adnotacja moderatora
Rozliczono - Ambroise Greengrass - osiągnięcie Badacz Tajemnic I
Długie popołudnie w Mungu stało się jeszcze dłuższe, kiedy okazało się, że ktoś całkowicie poprzeztawiał wszystkie eliksiry w głównym składziku. Na jego nieszczęście w jedynym, w którym mógł znaleźć bardzo specyficzne medykamenty. Na szczęście nie potrzebował ich na już. Pacjentka była w stabilnym stanie. Chodziło raczej o próby poeksperymentowania z eliksirem, jaki zażyła przez przypadek. Gdyby udało mu się dojść do tego, co zrobiła nie tak to być może byłby w stanie oszczędzić jej długiej, żmudnej drogi ku wyzdrowieniu. W innym razie czekał ją bardzo długi pobyt w szpitalnym łóżku i jeszcze dłuższa rekonwalescencja.
Poirytowany nieporządkiem Ambroise był właśnie w trakcie przeglądania czwartego regału z kolei. Schował się w najciemniejszym kącie między zakurzonymi półkami, na których stały eliksiry, których nie powinno tam być. Przeklinał pod nosem, ale był mniej więcej w połowie. Z trudem przykucnął przy samym dole, kiedy drzwi gwałtownie się otworzyły i czyjaś ręka pospiesznie sięgnęła na półkę dwa rzędy bliżej wejścia.
Potrzebował ułamku sekundy, żeby dojść do tego, po jaki eliksir a następnych dwóch sekund, czyja to była dłoń. Ta ręka zazwyczaj oznaczała kłopoty tam, gdzie się pojawiła.
- O'Dwyer? - Odezwał się sucho, nie przestając przeszukiwać dolnych półek, przy których przykucał. - Możesz mi, proszę, wyjaśnić na cholerę ci eliksir grzybowej twarzy? - Chrząknął, unosząc pytające spojrzenie.
Wystarczyłoby mu bardzo krótkie wyjaśnienie. Może był jakiś powód, dla którego młodzieniec chciał wykorzystać tę substancję. Trzymali ją na nieliczne przypadki, gdy dało się użyć właściwości eliksiru na korzyść pacjenta. Na przykład wtedy, gdy wyrastające grzyby wypychały chorą tkankę i odpadały wraz z nią. Natomiast była to bardziej zaawansowana medycyna, o której sam Greengrass osobiście mówił na innym etapie stażu niż ten, na którym był O'Dwyer.
Był wykładowcą specjalizującym się w eliksirach. Często zastępował innych prowadzących w przypadku konieczności poprowadzenia zajęć. Zbierał delikwentów ze wszystkich oddziałów. Wszystkie zmiany w harmonogramie stażu śledził na bieżąco. Raczej nie było szansy, że przegapił przesunięcie tego tematu na wcześniejszy okres. Tym bardziej zastanawiał się, po kija O'Dwyerowi zmieniać kogoś w grzybnię.
Niestety, jakiekolwiek zemsty (nawet niewielkie) były niedozwolone w Mungu. A szkoda, bo stażyści byliby pierwszymi uhonorowanymi klątwą ze strony Greengrassa. Przynajmniej zazwyczaj, kiedy robili coś głupiego.
Czy O'Dwyer planował robić coś głupiego?
Ambroise wbił w niego czujne spojrzenie.