Otrzepała dłonie z okruszków. Wytarła je chusteczką. A potem jeszcze poprawiła włosy. Związała je dziś nieco luźniej niż zwykle, acz nie pozwoliła, by opadły swobodnie na ramiona – na Polanie Ogni za bardzo wiało, a ona nie lubiła, gdy jej fryzura nie była idealna. Błoto pod butami (rzecz jasna dobranymi do torebki i płaszcza: nie jakoś zabójczo drogimi i nie rzucającymi się w oczy, ale ot eleganckimi i w stonowanej kolorystyce) trochę ją drażniło, próbowała jednak o tym nie myśleć.
Zwróciła spojrzenie na kolejną przechodząca obok osobę, próbując pochwycić nici jej przyszłości, ale w jej głowie rozbrzmiało tylko nic nie znaczące zdanie, które miało wkrótce zostać wypowiedziane.
Florence stłumiła westchnienie i ot, jakoś odruchowo sięgnęła jeszcze do koszyka, z którego Eunice wzięła ciastko (rzecz jasna płacąc).
- Masz ochotę na herbatę, Eunice? Jest trochę chłodno – powiedziała, powoli kierując się do tamtego stoiska właśnie, nieświadoma zamieszania, jakie mogło się tam zaraz zacząć w związku z pewną podejrzaną herbatką. Już idąc przełamała ciasteczko, chociaż jej myśli krążyły wokół zupełnie innych wróżb niż te zawarte w słodkościach.
!pierwszy koszyk
!herbata korzenna