Alfred Trelawney
Urodzenie: 30.09.1922, Waga, 8 [Żniwiarz]
Stan cywilny: Kawaler
Krew: Pół-krwi [Pół-Olbrzym]
Zamieszkanie: Brak
Pochodzenie: Ojciec Trelawney/Matka pół-olbrzym
Stan cywilny: Kawaler
Krew: Pół-krwi [Pół-Olbrzym]
Zamieszkanie: Brak
Pochodzenie: Ojciec Trelawney/Matka pół-olbrzym
Kształtowanie: ○○○○○
Rozproszenie: ◉◉○○○
Transmutacja: ◉○○○○
Zauroczenie: ◉◉◉○○
Nekromancja: ◉○○○○
Translokacja: ◉○○○○
Percepcja: ◉◉◉○○
Aktywność fizyczna: ◉○○○○
Charyzma: ◉◉◉◉○
Rzemiosło: ○○○○○
Wiedza przyrodnicza: ◉◉○○○
Wiedza o świecie: ◉○○○○
Rozproszenie: ◉◉○○○
Transmutacja: ◉○○○○
Zauroczenie: ◉◉◉○○
Nekromancja: ◉○○○○
Translokacja: ◉○○○○
Percepcja: ◉◉◉○○
Aktywność fizyczna: ◉○○○○
Charyzma: ◉◉◉◉○
Rzemiosło: ○○○○○
Wiedza przyrodnicza: ◉◉○○○
Wiedza o świecie: ◉○○○○
Poziom spaczenia: II
Różdżka: Futro magicznej wiewiórki, 14 cali, Grab, przez lata straciła dużo na giętkości.
Zwierzę totemiczne: Szczur
Aura: Szmaragdowo-zielona
O zdolnościach: Alfred jest egzorcystą z trzydziestoletnim już stażem, a także całkiem dobrym i znanym na ulicach Nokturnu medium. Zawsze chętnie pomaga z wszelkimi problemami natury duchowej, jest charyzmatyczny i mocno wyczulony na kontakty z drugą stroną. Dobrze radzi sobie z zauroczeniami i jest delikatnie wprawiony w rozpraszaniu, ale inne dziedziny magii zna na bardzo płytkim poziomie, z kształtowania będąc wręcz antytalentem. Babcia za życia i nieżycia zdążyła nauczyć go jedynie podstaw o przyrodzie, więc to również niezbyt jego mocna strona, ale silniejsza niż nic.
Przewagi:
Niewidzialność(Darmowa): Mimo bycia znanym na odpowiednich ulicach, poza nimi Alfred działa na typowego przedstawiciela społeczeństwa w dość... Cóż, powiedzmy po prostu tyle, że jak poprosi kogoś o piątaka, to ci dość szybko uciekają w drugą stronę. Czasami lubi wykorzystać ten fakt - ludzie szybko tracą jakiekolwiek zainteresowanie jego osobą, kiedy są świadkiem proszenia o drobniaki na kajzereczkę. A co robi po tym? Tego już nikt nie pamięta...
Limbo(Trelawney): Alfred od zawsze miał dziwne ciągi do duchów i rzeczy paranormalnych, to też dziwne właściwości jego krwi od strony ojca nigdy mu jakoś bardzo nie przeszkadzały. Nie jest do końca pewien, czy tak właściwie miewał kiedykolwiek przebłyski Limba, trudno mu określić, co jest prawdą, a co majakiem po alkoholu.
Siła tytanów III: Kiedy mieszka się na ulicy i nikogo nie obchodzi to, czy dożyjesz następnego dnia, szybko można dowiedzieć się, że czasami rzucane na ciebie zaklęcia mogą nie wypalić... Co nie raz już uratowało Alfredowi skórę. Woli jednak nie używać tego jako pewniaka i nigdy nie bierze tego pod uwagę w trakcie planów. Traktuje to raczej jako miły dodatek od losu w zamian za te lata nieszczęść.
Egzorcyzmy III: Alfred, będący odkąd pamięta pod opieką babuni, od najmłodszych lat miał stałą styczność z duchami i najróżniejszymi sprawami z nimi związanymi. Babcia nawet brała go za życia na egzorcyzmy, żeby chłopak uczył się fachu. Strasznie mu się to zresztą spodobało i fascynowała go każda chwila - do dzisiaj w trakcie egzorcyzmów na jego ustach widnieje szeroki uśmiech, którego nawet jego broda nie jest w stanie ukryć. Bezdomny Trelawney ma już dekady wprawy na karku i osobiście sądzi, że jest w te klocki nie najgorszy. Do najlepszych się nie porównuje, chyba, że po piątej flaszce...
