28.02.2024, 17:47 ✶
19.07.1072
Spodziewała się, że w końcu dostanie list od matki. Spodziewała się także jego treści. W tym miesiącu przyszedł jednak zaskakująco późno i dotyczył jakże małej kwoty, którą miała pożyczyć do pierwszego. Zdarzało się to co jakiś czas, może nie miesiąc w miesiąc, ale wystarczająco, by Vior się do tego przyzwyczaiła. Zresztą, jeszcze parę lat temu potrafiła swojej rodzicielce przynosić spore kwoty, ot, bez okazji. Mama Vior nigdy nie zadała pytania, skąd się brały, sama dziewczyna zaś nigdy nie zdradziła skąd je ma. Pytania nie pojawiły się także wtedy, kiedy nagle duże zastrzyki gotówki się urwały, jakby zgodnie zdecydowały się cały temat zamieść pod dywan.
Cóż, długi czas żyły razem na Nokturnie. Ich zachowanie nie brało się znikąd.
Vior spodziewała się, że jej matka swoim szóstym zmysłem rodzica wiedziała, że czarnowłosa wpakowała się w pewnym momencie w jakieś kłopoty. Matki takie rzeczy po prostu czują. Dlatego pewnie od kiedy córka w końcu zaczęła zarabiać wyłącznie uczciwie, nie narzekała na konieczność większego zaciśnięcia pasa. Ot, czasem prosiła o małe wsparcie, gdy było gorzej. Śladem matki, Vior nigdy nie wnikała, czemu bywało gorzej.
Wracała właśnie po oddaniu niewielkiej sakiewki, zduszając w sobie niewielką irytację, która zawsze towarzyszyła temu momentowi, jednocześnie zapisując w głowie, że w weekend ma wpaść do mamy na domowy obiad, na który została zaproszona. Wiedziała, że tak miało wyglądać zadośćuczynienie za to, że musiała wspierać finansowo rodzica, który nigdy nie mógł jej dać tego, na co według niego zasługiwała.
Szła holem, który prowadził do wyjścia z Munga, gdy nagle poczuła drapanie w nosie. Nie było to ostatnio nic nowego, patrząc, że od kilku dni dręczyły ją ciągły katar i kichanie, nie chciała jednak rozsiewać ewentualnych zarazków w lecznicy, dlatego starała się zdusić nieprzyjemne uczucie. Co nie wyszło, bo parę sekund później wszyscy mogli słyszeć głośne kichnięcie, które udało jej się z siebie wydać, zwracając tym zapewne uwagę chyba wszystkich, którzy przebywali w budynku. Spojrzała po wlepiających w nią spojrzenia twarzach, lekko speszona.
- Przepraszam? - rzuciła, po czym zaczęła przeszukiwać kieszenie swoich szerokich jeansów, mając nadzieje, że wcisnęła tam jakąś chusteczkę. Albo i nie.