13.03.2023, 19:54 ✶
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 13.03.2023, 20:07 przez Leta Crouch.)
Jak trudne mogłoby być znalezienie jednego Egipcjanina w tłumie? No cóż, odpowiedź była dość prosta: o ile ktoś nie założył ubrań o jaskrawych kolorach, z daleka krzyczących „ja tu jestem! Tuuuuutaj!”, to namierzenie delikwenta jednak mogło nie być najprostszym zadaniem. Zwłaszcza z perspektywy Lety, gdzie znakomita większość osób ją przewyższała, nie licząc młodych pędraków.
- No nie wiem, ty mi powiedz, to nie ja mogę trzymać głowę w chmurach – burknęła, poniekąd przypominając o tym, że naprawdę z jej wzrostem dostrzeżenie czegokolwiek nie jest takie proste. Jak jej się zdarzało czasem mawiać, najwyraźniej stała w kolejce po włosy, kiedy rozdawano wzrost – niemniej to nie tak, że ten uciążliwy na co dzień minus nie okazywał się czasem plusem. Jak trzeba było wleźć w jakąś dziurę.
Niemniej nie zmieniało to faktu, że z wielką chęcią przytuliłaby choćby z 10 dodatkowych centymetrów, upatrując w nich rozwiązanie całkiem sporej ilości problemów. Choć może nie tyle rozwiązanie, co po prostu ich wyeliminowanie bez konieczności głowienia się „co z tym fantem teraz począć”.
W każdym razie, zaginięcie Jamila nie było czymś, co miała zamiar bagatelizować. Czy chciała go zamordować? Po części tak. Choć nie aż tak jak mężczyznę ze snów. No i na dobrą sprawę: gdyby faktycznie wysłała Anwara za Zasłonę, to zostaliby bez specjalisty od duchów, toteż nie do końca się to kalkulowało.
- Nie uświadomiłeś go wystarczająco, żeby się tu nie pchał czy co? – spytała dość szorstko, starając się w miarę swoich możliwości się rozglądać. Sama na sabatach również nie była specjalnie częstym gościem, głównie za sprawą długoletnich pobytów za granicą, aczkolwiek to nie tak, że starała się je omijać.
W zasadzie to udział w Beltane był całkiem kuszący, tylko kwestia znalezienia sobie… a nie, Jamil jednak miał priorytet.
- Może mam ci na barana wleźć? – spytała po krótkiej chwili, obserwując, jak Cathal kręci goblińskim kołem. Hm… A w sumie, dlaczego by nie? I tak tu już była i tak, a niewzięcie udziału w tej grze raczej nie wpłynie na to, że magicznie przyuważy Jamila.
!goblin
- No nie wiem, ty mi powiedz, to nie ja mogę trzymać głowę w chmurach – burknęła, poniekąd przypominając o tym, że naprawdę z jej wzrostem dostrzeżenie czegokolwiek nie jest takie proste. Jak jej się zdarzało czasem mawiać, najwyraźniej stała w kolejce po włosy, kiedy rozdawano wzrost – niemniej to nie tak, że ten uciążliwy na co dzień minus nie okazywał się czasem plusem. Jak trzeba było wleźć w jakąś dziurę.
Niemniej nie zmieniało to faktu, że z wielką chęcią przytuliłaby choćby z 10 dodatkowych centymetrów, upatrując w nich rozwiązanie całkiem sporej ilości problemów. Choć może nie tyle rozwiązanie, co po prostu ich wyeliminowanie bez konieczności głowienia się „co z tym fantem teraz począć”.
W każdym razie, zaginięcie Jamila nie było czymś, co miała zamiar bagatelizować. Czy chciała go zamordować? Po części tak. Choć nie aż tak jak mężczyznę ze snów. No i na dobrą sprawę: gdyby faktycznie wysłała Anwara za Zasłonę, to zostaliby bez specjalisty od duchów, toteż nie do końca się to kalkulowało.
- Nie uświadomiłeś go wystarczająco, żeby się tu nie pchał czy co? – spytała dość szorstko, starając się w miarę swoich możliwości się rozglądać. Sama na sabatach również nie była specjalnie częstym gościem, głównie za sprawą długoletnich pobytów za granicą, aczkolwiek to nie tak, że starała się je omijać.
W zasadzie to udział w Beltane był całkiem kuszący, tylko kwestia znalezienia sobie… a nie, Jamil jednak miał priorytet.
- Może mam ci na barana wleźć? – spytała po krótkiej chwili, obserwując, jak Cathal kręci goblińskim kołem. Hm… A w sumie, dlaczego by nie? I tak tu już była i tak, a niewzięcie udziału w tej grze raczej nie wpłynie na to, że magicznie przyuważy Jamila.
330
!goblin