• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Scena poboczna Dolina Godryka v
« Wstecz 1 2 3 4 5 6 Dalej »
[9.07.1972] Magirasizm zawsze ma dwa końce | Belltatrix & Sauriel

[9.07.1972] Magirasizm zawsze ma dwa końce | Belltatrix & Sauriel
Czarny Kot
Let me check my
-Giveashitometer-.
Nope, nothing.
Wysoki, dobrze zbudowany, z mięśniami rysującymi się pod niezdrowo białą skórą z fioletowymi żyłami. Czarne, krótsze włosy roztrzepane w nieładzie, z opadającymi na oczy kosmykami. Czarne oczy - jak sama noc. Śmiertelna bladość skóry wpadająca w szarość, fioletowe żyły. Czarna skóra, czarne spodnie, czarna dusza, czarne życie.

Sauriel Rookwood
#1
14.10.2024, 23:20  ✶  

Plan brnął do przodu. Powoli powoływany do życia rodził rasizm - dokładnie tak, jak chciał tego Czarny Pan. A może chciał tego Louvain? Albo chciał tego Czarny Pan jego ręką? Nie miało żadnego znaczenia, kto pociągnął za sznurki, dopóki nie pojawiała się znikąd informacja, że jednak wcale nie leżało to po myśli czarnowłosego dziedzica Slytherina. Lord Voldemort był sprytny. Bardzo psytny. Nie zwykł karać tych, którzy wiernie wykonywali polecenia sądząc, że to jego wola. Chyba że robili to w wielce nieudaczny sposób, chyba że sami popełniali kretynizmy. Zwykł karać tych, którzy te polecenia wydali, albo przynajmniej przed karami przestrzegać. To było jak wychowywanie dzieci - przynajmniej Sauriel tak to widział. Grupka rozwydrzonych dzieciaków, każde swoim charakterem, żaden z nich nie płaski, trudny do kontroli... nie, na pewno były takie do kontroli proste. Takie potulne kotki, których nie bierzesz nawet na kolana dla przyjemności, bo całe trzęsą się ze strachu. Sauriel nie wnikał, kto jakie miał tutaj relacje z tym Panem Wojny, tak jak nie wnikał, kto dokładnie kogo znał. To była niebezpieczna wiedza, a kiedy ciekawi cię niebezpieczna wiedza to stajesz się potencjalnym celem nie tylko obserwacji. Czasem takie informacje chcą być przekazane dalej. I dalej, i dalej... A Sauriel zupełnie nie chciał być dokądkolwiek przekazywanym. Wystarczyło już, że Podziemne Ścieżki same z siebie generowały kłopoty.

Plan rwał się do przodu, ale jego lawiracje były dziecinnie proste. W dobie obecnych niepokoi, w dobie tętniącego życiem dramatu, który poganiał kolejny dramat, wszystko, czego było potrzeba to tylko lekkie pchnięcie. Sauriel się nie wychylał zanadto - wcale nie chciał, żeby jego ryj był rozpoznawalny przez grupę wielbicieli Belli. Dla swojej własnej wygody nazwał ich "groupies", był pewien, że słyszał gdzieś to już na koncertach. Nie znaczyło to, że sam nie mógł czegoś podziałać. Rzucenie komuś kamieniem w okno nie było zbyt skomplikowaną czynnością, tak samo jak walnięcie kreatywnego napisu typu "palić wiedźmy". Podkurzenie lokalnego księdza, niech Bóg go błogosławi, wydawało się więcej nawet niż konieczne. Więc do niego też Sauriel poszedł w przebraniu całkowicie przypadkowego mugola z eliksiru wielosokowego i raz czy dwa się wyspowiadał ze swojego strachu przed wiedźmami. Czy przekonująco? Bardzo wątpił, w końcu jego zdolności aktorskie były żałosne. Na swoje usprawiedliwienie miał to, że się naprawdę starał wczuć w rolę i wypaść całkowicie przekonująco. Szczególnie, kiedy później do niego poszedł błagać o pomoc, bo mroczne rytuały dla Szatana chwały odprawiajo w tym mieście.

Jak wyszło przekonywanie
Rzut O 1d100 - 60
Sukces!

Rzut O 1d100 - 52
Slaby sukces...

Coś takiego jak pokój pomiędzy mugolami i czarodziejami miał być bardzo wątpliwy. Przynajmniej przez ten tydzień z kawałkiem, kiedy wszystko było w mocy i niepokoje narastały. Kawałeczek po kawałeczku. Jedni mówili, że żarty, inni że dzieciaki czują już halloween, a jeszcze inni, że no tak - rację mają, dziwne dziwy ostatnimi czasy Dolinę Godryka nawiedzają! Mogli mówić w zasadzie cokolwiek, byle gadali. Byle to toczyło się po mieście i docierało do tutejszych mieszkańców, byleby wieść rozeszła się wzdłuż i wszerz. Oto bowiem powstawała prawilna armia rycerzy ortalionu, którzy mieli bronić społeczność Doliny Godryka przed złymi czarodziejami! O tak, bardzo złymi. Żaden z nich sobie nie zdawał sprawy z tego, jak źli byli naprawdę. Więc Bellatrix pociągała za swoje sznureczki, a on starał się bardzo dokładnie z nią koordynować działania. Tak, żeby zgrywać się w tym wszystkim, żeby czasem jednak mógł dopomóc hasłem albo dwoma. Żeby dopomóc kamieniem albo całym stadem kamieni. Był tam. Nawet mimo wszystkich tych felerności, mimo chujowego czasu... a może właśnie dzięki temu?

Nie mógł leżeć, musiał działać. Musiał się ruszać. Nie mógł udawać, że nie istnieje - musiał istnieć. Istnieć też musiał tego wieczora, kiedy zamierzał obserwować razem z Bellatrix, jak ich mugole czynią zamieszanie. Czy raczej: JEJ mugole. Sad Abottów był doskonale chroniony magią, a ingerencja magii, żeby ją przełamać, byłaby głupotą. Niebezpośredni atak był w tym wypadku lepszy, albo przypadkowe podpalenie okolic w ramach "palenia czarownic". Oj tak, bo Sauriel gotów był spalić PRAWDZIWĄ czarownicę. Tylko ta myśl naszła go dopiero, kiedy zapalił fajkę, a jego papieros był jasnym źródłem światła w półcieniach latarni.

- Bell... - Mruknął, kiedy czarownica pojawiła się obok niego. - Tak sobie pomyślałem... może spalimy jakąś czarownicę przy sadzie Abbotów? - Sauriel lubił przesłania. Takie mniej ryzykowne niż zanoszenie czyichś głów do Ministerstwa.



[Obrazek: klt4M5W.gif]
Pijak przy trzepaku czknął, równo z wybiciem północy. Zogniskował z trudem wzrok na przyglądającym mu się uważnie piwnicznym kocurze.
- Kisssi... kisssi - zabełkotał. - Ciiicha noooc... Powiesz coś, koteczku, luzkim goosem?
- Spierdalaj. - odparł beznamiętnie Kocur i oddalił się z godnością.
Sleeping Beauty
let it burn
Bellatrix jest kobietą niewielkiego wzrostu, mierzy bowiem jakoś 157 centymetrów. Jest szczupła. Włosy ma ciemne, niemalże czarne, kręcone. Cerę jasną, praktycznie białą. Oczy duże, widać w nich pewne szaleństwo, koloru niebieskiego. Ubiera się głównie w czerń, dba o to, jak wygląda. Używa perfum o zapachu liczi i czerwonej porzeczki z nutą róży, wanilii i wetywerii.

Bellatrix Black
#2
10.11.2024, 00:40  ✶  

Mieli plan. Wydawał się być całkiem sprytny. Pojawiła się w Dolinie, tym razem nie jednak w swoim zwyczajowym przebraniu (Rabastan był nieosiągalny), więc musiała skorzystać z eliksiru wielosokowego. Była zdecydowanie wyższa od swojej zwyczajnej wersji, miała rude włosy, podejrzewała, że do tego eliksiru trafił włos któregoś z Weasleyów - fuj.

Poinformowała swoich mugoli przy pomocy magicznych bransoletek o miejscu spotkania. Odbyła z nimi krótką rozmowę, powiedziała, że wygląda inaczej niż zazwyczaj, bo nie chciała, żeby ktokolwiek ją rozpoznał, miało to sens, tak czy siak, bo przecież od samego początku jej o to chodziło. Grunt, że mugole nie mieli pojęcia, jak wygląda naprawdę, to było najważniejsze, jeśli ktoś zajrzy im do umysłów to nigdy ją z nimi nie połączy. To było dość istotne.

Zasugerowała im, aby po prostu niszczyli wszystko, co wejdzie im w drogę. Mogli powypisywać hasła na ścianach, porozbijać okna, niszczyć witryny sklepowe. Sianie zniszczenia było całkiem zabawne. Szczególnie, kiedy trwało dłużej niż jeden dzień.
[a]W końcu sama znalazła się w tej Dolinie, mieli spotkać się z Saurielem i sprawdzić, jak właściwie radzą sobie jej zwierzątka. Była ciekawa efektu, jaki udało im się osiągnąć przez te kilka dni.

Spoglądała na Sauriela z uśmiechem na twarzy, tak to był bardzo dobry pomysł. - Myślę, że to będzie najlepsza z możliwych opcji, złapać kogoś i spalić, do sadu raczej nie uda nam się wleźć. - Z tego, co udało jej się dowiedzieć był chroniony różnymi zaklęciami, więc bez sensu było się tam pakować. Mieli szkodzić innym, nie sobie, to było w tym najistotniejsze. Nie mogli przegiąć, bo mogło się to skończyć w nieodpowiedni sposób.

Czarny Kot
Let me check my
-Giveashitometer-.
Nope, nothing.
Wysoki, dobrze zbudowany, z mięśniami rysującymi się pod niezdrowo białą skórą z fioletowymi żyłami. Czarne, krótsze włosy roztrzepane w nieładzie, z opadającymi na oczy kosmykami. Czarne oczy - jak sama noc. Śmiertelna bladość skóry wpadająca w szarość, fioletowe żyły. Czarna skóra, czarne spodnie, czarna dusza, czarne życie.

Sauriel Rookwood
#3
12.11.2024, 22:45  ✶  

Świat już płonął, czy nadal jeszcze nie? Płonęły na niebie gwiazdy - rodzące się, by umierać co chwila. Dla nich to chwila - dla ludzi potrafiła być to cała wieczność. Pokolenia rodziły się i umierały, taki był cel człowieka - przetrwać. Przetrwanie nie musiało wiązać się z nieśmiertelnością ciała. Przetrwanie było tym, jak wiele pozostawiłeś po sobie i czy pojawi się przyszłe pokolenie, które o tobie zapamięta. Przekazanie genów - to było takie prymitywne... Sauriel patrzył na to z ciekawością, ale tym bardziej oddalony od tego tematu, im więcej mijało lat. Jego przetrwanie miało sens całkowicie odwrotny. W końcu był drapieżnikiem. Polował na gwiazdy, żeby pomagać im zgasnąć szybciej.

Powietrze pachniało świeżo skoszoną trawą, noc bujała roszpunką pod krzewem dzikiej róży, a przekwitłe mlecze zapomniały już, że same wyglądały jak słońce. Zieleń nie miała znaczenia pod nogami tych, którzy deptali wszystko, co wejdzie im w drogę i będzie przeciwne. Przecież właśnie to zamierzali zrobić razem z Bellatrix.

Dudniący śmiech rozbrzmiał w klatce piersiowej Sauriela - zduszony na zewnątrz przez papierosa, którego właśnie wsunął do ust, wewnętrznie dźwięczący w mięśniach, które stały się dlań strunami. To lubił w pracy z Bellą. Nie było miliona udziwnień, jak chociażby pomysł, żeby posłać wampira do zoo w środku dnia (nadal uważał, że to był spisek Chestera) i nie było niebezpiecznych skrajnie akcji tylko po to, żeby strzelić pokazówkę, jak z zaniesieniem głowy do Ministerstwa. Zabłysnęła czerwona plamka w tym półmroku, a potem żar już zaczął pożerać papierosa. Nawet ciężko mówić o tym, by był nadmiernie palony - w końcu płuc Sauriela nie działały tak, jak należy. Przynajmniej to go nie zabije - nikotyna. A szkoda. Karmiłby wewnętrznego zwierzaka.

- Pójdę zorganizować jakąś dziwkę, a ty ogarnij swoich chłopców. - Przed którymi nie chciał tańczyć ze swoją prawdziwą twarzą, dlatego zdecydowanie bardziej wolał poddawać się chwilowej asekuracji z bocznego rzędu. - Na pewno znajdzie się jakiś uciekinier z tego bajzlu. A jak nie to wyciągnę za szmaty kogoś z domu. - Czasem ludzie próbowali walczyć, innym razem zaraz były zawiadomienia słane do brygady uderzeniowej. Co będzie dzisiaj? Do czasu, w którym by się tutaj pojawili aurorzy czy inne osobistości ich powinno tu nie być. POWINNO nie być. - Szybko im rozpierdol głowy, żebyśmy się nie zetknęli z psiarną. - I nie chodziło mu z "rozpierdalaniem" o zabijanie. Chodziło mu o ten chaos, o którym już mówili. - Będę w pobliżu, gdybyś potrzebowała asekuracji. - Zapewnił ją, żeby nie sądziła, że zamierzał ją tutaj zostawiać. I nie dodawał, że tak czy siak później każdy dba o własne dupsko w kwestii ewakuowania się - Bellatrix mogła się teleportować, a on zamierzał czmychnąć do sieci fiuu. Bo to jeszcze nie był czas, w którym teleportacja przychodziłaby mu tak łatwo.

Śmierdzący, siwy dym papierosa był wulgarnym wyzwaniem dla piękna natury, która otulała Dolinę Godryka swoim płaszczem.



[Obrazek: klt4M5W.gif]
Pijak przy trzepaku czknął, równo z wybiciem północy. Zogniskował z trudem wzrok na przyglądającym mu się uważnie piwnicznym kocurze.
- Kisssi... kisssi - zabełkotał. - Ciiicha noooc... Powiesz coś, koteczku, luzkim goosem?
- Spierdalaj. - odparł beznamiętnie Kocur i oddalił się z godnością.
Sleeping Beauty
let it burn
Bellatrix jest kobietą niewielkiego wzrostu, mierzy bowiem jakoś 157 centymetrów. Jest szczupła. Włosy ma ciemne, niemalże czarne, kręcone. Cerę jasną, praktycznie białą. Oczy duże, widać w nich pewne szaleństwo, koloru niebieskiego. Ubiera się głównie w czerń, dba o to, jak wygląda. Używa perfum o zapachu liczi i czerwonej porzeczki z nutą róży, wanilii i wetywerii.

Bellatrix Black
#4
22.11.2024, 01:39  ✶  

Prostota była najlepszym wyjściem. Bez sensu jest niepotrzebnie komplikować sobie życie. Najprostsze rozwiązania zazwyczaj przynosiły najlepsze efekty. Zresztą, czy było coś bardziej konkretną informacją od spalenia wiedźmy, wyrażało to więcej, niż tysiąc słów. Oczywiście. Nie miała więc wątpliwości, że podjęli odpowiednią decyzję. Wszystko powinno być jasne, nikt nie będzie miał wątpliwości, co się tutaj wydarzyło. Były to praktyki, które od wielu lat wybierali ci durni mugole, myśląc, że wiedźmę jest tak łatwo spalić. Uśmiechnęła się pod nosem na myśl o Wendelinie, która dawała się im chwytać i palić, bo sprawiało jej to przyjemność. Czarodzieje mieli różne dziwactwa, najważniejsze, że potrafili odnaleźć się w tym świecie zdecydowanie lepiej od mugoli.

- Zróbmy to szybko, nie chciałabym tu spędzić całego wieczoru, noc jest jeszcze młoda. - Nie, żeby miała jakieś ciekawsze plany, ale zdecydowanie wolałaby uniknąć niepotrzebnego zainteresowania. Mieli po prostu pokazać, że tutaj byli. Później zniknąć i zostawić za sobą chaos, niepewność, tak - to było najważniejsze. Czarodzieje musieli zacząć się bać tego, że rośli w siłę, to było ważne. Powinni zacząć szukać jak najwięcej sprzymierzeńców, a przecież najlepiej to osiągać strachem, będą się bali im sprzeciwić, więc zaczną tańczyć tak, jak oni im zagrają. Całkiem prosty plan, który nie mógł się nie udać. Zacisnęła dłoń na swoim wahadełku, które miała na szyi, w ostateczności będzie mogła namieszać swoim mugolom w głowach, gdyby coś poszło nie po ich myśli.

- Myślę, że mogą stąd zniknąć, z tego, co widziałam, zrobili już swoje. Odeślę ich do domu, powiem, żeby się stąd oddalili, a my będziemy mogli przejść do dalszej części planu. - Tak, nie było to najgorszą możliwością.

Odwróciła się więc w końcu i ruszyła przed siebie. Dotknęła bransoletek, które miała na swojej dłoni, aby dać znać mugolom, że ich oczekuje. Założenie im obróż na rękach nie było wcale najgorszym pomysłem. Nie musiała czekać długo, kiedy pojawili się niedaleko niej, najwyraźniej znajdowali się kilka ulic obok. Zawołała do siebie Stacy, ona z początku wydawała jej się najtrudniejszym orzechem do zgryzienia w tej mugolskiej gromadzie, ale z czasem zauważyła w niej potencjał, to jej najbardziej zależało na zniszczeniu magicznego świata. Wybrała sobie więc ją jako swoje ulubione zwierzątko, stanęła przed kobietą, nim jednak to zrobiła machnęła szybko różdżką i wypowiedziała pod nosem zaklęcie, chciała, żeby Stacy jej posłuchała i wykonała polecenie, które zamierzała jej przekazać. Dziwnym trafem pozostała trójka mężczyzn zawsze jej słuchała.

- Pójdziesz teraz do nich i powiesz, że macie stąd szybko znikać, tak, aby nikt was nie przyłapał. - Powiedziała spokojnym tonem, licząc na to, że jej urok zadziała.


zauroczenie
Rzut PO 1d100 - 97
Sukces!

Rzut PO 1d100 - 19
Akcja nieudana
Czarny Kot
Let me check my
-Giveashitometer-.
Nope, nothing.
Wysoki, dobrze zbudowany, z mięśniami rysującymi się pod niezdrowo białą skórą z fioletowymi żyłami. Czarne, krótsze włosy roztrzepane w nieładzie, z opadającymi na oczy kosmykami. Czarne oczy - jak sama noc. Śmiertelna bladość skóry wpadająca w szarość, fioletowe żyły. Czarna skóra, czarne spodnie, czarna dusza, czarne życie.

Sauriel Rookwood
#5
22.11.2024, 23:34  ✶  

Mugol wpuszczony do świata czarów - jakby to wyglądało? Jakby to działało? Czy naprawdę taki człowieczek odnalazłby się w tym popierdolonym świecie pełnym widm, mar, gdzie ludzie chodzili do Limbo i wynosili stamtąd jakieś Abrakadabra czary? Sauriel nie dostrzegał tego wewnętrznego dialogu Bellatrix, ale chyba zastanowiłby się nad tym głębiej... przez chwilę. Dopóki temat był chwytliwy, a był, gdy w zasadzie całkiem sporo żyć wisiało właśnie na włoskach w rękach jego i Belli. Oto moc. Potęga - niektórzy potrzebują do tego magicznego kijaszka, innym wystarczy ruch dłoni. Myśl...

Sauriel zrobił kilka kroków w tył, z tym enigmatycznym uśmieszkiem na ustach, który mógł oznaczać tylko kłopoty. Te kłopoty jednak nie były przeznaczone dla Belli. Dla niej był dzisiaj Aniołem Stróżem. I gdyby ktoś spojrzał na jego imię zrozumiałby, że to zdanie znaczyło więcej niż zwykłą myśl. Anna miała fantazję - wzięła imię, tylko trochę je przekręciła, które nie znaczył ni mniej, ni więcej, jak anioł śmierci. Ta fantazja była proroctwem. A może tylko żalem już wtedy chorej głowy po wszystkim, czego doświadczyła od rodziny Rookwood.

Usunął się w cień i ruszył ulicą, spoglądając na domostwa, na chaos już wywołany. Co z Brenną? Victorią? Były dziś zajęte? Co z Erikiem Longbottomem? Mieszkało tutaj wielu czarodziei, którzy mogli być niebezpieczni i przeszkadzać, ale najwyraźniej w tej niemagicznej części nikt się akurat tego wieczora nie zapałętał. I całe szczęście. Ostatnie, czego potrzebowali, to pechowego spotkania z jakimś czaro... uderz w stół... jebane nożyce...

Czy może jednak to nie był czarodziej? Sauriel przystanął, splatając się w jedność z cieniami i nocą, przypatrując mężczyźnie w szatach podobnych do czarodziejskich - tylko kto w tych czasach się zorientuje? Rozmawiał z kimś - innym czarodziejem? Mugolem? W środku uliczki z ludźmi nie wyciągną i tak różdżek. Oby to tylko nie byli brygadziści. Tak czy siak - Sauriel uznał to za znak, że muszą się razem z Bellą naprawdę streszczać.


rzut na kondycję fizyczną, żeby złapać jedną z dzioszek i przytargąć ją do Belli
Rzut PO 1d100 - 41
Sukces!

Rzut PO 1d100 - 59
Sukces!


Czekanie mijało się z celem, chociaż chciał poczekać. Stworzyć sobie dogodny moment, okazję, jak kot, który wyczekiwał, aż ptak usiądzie na odpowiednio bliskiej niego gałęzi... Nie tym razem. Wychylił się ze swojej nory i korzystając z chwilowego zamieszania, jak akurat jedna kobieta oddalała się od miejsca bijatyki dwóch mugoli, których próbowano rozdzielić, złapał ją i ściągnął do siebie. Poczet ludzi wykrzykujących o paleniu czarownic był wyśmienity, ale najwyższy czas było doprowadzić sprawę do końca i jak słusznie też Bella uważała - zmyć się stąd. Złapał ją tak, by zakryć jej od razu usta, żeby nie krzyczała. I bardzo chciał wgryźć się w jej szyję, och, jak bardzo..! Lecz nie. Każdy zostawiony po sobie ślad mógł być ryzykowny. Tym bardziej pozbawienie krwi. Nie był na tyle sprytny, żeby wiedzieć, że ciężko byłoby to wykryć w spalonym ciele.

