12.03.2023, 16:32 ✶
Przepysznie. Nareszcie nadarzyła się okazja do wspólnego zaprezentowania się wśród tłumu. Razem z Lorettą nie zamierzali pozwolić, żeby okazja do pokazania się głośnym wydarzeniu przeszłą im obok nosa. W końcu trzeba dbać o wizerunek. Wspólne paradowanie rodzeństwa pod ramię w święto płodności, mogło wybrzmieć dwuznacznie, ale któż by się przejmował takimi drobnostkami jak plotki. Bynajmniej nie Louvain. Oprócz tego zasłyszał, że w trakcie święta mają zostać przygotowane przeróżne atrakcje, co było tylko dodatkową zachętą. Coś innego, świeżego zarazem, przyda się na odmianę klimatu od salonowych bankietów. Louvain był raczej czarodziejem o tradycjonalnych poglądach, więc kultywowanie czarodziejskich świąt jak najbardziej leżało w jego guście.
Teleportacja miała być zakłócona tegoż dnia na terenie Beltane oraz w jego okolicach, dlatego zamiast deportować się razem z siostrą w pobliże święta, mieli przylecieć na miotle. Ściągnął swojego Zmiatacza 6 ze ściany, który miał iść dostarczyć możliwie szybko i sprawnie. Podróż raczej nie należała do najprzyjemniejszych, w końcu wiatr zbijał wichury, które zrywały nawet dachy na Pokątnej, więc Louvein musiał się postarać, żeby utrzymać ich w powietrzu.
Cieszył wzrok nastrojowych przejściem przez knieję na główny plac wydarzenia. Głazy z runami, świecące lampiony i ozdoby na drzewach, wszystko to nadawało uroczy klimat. Ubrany w ciemny, skórzany prochowiec z wysokim kołnierzem, szedł dalej alejką ku serca święta. Samo główne ognisko robiło niemałe wrażenie i dopełniało całość nastroju. Zatrzymał się przy pierwszym stoisku które sprzedawało piwo kremowe i zamówił dwa kufelki dla kurażu, jeden wręczając siostrze. Nie był zbyt wprawionym hazardzistom, ale goblin wołający o niesamowitych nagrodach do wygrania od razu przyciągnął jego uwagę, a on rękę Loretty za sobą. - To będzie Twój prezent ślubny. - rzucił w stronę bliźniaczki z cwanym uśmieszkiem na twarzy. Monetówka w kształcie podkowy zabrzęczała wyraźnie w jego rękach, co dało wyraźny sygnał goblinowi do uruchomienia jego loterii.
!goblin
Teleportacja miała być zakłócona tegoż dnia na terenie Beltane oraz w jego okolicach, dlatego zamiast deportować się razem z siostrą w pobliże święta, mieli przylecieć na miotle. Ściągnął swojego Zmiatacza 6 ze ściany, który miał iść dostarczyć możliwie szybko i sprawnie. Podróż raczej nie należała do najprzyjemniejszych, w końcu wiatr zbijał wichury, które zrywały nawet dachy na Pokątnej, więc Louvein musiał się postarać, żeby utrzymać ich w powietrzu.
Cieszył wzrok nastrojowych przejściem przez knieję na główny plac wydarzenia. Głazy z runami, świecące lampiony i ozdoby na drzewach, wszystko to nadawało uroczy klimat. Ubrany w ciemny, skórzany prochowiec z wysokim kołnierzem, szedł dalej alejką ku serca święta. Samo główne ognisko robiło niemałe wrażenie i dopełniało całość nastroju. Zatrzymał się przy pierwszym stoisku które sprzedawało piwo kremowe i zamówił dwa kufelki dla kurażu, jeden wręczając siostrze. Nie był zbyt wprawionym hazardzistom, ale goblin wołający o niesamowitych nagrodach do wygrania od razu przyciągnął jego uwagę, a on rękę Loretty za sobą. - To będzie Twój prezent ślubny. - rzucił w stronę bliźniaczki z cwanym uśmieszkiem na twarzy. Monetówka w kształcie podkowy zabrzęczała wyraźnie w jego rękach, co dało wyraźny sygnał goblinowi do uruchomienia jego loterii.
!goblin