Wywoływanie Duchów III: Jako urodzony mistrz egzorcyzmów i kontaktów z paranormalnym, Alfred przywołuje duchy nawet lepiej, niż je egzorcyzmuje... Ale woli o tym głośno nie mówić, bo to ponoć "Źle działa na biznes".
Znajomość Półświatka II: Ciężko omijać szemrane ulice, kiedy jako dzieciak nie wiesz, które są szemrane, a które nie, szczególnie w momencie, kiedy te szemrane traktują cię lepiej od tych zwykłych. Gdy po śmierci babci stracił dach nad głową jedynym schronieniem dla Alfreda okazały się ulice Nokturnu oraz na ogół mniej przyjazne Ścieżki. Na początku witany był tam bardzo krzywymi spojrzeniami, ale szybko stał się na tyle stałym bywalcem, że w końcu przeszły one w zwykłe, a gdy pochwalił się swoimi zdolnościami egzorcysty przemienił się z bezużytecznego bezdomnego w wiecznie pijanego, czasami przydatnego bezdomnego! Po tylu dekadach jest po prostu "swój" i nie musi martwić się o skórę przechadzając się mniej bezpiecznymi dla zwykłego czarodzieja uliczkami. Sam darzy Nokturn (a nawet Ścieżki!) wielką sympatią i czuje się mu zadłużony, więc stara się pomagać kiedy tylko może, czy to darmowym egzorcyzmem, czy to dzieląc się z potrzebującymi zapłatą za zlecenie od kogoś bardziej dzianego.
Odwaga I: Jeśli na co dzień walczysz z pijackimi majakami i spędzasz czas z mniej żywymi członkami czarodziejskiego świata to szybko przepalają ci się wszystkie lampeczki odpowiedzialne za strach. W dzisiejszych czasach maksymalną reakcją Alfreda jest głośne westchnięcie i pociągnięcie z buteleczki.
Zawady:
Brak dokumentów III: Ojciec zniknął w poszukiwaniu matki chłopca gdy ten ledwo uczył się raczkować, a babcia Alfreda była zbyt zajęta uczeniem go jak zakląć niechcianego ducha w słoik, żeby martwić się takimi głupotami jak składanie dla niego jakichkolwiek papierów, toteż biedaczek takowych nie ma. Sowa z listem przyleciała do niego, gdy ten zajmował się babcią w jej ostatnich chwilach, więc miał ważniejsze rzeczy na głowie, więc w spisie jakiekolwiek szkółki również go brakuje. Pięćdziesiąt lat żyje bez dokumentów i jakoś mu z tym nie jest źle!
Gigant I: Alfredzik ma dwa metry, po mamusi. Miotły go nienawidzą a konie udają, że nie żyją jak tylko przy nich przechodzi. Ktoś mógłby nawet zażartować, że auta boją się odpalać, kiedy przy nich stoi - broń Merlinie jeszcze by do nich wlazł.
Foliowa Czapka I: Któryś rok z rzędu bardziej pod wpływem niż nie sprawił, że w główce Alfreda pojawiła się dziwna, przedziwna intryga - światem rządzi masoneria... Złożona z centaurów. Nie spowodowało to w nim jakiejś nienawiści do owej grupy, jednak teraz wszędzie widzi ich kopytne ślady... I jest bardzo ostrożny, żeby żadnego nie urazić, mimo tego że przez pięćdziesiąt lat życia żadnego nie spotkał.
Uzależnienie I: Chyba nie trzeba tłumaczyć. Chociaż Alfred woli określenie "Koneser Trunków Tanich Tudzież O Cenie Drobnej".
Magiczny antytalent - Kształtowanie III: Życie na ulicy może nauczyć cię wielu rzeczy, ale przez pięćdziesiąt lat Alfreda nie zdołało nauczyć go ni grama na temat tej dziedziny magii... I teraz, mówiąc szczerze, na to za późno. Wszystkie szufladki w jego głowie zostały już albo zapełnione "niezbędną" wiedzą, albo zalane wódą.
Asceza II: Alfred żyje z dnia na dzień, po co mu w życiu coś więcej, niż bułka ze sklepu i coś z kopem? Przynajmniej on nie widzi w tym żadnego sensu.
Poza schematem I: Kto miał go nauczyć zasad społecznych??? Kto???
Różdżka: Futro magicznej wiewiórki, 14 cali, Grab, przez lata straciła dużo na giętkości.
Zwierzę totemiczne: Szczur
Aura: Szmaragdowo-zielona
O zdolnościach: Alfred jest egzorcystą z trzydziestoletnim już stażem, a także całkiem dobrym i znanym na ulicach Nokturnu medium. Zawsze chętnie pomaga z wszelkimi problemami natury duchowej, jest charyzmatyczny i mocno wyczulony na kontakty z drugą stroną. Dobrze radzi sobie z zauroczeniami i jest delikatnie wprawiony w rozpraszaniu, ale inne dziedziny magii zna na bardzo płytkim poziomie, z kształtowania będąc wręcz antytalentem. Babcia za życia i nieżycia zdążyła nauczyć go jedynie podstaw o przyrodzie, więc to również niezbyt jego mocna strona, ale silniejsza niż nic.
Przewagi:
Niewidzialność(Darmowa): Mimo bycia znanym na odpowiednich ulicach, poza nimi Alfred działa na typowego przedstawiciela społeczeństwa w dość... Cóż, powiedzmy po prostu tyle, że jak poprosi kogoś o piątaka, to ci dość szybko uciekają w drugą stronę. Czasami lubi wykorzystać ten fakt - ludzie szybko tracą jakiekolwiek zainteresowanie jego osobą, kiedy są świadkiem proszenia o drobniaki na kajzereczkę. A co robi po tym? Tego już nikt nie pamięta...
Limbo(Trelawney): Alfred od zawsze miał dziwne ciągi do duchów i rzeczy paranormalnych, to też dziwne właściwości jego krwi od strony ojca nigdy mu jakoś bardzo nie przeszkadzały. Nie jest do końca pewien, czy tak właściwie miewał kiedykolwiek przebłyski Limba, trudno mu określić, co jest prawdą, a co majakiem po alkoholu.
Siła tytanów III: Kiedy mieszka się na ulicy i nikogo nie obchodzi to, czy dożyjesz następnego dnia, szybko można dowiedzieć się, że czasami rzucane na ciebie zaklęcia mogą nie wypalić... Co nie raz już uratowało Alfredowi skórę. Woli jednak nie używać tego jako pewniaka i nigdy nie bierze tego pod uwagę w trakcie planów. Traktuje to raczej jako miły dodatek od losu w zamian za te lata nieszczęść.
Egzorcyzmy III: Alfred, będący odkąd pamięta pod opieką babuni, od najmłodszych lat miał stałą styczność z duchami i najróżniejszymi sprawami z nimi związanymi. Babcia nawet brała go za życia na egzorcyzmy, żeby chłopak uczył się fachu. Strasznie mu się to zresztą spodobało i fascynowała go każda chwila - do dzisiaj w trakcie egzorcyzmów na jego ustach widnieje szeroki uśmiech, którego nawet jego broda nie jest w stanie ukryć. Bezdomny Trelawney ma już dekady wprawy na karku i osobiście sądzi, że jest w te klocki nie najgorszy. Do najlepszych się nie porównuje, chyba, że po piątej flaszce...
Wywoływanie Duchów III: Jako urodzony mistrz egzorcyzmów i kontaktów z paranormalnym, Alfred przywołuje duchy nawet lepiej, niż je egzorcyzmuje... Ale woli o tym głośno nie mówić, bo to ponoć "Źle działa na biznes".
Znajomość Półświatka II: Ciężko omijać szemrane ulice, kiedy jako dzieciak nie wiesz, które są szemrane, a które nie, szczególnie w momencie, kiedy te szemrane traktują cię lepiej od tych zwykłych. Gdy po śmierci babci stracił dach nad głową jedynym schronieniem dla Alfreda okazały się ulice Nokturnu oraz na ogół mniej przyjazne Ścieżki. Na początku witany był tam bardzo krzywymi spojrzeniami, ale szybko stał się na tyle stałym bywalcem, że w końcu przeszły one w zwykłe, a gdy pochwalił się swoimi zdolnościami egzorcysty przemienił się z bezużytecznego bezdomnego w wiecznie pijanego, czasami przydatnego bezdomnego! Po tylu dekadach jest po prostu "swój" i nie musi martwić się o skórę przechadzając się mniej bezpiecznymi dla zwykłego czarodzieja uliczkami. Sam darzy Nokturn (a nawet Ścieżki!) wielką sympatią i czuje się mu zadłużony, więc stara się pomagać kiedy tylko może, czy to darmowym egzorcyzmem, czy to dzieląc się z potrzebującymi zapłatą za zlecenie od kogoś bardziej dzianego.
Odwaga I: Jeśli na co dzień walczysz z pijackimi majakami i spędzasz czas z mniej żywymi członkami czarodziejskiego świata to szybko przepalają ci się wszystkie lampeczki odpowiedzialne za strach. W dzisiejszych czasach maksymalną reakcją Alfreda jest głośne westchnięcie i pociągnięcie z buteleczki.
Zawady:
Brak dokumentów III: Ojciec zniknął w poszukiwaniu matki chłopca gdy ten ledwo uczył się raczkować, a babcia Alfreda była zbyt zajęta uczeniem go jak zakląć niechcianego ducha w słoik, żeby martwić się takimi głupotami jak składanie dla niego jakichkolwiek papierów, toteż biedaczek takowych nie ma. Sowa z listem przyleciała do niego, gdy ten zajmował się babcią w jej ostatnich chwilach, więc miał ważniejsze rzeczy na głowie, więc w spisie jakiekolwiek szkółki również go brakuje. Pięćdziesiąt lat żyje bez dokumentów i jakoś mu z tym nie jest źle!
Gigant I: Alfredzik ma dwa metry, po mamusi. Miotły go nienawidzą a konie udają, że nie żyją jak tylko przy nich przechodzi. Ktoś mógłby nawet zażartować, że auta boją się odpalać, kiedy przy nich stoi - broń Merlinie jeszcze by do nich wlazł.
Foliowa Czapka I: Któryś rok z rzędu bardziej pod wpływem niż nie sprawił, że w główce Alfreda pojawiła się dziwna, przedziwna intryga - światem rządzi masoneria... Złożona z centaurów. Nie spowodowało to w nim jakiejś nienawiści do owej grupy, jednak teraz wszędzie widzi ich kopytne ślady... I jest bardzo ostrożny, żeby żadnego nie urazić, mimo tego że przez pięćdziesiąt lat życia żadnego nie spotkał.
Uzależnienie I: Chyba nie trzeba tłumaczyć. Chociaż Alfred woli określenie "Koneser Trunków Tanich Tudzież O Cenie Drobnej".
Magiczny antytalent - Kształtowanie III: Życie na ulicy może nauczyć cię wielu rzeczy, ale przez pięćdziesiąt lat Alfreda nie zdołało nauczyć go ni grama na temat tej dziedziny magii... I teraz, mówiąc szczerze, na to za późno. Wszystkie szufladki w jego głowie zostały już albo zapełnione "niezbędną" wiedzą, albo zalane wódą.
Asceza II: Alfred żyje z dnia na dzień, po co mu w życiu coś więcej, niż bułka ze sklepu i coś z kopem? Przynajmniej on nie widzi w tym żadnego sensu.
Poza schematem I: Kto miał go nauczyć zasad społecznych??? Kto???
Edukacja: Alfred odkąd pamięta uczony był przez swoją babkę, Elise Trelawney. Jego ojciec zaraz po pojawieniu się chłopaka wyruszył w podróż aby odnaleźć jego matkę, po czym słuch o nim zaginął. Elisa i jej syn byli bardzo poboczną odnogą Trelawneyów, o których większość rodziny wiedziała tyle, że gdzieś sobie tam istnieją, toteż musiała w uczeniu młodego liczyć na siebie. Kobieta za życia nauczyła Alfreda wszystkiego czego tylko mogła z dziedziny Egzorcyzmów i przywoływania duchów, czując w charyzmatycznym dzieciaku smykałkę do tego typu rytuałów. Niestety w ostatnim roku swojego życia mocno podupadła na zdrowiu - co też spowodowało, że Alfred zignorował swoje zaproszenie do szkoły, skupiając się w pełni na pomaganiu babci. Ta niestety zmarła zanim chłopiec skończył dwanaście lat... Po czym nauczała go dalej, jako duch! Nie mogła tak po prostu opuścić swojego ukochanego wnusia! Niestety, mimo, że miłość babci Elisy nigdy się nie skończyła, to termin opłacania rachunków już tak - i tak oto Alfred wylądował na ulicy. Dalej poduczał się pod babcią, biorąc również w swoim bogatym o przygody paranormalne życiu wiele innych duchów za nauczycieli. Jeden z nich, w zamian za to, że Alfred traktował go wyjątkowo dobrze, zdradził mu nawet miejsce w którym, zapomniany przez świat, dokonał żywota. To właśnie tam młody czarodziej odnalazł swoją różdżkę. Alfred kontynuował swoją naukę do dwudziestego roku życia, gdy w końcu postanowił wykorzystać swoje talenty do zarobienia grosza - zaczął przyjmować zlecenia na egzorcyzmy i wywoływanie duchów od najdziwniejszych mieszkańców Nokturnu, szlifując jednocześnie w dalszym stopniu swoje umiejętności. Po paru latach nawet jego zagubiona rodzina się do niego odezwała, zapraszając go do siebie, jednak dorosły już wtedy Trelawney był tak zżyty z ulicą, że po prostu źle czułby się mieszkając gdziekolwiek indziej.
Doświadczenie: Życiowe, tzw. "ulicy". Od trzydziestu lat nieoficjalny egzorcysta za flaszkę oraz medium za dychę.
Aktualne miejsce pracy: Brak.
Cechy szczególne: Brak.
Rozpoznawalność: III - Alfreda zna każdy mieszkaniec Nokturnu, jedni lepiej, inni gorzej, ale każdy raczej będzie wiedział o kim mowa, jeśli rzuci się hasłem "Bezdomne Medium", 'Egzorcysta alkoholik" czy "Ten Gigantyczny Biedak". Poza ulicami Nokturnu wypada już jednak po prostu na zwykłego bezdomnego, chociaż niektórym porządniejszym rodzinom mógł obić się o uszy, jako idealne źródło usług egzorcystycznych "spoza radaru".
Doświadczenie: Życiowe, tzw. "ulicy". Od trzydziestu lat nieoficjalny egzorcysta za flaszkę oraz medium za dychę.
Aktualne miejsce pracy: Brak.
Cechy szczególne: Brak.
Rozpoznawalność: III - Alfreda zna każdy mieszkaniec Nokturnu, jedni lepiej, inni gorzej, ale każdy raczej będzie wiedział o kim mowa, jeśli rzuci się hasłem "Bezdomne Medium", 'Egzorcysta alkoholik" czy "Ten Gigantyczny Biedak". Poza ulicami Nokturnu wypada już jednak po prostu na zwykłego bezdomnego, chociaż niektórym porządniejszym rodzinom mógł obić się o uszy, jako idealne źródło usług egzorcystycznych "spoza radaru".
Wskazówki dla Mistrza Gry
Chciałbym grać bardzo... Specyficznym członkiem "społeczeństwa", latającym od opętania do problemów z duchem babci zrzucającej dzbanki ze stołów. Szalonym "medium", po którego pomoc sięgają głównie ludzie z marginesu społecznego, którzy nie mają jak zdobyć sobie bardziej oficjalnej pomocy - szczególnie ci z mniej legalnych działalności. Alfred przyjmie jednak zlecenie od każdego, nie ważne jak bardzo nie pasowałby do bardziej bogatych domów w trakcie ratowania ich dziedziców. W końcu pomoc Alfreda o wiele ciężej ma z wypłynięciem na wierzch, a czasami głupio przyznać przed innymi rodzinami, że twój synalek grzebał tam gdzie nie trzeba i opętał go jakiś szalony duch. (Od tych bogatszych jednak często bierze więcej, tylko po to żeby potem większość rozdać biednym mieszkańcom szemranych uliczek... A resztę przepić.)PS. Ah, i bardzo byłoby mi dobrze w fabule prowadzonej z jak najmniejszą ilością wszelakiej seksualności - źle się czuję z odgrywaniem takich tematów

PPS. Jeśli może to pomóc jakiemuś gmowi w zrozumieniu istoty Alfreda, dość mocno wpłynęła na nią lektura książki Kroniki Jakuba Wędrowycza.