- Bądź cichutko, albo skręcę ci kark. Rozumiesz? - Szepnął jej do ucha*, przytrzymując ją w miejscu. Przestała się szarpać. - Rozumiesz? - Skinęła głową. Poczuł łzy na własnych palcach, kiedy brunetka trzęsła się w jego uścisku.


Poprowadził ją do umówionego z Bellą miejsca. Poczekał chwilę, aż zajmie się swoimi mugolami, żeby wychylić się z cieni. To ona była tutaj mistrzynią zauroczeń - ufał, że zajmie się ich zaproszoną mugolką na to świętowanie, żeby nie darła pizdy... za bardzo. Dopóki sam jej nie ogłuszy rąbnięciem w łeb i nie wrzucą jej w ogień. A sam zaczął przygotowywać dla niej piękny stos.


*przewaga - zastraszanie


[Obrazek: klt4M5W.gif]
Pijak przy trzepaku czknął, równo z wybiciem północy. Zogniskował z trudem wzrok na przyglądającym mu się uważnie piwnicznym kocurze.
- Kisssi... kisssi - zabełkotał. - Ciiicha noooc... Powiesz coś, koteczku, luzkim goosem?
- Spierdalaj. - odparł beznamiętnie Kocur i oddalił się z godnością.
Sleeping Beauty
let it burn
Bellatrix jest kobietą niewielkiego wzrostu, mierzy bowiem jakoś 157 centymetrów. Jest szczupła. Włosy ma ciemne, niemalże czarne, kręcone. Cerę jasną, praktycznie białą. Oczy duże, widać w nich pewne szaleństwo, koloru niebieskiego. Ubiera się głównie w czerń, dba o to, jak wygląda. Używa perfum o zapachu liczi i czerwonej porzeczki z nutą róży, wanilii i wetywerii.

Bellatrix Black
#6
02.12.2024, 22:45  ✶  

Udało jej się odprawić swoich mugoli. Poszło jej to całkiem zgrabnie, nie, żeby spodziewała się czegoś innego, zawsze dostawała to, czego chciała, tak już miała. Oczywiście, że uśmiechnęła się sama do siebie - zadowolona z tego, że wszystko szło po jej myśli. Miała sporo szczęścia, że zawsze wszystko jej się udawało, inaczej pewnie stałaby się bardzo zgryźliwym człowiekiem, a tak mogła pławić się w swojej zajebistości.

Nie mogła jednak zbyt długo się na tym skupiać, bo mieli tutaj jeszcze do wykonania inne zadanie, to bardziej skomplikowane. Wierzyła, że Saurielowi uda się zrobić to, co planował. Nigdy nie wątpiła w jego umiejętności, lubiła z nim współpracować bo był jedną z tych osób, które były niezawodne. Zdecydowanie nie chciałaby musieć męczyć się z jakimiś nieudolnymi dzbanami, a i takich nie brakowało w ich gronie. Na całe szczęście starsze pokolenie śmierciożerców niedługo miało zobaczyć, gdzie jest ich miejsce, zamierzała się o to postarać, zresztą Czarny Pan już założył Mulciberowi kaganiec, to był całkiem niezły początek.

Kryła się w cieniu, aby nie zwracać na siebie uwagi, obawiała się, że ktoś mógłby się zainteresować wandalizmami, którymi zajęli się jej zaprzyjaźnieni mugole, cóż, bardziej jej tresowane zwierzątka - jak zwał tak zwał.

W końcu Sauriel dotarł do niej ze swoją zdobyczą, uśmiechnęła się do niego, bo oczywiście udało mu się przyprowadzić tutaj kobietę, która miała za chwilę spłonąć na stosie. Wspaniale, teraz zacznie się zabawa. W jej oczach widać było obłęd, widać sama myśl o tym, co wydarzy się tutaj za chwilę wystarczała, aby przenieść ją na wyżyny. Wierzyła, że to, co robią ma sens, że udowodnią wszystkim, że powinni się ich bać, że czas najwyższy postawić się po odpowiedniej stronie. Nie wszyscy bowiem byli jak oni, nie wszyscy wierzyli w to, że Czarnemu Panu uda się dokonać tego przewrotu, powinni zacząć widzieć lepszy świat, ku któremu zmierzali.

Zbliżyła się do kobiety, którą przyprowadził Rookwood, machnęła różdżką, nie zadając zbędnych pytań. - Będziesz grzecznie stała i nie piśniesz ani słowem. - Tak, próbowała na nią rzucić urok, chciała, żeby wykonała jej polecenie, nic więcej, to powinno im wystarczyć do momentu, w którym Sauriel przygotuje stos.


rzucam na zauroczenie, chcę, aby kobieta wykonała polecenie Trixie
Rzut PO 1d100 - 31
Slaby sukces...

Rzut PO 1d100 - 63
Sukces!
Czarny Kot
Let me check my
-Giveashitometer-.
Nope, nothing.
Wysoki, dobrze zbudowany, z mięśniami rysującymi się pod niezdrowo białą skórą z fioletowymi żyłami. Czarne, krótsze włosy roztrzepane w nieładzie, z opadającymi na oczy kosmykami. Czarne oczy - jak sama noc. Śmiertelna bladość skóry wpadająca w szarość, fioletowe żyły. Czarna skóra, czarne spodnie, czarna dusza, czarne życie.

Sauriel Rookwood
#7
12.12.2024, 22:24  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 12.12.2024, 22:32 przez Sauriel Rookwood.)  

Był gotów w każdej chwili skoczyć jej do szyi - tej kobiecie, która została tutaj wyprowadzona. Ale ona, tak jak przykazała jej Bella, tańczyła podług nut, jakimi nie była już wolna wola. Sauriel się cofnął. Krok, dwa. Jak drapieżnik, który wyczuwa zagrożenie, ale niekoniecznie się go boi. Jego oczy przesunęły się po okolicy, po majaczących w migotliwych światłach budynkach.

- Musimy się śpieszyć. Tu się zaraz zrobi grubo. - Rzucił do kobiety. Kolejne dwa kroki i już go nie było.

A raczej był - tylko w ciemnościach. Przesunął się bliżej w kierunku tej ruchliwszej ulicy, żeby przyjrzeć się nieznanym twarzom. Dzięki bogom, że nieznanym - zaniepokoiłby się, gdyby znajome klawisze tutaj przyszły.


percepcja - uważna obserwacja otoczenia
Rzut Z 1d100 - 26
Akcja nieudana

Rzut Z 1d100 - 80
Sukces!


Statyczność dawała statyczny widok, a on tego nie chciał. Więc się przesuwał. Krążył. Czuwał nad tym, co musiało zostać zrobione, chociaż zerknął do Belli akurat, żeby spojrzeć, czy nie potrzebuje kogoś do potrzymania jej bujnych włosów, kiedy ona rzuci przysłowiową zapałkę na stos. Nie potrzebowała. To oglądnięcie się było błędem. Bo kiedy wzrok zwrócił to to, co zobaczył, wcale mu się nie spodobało.

- Pal ją, ja odciągam psy. Zjeżdżaj od razu. - Mruknął do jej ucha, pojawiając się niedaleko, nim znów cofnął się w półmrok. Akcja bez magii, bez żadnych podejrzeń - a przynajmniej bez takiej, która by zostawiała jakieś ślady.

Rookwood odsunął się dostatecznie daleko od Belli, żeby rzucić w pierwsze lepsze okno kamieniem koło przechodzących jegomości. Czy to już byli czarodzieje, czy jeszcze nie - równie dobrze mogli być tutejszymi obywatelami, którzy poczuli się do obrony mieściny, albo akurat szukali ucieczki w tym kierunku. Nie miało to znaczenia. Sauriel złapał ich atencję i to się liczyło. Dał susa w przeciwnym do Black kierunku, żeby zrobić to, co jej obiecał - kupić czas. Byłoby okropną szkodą, gdyby teraz wszystko miało się posypać przez jeden błąd. Byłoby też niefortunnie, gdyby się bawił, a ta zabawa przysporzyła atencji czarodziei. Ach, właśnie... użytkownicy magii, mieszkańcy Doliny Godryka! Czy ktoś uwierzy w polowanie na czarownice sprowokowane Beltane? Ha...

Zabawa w kotka i myszkę przeciągała się niefortunnie, udowadniając mu tylko, że czarodziejska socjeta już się zainteresowała tematem. Na ile i co się działo - to go nie obchodziło. Obchodziło go tylko to, żeby zniknąć i nie dać się złapać. A wszystko to przed świtem, koniecznie przed świtem...



[Obrazek: klt4M5W.gif]
Pijak przy trzepaku czknął, równo z wybiciem północy. Zogniskował z trudem wzrok na przyglądającym mu się uważnie piwnicznym kocurze.
- Kisssi... kisssi - zabełkotał. - Ciiicha noooc... Powiesz coś, koteczku, luzkim goosem?
- Spierdalaj. - odparł beznamiętnie Kocur i oddalił się z godnością.
Sleeping Beauty
let it burn
Bellatrix jest kobietą niewielkiego wzrostu, mierzy bowiem jakoś 157 centymetrów. Jest szczupła. Włosy ma ciemne, niemalże czarne, kręcone. Cerę jasną, praktycznie białą. Oczy duże, widać w nich pewne szaleństwo, koloru niebieskiego. Ubiera się głównie w czerń, dba o to, jak wygląda. Używa perfum o zapachu liczi i czerwonej porzeczki z nutą róży, wanilii i wetywerii.

Bellatrix Black
#8
25.12.2024, 01:22  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 25.12.2024, 01:22 przez Bellatrix Black.)  

Nie spodziewała się, że może stać się inaczej. Zaklęcie, które rzuciła na kobietę przyniosło oczekiwane skutki - robiła wszystko to, czego wymagała od niej Trixie. Cóż, mało kto potrafił jej dorównać jeśli chodzi o czary związane z zauroczeniem, była z tego dumna i była tego świadoma - skromność nigdy nie była cechą, która wydawała jej się być istotna.

Cel znajdował się coraz bliżej, już niedługo, za chwilę, będą mogli się stąd zmyć zadowoleni z tego, co udało im sie osiągnąć. Sukces znajdował się na wyciągnięcie ręki, tak właściwie, to zaczynała się nim już napawać. Oczywiście o ile nikt im nie przeszkodzi, robiło się bowiem coraz goręcej, nie tylko w przenośni, bo przecież zaraz mieli spalić tę kobietę w ogniu.

- Jasna sprawa, zajmę się tym, już zaraz nas tu nie będzie. - Istotne było to, aby nie pozostawili po sobie śladów, musieli zmyć się stąd jak najszybciej, tak by nikt nie podejrzewał ich o to, że maczali w tym swoje palce. Wiedziała, że to mogłoby się skończyć źle, szkoda, bo nie miałaby oporów przed tym, aby cały świat dowiedział się o jej wierności Czarnemu Panu, była dumna z tego, że może mu służyć. Wierzyła, że już niedługo sie to zmieni, że w końcu uda im się przejąć władzę nad światem, a wtedy wszyscy będą im zazdrościć tego, że zaufali mu na samym początku, że podążyli za nim.

Sauriel zniknął w mroku, czuwał nad tym, aby nie pojawiło się zagrożenie. Byli całkiem niezłym duetem, współpraca wychodziła im nie najgorzej, w sumie to cieszyła się z tego, że to właśnie on się z nią tutaj znalazł, bo wiedziała, że faktycznie może na niego liczyć. To było istotne, nie mogła pozwolić na to, aby krążył wokół niej ktoś, kto mógłby coś popsuć. Najdrobniejszy szczegół mógł zaważyć o powodzeniu ich misji.

- Wejdź na stos. - Rzuciła jeszcze do kobiety, która wykonała jej polecenie, bo przecież była pod wpływem uroku. Ledwie tamta się ruszyła usłyszała głos nad swoim uchem, nie miała pojęcia, jak to robił, ale znowu nie dostrzegła, że się do niej zbliżył, w mroku Sauriel stawał się zupełnie niewidoczny i trochę mu tego zazdrościła, tej finezji. - Dobrze. - Najwyraźniej czas ich naglił, nie było sensu zwlekać, musieli się stąd zmywać. Przyjęła jego komunikat i zamierzała załatwić sprawę szybko. Nie chciała zostać złapana na gorącym uczynku.

Kobieta sama ustawiła się na stosie, który przygotował dla niej Sauriel. - Masz tam zostać dopóki nie powiem, że pozwalam ci odejść. - Powiedziała jeszcze do niej. Ta chwila miała nigdy nie nadejść, ale to nie miało znaczenia. Liczyło się tylko to, że już prawie im się udało. Najprościej byłoby rozpalić ogień przy pomocy czarów, ale nie mieli pozostawić za sobą żadnych śladów magii, dlatego Bellatrix sięgła po zapałki, odpaliła jedną z nich i podpaliła stos. Przez krótką chwilę wpatrywała się w ogień, który zaczął płonąć. Był to wspaniały widok, wiedziała jednak, że nie może się w nim zatracić.

Kiedy do jej uszu zaczęły dobiegac krzyki płonącej kobiety, które koiły jej uszy postanowiła się stąd teleportować - mieli nie dać się złapać, to był odpowiedni moment na to, aby się oddalić. Wiedziała, że Rookwood zrobi to samo, więc aportowała się z Doliny Godryka, pozostawiając za sobą palący się stos i czarownicę, która zajęła się ogniem.


Koniec sesji
« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości
Podsumowanie aktywności: Sauriel Rookwood (2114), Bellatrix Black (1593)




  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa