• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Poza schematem Wyspy Brytyjskie Hogsmeade [07.04.1972 Cmentarz] Pachnące Chryzantemy w blasku zniczy | Cathal x Cynthia

[07.04.1972 Cmentarz] Pachnące Chryzantemy w blasku zniczy | Cathal x Cynthia
Czarodziej
“It was hotter than rage, and sharper than fear, and cut deeper than helplessness, all because I couldn’t get to you.”
Mieniące się srebrem, długie pasma włosów opadają Cynthii prosto na ramiona i ciągną się za połowę pleców, spod wachlarza czarnych rzęs spoglądają stalowoniebieskie, chłodne tęczówki. Jest średniego wzrostu o dość drobnej, smukłej budowie ciała. Wydaje się krucha i delikatna, głównie przez bladość skóry, pozbawiona siły fizycznej. Doskonale dostosowuje sposób mówienia oraz gesty pod towarzystwo, w którym aktualnie przebywa, sprawnie manipuluje za pomocą wyglądu. Jest niewinnie śliczna, a jednocześnie przeraźliwie kojarzy się z zimą.

Cynthia Flint
#21
29.05.2023, 23:52  ✶  
- Jak wiele może łączyć przypadkowych ludzi.
Zwłaszcza gdy nie powinni w zasadzie na siebie wpaść. Rzucone przez nią słowa były ciche, pozbawione jednak złośliwości, zabarwione jedynie odrobiną figlarnej kokieterii. Cathal miał bardzo ładną sylwetkę o szerokich ramionach, tylko głupi by tego nie przyznał i byłoby olbrzymią stratą, gdyby został obrońcą lub pałkarzem w jakieś profesjonalnej drużynie. Oczywiście szanowała sportowców, jej drogi przyjaciel był takowym, ale do niego i jego potrzeby tkwienia w centrum uwagi to pasowało, a do Shafiqa niekoniecznie.
Zawsze, gdy nad czymś kontemplował, miał taki charakterystyczny wyraz twarzy i spojrzenia. Może nie świadczyło to zbyt dobrze, że była w stanie to stwierdzić po trzech lub czterech spotkaniach, z których połowa była w półmroku lub mroku, ale nigdy też nie ukrywała się z utrzymywaniem na nim spojrzenia. Z szacunku do rozmówcy, zawsze należało kontakt wzrokowy podtrzymywać. Zdawała sobie sprawę, że była diametralna różnica, jednak czy tłumaczenie dostarczało mu czegokolwiek, co mógłby nazwać ekscytującym, a nie wyczerpującym? Czując, jak jasne pasmo opada jej na twarz, pozbyła się go ruchem głowy, mimowolnie zaciskając palce przy tym na Cathalowej dłoni.
- To brzmi, jakby kolega był odrobinę niezdarny, co niekoniecznie jest wskazane przy tego typu pracy. Wolałabym, jednak gdybyś nagle nie zniknął gdzieś zasypany piachem lub zagryziony przez jakieś starożytne monstra. - stwierdziła z delikatnym uniesieniem brwi, będąc w istocie pod wrażeniem, że pozwalał takiej osobie ze sobą do podziemi schodzić. Nie ryzykował kolega, tylko swoim życiem, ale też całej ekipy, jak blondyn słusznie zauważył. Cynthia, nawet jeśli by chciała, nie umiałaby chyba postawić się w takiej sytuacji na podstawie jedynie opowieści, nie miała takiego doświadczenia i tak bujnej wyobraźni. - Jedno wypełnia drugie, niwelujesz stres przy tłumaczeniach?
Zaproponowała w sumie rozwiązanie swojego pytania, zastanawiając się, czy dobrze to zrozumiała. Obydwie się ze sobą łączyły, dostarczały odmiennych form podekscytowania i to musiało jej po prostu wystarczyć, bo żeby zrozumieć to głębiej, musiałaby zostać archeologiem lub przekonać Cathala, żeby zabrał ją ze sobą na takie wykopaliska. Na pewno byłaby ostrożniejsza niż jego kolega. Stwierdziła nawet, że kiedyś dopyta go o to, jakie teksty pozostawiali po sobie umarli. Może wiedział coś o sekcjach zwłok lub przygotowaniu ciał do pochówków, co mogłoby się przydać, zostać odświeżone i wykorzystane w dzisiejszych czasach?
Czując na sobie jego wzrok, mimowolnie odwzajemniła spojrzenie. Nigdy nie uciekała, gdy dwa tak różne odcienie błękitu spotykały się ze sobą, nawet przy tak marnym oświetleniu, jakim było Lumos. Był godnym przeciwnikiem. Zwykle nie miała problemów z tym, aby człowieka zawstydzić, znaleźć metodę lub słowa odpowiednie, by lico zakryła odrobina różu, by zabrakło komuś słów przez kilka pierwszych sekund, gdy jego ciałem wstrząsały dreszcze jakieś przyjemności oraz uznania. A tutaj? Albo on był przypadkiem beznadziejnym, albo Cynthia starała się zbyt mało. Powinna pójść krok dalej? Wyglądałby uroczo, gdyby się zawstydził. Czy to dałoby jej przewagę? Nigdy nie sugerował jej też, aby przestała zgadywać. Nie cofnął dłoni, nie uciekał wzrokiem. No i tkwili w grobowcu, mając nad głowami kolorowe znicze i intensywnie pachnące chryzantemy.
- Od czego zależy, że raz jestem "Panną Flint", raz jestem bezimienna, a raz nazywasz mnie Cynthią? - zapytała w odpowiedzi na jego słowa, bo już wcześniej zwróciła na to uwagę. Byli daleko poza formami grzecznościowymi, zwłaszcza gdyby teraz ich ktokolwiek zobaczył w tej krępującej i dla śmietanki towarzyskie dwuznacznej sytuacji. Sam mówił, że nie lubił motyli, więc wygląd nie był tym, co go intrygowało. Mimo to nie widziała przeciwwskazań, aby ze swoich atutów korzystać.
- Nie przypominam sobie Flecisty, chyba nadal tkwi pod podłogą. - odparła po chwili namysłu, przypominając sobie portrety z pokoju wspólnego na swoim ostatnim roku. Wtedy o dziwo spędzała tam całkiem sporo czasu, głównie przygotowując się do egzaminów, których wyniki były bardzo ważne, aby dostać się na wybrane przez nią studia. Pan Shafiq miał w sobie naprawdę wiele sekretów do odkrycia. Zrobiła pół kroku w jego stronę, zmniejszając dystans między nimi po tym, gdy wspomniał o pozostałych salkach oraz o błądzeniu w wodzie. Prawdę mówiąc była na tyle ciekawa, co jest dalej, że byłaby skłonna to wytrzymać. Pozostawiała jednak decyzję jemu, skoro on był organizatorem i przewodnikiem ich randki. - Może nie lubi towarzystwa i pokaże się, gdy wyjdziemy? Tyle razy naruszano jej prywatność. Ciekawe, gdzie ma drugą ramę, bo jestem pewna, że ktoś tak przebiegły, dobrze się zabezpieczył. - przeniosła na chwilę wzrok na złotą ramę, zanim uśmiechnęła się tylko pod nosem i minęła go, ciągnąc za sobą w stronę wyjścia. Wieczór był jeszcze młody, wciąż mieli całą butelkę wina i z pewnością wiele tematów do rozmów, bo o dziwo, z pszczółką nigdy takowych nie brakowało. - Mam nadzieję, że moja nagroda nie ma terminu ważności. - dodała tylko, spoglądając na niego przez ramię, gdy orzeźwiający podmuch świeżego powietrza uderzył w ich twarze, gdy znaleźli się poza grobowcem kilka minut później.

Koniec sesji
« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek:
Podsumowanie aktywności: Cynthia Flint (7756), Cathal Shafiq (5353)


Strony (3): « Wstecz 1 2 3


  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa