• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Scena główna Aleja horyzontalna v
« Wstecz 1 … 3 4 5 6 7 … 10 Dalej »
[20.08 Viorica & Anthony] with a qualifying word (housemaid... thiefmaid?)

[20.08 Viorica & Anthony] with a qualifying word (housemaid... thiefmaid?)
the web
Il n'y a qu'un bonheur
dans la vie,
c'est d'aimer et d'être aimé
187 cm | 75 kg | oczy szare | włosy płowo brązowe Wysoki. Zazwyczaj rozsądny. Poliglota. Przystojna twarz, która okazjonalnie cierpi na bycie przymocowana do osoby, która myśli, że pozjadała wszelkie rozumy.

Anthony Shafiq
#1
24.07.2024, 14:25  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 20.11.2024, 22:49 przez Baba Jaga.)  
adnotacja moderatora
Rozliczono - Anthony Shafiq - osiągnięcie Badacz tajemnic I

—20/08/1954—
Anglia, Londyn
Viorica Zamfir & Anthony Shafiq
[Obrazek: znDD15s.png]

maidservant (n.)
From c. 1300 as "a virgin," also as "maidservant, female attendant, lady in waiting." By c. 1500 this had yielded the humbler sense of "female servant or attendant charged with domestic duties." Often with a qualifying word (housemaid, chambermaid, etc.); maid of all work "female servant who performs general housework" is by 1790.



Znajoma ulica, znajoma klatka schodowa, znajomy apartament i droga do znajomego biura, które niezmiennie wyglądało tak samo. No może Anthony Shafiq, jej jakby nie było stały klient ubrany był mniej ministerialnie, zdecydowanie bardziej swobodnie, w jasne lniane spodnie i koszulę odznaczającą się śnieżną bielą, zdobną w parę złocistych spinek. Gabinet pachniał mocno orientalnie, kadzidłem, którego dym wypływał przez nozdrza smoczej figurki, okrążając szafirową perłę, którą bestia trzymała w dłoniach.

Anthony powitał ją od progu, ale miast wskazania fotelu przy biurku, tegoż samego przy którym prowadzili rozmowę po raz ostatni, pokazał jej stojący na przeciwko kawowy stolik, bogato rzeźbiony antyk, na którym czekała otwarta już butelka wina, karafka z whisky oraz na tacy ustawione kryształy, zależnie od fantazji zainteresowanej. Dwa fotele czekały do tego by w nie się zagłębić w tej semiformalnej rozmowie, która ponoć miała dotyczyć kolejnego zlecenia. Wręcz szampański humor Anthony'ego przebijał przez jego opaloną, naznaczoną konstelacją piegów skórę. Nalał sobie różowego wina, wypytał o preferencje swojego gościa, przy czym jeśli tylko prosiła wodę, kawę lub herbatę, obok niej znalazł się kieliszek z tym samym winem co gospodarza. A obok niego stalowy sygnet z celtyckimi wzorami ochronnymi, który zakupił u niej kilka tygodni już temu.

Gdy tylko dostał swoją monetę obrócił ją kilkukrotnie w palcach, jak rasowy szuler pozwolił złotu przetoczyć się przez kłykcie palców.

– Doskonale wyważona, jestem pod niegasnącym wrażeniem umiejętności. Nie myślała pani o zakładzie w lepszej części miasta?– zapytał niezobowiązująco, nim przeszedł do konkretu, który lada moment miał tu między nimi paść. Atmosfera była pełna napięcia, a jego zachowanie wskazywało, że było to coś zdecydowanie ciekawszego niż złoty wieniec z imitacją winogron ukrytych między liśćmi. Nie chciał pokazywać wszystkich kart, jednocześnie wachlując się metaforycznie nimi, obserwując zza zasłony długich rzęs jej reakcje, gesty, słowa, które mogły umknąć przy najmniejszym rozproszeniu.
Fanka kamieni szlachetnych
I'm addicted to shiny things
Pierwsze co rzuca się w oczy to burza czarnych, kręconych włosów. Okalają jasną twarz usianą licznymi piegami. Osadzone w niej szarozielone oczy często mają w sobie psotną iskrę. Viorica ma 167 centymetrów wzrostu, jest lekko tu i tam zaokrąglona, co nadaje jej pewnego uroku. Zwykle ubrana w kolorowe, wygodne ubrania. Nie boi się krótkich sukienek czy większych dekoltów, choć do pracy zawsze stara ubierać się stosownie. Zwykle ma na sobie jakiś element biżuterii. Najczęściej wykonany właśnie przez nią, czasem ukradziony lub "pożyczony". Niemal zawsze ma krótkie paznokcie, jej pace często są przybrudzone od metalu, z którym pracuje. Czasem zdarza jej się nosić specjalny monokl, który ułatwia jej pracę z drobną i wymagającą powiększenia biżuterią. Ma przyjemny, słodki głos, zwykle chodzi przez świat pewnym krokiem i z uśmiechem na ustach. Często pachnie metalem i różanymi perfumami.

Viorica Zamfir
#2
29.07.2024, 17:55  ✶  
Kolejny raz pojawiła się w apartamencie, który z jednej strony nęcił jej oczy, które uwielbiały rzeczy ładne, z drugiej trochę przytłaczał ilością pieniędzy, która nagle zaczęła ją otaczać. Smoki wypłeniające przestrzeń łypały na nią, a ona znów starała się wmówić sobie, że tak, znajduje się tutaj i jest jak najbardziej na miejscu. Przywołała swój uprzejmy uśmiech, wchodząc do gabinetu w jasnej koszuli i zwiewnej, granatowej spódnicy.
Przywitała się grzecznie z Anthonym, który był coraz bliższy zdobycia łatki jej klienta numer jeden, po czym z lekkim zdziwieniem, ruszyła do stolika, który jej wskazano.
Wydawała się nie zareagować na tę zmianę, czuła jednak się inaczej.
Brak rozdzielającego ich biurka sprawiał, że czuła się bardziej niczym przy herbatce ze starym znajomym, nie na spotkaniu z poważnym klientem. Mały dysonans, który jednak starała się ignorować.
Wolała się nie nabrać na podobne chwyty komuś, kto mógł jej zapłacić więcej niż ktokolwiek inny. A jednak wydała się mniej spięta niż ostatnio.
Poprosiła nawet o wino. Co prawda wypiła go w swoim życiu pewnie zdecydowanie zbyt dużo, nigdy nie stała się znawcą w tym temacie. Miało jednak przyjemny kolor i rześki smak, a dobry humor Anthonego udzielał się i jej.
Zajęła się najpierw pierścieniem. Lubiła trzymać ponownie swoje wyroby, szczególnie, gdy okazywały się cieszyć właścicieli. Wierzyła, że każdy posiadany przedmiot przesiąka ludzką energią. Uwielbiała stare przedmioty, ich drobne skazy będące śladami użytkowania i lubiła dowiadywać się o nich więcej, chłonąc stojące z nimi historie. Nawet, jeśli było to tylko parę tygodni, już wydawało jej się, że czuje się zupełnie inaczej niż mając w rękach dopiero c wykonany pierścień.
Znajomość przedmiotu zdecydowanie ułatwiała jego ulepszenie.
Założyła swój magiczny monokl, przyglądając się wnętrzu ozdoby.
- Pieczęć z odpowiednim zaklęciem powinna być w tym przypadku banalna do nałożenia. Lepiej, by sam dopasowywał się do stroju, czy aby właściciel decydował o palecie barw? - zapytała, odkładając tym samym na chwilę pierścień, i wyjęła swój notes, w którym zapisała co jest do zrobienia.
- A co do monety. - Wyjęła czarne pudełko, które wyniosła z zakładu w którym pracowała, chcąc zachować większy profesjonalizm, zawierające zamówiony przedmiot. - Mam nadzieję, że sprostała oczekiwaniom. Dłuższy termin odbioru sprawił, że mogłam mocniej popracować nad detalami. - Uśmiechnęła się, choć w duszy była pewna niepewność.
Zniknęła jednak, gdy usłyszała słowa pochwały.
A potem pojawiło się te pytanie, które słyszała coraz częściej i nad którym rozmyślała coraz częściej. Otworzenie własnego biznesu na poważnie trochę ją przerażało, a trochę było poza jej aktualnym zasięgiem. Bez finansów, zaplecza, prawdziwych umów z dostawcami. Jedyne co dopiero udało jej się tak naprawdę osiągnąć to zdobycie znajomości i klientów. Niby dużo, a jednak wciąż niewystarczająco.
- Myślałam oczywiście, ale nie mam jeszcze odpowiedniego zabezpieczenia finansowego by na to sobie pozwolić - odpowiedziała, przedstawiając tak naprawdę największy jej problem, nie rozwijając tej kwestii jednak bardziej.
W końcu wiedziała, że to nie wszystko czego dziś chciał od niej Shafiq. I zdecydowanie nie chciał jej tu osobiście by porozmawiać o jej perypetiach z interesem. Tu chodziło o coś większego i czekała, czego dokładnie od niej oczekiwał.
Upiła łyk wina, czekając na zdradzenie kolejnego zlecenia, a jej serce zabiło mocniej z ekscytacji.
the web
Il n'y a qu'un bonheur
dans la vie,
c'est d'aimer et d'être aimé
187 cm | 75 kg | oczy szare | włosy płowo brązowe Wysoki. Zazwyczaj rozsądny. Poliglota. Przystojna twarz, która okazjonalnie cierpi na bycie przymocowana do osoby, która myśli, że pozjadała wszelkie rozumy.

Anthony Shafiq
#3
09.08.2024, 08:56  ✶  
Anthony zdawał się bardzo swobodny w okazywaniu życzliwej atencji rzemieślniczce. To nie było jego pierwsze zlecenie, nie było nawet drugie. Oboje mieli pełnię świadomości, że zależność zleceniodawcy i wykonawcy towarzyszyła im już wcześniej, w poprzednim życiu dziewczęcia, ale Shafiq był świadom po błyskotliwym rozprawieniu się z jego czerwcowym zmówieniem, że przeszłość nie jest wcale taka przeszła...

Cenił jej profesjonalizm w obu dziedzinach, dobre oko i elastyczność, zwłaszcza gdy przychodziło do pracy pod presją. Teraz, w przypadku dwóch zabaweczek, które kupił u niej na Lammas nie było tej presji, ale zaraz, och zaraz miała się pojawić. Już zapomniał jakie to ekscytujące, ale ostatni czas odświeżał mocno stare nawyki, przeganiał nudę i zachęcał do podejmowania wyzwań, które dawno już zostały odwieszone na hak w najciemniejszej komnacie piwnicy.

—Wolałbym sam decydować o jego kolorze, jeśli to nie problem— odpowiedział po chwili zastanowienia, skubiąc brodę w zastanowieniu, szarością oczu śledząc to jak obchodzi się z sygnetem. Niby nic, jego odmienność była słodka, surowość stali przywodziła na myśl tego, który może nie tyle ofiarował sygnet, a zasugerował jego kupienie. Anthony był obrzydliwie sentymentalny, a każdy kolejny rok na jego karku wzmagał tę niewygodną cechę. Zbieractwo, powiedziałby ktoś. Kolekcjoner, poprawiły go bez cienia zażenowania. A jednak potrzebował tej kolorystycznej zabawki, zwłaszcza w służbowych okolicznościach. Przyjemnym byłoby jednak zaraz po wyjściu z gabinetu, czy bankietu przetrzeć ciepły metal i uciec myślami tam, gdzie jako wota złożył swoje serce. — Tak, zdecydowanie na życzenie. — Uśmiechnął się szeroko, po czym, gdy przeszli do tematu monety, podniósł się z fotela i podszedł do rozbudowanego biurka, aby z szufaldy wyciągnąć małą kasetkę.

Okrągła skórzana tuba, była podłużna i miała średnicę - to bez problemu rozpoznało jubilerskie oko - galeona. Złota klamra na środku odskoczyła i Anthony rozchylił wieko ukazując ułożone w pionie oddzielone aksamitnymi przedziałkami dziesięć monet. Nie, było ich dziewięć, jedna obok drugiej z wyrwą na samym końcu, brakującym ogniewem, które teraz w końcu miało być uzupełnione. Shafiq z wielką uwagą i dokładnością wsunął do kasetki dziesiątą monetę, a jego twarz zdobił łagodny uśmiech osoby, która była bardziej niż usatysfakcjonowana, gdy wieczko się domknęło na zapieczętowanych wspomnieniach. Nie kwapił się jednak do tego, aby przybliżyć historię złocistych monet, zamiast tego przeszedł do ofensywy.

— Jestem bardzo zadowolony z naszej dotychczasowej współpracy i z natury lubię okazywać swoją wdzięczność i premiować profesjonalizm. Jest we mnie takie mgliste poczucie, że mógłbym przyczynić się do znacznego skrócenia czasu, którego pani potrzebuje do realizacji swojego marzenia, jednocześnie zdaje sobie sprawę z tego, że jako zawodowiec w żadnej mierze nie chce pani otrzymywać jałmużny, a zapłatę za uczciwie wykonaną pracę. Tak się szczęśliwie złożyło, że zobowiązałem się do pewnych zagranicznych działań w której pani liczne zdolności przydałyby się w znaczący sposób, a przez wzgląd na pracę poza krajem, konieczność wyjazdu, pewnej... zabawy wizerunkiem na pewnym etapie i kilkoma pobocznymi aktywnościami... Cóż, nie planowałbym oszczędzać na pani zaangażowaniu. — opowiadał swobodnie, sącząc wino i obserwując jej reakcje. Teczka czekała do podania, Shafiq nie wątpił, że się zgodzi, zawsze jednak lubił pozostawiać ten cień, ułudę wyboru...
Fanka kamieni szlachetnych
I'm addicted to shiny things
Pierwsze co rzuca się w oczy to burza czarnych, kręconych włosów. Okalają jasną twarz usianą licznymi piegami. Osadzone w niej szarozielone oczy często mają w sobie psotną iskrę. Viorica ma 167 centymetrów wzrostu, jest lekko tu i tam zaokrąglona, co nadaje jej pewnego uroku. Zwykle ubrana w kolorowe, wygodne ubrania. Nie boi się krótkich sukienek czy większych dekoltów, choć do pracy zawsze stara ubierać się stosownie. Zwykle ma na sobie jakiś element biżuterii. Najczęściej wykonany właśnie przez nią, czasem ukradziony lub "pożyczony". Niemal zawsze ma krótkie paznokcie, jej pace często są przybrudzone od metalu, z którym pracuje. Czasem zdarza jej się nosić specjalny monokl, który ułatwia jej pracę z drobną i wymagającą powiększenia biżuterią. Ma przyjemny, słodki głos, zwykle chodzi przez świat pewnym krokiem i z uśmiechem na ustach. Często pachnie metalem i różanymi perfumami.

Viorica Zamfir
#4
28.08.2024, 22:38  ✶  
Nie tak łatwo było zostawić przeszłość. Próbowała, rozumiejąc ryzyko, które za sobą zaczynała ciągnąć, widząc konsekwencje nawet drobnych potknięć i niekontrolowanych zrywów serca. A jednak ciągle ciągnęło ją do tego świata. Zresztą, sam nie dawał o sobie zapomnieć, gdy starzy wrogowie czyhali na nią, ostrząc pazury gotowe do ataku.
Liczyła na to, że zaprzestanie igrania z prawem sprawi, że jej życie będzie lepsze. Zaczynała w to powoli powątpiewać. Szczególnie teraz, gdy wykradzenie jednej błyskotki dawało jej tak wiele nowych szans.
Cieszyła się, że Anthony sobie o niej przypomniał.
Należał do grupy ludzi których Viorica nie trawiła. A jednak, poza hojnym sercem i pełną sakiewką, miał w sobie coś, co sprawiało, że uśmiechała się na jego widok i czekała na jego kolejne zlecenie. Był człowiekiem z dobrym gustem, pełnym pasji do przedmiotów, inteligentnym i potrafiącym spojrzeć na dziewczynę z Nokturnu jak na wartościowego partnera biznesowego, a nie godną pogardy personę, która była niżej od niego.
Nie znała jego myśli, mogło się więc okazać, że jedynie dobrze grał. Wtedy jednak kompletnie się nabrała.
Owszem, potrafił rzucić zleceniem przez ramię, solidnie jednak wynagradzał podobne zawinienia. Ufał jej w wielu kwestiach zleceń, potrafił docenić jej starania słowem i gestem.
Chciała z nim dalej współpracować.
- W takim razie powinno mi się udać wykonać go w ten sposób, by reagował na kolor, o którym się pomyślało. Lepiej by reagował na nazwę, czy wyobrażenie? To drugie może być dokładniejsze, ale nie zawsze się sprawdza. - Skrobała w swoim notesie, pamiętając o tym, jaką tajemnicę ostatnio niechcący wyrwała Crowowi.
Obserwowała jak pakował monetę do futerału. Jej wzrok śledził złoty krążek, by nagle rozbłysnąć na widok reszty kolekcji. Miała ochotę poderwać się z krzesełka i obejrzeć każde z, zapewne misternych, małych dzieł. Nie wiedziała, że jej wyrób stanie się częścią czegoś większego, o różnym pochodzeniu. Nie miała pojęcia, czy monety były wykonane przez jednego rzemieślnika i jej ostatnia miała się różnić, czy też każda była tworem rąk kogoś innego. Chciała poznać historię i znaczenie każdego z tych numizmatów, futerał jednak został przed nią zamknięty.
- Imponująca kolekcja - rzuciła jednak, mają nadzieję, że Anthony pociągnie temat, karmiąc jej ciekawość i pragnienie dotknięcia każdego z tych cennych dzieł. Przejechania po krawędzi palcem, poznania wzoru i fachu.
Szybko jednak jej uwaga została odwrócona.
Słuchała Anthonego, próbując wyłapać sens tego co mówił wśród coraz bardziej ciekawych i oszałamiających stwierdzeń.
- Zabawy wizerunkiem? - uleciało z jej ust, jako najciekawsze i najbardziej zadziwiające z nich, gdy trawiła całą resztę informacji. 
Aż w końcu do niej dotarło o co chodziło. Spojrzała na Anthonego z szeroko otwartymi oczami, jakby próbując pojąć, czy to wszystko było powiedziane na poważnie. A zaraz potem, widząc jego niezmienioną twarz uśmiechnęła się szeroko. Czuła ekscytację. Nowa przygoda pukała do jej drzwi, a ona nie mogła odmówić. Wiedziała o tym.
- Jest Pan niezwykle hojny. Cieszę się, że ceni sobie mnie Pan na tyle, by zaproponować mi tak kuszącą ofertę. Zawsze chciałam odwiedzić inne kraje, a skoro jest okazja bym podczas podróży Panu się przydała i jeszcze dorobiła mogąc dołożyć do otwarcia własnego lokalu, nie jestem w stanie wyobrazić sobie sytuacji, w której odmawiam. Na kiedy planowany jest wyjazd? - Musiała się przygotować. Potrzebowała trochę czasu. Nie zamierzała jednak odpuścić podobnej okazji, nie, gdy wiedziała, że Anthony odpowiednio ją wynagrodzi a i zapewne dostarczy swoim zleceniem wiele radości i rozrywki. Wcześniej w końcu nie zawiódł.
the web
Il n'y a qu'un bonheur
dans la vie,
c'est d'aimer et d'être aimé
187 cm | 75 kg | oczy szare | włosy płowo brązowe Wysoki. Zazwyczaj rozsądny. Poliglota. Przystojna twarz, która okazjonalnie cierpi na bycie przymocowana do osoby, która myśli, że pozjadała wszelkie rozumy.

Anthony Shafiq
#5
17.09.2024, 20:30  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 30.10.2024, 00:06 przez Anthony Shafiq.)  
– Zdecydowanie wolę wyobrażenie. Wszak, zawsze będę mógł je skorygować, czyż nie? – zastanawiał się się przez moment, obracając swój "stary" sygnet w palcach. Przez moment poczuł ukłucie niepewności, czy rzeczywiście chce zmieniać materię sygnetu. Taki został dla niego wybrany, taki przypadł do gustu Erikowi. Z drugiej strony, zawsze przy nim mógłby zachowywać stalowy, nieco prymitywny poblask, kiedy w innych okolicznościach stanowiłby ozdobę świadczącą... no właśnie, o czym? Stłamsił uczucia rozkwitające w jego klatce na myśl o symbolice takiego podarku. Stłamsił marzenia, nim te różem pobarwiłyby jego policzki. Nic nie było pewnego. Nie padły między nimi żadne deklaracje, wciąż delikatnie badali nici ich łączące. Czy Erik miałby mu za złe, gdyby zmienił pierścień? Czy uwierzyłby, gdyby Anthony powiedział mu, że taki był od samego początku? Czy w ogóle cokolwiek to dla niego znaczyło. W końcu był Longbottomem, fakt, że Morpheus w ogóle zauważał symbolikę otaczającego go świata wynikał - według Anthony'ego - z jego trzeciego oka, którego jego bratanek był pozbawiony. Stłamsił lęk, że to nic nie znaczy. Stłamsił gorycz myśli, że Erik mógłby już nawet nie pamiętać tego zakupu. Mógłby nie zauważyć czegoś, co dla Anthony'ego było aż nazbyt oczywiste.

Był doskonałym aktorem. Odłożył myśli o tym na później. Odłożył na kolejny samotny wieczór spędzony nad biednymi kwiatami pozbawionymi metaforycznych płatków w odwiecznej wyliczance zakochanych. Odłożył...

– Szkopuł polega na tym, że aby uniknąć niepotrzebnych wątpliwości co do zebranej delegacji dyplomatycznej, mogę zabrać wykwalifikowanych specjalistów w swoich dziedzinach, pracowników lub konsultantów ministerstwa... albo swoją służbę. Tak się akurat składa, że moja pokojowa w tym czasie będzie zajmować się swoją chorą matką. – Uważne, czujne spojrzenie stalowych oczu utkwione było we Vioricy. Nie powiedziałby nic więcej. – Jest to jednak bardzo dobrze opłacana posada, zwłaszcza że wiąże się z opuszczeniem kraju. I kilkoma dodatkowymi w związku z tym obowiązkami – powiedział i umilkł, kończąc swoje wino. Nie zamierzał podać żadnych więcej detali, te tkwiły w jego głowie, i mógł je przekazać kobiecie tylko jeśli ta przyjęłaby jego ofertę. Zaowalowaną, taką, z której mógłby się wyłgać przed każdym sądem. – Początek września. Taki jest termin, choć oczywiście muszę wiedzieć odpowiednio wcześniej. To nie jest decyzja na dziś. Czy tydzień wystarczy? – zapytał, choć tak na prawdę stwierdził i podał termin. Jego postawa, ton - to też wskazywało, że niewiele z niego więcej wyciągnie, a spotkanie dobiegało końca. Tylko tyle i aż tyle.

Na tym etapie Anthony jeszcze nie wiedział, że sen o Kambodży, myśli o wielkiej egzotycznej wyprawie, o pięknym kompleksie świątynnym, który tak bardzo chciał zobaczyć... Że to wszystko pryśnie w przeciągu najbliższego właśnie tygodnia. Chciał aby okradła dla niego mugolskiego szejka, chciał wykorzystać jej talenty, chciał uczynić ją swoimi dłońmi. Tymczasem finalnie mugolski konflikt i poblemy logistyczne nawarstwiły się na tyle, że oba te plany trzeba było porzucić, a wraz z nim wizję ujrzenia pięknej jubilerki w stroju pokojówki.

Teraz jednak przyjął jej zapewnienie, jej potwierdzenie i chęć z ukontentowanym uśmiechem, teraz myślał, że los mu sprzyja. Wzniósł więc toast za to, za pomyślność ich sprawy, wzniósł toast, który przykuł ich uwagę do tej chwili, do momentu podpisania ustnej umowy wibrującej między parą złodziei. Wzrok ściągał ten moment, słuch wyłapał brzęknięcie, zapach uderzył w nozdrza gdy zbliżyli kielichy, i w końcu współdzielony smak rozlał się po podniebieniu. Łącząca ich energia przypieczętowała sprawę. Nie dziś? To jutro. Choć Viorica jeszcze tego nie wiedziała, znalazła się w Sieci głębiej i bliżej, a choć Shafiqowi daleko było do Ścieżek, nie zmierzał odpuścić gry. Nie teraz, gdy stawka była tak wysoka jak nigdy wcześniej.

Nie odprowadził jej, nie wyjrzał przez okno, gdy uszczęśliwiona rzemieślniczka liczyła w myślach strugę galeonów, które miały popłynąć za to zlecenie. Nie miał na to zbytnio czasu, jego grafik stawał się nieznośnie napięty. Tłumaczenia dla Morpheusa, tłumaczenia dla siebie, kilka spotkań, kilkanaście listów, wyjazd do Paryża z Jasperem, przeniesienie przymiarki na dwudziestego trzeciego... Zaczęło mu brakować Lisy w ustalaniu tych planów, ale czuł, że dystans, który wytworzył się między nimi w ostatnich latach byłby już nie do nadrobienia. Ręka poruszała się machinalnie, wypisując kolejne dyspozycje.

Ptolemeusz będzie miał tego wieczoru bardzo dużo pracy...

Koniec sesji
« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek:
Podsumowanie aktywności: Viorica Zamfir (1071), Anthony Shafiq (1550)




  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa