Przekręcił głowę w stronę swojego Pana i Władcy, który ruszył się z pokoju, a jeszcze przed chwilą płakał i marudził, żeby "naprawić" jego zabawkę. Czy wy zdajecie sobie sprawę z tego, jak ciężko się naprawia ludzi? Bardzo ciężko. Dlatego należało uważać z psuciem ich. Czy dało się łagodniej go załatwić? Na pewno. Ale kiedy twój wróg zdaje sobie sprawę z twojej obecności i jest uzbrojony... no cóż, Sauriel nie uważał się za kreatywną osobę. Lubił sposoby proste, sprawdzone i działające. Takie, które dyktował mu instynkt.
Nie odpowiedział, ale to chyba nie było potrzebne. Do tej pory ani razu nie zawiódł Roberta i nie zamierzał tego też robić w przyszłości. Co najwyżej pyskował i marudził, ale nawet jak się deklarował, że czegoś "nie zrobi" to koniec końców i tak robił, kiedy kazano. Peplać może każdy różne rzeczy. I właściwie z rzeczy, które "można" tylko to Saurielowi pozostawało. Gadać.
Zgasił papierosa, kiedy go wypalił, na języku i wrzucił z powrotem peta do paczki. Założył maskę i wrócił do pokoju, w którym Ann zdecydowanie próbowała doprowadzić do porządku ich cel. Żył - a to było jej zadanie. To cucenie jednak... hm, Sauriel za mistrza czarnej magii się nie uważał, choć rzeczywiście praktykował jej dużo. Ostatnimi czasy tylko ją. Ale zaklęcie ewidentnie jebło gościa solidnie. Problem był innego rodzaju. Tego, że czarnowłosy się nie powstrzymał, żeby położyć sobie na mężczyźnie dłonie, podekscytowany na nowo jego obecnością. Albo raczej cenną krwią, która niby przestała z niego płynąć dzięki czary mary ich medyczki, ale nadal go oblepiała. Przesunął językiem po policzku mężczyzny i pocałował go w skroń, przytulony do niego teraz, spoglądając czarnymi oczyma na kobietę, która mimo jego obecności, teraz oczywiście wręcz wampirzej, starała się z tym wszystkim coś zrobić. Czy muszę nadmieniać, że patrzył na nią teraz jak wilk na wyjątkowo soczystego steka? Ale nie zbliżył się nawet do niej. Kiedy puścił mężczyznę, żeby dalej mogła działać, kiedy ją obszedł, zachowywał bezpieczny dystans. Dla siebie czy dla niej?
- Nie obudzi się. Zabierzmy go. Czas goni a tu nic nie wymyślimy. - Natomiast mężczyzna jeszcze coś cennego we łbie miał, bo to utrata przytomności sprawiła, że odciął się od ciągu dalszego wydarzeń. Propozycja była tą jak najbardziej do odrzucenia. Tym nie mniej rzeczywiście koniec końców szkoda było go zostawiać, tym bardziej zabijać... Na decyzję nie trzeba było czekać długo. Sauriel nie był w stanie aktualnie mężczyzny udźwignąć z prostego powodu - fajerwerki mu stawały przed oczami. Za to był nadal w stanie go przeciąga. Zostawiało to piękny i krwawy ślad, ale od czego mieli tutaj magiczne zaklęcie czyszczące? Więc dom został zostawiony w stanie, w jakim go zastali. Teleportowali się i udali do domu, rozłączając z Anną.
don't worry
don't cry
drink vodka
& fly