• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Poza schematem Wyspy Brytyjskie v
« Wstecz 1 2 3 4 5 … 10 Dalej »
[10.08.72, Walia] Gdzie żyje krew Blackwoodów

[10.08.72, Walia] Gdzie żyje krew Blackwoodów
Good Boy
I've got a twisted way of making it all seem fine
Wysoki na metr i dziewięćdziesiąt centymetrów co do milimetra - no więc wysoki, ale za to z drobną budową ciała. Czarne, kręcone włosy i ciemne oczy. Twarz pokryta kilkudniowym zarostem zdradza, że niezbyt dba o siebie.

Thomas Figg
#11
25.11.2024, 13:50  ✶  
- Czyli wyglądanie jak wariatka nie szukająca żył wodnych już jest okej? - zapytał z niewinnym uśmiechem na ustach, przecież nie mógł nie utrzymywać swojej pozycji w ich trzyosobowej grupie, naczelnego śmieszka, króla dowcipu , nie mógł stracić tego statusu przecież.

Nagrobek nie mówił mu wiele, co prawda słyszał o Cassandrze, jednak z racji tego, że nie przebywał cały czas na wykopaliskach w Walii, nie miał pełnego obrazu historii, jaka się tam wydarzyła. Nie żył z nimi tym odkryciem jedynie z doskoku spędzając z nimi czas, gdy potrzebna byłą jego pomoc, jak w przypadku tamtej bariery niepozwalającej przejść kobietom. Dlatego jedyne co go zdziwiło to fakt, że na płycie brakowało zwyczajowych dat. Czyżby to był jakiś znak? Ale dlaczego w takim miejscu jak cmentarz.
- Tylko dlaczego nikt nie zadbał o zapisanie dat, czyżby to był odnowiony nagrobek i nie mogli odczytać dat ze starego? - zastanowił się na glosą co jeśli grób był jedynie przykrywką? Miejsce gdzie schowane zostały informację, lub potrzebne przedmioty. Podniósł się patrząc na Cathala i Ginny. - Powiedzcie proszę, że nie zamierzamy odkopać tego kto tutaj leży, żeby sprawdzić ten grób. Ja wiem, ze wszystko co z Blakwoodami powiązane jest podejrzane, ale... - powiedział mając szczerą nadzieję, że faktycznie nie będą próbować odkopać czyjejś trumny, tylko jakoś zabrakło mu logicznych argumentów przeciwko robieniu tego. Niby normalnie nikt tego by nie robił i nawet o tym nie myślał, jednakże to co tutaj robili, nie było ani normalne ani tym bardziej logiczne. Przecież przybyli tu ze względu na sen. Dlaczego więc oczekiwał, że będą postępować w jedynie logiczny sposób? Mimo wszystko Thomasowi jednak wydawało się, że rozkopywanie grobu będzie mocno ekstremalnym ruchem i najpierw powinni wyczerpać wszelkie inne formy zdobywania wiedzy. to nie tak, że jak odkopią pochowaną tu osobę, to będą jej mogli przecież zadawać pytania.
- Tak, zaciągnięcie języka w wiosce to bardzo dobry pomysł - zdecydowanie powinni się tam udać, nim podejmą jakieś kroki dalsze tutaj. Bo jak tylko zaczną rozkopywać groby to ich cała wioska zapewne wyklnie. - Idziemy? - zapytał jeszcze Guinevere, choć sam był gotów ruszyć tam bez dalszej zwłoki.
Róża Pustyni
Wszystkie przyzwoite przepowiednie są do rymu.
Ginevra rzuca się w oczy. To szczupła i dość wysoka kobieta, sięgająca 177 cm. Ma owalną twarz, opaloną skórę i jasnobrązowe oczy; włosy długie do pasa, ciemnobrązowe, proste i grube. Ubiera się raczej schludnie niż byle jak. Jej usta często zdobi psotliwy uśmieszek. Mówi z akcentem, słychać, że nie jest z Anglii.

Guinevere McGonagall
#12
28.11.2024, 09:48  ✶  

Zmarszczyła brwi, kiedy dłużej przyjrzała się temu drugiemu nagrobkowi. Co prawda tutaj żadne litery nie próbowały “wskoczyć” na miejsce, pchając się i cisnąć, jakby tylko chciały być odpowiednio przeczytane, ale gdy tak przekrzywiła głowę…

– Oosa– nie. Hm, Cassa… – próbowała na głos przeczytać napis, zmrużyła nawet przy tym oczy, jakby to miało w czymś pomóc i pochyliła się znacznie głębiej. Literowała sobie po cichu. – Tu chyba jest napisane Cassandra – westchnęła, ale no tak – to nie mogła być tą samą, natomiast imię w rodzinie jak najbardziej mogło się przecież powtórzyć. A czy był to przypadek? Czy może był to hołd złożony ważnej krewnej?

– Za kogo ty nas masz, Thomas? – Guinevere udała święte oburzenie. Oni, odkopywać zwłoki…? Cóż. Robili to jakby zawodowo, na co dzień. Ale mieli też na koncie włamania do grobowców, jak na przykład miesiąc wcześniej. Nie zamierzała tego jednak mówić Thomasowi, tylko się uśmiechnęła i puściła do niego oko. – Nie wiem skąd to zwątpienie – dodała całkowicie niewinnie. A sekundę później…

– Aachh – syknęła i gwałtownie zamknęła oczy, a dłoń przyłożyła sobie do skroni. Ten ból był tak nagły, tak niespodziewany, że aż zakołysała się lekko na stopach, mając wrażenie że boli ją nie tylko głowa, co sam mózg, aż w moment poczuła, że najlepiej byłoby go sobie wyciągnąć i trzepnąć o ten nagrobek, bo istniała szansa, że wtedy przestanie. Jak szybko i raptownie się to zaczęło, tak samo nagle się skończyło – widmo bólu jednak utrzymało się, i teraz Ginny oddychała płytko i teraz masowała sobie czoło. Czuła to, to, jakby coś otarło się o nią, chcąc dostać się do środka, ale z jakiegoś powodu nie umiała tego złapać. Nigdy nie umiała. Nie wyobraziła sobie tego, prawda?

Odwróciła głowę dopiero, kiedy Cathal się odezwał.

– Mogła – przyznała, po czym sama próbowała cofnąć się do wspomnienia, jakie przeżyła za sprawą Cassandry w maju. To widmo bólu było jednak jeszcze zbyt silne, by potrafiła się odpowiednio mocno skupić. – To prawdopodobny scenariusz – dodała, wciąż masując sobie głowę, teraz już oburącz. – To co mówimy? Że szukamy kogoś o nazwisku Blackwood, bo krewna chciała się skontaktować? – cóż… nie było to kłamstwo. Może u podstaw, ale poniekąd tak właśnie było.

Syn czarnoksiężnika
Cathal wdał się w dużej mierze w matkę z Gauntów: po niej ma dość jasne włosy i jasne oczy. Mężczyzna bardzo wysoki, około 192 cm wzrostu, któremu wyraźnie nie był w życiu obcy wysiłek fizyczny. Gdzieś pomiędzy trzydziestką a czterdziestką.

Cathal Shafiq
#13
30.11.2024, 11:55  ✶  
– Równie dobrze daty mogły się zatrzeć albo ktoś zdecydował się na opcję minimum – odparł Cathal Thomasowi, wzruszając potężnymi ramionami. Brak daty na tym starszym nagrobku mógł oznaczać wszystko i nic: Shafiq nauczył się nie robić w takich przypadkach niepotrzebnych założeń, bo za łatwo było skręcić w ślepą uliczkę. – Mówię – stwierdził, wsuwając ręce do kieszeni. – Ginny stanie na czatach jako kot, ja będę kopać, a ty wyciągniesz ciało.
Brzmiał poważnie, wyraz twarzy też wyrażał absolutną powagę, w istocie jednak był to tylko przejaw specyficznego poczucia humoru Cathala. Nie zamierzał rozkopywać tego grobu, przynajmniej na razie. Wszystko tu wyglądało jak zwykły, mugolski cmentarz, groby na pierwszy rzut oka nie miały w sobie nic magicznego, nie były grobowcami, jakie widywało się w Hogsmeade, czy okazyjnie w Little Hangleton albo Dolinie Godryka. Resztki kości niewiele by mu powiedziały, a Shafiq wątpił, aby ci, którzy grzebali tych ludzi, ukryli coś w trumnach.
Zresztą, czy to w ogóle byli czarodzieje…?
– Nie natknąłem się na nazwisko Blackwood wśród żyjących czarodziejów – stwierdził z pewnym zamyśleniem. Mogło to być spowodowane tym, że jego możliwości były jednak ograniczone, nie miał w końcu dostępów do danych ministerialnych, ale i tym… że takich osób mogło nie być. – Może teraz są mugolami albo noszą inne nazwisko?
Wystarczyło w końcu, by w którymś pokoleniu urodziły się same dziewczynki.
Cathal oderwał wzrok od płyty i skierował spojrzenie ku McGonagall. Przypatrywał się jej długą chwilę, może tylko zamyślony, może domyślając się, że coś przez chwilę było nie tak – ale nie dopytywał.
– Może być. Albo prawdę, że jesteśmy historykami badającymi genealogię rodu Blackwoodów i tu natknęliśmy się na ich nagrobki – powiedział, machając ręką w stronę tablicy i wyrytych na niej liter. – Z tym poradzicie sobie na pewno lepiej ode mnie.
Bo Cathal Shafiq nie robił na ludziach dobrego wrażenia.
Thomas był miłym gościem i widać to było na pierwszy rzut oka. Co do Ginny sprawa była bardziej skomplikowana, bo mugole niekiedy uprzedzali się na widok ciemniejszej karnacji, ale była też ładną, młodą kobietą o sympatycznym uśmiechu. Cathal natomiast wyglądał tak, że gdyby dać mu do ręki młot, a na ramiona zarzucić futro, ktoś mógłby łatwo uwierzyć, że to jakiś wiking przychodzi kraść, mordować i palić. Wiedział o mugolach sporo, choćby z konieczności – pracował czasem z nimi w Egipcie, historia mugoli i czarodziejów w wielu kulturach się przenikała – ale jednocześnie niezbyt ich rozumiał. Nie wspominając już o specyficznym stylu bycia i okazyjnych zawieszeniach.
Jeśli ktoś tutaj miał szansę wyciągnąć z mugoli coś innym sposobem niż podnosząc kogoś za kaptur i potrząsając aż nie zacznie mówić, to Cal podejrzewał, że raczej jego towarzysze.
– Czyli na razie wioska, nie jeziora?
Good Boy
I've got a twisted way of making it all seem fine
Wysoki na metr i dziewięćdziesiąt centymetrów co do milimetra - no więc wysoki, ale za to z drobną budową ciała. Czarne, kręcone włosy i ciemne oczy. Twarz pokryta kilkudniowym zarostem zdradza, że niezbyt dba o siebie.

Thomas Figg
#14
02.12.2024, 17:08  ✶  
- Jak to za kogo? - powtórzył pytanie z niewinnym uśmiechem - Moja droga Ginny, za historyków z zamiłowaniem do przerzucania ziemi, aby móc podziwiać przeszłość z bardzo bliska - odpowiedział wreszcie i wskazał na Cathala, który to właśnie rzucał tekstem o tym jaki będzie podział ról w ekshumacji tego zapomnianego przez ludzi i czas grobu. Do końca jednak nie był pewien czy faktycznie będą to robić. Z Shafiqiem to jednak nie do końca wiedział czego się spodziewać, ich poczucia humoru diametralnie się różniły od siebie. choć gdzieś tam podejrzewał, że jakiś czystokrwisty czarodziej z dość mocną paranoja mógł wykopać fałszywy grób i w trumnie zamiast ciała złożyć jakie ważne przedmioty i księgi, to jednak czy tutaj tak było?
Przysłuchiwał się dywagowaniu na temat tego gdzie i czy żyją jeszcze
- Cóż to byłaby za niesamowita ironia, gdyby cała linia tego rodu teraz była całkowicie niemagiczna - rzucił dodając do ich wymiany zdań. - Jeżeli jeszcze jacyś żyją to jest ciekaw czy cokolwiek wiedzą o środkach, ani czy nie pozbyli się dziwnych przedmiotów po swoich praprapraprzodkach - nie oczekiwał odpowiedzi na te słowa, bardziej myślał na głos, nie mieli wszak żadnej pewności, że ktokolwiek z Blackwoodów jeszcze żyje, czy jest mugolem albo czarodziejem. Poza miejscem nie wiedzieli chyba zbyt dużo i nadal błądzili jak we mgle.
Parsknął po komentarzu Cathala "poradzicie sobie lepiej", no jednak jakoś wątpił w to czy ktokolwiek z nich poza Ginny jest tutaj zdolny sobie od pierwszej chwili zaskarbić przychylność nieznajomych, szczególnie w tak odległej wiosce.
- Ludzie moją nam powiedzieć wiele więcej niż jakieś zbiorniki wodne - odpowiedział Shafiqowi i zerknął jeszcze na Ginny, ale chyba byli po tej samej stronie jeśli chodziło o kolejny krok. - Bycie historykami szukającymi informacji o Blackwoodach pasuje, nawet znowu tak bardzo nie kłamiemy na temat tego co tutaj szukamy - dodał jeszcze i jeśli nikt nie oponował to zamierzał ruszyć z powrotem w stronę zbudowań, aby znaleźć kogoś kogo by mogli zapytać o rzeczonych Blackwoodów.
Róża Pustyni
Wszystkie przyzwoite przepowiednie są do rymu.
Ginevra rzuca się w oczy. To szczupła i dość wysoka kobieta, sięgająca 177 cm. Ma owalną twarz, opaloną skórę i jasnobrązowe oczy; włosy długie do pasa, ciemnobrązowe, proste i grube. Ubiera się raczej schludnie niż byle jak. Jej usta często zdobi psotliwy uśmieszek. Mówi z akcentem, słychać, że nie jest z Anglii.

