• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Scena główna Ulica Pokątna Plac i stragany [Lato 1972] Święto Żniw - Kiermasz (Wątek główny)

[Lato 1972] Święto Żniw - Kiermasz (Wątek główny)
Chichot losu
I’m not looking for the knight
I’m looking for the sword
Brązowe, niezbyt długie włosy, często rozczochrane. Wzrost wysoki jak na kobietę, bo mierzy sobie około 179 centymetrów wzrostu. Twarz raczej sympatycznie ładna niż piękna, nie wyróżniająca się przesadnie i rzadko umalowana. Brenna porusza się szybko, energicznie, głos ma miły i rzadko go podnosi. Ubiera się różnie, właściwie to okazji - w ministerstwie widuje się ją w umundurowaniu albo w koszuli i garniturowych spodniach, kiedy trzeba iść gdzieś, gdzie będą mugole, w Dolinie w ubraniach, które ujdą wśród mugoli, a na przyjęcia i bale czystokrwistych zakłada typowe dla tej sfery zdobione szaty. W tłumie łatwo może zniknąć. Jeżeli używa perfum, to zwykle to jedna z mieszanek Potterów, zawierająca nutę bzu, porzeczki i cedru, a szamponu najczęściej jabłkowego, rzecz jasna też potterowskiego.

Brenna Longbottom
#731
01.08.2024, 08:30  ✶  
stoisko Potterów
– No co ty, dowie się o wszystkim z dramatycznego listu otrzymanym po mojej śmierci albo na moim pogrzebie – stwierdziła.
Nie zdawała sobie w pełni sprawy z niechęci, jaką Borgin do niej żywił – wiedziała, że za nią nie przepada, ale nie sądziła, że jest w jego życiu na tyle istotną osobą (w tym negatywnym sensie), by w ogóle poświęcał jej jakieś myśli. Anonimy, pieczołowicie wyklejone, trafiające na jej biurko, świadczyły jednak o zgoła silnych emocjach. A dla niej? Niegdyś Stanley był po prostu chłopcem z Hogwartu, kuzynem Tony'ego, którego niechęć ledwo dostrzegała i wobec którego nie miała żadnych negatywnych uczuć. Potem pod ich dach zawitali Crawleyowie i neutralność zmieniła się w ostrożność, a po paru latach, po poznaniu pełnej historii, z tej wykiełkowały podejrzliwość i niechęć. Wojna i przypadek Dory zmieniły je wreszcie w zimną nienawiść, tak dla Brenny nienaturalną, skrytą pod płaszczykiem uprzejmości, i wiecznie wyczekiwanie na potknięcie, a gdy do tego doszło, w upór i satysfakcję.
Jeśli Elaine była pierwszym powodem, dla którego w maju szaleńczo unikała Atreusa, a przekonanie o tym, że oszalała drugim, to Stanley był trzecim. Teraz to trochę ignorowała, po prostu chcąc wierzyć, że Atreus nie pomagał w przemycaniu głów na biurko swojej szefowej. Choćby dlatego, że bardzo cenił auroroską odznakę.
– Świetnie, w takim razie Invictus raz, tak zdecydowany klient to prawdziwy skarb – oświadczyła niemalże radosnym tonem, zgarniając spod lady jedną z torebek, by zapakować do niej ostrożnie perfumy. Na pewno nie tak ładnie, jak zrobiłby Tedy, bo nie miała drygu do robótek ręcznych, ale wątpiła, by Bulstrode koniecznie potrzebował na opakowaniu jakiejś kokardki. – Od czasu do czasu zamyka mnie w piwnicy o chlebie i wodzie z etykietkami kilku specyfików Potterów i wypuszcza dopiero, jak bezbłędnie wyrecytuję ich skład i nuty zapachowe – stwierdziła, podając mu torbę i uśmiechając się do niego wesoło. – A że chcę wrócić do pracy i do moich pączków, to naprawdę świetna motywacja. Poza tym lubi opowiadać nad czym pracuje albo co wprowadzają do oferty przy każdym obiedzie, który udaje się nam zjeść razem i Mav czasem projektowała dla niej rysunki na plakaty tych popularniejszych specyfików, to też się napatrzyłam.
A Brenna miała niezłą pamięć, no i po prostu oszukiwała, tu zerkając na etykietki, a tu nadrabiając zwykłym rozgadaniem.
- Miłego Święta Żniw.


Don't promise to live forever. Promise to forever live while you're alive.
constant extreme
when sister and brother stand shoulder to shoulder,
who stands a chance against us?
Drobna (157cm, niedowaga), blada i czarnowłosa, o oczach złotych jak miód.

Millie Moody
#732
01.08.2024, 13:23  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 01.08.2024, 13:23 przez Millie Moody.)  
Południowe stragany – Kadzidła i świece

Millie była jeszcze w emocjach po występie i bardzo trochę liczyła, że spotkają tu Alastora. Dlatego też słuchała trzy po trzy słuchała tego co mówią sprzedawcy, oczy mając dookoła głowy, myśli zaś rozbiegane w kierunku ukochanego brata, który przepadł.

No trudno.

– To poproszę zwykłą, w kolorze ciemnego fioletu, może być lekko lśniąca. Wezmę też trzy pęki kadzidła z białej szałwii, najlepiej z dodatkiem rozmarynu i lawendy. – Wybrała te, które pomagały oczyścić przestrzeń i duszę, oddalić toksyczną energię i zrelaksować się po ciężkim dniu. Lawenda i rozmaryn wzmacniały działanie szałwii, która niegdyś wspierała rdzenne ludy ameryki północnej, a teraz tu, na ziemi najeźdźcy mogła przysłużyć się jej. Wieczorem chciała okadzić ich małe mieszkanie po powrocie z przymusowej odsiadki w Lecznicy Dusz, ale kto wie, może i zafunduje seans oczyszczający też Bertiemu, bo zdawało się, że Alik coś wspominał o powrocie do Doliny. Na wsi ponoć lepiej umysł się regenerował, choć nie zgodziłaby się z tym. W końcu Lecznica też tam była zlokalizowana.

Zapewnienie Bertiego o tym, że zapamięta za nią o kole z losami wywołało łagodny uśmiech, łagodzący jej ostre, wychudłe rysy. Pochyliła się ku niemu i na moment czoło złożyła w okolicy splotu słonecznego, jakby przykładanie głowy do tego łagodnego giganta działało jak najlepsze kadzidła uspokajające.

– Fajnie, że masz babcie. Mi się już skończyły – rzuciła do Ginny, nie kwestionując jej wyborów świeczkowych. – Ej paczcie! Tam chyba jest księżycowa lemoniada! W sumie chętnie napije się czegoś przed dalszym zwiedzaniem, ruszamy dalej? – zapytała, a gdy mieli już wszystko popakowane i zapłacone zaordynowała przeniesienie się do sąsiedniego stoiska prowadzonego przez dziewczynkę bombardą od Hogwartu oderwaną, głównie po to, żeby się przekonać że ów lemoniada potrafi nieźle kopnąć.
the web
Il n'y a qu'un bonheur
dans la vie,
c'est d'aimer et d'être aimé
187 cm | 75 kg | oczy szare | włosy płowo brązowe Wysoki. Zazwyczaj rozsądny. Poliglota. Przystojna twarz, która okazjonalnie cierpi na bycie przymocowana do osoby, która myśli, że pozjadała wszelkie rozumy.

Anthony Shafiq
#733
01.08.2024, 14:46  ✶  
Południowe Stragany
Magiczne Różności


◀TLTR▶
z Lorien, Lyssą oraz Jonathanem robi zakupy u Olivii
ignoruje zamieszanie, oddaje rękę do testowania pierścionków, prosi o pakiet eliksirów wiggenowych

– Fanki?– roześmiał się szczerze – Może dziesięć lat temu, ale teraz... wymiana pokoleniowa moja droga. Młodsi kawalerzy czekają na ożenek, a panny ustawiają się do nich sznurem. – Sam był już wdowcem, więc swoje prawilne, choć bezdzietne pożycie miał już odhaczone. Co prawda, z żoną całował się raz i to na ślubnym kobiercu, ale szczęśliwie dzięki służbie na misji dyplomatycznej we Francji, ominęło go zaglądanie prasy plotkarskiej do sypialni państwa Shafiq.

Odruch sroki, która teraz wczepiona w jego ramię ciągnęła do srebra, wywołał w nim tylko uśmiech. Dał się pociągnąć, ba! nawet nadstawił swoją dłoń z długimi pianistycznymi palcami i... stalowym sygnetem zdobnym w celtycki symbol ochronny na serdecznym palcu, którego wcześniej tam nie było. Gdy myślał o tym w perspektywie czasu, uznałby za zabawne, że wspólne wybieranie ozdoby z Erikiem było dlań tak wyjątkowym doświadczeniem, gdy zakupy z Lorein zdawały się oczywistą rutyną. Czy z pierścieni które wybierze dałoby się, za dziwaczną radą detektywa, stworzyć kastet? Wątpił.
– Agat i srebro... szczyt bezguścia. – Poddał się jej testom, skupiając stalowy wzrok na osobie Olivii. Ani brewka mu nie tykła na środek czyszczący dorzucany do zakupu zupełnie tak jakby to on miał się zajmować czyszczeniem swoich skarbów. Tak to jest mieszać się z niższą klasą społeczną. – Chciałbym kupić zestaw eliksirów wiggenowych, jeżeli dysponujecie jakimś eleganckim sposobem przenoszenia go... najlepiej pasem? może być też bandolier, jeśli nie jest zbyt zwracający na siebie uwagę. – Trwał ze stoickim spokojem czekając odpowiedzi, mimochodem przysłuchując się wcale nie awanturze, a konwersacji między jego zastępcą Jonathanem a Lyssą, którzy stali obok nich.
hold me like a grudge
and what an ugly thing
– to have someone see you.
Stosunkowo wysoki mężczyzna, mierzący sobie 183 centymetry wzrostu. Posiada włosy barwy ciemnego blondu i jasne, błękitne oczy. Budowa jego ciała jest atletyczna, a na twarzy często widnieje lekki, szelmowski uśmieszek. Porusza się z nonszalancją i pewną niedbałością.

Atreus Bulstrode
#734
01.08.2024, 23:13  ✶  
stoisko potterów -> out z kiermaszu

- O, no i to mi się podoba.
Brzmiało trochę jak fabuła wyciągnięta z jakiejś książki, sztuki teatralnej czy filmu, ale przecież o to właśnie w tym chodziło, o dramatyzm. Atreus wiedział tylko, że Borgin Brenny zwyczajnie nie lubił, ale sam też chyba nie do końca pojmował na ile głębokie było to uczucie i jak wiele poświęcał mu czasu, wyklejając w Głębinie te śmieszne liściki, które podsyłał regularnie Brennie.

- Oby trafiało się wam więcej takich - mruknął, odliczając należytą zapłatę za zakup, kiedy ona pakowała perfumy do torebki. - Wiesz, pod to są paragrafy, nie mówiąc o tym, że mogłabyś sobie założyć niebieską kartę - parsknął rozbawiony, odbierając od niej swoje zakupy. - Powinnaś rozważyć jeszcze wyuczenie się tych poetyckich formułek, które okraszają co lepsze próbki. Kwiecisty język działa czasem o wiele lepiej niż wymienienie składników. Nuty bzu? Nie, nie. Poczuj się, jakbyś udała się na wiosenny spacer, gdzie promienie słońca rozgrzewają rozkwitające kwiaty bzu - uśmiechnął się lekko, za przykład biorąc dokładnie to, czym sama zwykle pachniała i co teraz także unosiło się dookoła niej, po tym jak matka wylała na nią butelkę perfum.
- I tobie też, baw się dobrze - rzucił jeszcze, a potem opuścił stanowisko Potterów i nie zaglądając już nigdzie indziej, ruszył w stronę domu.

Postać opuszcza sesję
Widmo
Mierząca około 160 cm blondynka, o czarnych oczach oraz ustach które praktycznie zawsze podkreśla czerwienią. Dba o swoją prezencje, zawsze stara się starannie dobierać stroje, fryzury, makijaż. Celine roztacza wokół siebie wyrazistą, ale i przyjemną woń, w której mieszają się ze sobą frezja, konwalia, wanilia, nuty drzewne i czarna porzeczka.

Celine Delacour
#735
02.08.2024, 18:26  ✶  
Stoisko kowenu

To nie było tak, że unikała rozgłosu. Starała się nie zwracać na siebie uwagi. Celine po prostu przebywała na urlopie. Zwyczajnie korzystała z możliwości odpoczynku, który jej się należał. W ostatnich miesiącach dużo podróżowała i jeszcze więcej pracowała. Jak długo można było tak funkcjonować? W pewnym momencie należało powiedzieć stop. Zaczerpnąć powietrza. Zresetować się. Zebrać siły na nowo. Na to miało jej pozwolić to lato.

Wzruszyła ramionami, kiedy Matthias zaproponował jej pierwsze stoisko. Jaka to różnica? Eliksiry, dewocjonalia, stoisko z winem? Tak po prawdzie, to nie sądziła, żeby gdziekolwiek znajdowało się coś, co mogłoby przyciągnąć jej uwagę. Ile jeszcze tutaj zostanie? Dwa stoiska, tylko dwa stoiska. Obiecała sobie w myślach. Robiła to dla ciotki, obiecała jej. Nie mogła tak po prostu dzieciaka wystawić, skoro obiecała się nim zająć.

Nigdy jednak nie mówiła, że spędzi z nim cały wieczór.

Do stoiska kowenu podeszła zaraz za Matthiasem.

- Bonsoir. - również przywitała się po francusku. Miała w zwyczaju wtrącać w tym języku pojedyncze słowa. Przy Matthiasie robiła to częściej niż zwykle, przestawiając się na ojczysty język swojego ojca.

Spojrzała na zaprezentowane przez Sebastiana rzeczy. Na koszulki. Rzeczywiście młodzieżowe. Odpowiednie dla Matthiasa? Pochyliła się nad jedną z nich.

- Mogę? - zapytała co prawda kapłana, ale na odpowiedź już nie zaczekała. Po prostu jedną z nich podniosła. Wybór padł na Lammas '72: Mój pierwszy sabat. Pozwoliła sobie przyłożyć ją do Matthiasa. Zobaczyć czy byłoby mu w takowej do twarzy. - Wydaje się wprost idealna dla takiego sabatowego prawiczka jak Ty. - skomentowała przy tym, już po angielsku. Czy trafnie? Zapewne tylko częściowo. Bo Lammas nie było raczej jego pierwszym sabatem. Natomiast Lammas zorganizowane w Londynie? To już inna para kaloszy.

Chwilę jeszcze się zastanawiała, wreszcie jednak odwracając się w kierunku Sebastiana. Posłała mu uśmiech. Ten wystudiowany uśmiech, który niejednokrotnie można było podziwiać na pierwszych stronach gazet. Tyle tylko, że kiedy spoglądała na ludzi z tych pierwszych stron gazety, to na jej twarzy gościły tony tapety, a usta wydawały się niemalże krwistoczerwone.

- Ile to kosztuje? - zapytała, tym razem zatrzymując na mężczyźnie spojrzenia o tych kilka chwil dłużej. Jakby się nad czymś zastanawiając. Jakiś taki znajomy? Nie zamierzała jednak o nic dopytywać. Gdyby jednak sam Sebastian się zastanowił, mógł ją bez trudu rozpoznać i zapewne miałby tutaj dużo mniej skomplikowane zadanie. W Hogwarcie byli w tym samym domu, tylko Celine była o rok niżej. Później zaś, później... no później to się stała sławna.

Tło narracyjne
koniecpsot1972
zasady korzystania
rzuty kością
Czarodziej nieznanego statusu krwi, będący baśniopisarzem oraz autorem książki Baśnie Barda Beedle'a. Żył w XV wieku, ale większość jego życia pozostaje dla nas tajemnicą.

Bard Beedle
#736
02.08.2024, 22:40  ✶  
Stoisko kowenu

Wypowiedziane słowa przez mężczyznę sprawiły, że spojrzał niemalże pytająco na towarzyszącą mu Celine. Posługiwał się językiem angielskim równie wprawnie, co swoim ojczystym... choć nie pozostawiało złudzeń, że najchętniej mówił po francusku. Z nieukrywanym zainteresowaniem przyglądał się tym wszystkim koszulkom, poznając przy okazji historię ich powstawania. Rozważał to, czy przynajmniej jedna z tych koszulek jest warta zakupienia. Towarzysząca mu Celine zdawała się myśleć o tym samym - tylko dla niego, ponieważ sięgnęła po jedną z tych koszulek i przyłożyła ją do jego ciała.

— Tym razem wybaczę ci to określenie, gdyż to mój pierwszy sabat w tym kraju. — Zwrócił się do swojej kuzynki po angielsku, nie kryjąc swojego rozbawienia. W rzeczywistości nie miał podstaw aby być na nią złym za użyty przez nią dobór słów.

— Chcesz ją dla mnie kupić. — Stwierdził po tym jak blondynka zapytała kapłana o cenę wybranej przez nią koszulki.

— Dla ciebie wybrałbym Believer (n.) a person addicted to love albo W imię Pani księżyca... moim zdaniem ta pierwsza lepsza. — Wyraził swoje zdanie podczas prezentacji pierwszej, jak i drugiej koszulki.

Czarodziej
Some legends are told
Some turn to dust or to gold
But you will remember me
Remember me for centuries
Wysoki (191 cm), szczupły i zawsze zadbany brunet, który ewidentnie poświęca dużo czasu na to, by wyglądać najlepiej jak tylko się da. Najczęściej stroi się w wysokiej jakości szaty, garnitury i koszule. Niemal zawsze uśmiechnięty.

Jonathan Selwyn
#737
03.08.2024, 20:44  ✶  
Magiczne Rożności

Uśmiechnął się do Lyssy.
– Chyba masz rację Lysso – powiedział nieprzerwanie trwając w tym swoim uśmiechu. – W takim razie rzeczywiście wezmę coś z motywem liści laurowych, może dzięki temu za rok będą mógł sam się pochwalić wygraną w konkursie łuczniczym, Anthony... – Tu na chwilę odwrócił się w stronę rozmawiającego z Lorien Shafiqa. – A może to byłby sport dla nas? Łucznictwo, młodość nie trwa wiecznie. – To znaczy z jego wyglądem trwała, ale martwił się o przyjaciela i jego wątłe ciało. – Tyle siedzisz w biurze pisząc, że twoje nadgarstki pewnie radośnie przyjmą taką formę ruchu. Lorien jeśli tylko zechcesz uczynić nam ten zaszczyt możesz się do nas oczywiście przyłączyć, tylko proszę daj nam chociaż na początku fory – rzucił pół żartem, pół serio, a potem, gdy już wypowiedział swój genialny pomysł na głos, ponownie spojrzał na Lyssę. – Oh, muszę przyznać, że niestety niechciana uwaga przytrafia mi się cały czas nad czym strasznie ubolewam, bo z natury jestem raczej dość skromny.
Ukradkiem zerknął na rozgrywająca się obok nich awanturę i skrzywił się dość krytycznie, widząc jak rudowłosa czarownica próbuje wyrwać sprzedawcy jego notes, ale uznał, że chyba czasem nie warto było ingerować, więc zamiast tego wziął wisiorek z roślinnym wzorem i śladem za Anthonym zwrócił się do sprzedawczyni.
– Tylko to poproszę.
Pan Egzorcysta
here lies the abyss,
the well of all souls

ciemnobrązowe oczy; rozszczep tęczówki prawego oka (źrenica w kształcie dziurki od klucza); czarne włosy; przeciętny wzrost 173 cm; zimne dłonie; często ubrany cieplej niż sugeruje pogoda; okulary do czytania; srebrny łańcuszek z sygnetem na szyi (w oczku znajduje się zasuszony kwiat z rodzinnego ogrodu); niespieszny chód; cichy, nieco niewyraźny głos

Sebastian Macmillan
#738
03.08.2024, 23:44  ✶  
Południowe stragany - stoisko kowenu

Obsługuję stoisko.

Neil Enfer
Skinął niespiesznie głową, walcząc sam ze sobą, aby nie przeprowadzić tu i teraz rozległej prezentacji na temat historii kowenu, jak i znaczenia Matki w kulcie religijnym w Wielkiej Brytanii, jak i za jej granicami. Każdy czarodziej nieco inaczej interpretował dzieło stworzenia Matki Ziemi, tak jak każdy człowiek postrzegał świat z konkretnej - swojej - perspektywy. I chociaż koweny często różniły się od siebie, a na kontynencie mogły istnieć odłamy, które utożsamiały symbole Matki z innymi bóstwami, tak tutaj była to kobieta. I wątpił, aby w praktykach kowenu nagle znalazło się miejsce na tak drastyczną modyfikację, jak utożsamienie natury z mężczyzną. Zwłaszcza tych bardziej konserwatywnych.

— Owszem — odparł twierdząco na pytanie chłopaka. — Jest Matką tego świata, powołała do życia nas, jak i naturę wokół nas. Dba o nas, ale szanuje naszą niezależność, pozwalając nam zgłębiać tajemnice jej stworzenia i wysnucie własnych wniosków. Jest z nami podczas spaceru po lesie, przygotowywania eliksirów z naturalnych składników, a nawet w samej magii przez potęgę żywiołów. Wieczna towarzyszka, która na każdym kroku pokazuje nam cuda, jakie mamy na wyciągnięcie ręki.

Nie widział dużego sensu w zanudzaniu chłopaka opowieścią o wieloletnich badaniach, sesjach medytacyjnych, opowieściach o błogosławieństwach i usłyszeniu głosu bogini przez jej najwierniejsze sługi. Część z tych aspektów na pewno sprawiłoby, że powieki chłopaka zaczęłyby się same zamykać, a drugie... Cóż, trafiały przede wszystkim do tych najbardziej uduchowionych i obeznanych w temacie. Poza tym, lekcja religii w chaosie kiermaszu, gdzie ich wymianie zdań towarzyszył szum dochodzący z sąsiednich stoisk, raczej nie wniosłaby za dużo do życia młodego chłopaka.

Cathal Shafiq
— Wygląda na to, że wiesz więcej na temat mojej przyszłości niż ja, mój obecny przełożony i obecny arcykapłan — rzucił z przekąsem, racząc Shafiqa komentarzem w dosyć sarkastycznym tonie. — Ale tak, jeśli przyjdzie co do czego... Będę krzewić religię Pani Księżyca. Przede wszystkim będę starał się trafić do serc, które nie zaznały do tej pory żaru jej miłości lub odwrócili się od niej z własnej ignorancji.

Do niedawna był całkiem szczęśliwy w Ministerstwie Magii, jednak wydarzenia ostatnich miesięcy... Atak na Beltane, skomplikowana współpraca między departamentami, opieszałość jego braci w wierze, incydent w trakcie wieczornych obchodów na Lithcie, Zimni...

To wszystko dobitnie pokazywało mu, jak bardzo ludzie potrzebowali kogoś, kto ich poprowadzi. Kto wskaże im drogę. Wprawdzie nie marzyło mu się stanięcie na czele armii, ale każdy czasem potrzebował wsparcia. Osobistego. Nie takiego od rodziny, przyjaciół czy ulubionej książki. Od czegoś większego od siebie. Czegoś dającego nadzieję. Matka świetnie wypełniała tę lukę.

— Byłem pewny, że już dawno poradziliście sobie z tą pętlą czasu. — Zmarszczył czoło na wzmiankę o duchu patrolującym mury. To go nieco martwiło. Sądził, że skoro był to jeden z pierwszych tropów na jakie natknęła się ekipa archeologiczna mężczyzny, to stanie się ona ich priorytetem. — Wygląda na to, że faktycznie będę musiał rozważyć wycieczkę do was... Może tym razem obędzie się bez przedzierania się przez podziemne tunele.

Wykonał jeden z gestów poznanych w kowenie w ramach ostatecznego pozdrowienia Cathala, gdy ten zdecydował się zakończyć ich pogawędkę i ruszyć w dalszą podróż. Nie był tym zbytnio zdziwiony. Wprawdzie nie wiedział, ile czasu czarodziej spędził na kiermaszu, tak... Obchody powoli dobiegały końca. Jeśli chciał załapać się jeszcze na jakieś zakupy i skorzystanie z lokalnych atrakcji, to po prostu musiał się pospieszyć.

Matthias Delacour + Celine Delacour

Mmm… Sami poligloci, pomyślał przelotnie, gdy kobieta powitała go w języku francuskim. Brakowało do tego wszystkiego jeszcze stadka Shafiqów ze swoim darem do języków obcych i paru Bagshotów, którzy przez dosyć częste w rodzinie zamiłowanie do poznawania historii czarodziejów zaznajamiali się z paroma zapomnianymi dialektami. Sebastian uśmiechnął się do siebie niemrawo, wyobrażając sobie wielojęzykową mszę w głównej siedzibie kowenu.

— Jeśli weźmiecie dwie, to wyjdzie taniej — odparł z niewinną miną, chwilę później dyktując i tak dosyć niską cenę.

Drgnął nieznacznie na słowo prawiczek, które zatańczyło na ustach Celine, jednak darował sobie jakąkolwiek uwagę, postanawiając po prostu trzymać się z daleka od tej dyskusji. Gdyby włączył się do rozmowy, mógłby niepotrzebnie zniechęcić do siebie jedno z rozmówców. A przecież dzisiaj zależało mu przede wszystkim na tym, aby ze stoiska kowenu zeszło jak najwięcej towaru, czyż nie?

— Mówią, że francuski to język miłości. Może ta koszulka Believer, to faktycznie jakiś znak — napomknął, wygładzając poły swojej odświętnej szaty.
Kolorowy ptak

Neil Enfer
#739
04.08.2024, 01:11  ✶  
POŁUDNIOWE STRAGANY - STANOWISKO KOWENU -> MAGICZNE RÓŻNOŚCI

Nie spotkał się w oburzeniem jak się spodziewać mógł po doświadczeniach z innymi religiami, więc może coś faktycznie w tym było? Jeśli wiesz co jest prawdą, względnie potwierdzoną, to nie musisz się o to kłócić i przekonywać innych, bo zrozumienie samo do nich przyjdzie.
Słuchał uważnie o matkowaniu i dawaniu wolności i trochę mu się kojarzyły inne wiary. W sumie, w religii nie ma nic nowego, jest chłop, albo baba, co rządzą i wszystko stworzyli i ludzie mają z tą wiedzą żyć. Zmieniają się tylko imiona i wygląd. Może dlatego religia nie była dla niego? Jak wybrać w co wierzyć, skoro wszystko wydaje się być prawidłowe, nie lubi testów wielokrotnego wyboru.
- To ciekawe. - odpowiedział, lekko marszcząc brwi w namyśleniu, szybko jednak się rozchmurzył i uśmiechnął. - Dziękuję. - rzucił jeszcze zanim zerknął na innych klientów, którzy podchodzili do tego nieco bardziej poważnie. Nie będzie im zabierać uwagi straganiarza. Skinął mężczyźnie głową i odszedł od stanowiska.

Szedł dalej przed siebie, czując jak coraz bardziej dopada go zmęczenie, nie tylko ciała, ale i głowy. Tyle dźwięków, zapachów i ruchu dookoła. Podchodził więc do straganów licząc na chwilę oddechu. Od jednego do drugiego, aż znalazł taki przy którym jeszcze nie był. Ruszył do straganu, trochę niepewny co znajdzie i przede wszystkim z jakimi liczbami na metkach, w końcu takie święto to okazja do zarobienia po zawyżonych cenach.
Od razu zainteresowały go pierścionki, na które spojrzał sroczym oczkiem, zaraz jednak odszukał wzrokiem osobę jaka obsługiwała stanowisko.
- Przepraszam, czy pierścienie mają jakieś właściwości, czy są tylko ładne? - kto wie, może są zaklęte, do tego niektóre mają ładne kamienie, które mogą mieć jakieś właściwości, ale nie muszą jeśli zostały zanieczyszczone, a pewnie zostały, bo nie jedna osoba je zapewne macała.
Wild Child
Savor every moment 'til she has to go
'Cause her boyfriend is the rock 'n' roll
Dość wysoka (177 cm) młoda dziewczyna z długimi, ciemnymi lokami i brązowymi oczami. Pełna energii i ubrana jak z żurnala, zwraca na siebie uwagę wszystkich wokół.

Electra Prewett
#740
04.08.2024, 19:50  ✶  
Stoisko Pani Zamfir –> Stoisko Potterów

– Może i wyglądam jak choinka, ale za to przynajmniej nie da się przejść obok mnie obojętnie. – odpowiedziała na komentarz brata. W końcu to przez charakterystyczny ubiór przyciągnęła uwagę fotografa i dostała swoje pierwsze zlecenie. Miała nadzieję, że dzięki tej strategii wpadnie w oko komuś ciekawemu, ale na kiermaszu był chyba zbyt duży tłum.
– Najlepiej po prostu się przejdźmy i popatrzmy co sprzedają. – chwyciła Basila pod ramię i ruszyli przed siebie. Chwilę krążyli, szukając ciekawego stoiska, przy którym nie byłoby kolejki. Kiedy Electra poczuła charakterystyczny zapach perfum, od razu zaciągnęła brata w stronę jego źródła.
– Jakie zapachy oferujecie? – spytała, kiedy już podeszli do stoiska.
« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości
Podsumowanie aktywności: Eutierria (8658), Alastor Moody (2816), Viorica Zamfir (7443), Brenna Longbottom (9148), Erik Longbottom (10575), Geraldine Yaxley (3118), Atreus Bulstrode (6249), Thomas Hardwick (2133), Cedric Lupin (7459), Perseus Black (951), Nora Figg (2409), Florence Bulstrode (5777), The Tempest (2039), Heather Wood (4239), Ula Brzęczyszczykiewicz (1800), Dora Crawford (3062), Philip Nott (5347), Bard Beedle (4762), Robert Mulciber (6511), Cameron Lupin (5438), Lyssa Dolohov (6494), Victoria Lestrange (17455), Sauriel Rookwood (10901), Cathal Shafiq (1684), Celine Delacour (3597), Sebastian Macmillan (6935), Stanley Andrew Borgin (8416), Bertie Bott (3462), The Edge (17225), Peppa Potter (1867), Rabastan Lestrange (656), Augustus Rookwood (565), Laurent Prewett (20679), Guinevere McGonagall (2846), Christopher Rosier (238), Lorraine Malfoy (3818), Leon Bletchley (6029), Olivia Quirke (5691), The Overseer (764), Alexander Mulciber (4340), Ambrosia McKinnon (2310), Tristan Ward (5474), Hades McKinnon (2237), Richard Mulciber (13112), The Lightbringer (5951), Thomas Figg (2419), Morpheus Longbottom (3952), Penny Weasley (9069), Vera Travers (2351), Neil Enfer (6742), Millie Moody (5588), Isaac Bagshot (5045), Asena Greyback (344), Anthony Shafiq (13151), Mabel Figg (1777), Ralitsa Zamfir (845), Lorien Mulciber (11735), Sophie Mulciber (3252), Basilius Prewett (3999), Jonathan Selwyn (4962), Charles Mulciber (10107), Leonard Mulciber (4189), Charlotte Kelly (291), Jagoda Brodzki (1208), Jessie Kelly (204), Electra Prewett (1891)

Wątek zamknięty  Dodaj do kolejeczki 

Strony (88): « Wstecz 1 … 72 73 74 75 76 … 88 Dalej »


  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa