• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Poza schematem Wyspy Brytyjskie Hogsmeade [02.06.1972] "Mieszkam w Dworze Cape" | Cathal & Guinevere

[02.06.1972] "Mieszkam w Dworze Cape" | Cathal & Guinevere
Róża Pustyni
Wszystkie przyzwoite przepowiednie są do rymu.
Ginevra rzuca się w oczy. To szczupła i dość wysoka kobieta, sięgająca 177 cm. Ma owalną twarz, opaloną skórę i jasnobrązowe oczy; włosy długie do pasa, ciemnobrązowe, proste i grube. Ubiera się raczej schludnie niż byle jak. Jej usta często zdobi psotliwy uśmieszek. Mówi z akcentem, słychać, że nie jest z Anglii.

Guinevere McGonagall
#11
12.11.2023, 14:22  ✶  

Wydawało jej się, że dziewczyna była w takim wieku, że mogłaby już pójść do szkoły, ale być może tylko tak wyglądała? A jak przez mgłę kojarzyła, że do Hogwartu szło się rok później niż do Uagadou, to i nie umiała dobrze ocenić wieku, zresztą lepiej jej to szło z dzieciakami z Afryki niż Europejczykami. Sukienka, w jaką była dziewczynka ubrana, sugerowała, że musiała pochodzić z jakiejś bogatszej rodziny, no i to, że nie miała na sobie szaty ze szkoły… No nie mogła z Hogwartu uciec aż tutaj, żeby nieznajomych pytać o pomoc w dotarciu do DOMU, a nie do SZKOŁY, którą było stąd widać. Ginevra nie umiała ocenić, ale cholera, dziecko potrzebowało pomocy… Jak mogłaby odmówić? Ogólnie miała problem odmówić, jeśli ktoś ja prosił o pomoc, z nieznajomymi to jeszcze jakoś szło, ale jak nieznajomy to było dziecko, to się sprawa mocno komplikowała…

Słowa dziewczynki nie zaalarmowały jej tak, jak Cathala. Nie miała pojęcia, że to miejsce, to była ruina. Jak dla niej, to po prostu… dziewczyna się… zgubiła? Chociaż i jej zapaliła się świeczka w głowie, ze co ona tutaj robiła całkiem sama? Przyszła tutaj sama? A może ktoś ją tutaj zostawił…?

Ze spokojem i wręcz pewną ulga przyjęła, ze Cathal wie, gdzie jest to miejsce, więc tym bardziej uśmiechnęła się do dziewczynki. Do Fiony.

Fiona Cape. Dwór Cape. Ubiór dziecka wiele na to wskazywał, ale wychodziło, że musiała być z jakiejś bogatej rodziny. Ginevra odwróciła wzrok od dziewczynki, by spojrzeć na Cathala, kiedy ten położył dłoń na jej ramieniu. Widziała go dobrze, tak jak to, że drugą dłoń miał na różdżce. Rozumiała. Było ciemno, późno… A dworek był kawałek stąd. Po drodze mogło się wiele stać.

– To co, poprowadzisz, Cathal? – odezwała się do swojego towarzysza. Musieli się tylko odwrócić i wybrać odpowiednią drogę. Dłoń Ginevry też powędrowała do różdżki, bo zrozumiała, ze Cathal się czegoś obawia – i pewnie całkiem słusznie. Gdyby było całkiem bezpiecznie, to dziewczynka nie prosiłaby chyba o pomoc… – Fiona, śliczne imię – zwróciła się do dziewczynki, odwracając do niej głowę. – Powiedz, co tu w ogóle… – robiłaś sama? – chciała zapytać, ale wtedy dotarło do niej, że są tutaj całkiem sami. McGonagall aż przystanęła i się obróciła. – Fiona? – rzuciła w przestrzeń, ale dziewczynka nie miała jej odpowiedzieć. Bo wcale jej tutaj nie było. – Gdzie ona jest?

Syn czarnoksiężnika
Cathal wdał się w dużej mierze w matkę z Gauntów: po niej ma dość jasne włosy i jasne oczy. Mężczyzna bardzo wysoki, około 192 cm wzrostu, któremu wyraźnie nie był w życiu obcy wysiłek fizyczny. Gdzieś pomiędzy trzydziestką a czterdziestką.

Cathal Shafiq
#12
13.11.2023, 22:25  ✶  
- Poprowadzę - zgodził się Cathal powściągliwie, kierując spojrzenie jasnych oczu ku McGongall.
Wystarczyło odwrócić wzrok na sekundę.
Fiona Cape w jednej chwili stała tuż koło nich, w drugiej - znikła. Shafiq, dostrzegając to, nie odpowiedział na pytanie Ginewry, zamiast tego unosząc wysoko różdżkę i wzmacniając lumos, by blask padł na najbliższą okolicę. Choć było ciemno, Fiona nawet poruszając się bardzo szybko nie miałaby gdzie uciec - najbliższe krzewy i drzewa znajdowały się dobre kilkanaście metrów od nich. W pobliżu był kamienny murek, owszem, ale zbyt niski, aby nawet dziecko mogło znaleźć za nim schronienie.
Shafiq przykucnął i przez chwilę przypatrywał się ziemi. Nie dostrzegł na niej żadnych śladów, poza tymi, jakie zostawiły ich buty. Czy to o czymś świadczyło? Sam nie miał pewności. Nie był w końcu tropicielem, a dziewczynka była niska, drobna, na pewno lekka, obuta w trzewiki, które niekoniecznie zostawiłyby ślady na ścieżce, skoro ostatnio nie padało. A jednak stała tu przez chwilę, czy w tym miejscu ziemia nie powinna zostać naznaczona przez jej stopy?
Nie zaskoczyło go to chyba tak mocno, jak powinno. Nie był człowiekiem, którego zdziwić było łatwo, a długie lata spędzone najpierw w Peru, później w Egipcie, często na obszarach pełnych starożytnych miejsc pochówku, już dawno nauczyły go, że są na tym niebie i ziemi miejsca, o których nie śniło się czarodziejom. A jednak... zetknięcie się z taką dziwnością odrobinę wytrącało z równowagi.
Nie wyglądała na ducha. Ale ile Cathal Shafiq tak naprawdę wiedział o Limbo, drugiej stronie i udręczonych duszach?
- Dwór Cape spoczywa w ruinie od setek lat - powiedział Cathal cicho. Nie patrzył jednak wciąż na Ginewrę, rozglądał się zamiast tego, jakby spodziewał się, że zaraz dojrzy w pobliżu Fionę lub... coś innego. - Byłem tam kiedyś. To musiało być piękne miejsce, ale minimum trzysta czy czterysta lat temu. Dziedziniec wciąż robi ogromne wrażenie, po wznoszącym się tam niegdyś zamku pozostały głównie zgliszcza. Rodzina, która tam mieszkała, była bez wątpienia czarodziejska, prawdopodobnie nawet czystej krwi... Ale jeśli w Wielkiej Brytanii pozostał chociaż jeden przedstawiciel tego rodu, to nigdy o nim nie słyszałem.
Podniósł się wreszcie i opuścił różdżkę, wciąż płonącą światłem zaklęcia.
- Myślę, że dziś powinniśmy zrezygnować ze zwiedzania cmentarza.
Róża Pustyni
Wszystkie przyzwoite przepowiednie są do rymu.
Ginevra rzuca się w oczy. To szczupła i dość wysoka kobieta, sięgająca 177 cm. Ma owalną twarz, opaloną skórę i jasnobrązowe oczy; włosy długie do pasa, ciemnobrązowe, proste i grube. Ubiera się raczej schludnie niż byle jak. Jej usta często zdobi psotliwy uśmieszek. Mówi z akcentem, słychać, że nie jest z Anglii.

Guinevere McGonagall
#13
14.11.2023, 21:40  ✶  

Wgapiła wzrok w przestrzeń, pozwalając by kocie oczy wyłapywały ruch i detale… Niczego jednak nie zauważyła. A biegnącą dziewczynkę, nawet gdyby się gdzieś miała nagle wgramolić, przy tym zwierzęcym wzroku z pewnością by to dostrzegła. Nie dostrzegała jednak absolutnie nic. A wypatrywała jej, patrząc to lewo, to w prawo… Nie rozumiała, co się właśnie stało. Ale zrozumiała już, że dziewczynki tu chyba… nigdy nawet nie było. Kiedy jednak Cal kucnął, świecąc sobie różdżką na ziemię, badając ślady, Ginny po prostu spojrzała za najbliższy krzak, potem za jakiś budynek, zaraz wróciła na miejsce i podparłszy się pod boki rozejrzała się raz jeszcze, doskonale wiedząc, że to i tak nie było.

Fiona zniknęła i rozmyła się jakby była tylko snem. Takim wyśnionym na jawie.

Jedyne czego Ginevra była pewna to to, że przyjazd do Anglii był strzałem w dziesiątkę, bo było tutaj znacznie, znacznie ciekawiej. Pomijając okropności Beltane – to ledwie przedwczoraj była na ognisku, gdzie jednocześnie widziała na niebie słońce i księżyc. I mogła porozmawiać z mugolami (!) o magii, a nawet pokazać kilka sztuczek. A teraz to. A McGonagall lubiła zagadki.

– Nie ma jej nigdzie. Zobaczyłabym – powiedziała w końcu do blondyna i w końcu przeniosła spojrzenie o pionowych, kocich źrenicach na Cathala. – Och… Rozumiem – odpowiedziała i zupełnie nieświadoma, spojrzała dokładnie w tym kierunku, w którym znaleźliby dwór, gdyby się tam faktycznie udali. – Fiona Cape. Ciekawe czy są gdzieś o niej wzmianki. Może warto poszukać jakieś stare spisy albo inne rekordy? – to już jej zamiłowanie do historii, do starych zagrzebanych spraw… Ale rozmowa z dziewczynką była tak rzeczywista, jak obecność Cathala tuż obok. – Tak, chyba tak… – zgodziła się, chociaż dość niechętnie, bo mimo wszystko była ciekawa. Tyle, że Fiona całkowicie przysłoniła teraz jej chęć pooglądania starych grobów na cmentarzu. – Zabierzesz mnie tam kiedyś? To znaczy na cmentarz. I do dworku też – wyjaśniła i uśmiechnęła się do mężczyzny. Miała nadzieję, że rozumiał.

Dzisiaj jednak rzeczywiście cmentarz sobie odpuścili. Zresztą niedużo później Cal zaprowadził Ginny do najbliższego punktu fiuu.


Koniec sesji
« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości
Podsumowanie aktywności: Cathal Shafiq (2288), Guinevere McGonagall (2993)


Strony (2): « Wstecz 1 2


  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa