• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Wademekum Spis powszechny Korespondencja v
1 2 3 4 5 6 Dalej »
Ptolemeusz - harpia należąca A.J. Shafiq'a

Ptolemeusz - harpia należąca A.J. Shafiq'a
ceaseless watcher
Vigilo, opperior, Audio.
Średniego wzrostu czarodziej (176cm), ubrany w modne szaty, szpakowate loki sięgają mu za ucho, a na twarzy nosi dość długi zarost, broda jest w wielu miejscach siwa. Emanuje od niego bardzo niespokojna energia.

Morpheus Longbottom
#51
29.09.2024, 17:38  ✶  
Do Antoniusza wrócił sam Ptolemeusz, nie było nigdzie śladu po małej, wystraszonej sówce.

27 VIII 1972
Anthony

Będę patrzył uważnie, masz moje słowo. Odpoczywaj i nie dawaj się pociągnąć w dół melancholii, bo będę musiał Cię wyciągnąć siłą albo narzucam Słońcu Twojego Istnienia. Tak się składa, że mam je do czasu wyprowadzki nadal pod ręką.

Ja wiem, gdzie leżą Twoje upodobania i jak zgodne są z moimi, ale na Bogów, zostawże w spokoju tę biedną sowę. Niemal ze strachu mi zapaskudziła biurko.

Twój
Somnia


And when I call you come home
A bird  in your teeth
the end is here
Our Lady of Sorrows
and you don't seem the lying kind
a shame that I can read your mind
and all the things that I read there
candlelit smile that we both share
Spowita nimbem wyższości i aureolą sięgających za pas srebrzystoblond włosów, Lorraine wygląda dokładnie tak, jak powinien wyglądać Malfoy z krwi i kości. A jednak... Coś hipnotyzującego jest w jej czystym, wysokim głosie, w sposobie, w jaki intonuje słowa. W pełnych gracji ruchach, które cechuje elegancka precyzja profesjonalnej pianistki. Coś w przenikliwym spojrzeniu jasnoniebieskich oczu, skrytych pod ciężkimi od niewyspania powiekami. Przedziwny czar półwili, który wyróżnia Lorraine z tłumu mimo raczej przeciętnej postury (1,67 m), długo nie pozwalając ludziom zapomnieć o jej uśmiechu. Wygląda na istotę słabą, wątłego zdrowia. W przeszłości, Lorraine zmagała się z zaburzeniami odżywania, przez co teraz cechuje ją nienaturalna wręcz kruchość. Chorobliwie chuda, kości zdają się niemal przebijać delikatną, bladą skórę. Uwagę zwracają zwłaszcza wydelikacone dłonie o długich, smukłych palcach, w których często obraca w zamyśleniu srebrny pierścionek z emblematem rodu Malfoy. Obyta towarzysko, zawsze wie jednak, co powiedzieć i jak się zachować. Bez względu na okoliczności dba o zachowanie nienagannej postawy. Ubiera się skromnie, w otrzymane w spadku po bogatszych kuzynkach, klasyczne, mocno zabudowane suknie, na których wprawne oko dostrzec może ślady poprawek krawieckich. Nie da się ukryć, że jako młoda, atrakcyjna kobieta, przyciąga wzrok, nosi się jednak konserwatywnie, nigdy nie odsłaniając zbyt wiele ciała. Najczęściej spowita jest od stóp do głów w biel, która przydaje jej bladej skórze świetlistości, choć chętnie stroi się także w odcienie zieleni i błękitu. Zawsze otula ją mgiełka ciężkich perfum, których słodka, dusząca woń przywodzi na myśl palony cukier.

Lorraine Malfoy
#52
01.10.2024, 19:00  ✶  

—08/06/1972—


Kopertę zabezpieczono standardowym zaklęciem ochronnym, wiadomość dotarła za pośrednictwem białego kruka w odpowiedzi na list Anthony'ego.


Londyn, 08.06.1972 r.


Drogi mój, Anthony,

Wnoszę po tonie Twego listu, że zapałałeś szczególną sympatią do Baldwina – zdradzę, że i mojemu sercu jest on wyjątkowo drogi, nie tylko przez łączące nas pokrewieństwo. Trafiłeś oto na artystę, który “dzieło bierze w siebie i przez siebie”, staje się z nim jednością, świadom, że każdej artystycznej wizji – także wizji renowacji, która zrodziła się w przestrzeni Twojego umysłu – do stania się dziełem brakuje jednak kluczowej ingrediencji – brakuje jej krwi.

Krwi, nie oddechu – a krew Malfoyów jest bardzo cenna. Mogłabym polemizować z profesorem Dumbledore’m, że ma więcej zastosowań niż smocza – nie bez powodu mamy wiwerny w naszym herbie – choć, przyznaję: nie spodziewałam się, że posłuży do stworzenia artystycznego manifestu na ścianach Twojej letniej rezydencji. Niechybnie podniesie to wartość rynkową parceli! Dbaj z należytą pieczołowitością o zrodzony z krwawicy i bólu fresk, zakryj go przed chciwymi oczyma niewrażliwymi na piękno – niegdyś stanie się koronnym klejnotem Twojej kolekcji.

Nie oszukasz mnie, Anthony. Z Twojego listu nie przebija metaliczny zapach krwi, lecz słodycz frustracji: wolałbyś, by ten fresk zdobił wnętrze piwniczki z winami, tej, do której tylko Ty masz dostęp, nie zaś ściany pokoju wspólnego. Wydestylowane z niebezpiecznego karmazynu pasji, krew i wino mają w Twoich oczach ten sam kolor, a Ty jesteś mistrzem degustacji obojga. 

Perwersyjny żart, który nie wymaga puenty, tak jak krew na Twojej ścianie.

Proszę, abyś przez wzgląd na mnie wybaczył młodemu artyście impertynencję: ta sama krew, która czyni go wielkim, burzyła się niegdyś z podobną łatwością i w moich żyłach, a przecież jesteś i byłeś mi bardzo wyrozumiałym przyjacielem. Używając Twoich własnych słów... Nie pozbawiaj się możliwości doświadczania sztuki w jej pierwocinie z powodu doznanych ze strony Baldwina nieprzyjemności. Więcej, zignoruj je – tak jak ja zamierzam zignorować tchnące szyderstwem podziękowania za pokrycie kosztów remontu. 

Zapewniam, że nie przyłożyłam ku temu ręki i nie masz u mnie długu z tego tytułu. Jeżeli zaś Baldwin nie przyjął zapłaty, musiał mieć ku temu powód. Nie każdego da się kupić, Anthony. Szczycisz się pełnią łask chrześcijańskiego świętego ducha, upierasz się, że posiadasz dar mówienia językami: ja słyszę tylko, jak mówisz brzęczącym językiem pieniądza, którym sama – jak łaskawie raczyłeś mi przypomnieć – nie władam… Chyba tylko dzięki zanoszonym przeze mnie modłom wciąż jeszcze jesteś w stanie zrozumieć plebejski dialekt, jakim posługuję się ja i moja rodzina! Codziennie sławię bogów, że przynajmniej atrament, pozwalający mi kreślić te słowa, nie kosztuje wiele, inaczej kpiłbyś z mojego statusu materialnego w każdym liście. 

Wytknięcie tego, mnie, ze wszystkich ludzi – doprawdy, niskie z Twojej strony. 

Tak jak wcześniej wątpiłam w mesjańskie posłannictwo mojego kuzyna, tak teraz rozumiem, że to podejrzenie duchowego ubóstwa nie pozwoliło mu prosić Cię o materialną rekompensatę. Martwię się o Ciebie. Jakże musiałeś poruszyć to tkliwe, młodzieńcze ego, mój drogi, doprawdy, zastanawiam się, jakie słowa musiały paść między wami dwojgiem! Czyżbyś obraził fowistów albo wykpił Egona Schiele? Czy znowu postanowiłeś zgrywać cynika i cytować poezję pani Lestrange? 

Wszystko to skłania mnie do zaproszenia Cię na wieczerzę – bynajmniej nie “ostatnią”, nie licz, że tak łatwo Ci odpuszczę  – wieczerzę duchową w teatrze Selwynów, byś mógł nabrać ogłady, zamiast sięgać po tanie prowokacje, aby zdobyć przychylność rodziny Malfoy. Wystawiają znów Hamleta – doskonała okazja do medytacji na temat grzechów młodzieńczej popędliwości, Baldwin w głównej roli z pewnością zachwyci Cię swoją interpretacją – przeżyjmy to jeszcze raz, Anthony, razem. Zanim odmówisz, uprzedzę, że już rozmawiałam z Twoją asystentką, i wiem, które wieczory masz wolne – potraktuj to jako zapłatę za moje lekcje, skoro zamierzasz traktować naszą znajomość w sposób transakcyjny.


Zawsze Twoja,
Lorraine


P.S. W ramach ćwiczeń magii zauroczenia sugeruję, abyś zaklął atrament mojego listu tak, by mienił się czerwienią. Nie omieszkam sprawdzić, czy odrobiłeś pracę domową. 


Yes, I am a master
Little love caster
ceaseless watcher
Vigilo, opperior, Audio.
Średniego wzrostu czarodziej (176cm), ubrany w modne szaty, szpakowate loki sięgają mu za ucho, a na twarzy nosi dość długi zarost, broda jest w wielu miejscach siwa. Emanuje od niego bardzo niespokojna energia.

Morpheus Longbottom
#53
03.10.2024, 17:45  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 03.10.2024, 18:50 przez Morpheus Longbottom.)  
27 VIII 1972
Antoniuszu, połowo mojej duszy,

Chciałbym, żeby ten sokół mnie nie bawił. Ale bawi.

Na pewno wiesz o jego prędkości. Przepięknie rozbił się o szybę, ale nic mu nie jest. Natomiast. Natomiast! Sokół to symbol duchowego przewodnictwa i widzenia w przyszłości. Czasami tego nienawidzę, ale dobrze, niechaj będzie sokół. Będę myślał o innych jego znaczeniach, jak na przykład władczość i niezależność, żeby nie utyskiwać na temat mojego słonecznego bożka. Niestety, mój mit jest bliższy Ikarowi, niż Hathor tańczącej dla Boga-Sokoła.

Przez tego sokoła prawie poderżnąłem sobie gardło, więc dzisiaj się nie golę.

Twój
Somnia


And when I call you come home
A bird  in your teeth
the end is here
ceaseless watcher
Vigilo, opperior, Audio.
Średniego wzrostu czarodziej (176cm), ubrany w modne szaty, szpakowate loki sięgają mu za ucho, a na twarzy nosi dość długi zarost, broda jest w wielu miejscach siwa. Emanuje od niego bardzo niespokojna energia.

Morpheus Longbottom
#54
03.10.2024, 18:54  ✶  
3 VIII 1972
Antoniuszu,

Będę potrzebował neutralne politycznie świstokliki. Do losowych angielskich miejsc, z łatwą późniejszą komunikacją do większych węzłów transportowych. Opowiem ci wszystko we Francji. Przynajmniej pięć.

Muszą być legalne i najlepiej, jakby były jak najmniej namierzanie w statystykach. Takie krople wody w strugach deszczu, ziarenka tworzące diunę.


Twój
Somnia


And when I call you come home
A bird  in your teeth
the end is here
Our Lady of Sorrows
and you don't seem the lying kind
a shame that I can read your mind
and all the things that I read there
candlelit smile that we both share
Spowita nimbem wyższości i aureolą sięgających za pas srebrzystoblond włosów, Lorraine wygląda dokładnie tak, jak powinien wyglądać Malfoy z krwi i kości. A jednak... Coś hipnotyzującego jest w jej czystym, wysokim głosie, w sposobie, w jaki intonuje słowa. W pełnych gracji ruchach, które cechuje elegancka precyzja profesjonalnej pianistki. Coś w przenikliwym spojrzeniu jasnoniebieskich oczu, skrytych pod ciężkimi od niewyspania powiekami. Przedziwny czar półwili, który wyróżnia Lorraine z tłumu mimo raczej przeciętnej postury (1,67 m), długo nie pozwalając ludziom zapomnieć o jej uśmiechu. Wygląda na istotę słabą, wątłego zdrowia. W przeszłości, Lorraine zmagała się z zaburzeniami odżywania, przez co teraz cechuje ją nienaturalna wręcz kruchość. Chorobliwie chuda, kości zdają się niemal przebijać delikatną, bladą skórę. Uwagę zwracają zwłaszcza wydelikacone dłonie o długich, smukłych palcach, w których często obraca w zamyśleniu srebrny pierścionek z emblematem rodu Malfoy. Obyta towarzysko, zawsze wie jednak, co powiedzieć i jak się zachować. Bez względu na okoliczności dba o zachowanie nienagannej postawy. Ubiera się skromnie, w otrzymane w spadku po bogatszych kuzynkach, klasyczne, mocno zabudowane suknie, na których wprawne oko dostrzec może ślady poprawek krawieckich. Nie da się ukryć, że jako młoda, atrakcyjna kobieta, przyciąga wzrok, nosi się jednak konserwatywnie, nigdy nie odsłaniając zbyt wiele ciała. Najczęściej spowita jest od stóp do głów w biel, która przydaje jej bladej skórze świetlistości, choć chętnie stroi się także w odcienie zieleni i błękitu. Zawsze otula ją mgiełka ciężkich perfum, których słodka, dusząca woń przywodzi na myśl palony cukier.

Lorraine Malfoy
#55
05.10.2024, 00:08  ✶  

—01/07/1972—


Prezent urodzinowy, a poniekąd także i odpowiedź na ten list. Zawsze ten sam, niezawodny, biały kruk.


Do starannie zapakowanej paczki, zaadresowanej znajomą Anthony'emu ręką Lorraine, dołączona była karteczka.

Jeszcze raz.

Szkatułka. Niepozorne, drewniane puzderko, wykonane przez mugolskie dłonie, które zręcznie wyrzeźbiły na wieczku wyobrażenia bogów z greckiej mitologii, rozkoszujących się winem i widokiem pijanych bachantek. Przy bliższej inspekcji, przypatrzywszy się uważniej bokom zdobionym przedstawieniami liści wawrzynu, gron winnych, oliwek i głów magicznych stworów, Anthony mógł odkryć składaną metalową korbkę zamocowaną z boku szkatułki – pozłacaną, tak jak i okucia. Szybko zrozumiał, że to pozytywka. Wystarczyło zakręcić korbką, by wieczko odskoczyło, ujawniając wnętrze misternego mechanizmu: w środku polifonu znajdowała się smagła menada, pląsająca w rytm dysonansowej, niepokojącej muzyki fortepianowej na tle szarego burzowego nieba. Magia łaskotała jednak jego palce, a mieniące się zaklęcie kusiło rozstrojone zmysły, zachęcając, by poddał się urokowi Lorraine. Gdyby Anthony pozwolił sobie spojrzeć na pozytywkę bez protektywnej zasłony oklumencji, zamiast burzowego nieba zobaczyłby bowiem feerię barw, podobną tej, którą Baldwin zaklął na kanwie jego wspomnień: wszechobecną szarość zastąpiły rozbłyski złota i błękitu, przechodzącego intensywnością od niebieskości domów Szafszawanu aż po odcień oczu Lorraine. Tancerka mniej przypominała krwiożerczą menadę, a bardziej niewinną nimfę nad brzegiem jeziora – bladą i zwiewną. Wznosząca się wokół Anthony'ego muzyka zdawała się koić ból serca.

Gdy zatrzasnęło się wieko pozytywki, dojrzeć można było jeszcze jeden detal. Na okuciu wygrawerowano cytat z Metamorfoz Owidiusza, który poeta włożył w usta Medei. Video meliora proboque, deteriora sequor.


Yes, I am a master
Little love caster
viscount of empathy
show me the most damaged
parts of your soul,
and I will show you
how it still shines like gold
wiecznie zamyślony wyraz twarzy; złote obwódki wokół źrenic; zielone oczy; ciemnobrązowe włosy; gęste brwi; parodniowy zarost; słuszny wzrost 192 cm; wyraźnie zarysowana muskulatura; blizna na lewym boku po oparzeniu; dźwięczny głos; dobra dykcja; praworęczny

Erik Longbottom
#56
05.10.2024, 18:23  ✶  

—16/08/1972—


Dolina Godryka, 16.08.1972

Anthony,

chociaż bardzo bym chciał się cieszyć twoim towarzystwem, zamiast spędzać czas na innych aktywnościach, tak ostatnie dwa dni okazały się dość... owocne. Udało mi się dopiąć do końca pełne sprawy w życiu prywatnym i czuje się obecnie wolnym człowiekiem. Z pewnego punktu widzenia. Oprócz tego udało mi się wrócić do pracy po dość... niesłusznym... zawieszeniu mnie w obowiązkach przez Bonesa. Nie pytajm co się działo.

Również i mnie doszły słuchy o wypadku, który ma spotkać moją rodzinną miejscowość w nadchodzących tygodniach lub miesiącach. Wprawdzie nie udało mi się uzyskać szczegółowych informacji, tak podejrzewam, że możemy się spodziewać czegoś dość gwałtownego. Nie, żeby mnie to jakoś szczególnie cieszyło. Oboje wiemy, że w ostatnim czasie te okolicy nie mają zbyt dużo szczęścia.

W pełni popieram twój pomysł zorganizowania gry terenowej, chociaż jako ''tutejszy'' nie mogą ręczyć za ilość chętnych osób do tego rodzaju przedsięwzięcia. Jak wskazują karty kalendarza: zbliża się wrzesień. Obawiam się, że magiczna część społeczności może nie być zbyt chętna do tego, aby wziąć udział w tego rodzaju grze. W końcu dzieciaki będą się szykować na nowy rok szkolny. No, chyba że dowiedzą się, co naprawdę kryje się za tym planem. Chociaż nawet wtedy... Eh, ludzie mają różne podejścia do wróżbiarstwa i przepowiedni jasnowidzów. To będzie strzał w ciemność.

Jeśli będę mógł jakoś pomóc, to daj znać. Wprawdzie nie mogę obiecać, że będę w stanie zjawić się na samej grze, ale może będę w stanie skontaktować cię z osobami z okolicy, które będą zainteresowane pomocą w organizacji tego wydarzenia.

Pozdrawiam,
Erik

PS. Oczywiście, że pamiętam.

PPS. Powodzenia w Norwegii

odpowiedź na wiadomość



the he-wolf of godric's hollow
❝On some nights, the moon thinks about ramming into Earth,
slamming into civilization like some kind of intergalactic wrecking ball.
On other nights, it's pretty content just to make werewolves.
❞
Dama z gramofonem
Lorka, Lorka, pamiętasz lato ze snów,
gdy pisałaś "tak mi źle" ?
Prędzej ją usłyszysz niż dostrzeżesz. Jej przybycie zwiastuje stukot obcasów i szelest ciągnącej się po posadzce szaty. Ma 149 cm wzrostu (już w kilkucentymetrowych szpilkach - bez nich: +/- 144 cm!), ile waży to jej słodka tajemnica. Włosy ciemnobrązowe, po rozpuszczeniu sięgające jej do pasa. Ma trudne do ujarzmienia loki. Oczy w nienaturalnym, kobaltowym kolorze. Urodę ma bardzo klasyczną, pachnie drogimi perfumami o zapachu jaśminu. Nie wygląda jakby ubierała się w sekcji dziecięcej u Madame Malkin. Jej ubrania są dopasowane, pasują zazwyczaj do okazji i miejsca. Jeśli jakimś cudem nosi szaty z krótkim rękawem na wewnętrznej stronie jej lewego ramienia można zobaczyć mały magiczny tatuaż przedstawiający koronę. Zapytana o to macha ręką tłumacząc "ot błędy młodości" Ułożona, kulturalna, chociaż pierwsza dzień dobry na ulicy nie powie.

Lorien Mulciber
#57
05.10.2024, 19:18  ✶  
Odpowiedź na ten list przyszła praktycznie od razu, wraz z powrotem Ptolemeusza.
Londyn, 27 VIII 1972
Mio Antonio,
Czy możemy to nazwać nadgodzinami, skoro zabrałam pracę do domu? Nie zdecydowałam jeszcze czy to głupota godna świeżaka czy godny pochwały wolontariat w imię naszego drogiego kraju.

Po tonie i samym pytaniu wnioskuję, że i na Twoją obecność Muza nie mogła dziś liczyć. Przyznaję, to duże zaskoczenie, to wydarzenie zdaje się być wręcz skrojone na Twoją miarę. Wielka strata, zaproszenie wyglądało całkiem obiecująco. Coś się stało? Nieodpowiednia lista… gości?

Twoja
Lorien

Ps. Czy powinnam pytać komu ofiarowałeś drugi kolczyk?
Czarodziej
Some legends are told
Some turn to dust or to gold
But you will remember me
Remember me for centuries
Wysoki (191 cm), szczupły i zawsze zadbany brunet, który ewidentnie poświęca dużo czasu na to, by wyglądać najlepiej jak tylko się da. Najczęściej stroi się w wysokiej jakości szaty, garnitury i koszule. Niemal zawsze uśmiechnięty.

Jonathan Selwyn
#58
05.10.2024, 22:25  ✶  
27.08.72, późny poranek
Anthony,
mój drogi, przysięgam nie mam nawet pojęcia, jak zacząć ten list, a prawda jest taka, że gdyby z niego wyszło, że Twój stan jednak nie jest za dobry to rzuciłbym właśnie wszystkie przygotowania i ruszył się spotkać z Tobą.
Po pierwsze. Na bogów Anthony, zostałeś pobity? Kiedy? Czemu nie powiedziałeś mi o tym od razu? Na pewno wszystko dobrze? Przecież o takich rzeczach mówi się od razu, a nie dopiero kilka dni po! Obawiam się, że rzeczywiście nie będę w stanie towarzyszyć Ci dzisiaj wieczorem, bo wybacz mi mój drogi, ale jak sam zauważyłeś ktoś musi oklaskać dzisiaj Ritę. Na pewno dobrze się czujesz? To jakiś sprawdzony lekarz?
Po drugie, Anthony, rozumiem pewną niecierpliwość przy naglącym pożądaniu, jak i zainteresowanie bólem podczas niektórych zbliżeń, ale chyba nie muszę Ci mówić, jak nieodpowiedzialne to było? Cieszę się, że masz się dobrze, a noc była udana, ale proszę miej na uwadze, że wszelkie tego typu doznania nie powinny iść wbrew zaleceniom Twojego lekarza.
Co się ma zaś trzeciej sprawy…
Kim jest kobieta o którą jesteś zazdrosny? Przyjrzę się jej zainteresowaniom, jeśli będzie miał okazję i dam Ci znać. Natomiast… Anthony, proszę nie irytuj się teraz na mnie, bo możliwe, że zabroniłeś mi tego robić, albo jestem pewny, że zabroniłbyś mi to zrobić, ale mogę z całą pewnością stwierdzić, że osoba o której uczucia tak się martwisz nie żywi żadnych romantycznych emocji wobec kogokolwiek innego. Ale… Skąd ten lęk przyjacielu? Czyżbyś usłyszał lub zobaczył coś, co wywołało Twoje wątpliwości? Czy to tylko niezrozumienie poezji płynącej z Twoich ust tak Cię martwi? Próbowałeś moje zaryzykować z bardziej kolokwialnym językiem? Proszę pamiętaj, że o ile cenię sobie każdego z tej rodziny, to komuś innemu w niej przypadła ponadprzeciętna biegłość myśli. Pamiętaj też, że nigdy nie zostaniesz sam Anthony. Nigdy.
Po czwarte, widzisz przyjacielu, cenię Cię tak bardzo, że jest aż czwarte, nie chcę Cię martwić i to pewnie jedynie moje własne nerwy, ale… Znam pewną osobę, o której ostatnio rozmawialiśmy, która nie dość, że jest podobna do Ciebie to jeszcze wyglądem Cię przypomina, ale to pewnie tylko moja głowa. Hah… A podobne wspólne rozmowy w łazienkach zabierają stres. Prawdę mówiąc po prostu liczyłem, że wyjawienie wam tego wszystkiego pozwoli mi lepiej spać, ale chyba na to się nie zapowiada. Przynajmniej i tak zawsze lubiłem zapach kadzidełek
Przyjdę jutro.
PS.: Tak, właśnie o tej szacie myślałem.
PS2.: A jeśli jednak jest źle, to najwyżej poproszę by Jessie towarzyszył Morpheusowi, a ja zostanę tylko tak długo by złożyć gratulacje Twojej chrześnicy.

Twój Gryfon, który nigdy nie zostawi Cię samego
Dama z gramofonem
Lorka, Lorka, pamiętasz lato ze snów,
gdy pisałaś "tak mi źle" ?
Prędzej ją usłyszysz niż dostrzeżesz. Jej przybycie zwiastuje stukot obcasów i szelest ciągnącej się po posadzce szaty. Ma 149 cm wzrostu (już w kilkucentymetrowych szpilkach - bez nich: +/- 144 cm!), ile waży to jej słodka tajemnica. Włosy ciemnobrązowe, po rozpuszczeniu sięgające jej do pasa. Ma trudne do ujarzmienia loki. Oczy w nienaturalnym, kobaltowym kolorze. Urodę ma bardzo klasyczną, pachnie drogimi perfumami o zapachu jaśminu. Nie wygląda jakby ubierała się w sekcji dziecięcej u Madame Malkin. Jej ubrania są dopasowane, pasują zazwyczaj do okazji i miejsca. Jeśli jakimś cudem nosi szaty z krótkim rękawem na wewnętrznej stronie jej lewego ramienia można zobaczyć mały magiczny tatuaż przedstawiający koronę. Zapytana o to macha ręką tłumacząc "ot błędy młodości" Ułożona, kulturalna, chociaż pierwsza dzień dobry na ulicy nie powie.

Lorien Mulciber
#59
07.10.2024, 14:48  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 07.10.2024, 14:49 przez Lorien Mulciber.)  
Odpowiedź na wiadomość
Londyn, 27 VIII 1972
Antonio,

Nie mam na wieczór 30. nic aktualnie zaplanowanie, nie podejrzewam też, abym nagle została w tej materii pozytywnie zaskoczona przez swojego męża. Gdyby cokolwiek się zmieniło - nie jestem w stanie wykluczyć tego, biorąc pod uwagę wszystko co się dzieje dookoła Nas - dam ci znać. Może wyślę papierowy samolocik? Czy to zachęci cię do częstszego odwiedzania swojej pracy?

Nie zaprzątaj sobie głowy starymi, cygańskimi opowieściami. Ich urok trwa dosłownie chwilę. Przyjmę wino, ale kolczyk ofiaruj temu, kogo dziś tak bardzo unikasz. Nie wyobrażam sobie jak wiele dla Ciebie znaczy, skoro tak bardzo obawiasz się utracić przy tym kimś kontroli.

Lorien

Ps. Czy wiesz może czym są "sękate pieńki o długich, kolczastych pędach, których strączki przyjmują kształt pulsujących zielonych bulw". 11 liter?
Czarodziej
Some legends are told
Some turn to dust or to gold
But you will remember me
Remember me for centuries
Wysoki (191 cm), szczupły i zawsze zadbany brunet, który ewidentnie poświęca dużo czasu na to, by wyglądać najlepiej jak tylko się da. Najczęściej stroi się w wysokiej jakości szaty, garnitury i koszule. Niemal zawsze uśmiechnięty.

Jonathan Selwyn
#60
07.10.2024, 15:46  ✶  
27.08.72
Tony,
Rozumiem przytyk i mogę się zgodzić na tę ustalenia, ale proszę, oszczędzaj się. Preferuję Cię jednak w Twojej szczytowej formie fizycznej, oczywiście jak na Twoje standardy, bo nie chcę abyś w długofalowych problemach z ruchem doszukiwał się kolejnych wymówek do opuszczania Twojego biura.

To co mówisz rzeczywiście jest martwiące. Jeśli chcesz spróbuję podpytać się kogo trzeba o te wydarzenia, może oni lepiej będą orientować się w tej sytuacji, a teatr będzie chętniej rozmawiał ze mną, niż przedstawicielami władzy.
Anthony nie mamy jeziora pod teatrem, ale w piwnicach są halucynogenne grzyby, które przyprawiają o iluzje wzrokowe.
Żartuje oczywiście, na moje usprawiedliwienie powiem, że sam dowiedziałem się o nim dość późno, a potem liczyłem, że kiedyś zabiorę Cię tam w ramach przyjacielskiego spotkania, ale jak wiesz z jednej z naszych ostatnich rozmów, potem mi przeszło.

Proszę Cię, mój drogi, nie wprowadzaj sam do swojego snu zbyt dużo koszmarów. Może po prostu podziała zwykła rozmowa? Pamiętaj też, że w tym przypadku, nie ważne jak zgodne będą kosmogramy i energie, to nie wprawią w ruch pewnego innego ciała niebieskiego, gdy doszłoby do zetkniecia się tych dwóch planet. Zresztą nie po to Matka stworzyłaby coś takiego jak początek związku, gdyby nie chciała, by było w nim trochę kombinowania i wspólnego poznawania się nawzajem. Jestem pewny, że Twoja gwiazda uśmiecha się do Ciebie z góry szczerze i z uczuciem. Po prostu czasem gwiazdy też trzeba naprowadzić.

Zauważ przyjacielu, że to Ty właśnie opisałeś mi historię rodem z książek, którą przytrafiła się Tobie naprawdę. Nie powiedziałbym, że doświadczam paranoi, a moje nerwy są w strzępkach. Po prostu trochę się martwię, ale masz rację. Prawdopodobnie niesłusznie. Dziękuję za troskę, ale niczego nie potrzebuję, a jeśli będę czuł, że przyda mi się zmiana miejsca, pojadę nad morze, bo chociaż nie wątpię, że Twoja obecnośćz by mnie wsparła, tak nie sądzę, że Little Hangleton to dobre miejsce na doświadczenie spokoju.

Hm... Na Twoim miejscu nie zamartwiałbym się tym na razie, a po prostu poczekał na odpowiedni moment, tak by samo wyszło, a kiedyś pewnie taki się nadarzy. Może zacznij od tego, że wiemy o pewnych sprawach?

W takim razie do zobaczenia po bankiecie.
J
« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek:


Strony (13): « Wstecz 1 … 4 5 6 7 8 … 13 Dalej »


  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa