13.03.2023, 21:25 ✶
Wszyscy gadali o tym jarmarku, całe Ministerstwo, jak i nawet zwykli Czarodzieje z Ulicy Pokątnej, stawiając tym samym Flintówne w kropce. Wolałaby spędzić wieczór nad księgami, zagłębiać tajniki alchemii czy nekromancji, zostać po godzinach i wykonać dodatkową sekcję, ale wtedy jej wizerunek — tak skrupulatnie i pieczołowicie budowany, ległby w gruzach. Z wewnętrznie buzującą niechęcią więc, ale odrobinę przygłupim uśmiechem na ustach przemierzała więc festyn, przyglądając się stoiskom. Jasne pasma włosów zaplecione były w luźnego warkocza, opadającego leniwie na lewę ramię i uwieńczonego ciemnozieloną wstążką, która kontrastowała z materiałem eleganckiego, szarego płaszcza na dwa rzędy guzików. Co rusz widać było znajomą twarz, ktoś się witał lub jej machał, a ona, wcielając się w rolę, udawała, że bawi się doskonale. Kto wie, może spotka Castiela z Fergusem? Z zamyślenia wyrwał ją głos. Kobieta obróciła głowę w stronę jegomościa, obdarzając go pociągłym spojrzeniem stalowoniebieskich tęczówek.
- Stanley. Miło Cię widzieć. Tak, miałam nadzieję wpaść tu na Castiela, ale zapadł się pod ziemię. - odpowiedziała ze spokojem i wyuczoną łagodnością, by nie brzmieć aż tak chłodno, obojętnie, jak miała to w zwyczaju. Uśmiechnęła się nawet subtelnie, prostując jednak głowę i wracając wzrokiem na stoisko. Propozycja była dla niej zaskakująca, zważywszy na ilość obecnych tu osób i plotki, które mogłyby powstać. Mężczyzna pracował jednak w Ministerstwie, więc układ mógł być opłacalny. - Chętnie. Nie wiedziałam, że jesteś fanem jarmarków.
Zauważyła z nutą zaintrygowania w głosie, bo w jakiś sposób zupełnie nie pasował do rozbawionego, zapewne podchmielonego tłumu. Obróciła się przodem do niego, gdy zaczął mówić i słuchała, podążając spojrzeniem za jego słowami. Goblin. Paskudne i cwane kreatury, ale miały dostęp do ciekawych fantów, które mogłyby okazać się przydatne w dalszych badaniach. - Być może wtedy, rekwirując jego przybytek, znajdziemy coś ciekawego? Gdyby oczywiście nie wyszło.
Uśmiechnęła się, oczyma wyobraźni widząc już te wszystkie artefakty zza pazuchy. Idąc śladem swojego niespodziewanego towarzysza, również zakupiła los na loterię, a gdy nadeszła jej kolej, wsunęła dłoń do worka — zaraz po tym, gdy Borgin wyjął rude pasma włosów. Uniosła brew z rozbawieniem na twarzy, gryząc się w język, żeby nie palnąć jakąś kąśliwą uwagę. Zamieszała dłonią, łapiąc w palce ostatecznie przedmiot, po lewej stronię. - Nie jestem pewna, czy Cię przebiję ze swoim szczęściem. W końcu taki rudy rarytas.
!goblin
- Stanley. Miło Cię widzieć. Tak, miałam nadzieję wpaść tu na Castiela, ale zapadł się pod ziemię. - odpowiedziała ze spokojem i wyuczoną łagodnością, by nie brzmieć aż tak chłodno, obojętnie, jak miała to w zwyczaju. Uśmiechnęła się nawet subtelnie, prostując jednak głowę i wracając wzrokiem na stoisko. Propozycja była dla niej zaskakująca, zważywszy na ilość obecnych tu osób i plotki, które mogłyby powstać. Mężczyzna pracował jednak w Ministerstwie, więc układ mógł być opłacalny. - Chętnie. Nie wiedziałam, że jesteś fanem jarmarków.
Zauważyła z nutą zaintrygowania w głosie, bo w jakiś sposób zupełnie nie pasował do rozbawionego, zapewne podchmielonego tłumu. Obróciła się przodem do niego, gdy zaczął mówić i słuchała, podążając spojrzeniem za jego słowami. Goblin. Paskudne i cwane kreatury, ale miały dostęp do ciekawych fantów, które mogłyby okazać się przydatne w dalszych badaniach. - Być może wtedy, rekwirując jego przybytek, znajdziemy coś ciekawego? Gdyby oczywiście nie wyszło.
Uśmiechnęła się, oczyma wyobraźni widząc już te wszystkie artefakty zza pazuchy. Idąc śladem swojego niespodziewanego towarzysza, również zakupiła los na loterię, a gdy nadeszła jej kolej, wsunęła dłoń do worka — zaraz po tym, gdy Borgin wyjął rude pasma włosów. Uniosła brew z rozbawieniem na twarzy, gryząc się w język, żeby nie palnąć jakąś kąśliwą uwagę. Zamieszała dłonią, łapiąc w palce ostatecznie przedmiot, po lewej stronię. - Nie jestem pewna, czy Cię przebiję ze swoim szczęściem. W końcu taki rudy rarytas.
!goblin