Guinevere McGonagall
#15
23.12.2024, 00:35  ✶  

– Ach tak? A widziałeś mnie kiedyś z łopatą w ręce? – spojrzała wyzywająco na Thomasa, ale kąciki ust jej zadrgały, zdradzając rozbawienie. Mógł jej z łopatą nie widzieć… Ale Cathal to widział już nie raz.

Prawda była taka, że gdyby Cathal uznał, że jednak będą kopać w tym grobie, to Guinevere nawet by się nie zająknęła, nawet by nie mrugnęla. Wróciliby w nocy, postawili zaklęcia zabezpieczające i zrobiliby co należy, jak zawsze. Mogła sobie być dobrodusznym magimedykiem, który by nikogo nie skrzywdził, ale jeśli chodziło o zakłócanie spokoju zmarłym, to nie miała takich oporów. Tym niemniej wiedziała, że w tej chwili żadnego kopania nie będzie; może później na osobności Cal rzuci coś w stylu „wrócimy tam w nocy” i wszystko stanie się jasne, ale teraz…? Ach, teraz te niepoparte absolutnie niczym przypuszczenia Thomasa niemalże ją raniły!

– Może nikt już nie żyje? Może trzeba się spytać jakiegoś… eee jak oni się nazywają, ci co są głosem w takich wioskach. Taki Minister, ale na wioskę – zmarszczyła brwi nieco zirytowana, kiedy uciekło jej tak ważne słowo, znane jej przecież, ale czasami sprawy mugoli łatwo jej umykały. – Ach tak, ty pukasz, a  my mówimy, tak? – uniosła wyżej brwi, patrząc na Cathala z lekkim niedowierzaniem. Fakt, był wielki, miewał naburmuszoną minę… Z drugiej strony ona była mocno opalona i mówiła z dziwacznym akcentem, spojrzała aż po sobie, a potem znowu na Cathala i znowu na siebie. Może i miała gadane, ale ech – mugole w wioskach… byli bardzo nieufni do obcych, ZWŁASZCZA takich jak ona. Czarodzieje nie zwracali uwagi na kolor skóry, ale mugole już niestety tak. Uśmiechnęła się lekko. – Chyba przeceniasz moje zdolności oratorskie. Mój akcent i wygląd mogą popsuć absolutnie wszystko. To co, Thomas. My pukamy, a ty gadasz? – mogła spróbować znowu zmienić kolor swojej skóry, ale było to o tyle trudniejsze, że był dzień, ewentualne mankamenty trudniej było ukryć, a gdyby ktoś z wioski później natknął się na nich znowu, mogłaby nie zdążyć tego naprawić.

Jej wzrok padł ponownie na groby, na płytę bez dat.

– W tym wypadku może się okazać, że jezioro może nam powiedzieć więcej. To jezioro ciągle widziałam w snach, nie żadne groby, nie wioskę, nie ludzi. Jezioro. I odbicie w nim – Cassandrę, która była nią. Guinevere przeczesała włosy palcami i uniosła głowę, patrząc gdzieś w przestrzeń. – Ale tu coś jest. Czuję to, jesteśmy na właściwej drodze – tylko co było na jej końcu? Tego nie wiedziała. – Jak czujecie się na siłach z użeraniem się z mugolami, no to możemy iść popytać, chociaż no… obecność Cathala może mieć na nich taki, a nie inny efekt, moja zresztą tak samo, już nie mówiąc o tym, że jestem kobietą – bo i z tym mugole zdawali się mieć czasami jakiś problem, dlatego nie przepadała za interakcjami z nimi.

Ginny raz jeszcze rozmasowała sobie skronie i spojrzała wymownie na Cathala, jakby chciała mu przekazać bez słów, co się działo. Że to było podobne do tego, jak w maju – ale o tym, co widziała, wiedziało niewiele osób. Cal, Nell, Leta, której już tu nie było…

– Jak chcecie tam iść, to pójdźmy. Ale nad jezioro też będzie trzeba iść tak czy inaczej – dodała i uśmiechnęła się leciutko.

Syn czarnoksiężnika
Cathal wdał się w dużej mierze w matkę z Gauntów: po niej ma dość jasne włosy i jasne oczy. Mężczyzna bardzo wysoki, około 192 cm wzrostu, któremu wyraźnie nie był w życiu obcy wysiłek fizyczny. Gdzieś pomiędzy trzydziestką a czterdziestką.

Cathal Shafiq
#16
29.12.2024, 17:33  ✶  
– Chciałbym zobaczyć minę Augustusa, gdyby odkrył, że jedyni żyjący potomkowie jego rodu to mugole – skwitował Cathal słowa Thomasa, a po jego ustach przebiegł lekki uśmieszek. To był wspaniały epilog do historii upadku Blackwoodów i wioski, którą władali: tak dumni ze swego pochodzenia, swojej magii, stali się niczym więcej jak mugolami.
Shafiq nie był fanatykiem czystej krwi głównie dlatego, że fanatyzm doprowadził do upadku także ród jego matki, matkę wpędził w chorobę i szaleństwo, a on sam zmagał się z niedoskonałością swojej linii genetycznej. Mimo to był synem Isabelli i charłakami pogardzał, a mugole nawet jeśli czasem przydatni, byli czymś gorszym niż czarodzieje.
Tak naprawdę nie miałby wiele przeciwko trzymaniu jakiegoś i potrząsaniu nim, póki ten nie powie, co wie. Ale raz, wątpił trochę w skuteczność tej metody, dwa, podejrzewał, że Thomasowi i Ginny niekoniecznie przypadłaby do gustu.
Dlatego kiwnął głową na słowa Guinevere, bo ostatecznie był całkiem chętny do uniknięcia „użerania się z mugolami”, jeżeli tylko było to możliwe, a jeśli wizyta nad jeziorem okaże się bezowocna, jeszcze zdążą udać się z wizytą do wioski. I może będą ciągnęli słomki, kto ostatecznie spróbuje się rozmówić z mugolami.
– W takim razie nad jezioro.
*

Ani Shafiq, ani McGonagall nie wiedzieli, jak trafić nad jezioro. Być może talent jasnowidzenia mógłby pokierować Guinevere, gdyby został przebudzony, ale na razie objawił się tylko bólem głowy na cmentarzu i frustrującym przeczuciem, że znajdowała się jakby przed zasłoną, której nie potrafiła odsunąć, by sprawdzić, co kryje się po jej drugiej stronie. Thomas na szczęście orientował się mniej więcej, w którą stronę musieli się udać: najpierw wydeptaną ścieżką przez las, potem już przez chaszcze, przez które drogę utorowali sobie za pomocą zaklęć, a Shafiq i tak ze dwa razy zaklął po rosyjsku, gdy kolczaste gałązki czepiły się jego ubrań i gdy wszedł w pajęczynę. Ewidentnie nie było to miejsce, do którego często chodzili miejscowi mugole – a gdyby któreś z nich naprawdę dobrze znało się na przyrodzie, może nawet skojarzyłoby, że chyba część roślin broniących drogi była magiczna… ale cóż, Cathal na pewno ich nie rozpoznał.
W końcu – po dobrych trzydziestu paru minutach wędrówki – przedostali się między gęsto rosnącymi drzewami na brzeg jeziora, tak podobnego do tego, o którym śniła Ginny. Ciemna tafla pozostawała nieporuszona, odbijając pochylające się nad nią drzewa. A gdzieś po drugiej stronie – nie dało się zobaczyć drogi, pozwalającej tam dotrzeć pośród drzew i chaszczy – znajdowało się coś, co wyglądało jak ruiny niewielkiego budynku.
Good Boy
I've got a twisted way of making it all seem fine
Wysoki na metr i dziewięćdziesiąt centymetrów co do milimetra - no więc wysoki, ale za to z drobną budową ciała. Czarne, kręcone włosy i ciemne oczy. Twarz pokryta kilkudniowym zarostem zdradza, że niezbyt dba o siebie.

Thomas Figg
#17
31.12.2024, 19:47  ✶  
Popatrzył na Ginny jakby jej co najmniej dwie pary czułek wyrosły na czole. On i gadanie? No jak cię proszę, może i nie był… w tym znowu taki najgorszy, ale chwila w której to on miałby robić za złote usta tej trójki, byłby również czasem, kiedy wieśniacy wyciągnęliby widły i rozpalili pochodnie. Nie żeby nie lubił mugoli, wręcz przeciwnie, uważał ich za bardzo ciekawych i wiele ich wynalazków było niezwykle ciekawych. Jednak to sama kwestia przekonywania kogoś do siebie i rozmawiania z nim... to nie mogło się skończyć dobrze.
- Tak, tak. Zdecydowanie wypytywanie mugoli zostawmy sobie jako ostatnią deskę ratunku - skwapliwie się zgodził, zmieniając swoje zdanie, bo skoro to on miał być ich ustami, to jednak wolał wyczerpać wszelkie inne możliwe opcje. Szczególnie, że Guinevere wspomniała o przeczuciu, że idą we właściwą stronę - w końcu to jej przeczucia i wizja senna sprowadziły ich tutaj, dlatego całkiem logiczne był zaufanie jej również i w tej kwestii.
Uśmiechnął się na komentarz Cathala o Augustusie - cóż, jeżeli faktycznie Blackwoodowie pozostali jedynie jako mugole obecnie na świecie to był to całkiem ciekawy przewrót losu dla czytsokrwistego rodu z obsesją na punkcie czystości krwi.
***

Thomas podczas prowadzenia ich nad jezioro pomagał torować drogę za pomocą magii, sam absolutnie nie rozpoznawał roślin które im tarasowały przejście. Zresztą na roślinach znał się wcale, potrafił nazwać kilka kwiatów i ziół, ale żeby rozpoznawać poszczególne gatunki? To było już poza jego zdolnościami, od zawsze był noga jeśli chodzi o zielarstwo.
- Nie pamiętałem, żeby to było tak trudno się tu dostać - wyspała kiedy już znaleźli się nad brzegiem jeziora. Zaczął się w okół niego rozglądać, czego w sumie tu szukali? Gdzieś po drugiej stronie majaczyły jakieś ruiny? Chyba tak, nie był pewien.
- Ej, też to widzicie? - wskazał dłonią na to co przypominało pozostałości jakiegoś budynku i zaczął rozglądać się za możliwościami dostania się tam, przecież nie będą płynęli wpław na drugą stronę. Chociaż, gdyby tak? Mogą się przecież teleportować na drugą stronę. Rozglądał się czy nie ma tutaj nigdzie żadnych zabezpieczeń, które by im to uniemożliwiły. Ale nie spodziewał się ich nad jeziorem w pobliżu jakiegoś mogolskiego miasteczka.
Róża Pustyni
Wszystkie przyzwoite przepowiednie są do rymu.
Ginevra rzuca się w oczy. To szczupła i dość wysoka kobieta, sięgająca 177 cm. Ma owalną twarz, opaloną skórę i jasnobrązowe oczy; włosy długie do pasa, ciemnobrązowe, proste i grube. Ubiera się raczej schludnie niż byle jak. Jej usta często zdobi psotliwy uśmieszek. Mówi z akcentem, słychać, że nie jest z Anglii.

Guinevere McGonagall
#18
01.01.2025, 00:47  ✶  

Uśmiechnęła się do swoich towarzyszy, gdy jednak zgodnie uznali, że mugoli to zostawią sobie co najwyżej na deser. Tak było lepiej, bolała ją głowa, i to wcale nie od tego wymiotowania w krzakach, chociaż i tak miała takie lekkie poczucie mdłości – taki był już jej egipski urok.

Oddała więc prowadzenie Thomasowi, nie skarżąc się ani trochę na chaszcze, przez które się przedzierali (strategicznie zajęła miejsce na końcu tego pochodu, ale i tak niektóre gałązki i ją się tykały, a kilka razy musiała się odchylić, żeby nie dostać w twarz. I ona niezbyt się znała na roślinach… To znaczy całkowicie zielona w tym nie była, ale większe doświadczenie i tak miała z magicznymi bestiami, ze względu na to, że pomagała dziadkom w Ostoi. Właściwie to z ulgą przyjęła ten półgodzinny marsz, w trakcie którego nie pozwoliła ciszy zapaść pomiędzy ich trójką – co i rusz zagadywała, albo sama coś opowiadała, co akurat przyszło jej do głowy. Jak zwykle zresztą. Gdyby tu była Leta albo Nell, to pewnie rzuciłaby kilka cennych prowokacji a potem już by tylko obserwowała jak świat (i Cathal) płonie, ale że towarzystwo było mnie skore do prowokacji…

– Miły spacerek dla zdrowia – odparła Thomasowi nie mniej zasapana, bo jej kondycja fizyczna nie była najlepsza. Gdy wyszli z linii lasu, sama się rozejrzała po okolicy, próbując rozpoznać znajome obrazy, które widziała już tyle razy w snach, te same, uwiecznione na licznych rysunkach walających się po jednym z namiotów na wykopaliskach, tym największym, gdzie trzymali mapy i najważniejsze rzeczy. To było bardzo surrealistyczne wrażenie: stać nieopodal jeziora, gdzie nigdy się nie było, i jednocześnie… być w tak znajomym miejscu.

Zmarszczyła brwi i zmrużyła oczy, podążając wzrokiem za kierunkiem wskazanym przez Thomasa.

– Coś tam… chyba jest – przyznała i rozejrzała się raz jeszcze po okolicy, a ostatecznie po chwili zawahania, ostrożnie zaczęła zbliżać się do brzegu jeziora.

By spojrzeć w jego toń.

Zupełnie tak jak we śnie.

Nie wiedziała, co powinna zobaczyć – swoje odbicie? Cassandry? Cokolwiek?

Syn czarnoksiężnika
Cathal wdał się w dużej mierze w matkę z Gauntów: po niej ma dość jasne włosy i jasne oczy. Mężczyzna bardzo wysoki, około 192 cm wzrostu, któremu wyraźnie nie był w życiu obcy wysiłek fizyczny. Gdzieś pomiędzy trzydziestką a czterdziestką.

Cathal Shafiq
#19
02.01.2025, 14:02  ✶  
Cathal wzruszył tylko ramionami: na jego gust miejsce wydawało się nieuczęszczane od dawna, przynajmniej nie przez mugoli, ale on sam tutaj dotąd nie był, nie zamierzał więc sprzeczać się z Thomasem.
– Może są tutaj jakieś zaklęcia, odstraszające mugoli? – zasugerował, rozglądając się, jakby mógł te zabezpieczenia zobaczyć, choć to nie było możliwe: ot jeśli byłeś czarodziejem, dostrzegałeś Dziurawy Kocioł czy Hogwart, a jeżeli nie, mijałeś to miejsce, nie zwracając na nie uwagi. To był jednak tylko strzał – w końcu nie był pewny, czy tutaj w ogóle było co ukrywać.
Shafiq pozostawał odrobinę sceptyczny, mimo całej otoczki: zwoju zaklętego przez Cassandrę, snów Ginewry, tego, że Thomas rozpoznał miejsce wyśnione czy to przez talent do wróżbiarstwa i uśpione Trzecie Oko, czy przez pozostałości zaklęcia, które uwolniło się, gdy McGonagall dotknęła jej zapisków. Cathal zawsze był pod tym względem niewiernym Tomaszem: najczęściej wierzył w coś dopiero, gdy zobaczył to na własne oczy – gdy znalazł dowody.
Z drugiej strony był też człowiekiem, który w takich sytuacjach zamiast oświadczać, że na pewno nie ma to sensu, po prostu tych dowodów szedł szukać. Obojętnie, czy miałyby potwierdzić jego tezę, czy wręcz przeciwnie, tę obalić. Całe swoje życie poszukiwał dwóch rzeczy – nowych wrażeń i odpowiedzi.
– Możemy się tam teleportować. Wolę to niż pływanie w jeziorze w poszukiwaniu ukrytych skarbów – stwierdził, zwracając spojrzenie ku ruinom. Ginny zawsze mogła przedostać się tam jako kot, przeciskając się przez gąszcz: łatwiej byłoby oczywiście przelecieć nad wodą, ale nie był pewny, czy chciałaby ujawniać ten sekret Thomasowi. – Wygląda jakby ktoś tutaj mieszkał. Dawno, dawno temu.
Cathal oderwał spojrzenie od ruin, a potem spojrzał z pewnym zamyśleniem na kobietę, pochylającą się nad jeziorem. Może był niedowiarkiem: może nie zamierzał wierzyć w nic, na co nie dostanie dowodów – ale nie mogło nie przyjść mu do głowy pytanie, czy w tym domu kiedyś, dawno temu, nie mieszkał jakiś Blackwood. Może ktoś, kto zdołał umknąć z wioski przed jej zniszczeniem, może ktoś, kto po prostu przebywał wtedy poza nią.
A może dzieci Cassandry, odesłane przez kobietę przed zniszczeniem.
Ginny spoglądała w wodę: we własne odbicie. Widziała tylko siebie, ale wszystko poza tym bardzo przypominało dręczący ją sen.
To miejsce musiało mieć coś wspólnego z Cassandrą Blackwood.
– Rozejrzę się – zdecydował Cathal, a potem znikł z cichym trzaskiem, by pojawić się na drugim brzegu, tuż przy ruinach. Przystanął, bardziej z nawyku niż dlatego, że faktycznie obawiał się tu pułapek, rozglądając się za śladami pieczęci czy mechanizmów.
Good Boy
I've got a twisted way of making it all seem fine
Wysoki na metr i dziewięćdziesiąt centymetrów co do milimetra - no więc wysoki, ale za to z drobną budową ciała. Czarne, kręcone włosy i ciemne oczy. Twarz pokryta kilkudniowym zarostem zdradza, że niezbyt dba o siebie.

Thomas Figg
#20
02.01.2025, 20:55  ✶  
- Spacer dla zdrowia powinien kończyć się jakimś zdrowym, albo przynajmniej pysznym posiłkiem - zamarudził jeszcze na słowa Ginny nim powrócił do rozglądania się wokół jeziora.
Zatrzymał się na pytanie Cathala na temat zabezpieczeń i odruchowo sięgnął po różdżkę, aby mieć ją na podorędziu i być gotowym do użycia w nagłej sytuacji. Przypomniały mu się zabezpieczenia, które widział w wiosce w czerwcu, kiedy sprowadził go do Walii.
- Nie zdziwiłbym się, gdyby tak było, jeśli to był kiedyś dom, jednego z Blackwoodów - zgodził się z nim, trochę w ciemno, ale jeśli faktycznie było ich domostwo, to mogli się spodziewać naprawdę przeróżnych zabezpieczeń na niego założonych. Być może ząb czasu naruszył je wszystkie i żadne już nie działało, ale wiedział też, że jeśli komuś zależało na dobrych zabezpieczeniach to umieszczał je wraz fundamentami domu, a nie na samym końcu.
- Boisz się zmoczyć? Myślałem, że to koty boją się wody? - rzucił żartem na temat ani magicznej formy Guinevere, a przynajmniej tej formy o której miał pojęcie. Od pierwszego dnia kiedy się poznali był nią zafascynowany, ale w końcu był Figgiem, a ich zawsze ciągnęło o do kotów, jak widać animagów kotów też - tak to sobie tłumaczył.
Przewrócił oczami, kiedy Shafiq teleportował się jako pierwszy na drugi brzeg jeziora.
- Mógł chociaż poczekać aż zdecydujemy wszyscy, lecę do niego. Potrzebujesz podwózki? - zapytał patrząc na McGonagall czy wszystko w nią w porządku, co prawda musieli zbadać tamte ruiny, ale nie zamierzał jej tu tak porzucać, żeby sama sobie radziła. Jeżeli by faktycznie chciał skorzystać z jego pomocy przy teleportacji, to oczywiście pomógłby jej, a jeśli nie to najzwyczajniej w świecie zniknąłby z cichym pyknięciem, aby pojawić się obok Cathala i wspomóc go w upewnianiu się, że teren jest bezpieczny i szukaniu jakichś śladów bytności czarodziejów w miejscu znalezionych ruin.
« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek:
Podsumowanie aktywności: Cathal Shafiq (4823), Guinevere McGonagall (4582), Thomas Figg (3626)


Strony (4): « Wstecz 1 2 3 4 Dalej »


  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa