Camille niejako odetchnęła z ulgą, gdy mężczyzna zgodził się przerwać taniec. To nie tak, że nie lubiła tańczyć: ona to uwielbiała. Jako Delacour miała do sztuki naturalny talent, którego jednak nigdy nie rozwinęła w pełni. Odebrała jednak solidne wykształcenie jeszcze we Francji, w Akademii - mówi się, że istnieje coś takiego jak pamięć mięśniowa i Camille szczerze w to wierzyła, bo gdy tylko przesunęli się na początku, jej nogi same zaczęły miękko prowadzić ją w tańcu. Dostosowywała się do prowadzenia partnera i nawet jeżeli myśli blondynki odpływały gdzie indziej, tak jej nogi, postawa i cała gama gestów świadczyły o tym, że była tu i teraz, choć było to bezczelne kłamstwo.
Laurence, dlaczego znowu wybrałeś pracę? - przemknęło jej przez myśl, gdy jej spojrzenie spotkało się ze spojrzeniem Jeana Baptiste Francois Gabriela. Między nimi nic nie było, tak jak między nią a Lestrangem, a jednak do obu ciągnęło ich jakby była ćmą, a oni płomieniami. I chociaż Delacour podjęła już swoją decyzję, tak w takich momentach zaczynała wątpić. Wątpić nie w słuszność swojego osądu a w słuszność przekonania, że jest samodzielna i da radę się obronić sama w razie potrzeby.
- Dziękuję - powiedziała cicho, nie do końca będąc pewną, na które z jego słów odpowiada. To jednak nie miało zbyt wielkiego znaczenia, bo zgrabnie przemieścili się z nowymi kieliszkami w stronę Oleandra i spółki. - Oleander, byłeś jak zwykle niesamowity. Jean ma rację, mon cher, kiedyś mogłam przenieść się do twojej melodii. Dzisiaj jednak miałam wrażenie, że wciągnąłeś mnie w swój świat i obnażyłeś każde pragnienie mojej duszy. Je me sentais nue.
Posłała mężczyźnie promienny uśmiech, dopiero po chwili przenosząc wzrok na resztę. Spojrzenie ociepliło się, gdy dostrzegła Lorraine. Drgnęła jednak, wyczuwając napiętą atmosferę. Posłała jej pytająco spojrzenie.
- Proszę nam wybaczyć, ukradniemy go tylko na chwilę - ton miała przyjazny, a spojrzenie wyjątkowo jasne i błyszczące. Bił od niej jednak jakiś wewnętrzny niepokój, który łatwo było wyczuć. By go zamaskować, umoczyła usta w winie, przenosząc wzrok na Baldwina, Calanthe i Desmonda.