I wtedy dołączyła się do nich ona. Ta, co się na moment zagubiła obok baru.
- A to jest moja siostra Menda - przedstawił im Zeneidę, chociaż obie znały ją bardzo dobrze. Zaraz po tym zabrał jej kieliszek i napił się z niego. - Moja siostra Menda, która mnie nazwała pajacem po tym, jak uciekłem w tłum, bo się mojej byłej dziewczynie na sam mój widok łapsko zaczęło trząść jak galareta. - Jego głos bardzo szybko z ochrypłego i spokojnego tonu przekształcił się w taki, który posiadał w sobie niewypowiedziane: „jak mogłaś?!”. - NIE WIERZĘ - krzyknął szeptem, pochylając się nad nią i wykonując naprawdę dziwny gest ręką - jakbym ja ci tak zrobił, to byś mnie sklepała i wywiesiła na balkonie jak pranie. Wisisz mi dwie kolejki w Kotle za straty moralne. Skąd ty ją w ogóle znasz? Ona była trochę dziwna.
Na moment spojrzał na Astorię i Ashling.
- Tylko nikomu nie mówcie, że tak to przeżywam.