksperymentowałam z nowym przepisem — wyjaśniła, unikając z nią kontaktu wzrokowego.
— Powiedz mi, co cię tak nagli? I czego się napijesz?
Oparła się o jedyny wolny od lepkiej masy mebel, drewniane krzesło na którym spoczywała gruba księga z przepisami.


Chwasty trzeba wyrywać.
entropy
What if I fall into the abyss?
What if I swing only just to miss?
Jest w niej pewna nerwowość, którą widać tak samo w gestach jak i odległym spojrzeniu zielonych oczu, pod którymi rozsiane zostały konstelacje piegów. Blond włosy ma zawsze ścięte przed ramiona. Jej drobną, niewielką (160cm) sylwetkę otacza zwykle ciężki zapach kadzideł, który wydaje się wżerać w każdy skrawek jej ciała i noszonych przez nią materiałów, ale kiedy komuś dane jest znaleźć się dostatecznie blisko, spod spodu przebija się pewna o wiele lżejsza nuta, przywodząca na myśl letnią noc, podczas której z łatwością można policzyć na niebie wszystkie gwiazdy.

Ambrosia McKinnon
#3
07.02.2024, 06:24  ✶  
Rosie ułożyła usta w ładne, krótkie Oh, kiedy to usłyszała wypowiedziany w jej stronę komplement, mimowolnie sięgając dłońmi do włosów i po przeczesaniu ich palcami, zagarniając po obu stronach za uszy. - Dziękuję - rzuciła całkiem zadowolona, nawet jeśli przecież jej włosy wyglądały tego dnia dokładnie tak samo jak poprzedniego i jeszcze wcześniejszego. Za każdym razem układała je identycznie, czyli absolutnie wcale, przeczesując je najczęściej palcami, żeby nie sterczały wyleżane od poduszki, a w razie czego rzucając na nie zaklęcie.

- Bardzo dobrze - odetchnęła nawet, bo chyba miała wrażenie, że do tego momentu to nawet jej się zapomniało oddychać, jakby Diana miała potwierdzeniem lub zaprzeczeniem wydać na nią jakiś okropny wyrok. I nawet niespecjalnie miała zamiar zastanawiać się nad tym, czy odpowiedź Mulciber nie była przypadkiem automatyczna - to wprowadziłoby zbyt wiele wątpliwości. A w ogóle to nie była tutaj dla Alexandra, tylko dla stojącej przed nią Dianki i nie powinna nawet myśleć o tym gnoju.

- W sumie to, kiedy on czegoś nie przeskrobał - rzuciła z nieco może nerwowym śmiechem, no bo właściwie od czego miała tutaj zacząć? Lista była długa i szeroka, dlatego postanowiła skierować swoją uwagę na rzecz chyba najważniejszą i najbardziej oburzającą. - Powiedział gnój, że mu się śniło, że go goniłam z łopatą, wyobrażasz to sobie? Z ŁOPATĄ. - rzuciła, chyba nawet zgrzytając przy tym zębami, kiedy tak dreptała za Dianą po czarno-białej kostce, którą wyłożono korytarz. Nawet niekoniecznie myślała nad tym, jak bardzo jej towarzyszka może nie rozumieć, jak poważnym oskarżeniem była ta zasrana łopata. To się przecież rozumiało samo przez się, prawda? - I zrobił to zaraz po tym, jak mu powróżyłam na lato, rozumiesz? Wzięłabym go tak i - podniosła ręce, zaciskając palce wokół czegoś niewidzialnego, co najpewniej można było interpretować jako szyję winowajcy. - A potem mi napisał, że jest żonaty - wypluła z siebie to słowo, biorąc się pod boki, niczym ten dzban którym był Axel i parodiując jego ton głosu. - Jakbym kurwa nie wiedziała. - syknęła jadowicie, rozglądając się, jeszcze trochę rozzłoszczonym spojrzeniem, po zaprezentowanej jej kuchni.

Wyprostowała się, odsuwając na moment całego tego Alexandra i podeszła do najbliższych szafek, które wydawały się umazane tym, co jeszcze przed chwilą próbowała przygotować Diana. Przejechała palcem po śmietanie, nabierając jej trochę, a potem spróbowała.
- No, bardzo dobre - zawyrokowała szybko, podchodząc do blatu, gdzie rozstawione było centrum tego całego bałaganu i zaglądając najpierw do miski, a potem biorąc w dłonie porzucony mikser. Natychmiast obie skrzatki spojrzały na nią ze strachem. - Eee... chciałam sprawdzić jak tam u ciebie, bez męża który już nie może codziennie zakładać żonobijki, bo mu mózg nie działa, a przynajmniej coś takiego piszą w gazetach - spojrzała przelotnie na Dianę, uśmiechając się do niej wesoło, ale chyba o wiele bardziej ją teraz fascynował ten mikser, bo zaraz znowu spojrzała na niego i obróciła w dłoniach, szukając włącznika.
- Jak to się...? - coś kliknęła, a wtedy końcówka zawirowała gwałtownie, rozchlapując dookoła resztki piany, która na niej została po poprzedniej katastrofie. Oczywiście, idealnie żeby ochlapać Rosie twarz.
Ta natychmiast wyłączyła ustrojstwo, przez moment stojąc, chyba zbytnio wzięta z zaskoczenia, by zdecydować się na to, co w tej sytuacji zrobić. W końcu jednak odłożyła mikser, dłońmi przecierając na szybko pianowe rozbryzgi.
- Może być to samo - wskazało palcem na trzymaną przez Dianę margeritę. - I co, to się tak po prostu wsadza i to tak wszystko ładnie miesza...? - zapytała jeszcze, wskazując na zawartość miski.


she was a gentle
sort of horror
Księżniczka Ćpunów
stworzono mnie ostrym, bezlitosnym gestem:
nie z żebra twojego, a z ciosów jestem
Niziutka, mierząca sobie 158cm, kobieca figura, którą zawsze podkreśla fantazyjnymi i naprawdę drogimi kreacjami. Krótkie blond włosy zawsze nosi rozpuszczone. Z uśmiechem przylepionym do warg, wygląda jakby pływała w obłokach, choć gdy się jej dłużej przyjrzysz, w piwnych oczach dostrzeżesz burzę.

Diana Mulciber
#4
04.06.2024, 17:04  ✶  
Diana słuchała Rosie z przejęciem i choć zeskrobywała przy tym zeschły biszkopt ze ściany, to jej oburzone westchnięcia zapewniały przyjaciółkę o jej emocjonalnym zaangażowaniu w historię.
— Właściwie to ja sama zapominam o tym małżeństwie —  przebąknęła z nadzieją, że ją to jakoś pocieszy — czasem nie jestem pewna czy on sam o tym pamięta...
BO TO CHŁOP! dodałaby naprędce, ale odklejony glut poszybował wprost do jej otwartego oka i zamiast słów, z jej ust wyrwała się spanikowana onomatopeja.
— W ogóle to ta łopata to jest jakiś symbol? — zagaiła moment później, jeszcze z działającą parą obu oczu, ewidentnie zaintrygowana ezoterycznym wątkiem. Może jej nawet o tym wspominał, ale ona zapomniała? Nie byłoby to jakoś wyjątkowo zaskakujące...
— NIE czekaj nie rusza — już ją ostrzegała przed dotykaniem miksera, już jej wypalała ten pomysł z głowy, ale niestety — jeden klik i końcówka zawirowała gwałtownie, rozchlapując dookoła resztki białej substancji. Diana westchnęła dramatycznie, gniewne spojrzenie wbijając w skrzatki "i jak wy pilnujecie moich gości?!".
— Pokażę ci później, najpierw margarita — schowała przed Rosie każde kuchenne urządzenie, tak jak szwagier ukrywał przed nią ostre przedmioty, gdy była schlana.
— Cóż, jeżeli chodzi o aktualizacje, to Donald jest wciąż warzywem — powiedziała zadowolona, majstrując przy tym drinka. Skrzatka podskakiwała już pospiesznie do blatu by swą panią wyręczyć, ale zamiast tego dostała pacnięcie po łapkach  — cudownie jest nie słuchać jego pierdolenia nad uchem, bo jak wiesz, zawsze jeden głos mniej w mojej głowie to jakiś bonus. Tylko mnie martwi, że jego nie-alexowa rodzina zacznie się tu panoszyć. To straszliwe drewna bez gustu i poczucia humoru. Co jeśli zaczną tu rozstawiać te swoje fujarkowe świece? Wiesz ile pracy włożyłam w wystrój tego domu? Cała piwnica aż wyje od wypieprzonych tam portretów pra pra przodków Donalda. Alex mówi żeby ich nie spalać, bo to przynosi pecha...ale przecież jeśli jakiś głupi duch się na mnie uweźmie, to mi pomożesz, prawda?


Chwasty trzeba wyrywać.
« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek:
Podsumowanie aktywności: Ambrosia McKinnon (985), Diana Mulciber (736)




  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa