• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Scena główna Ulica Pokątna Dziurawy Kocioł [4.09.1972, wieczór] Don't drink too much | Faye, Enzo

[4.09.1972, wieczór] Don't drink too much | Faye, Enzo
Leśna powsinoga
Może lew jest silniejszy od wilka, ale wilka nigdy nie widziałem w cyrku.
Niewysoka, mierząca około 155 cm. Ma wysportowaną sylwetkę i gibki chód, zdradzający że dużą część czasu poświęca na aktywność fizyczną. Faye ma brązowe włosy, mieniące się rudością w świetle słonecznym, oraz jasnobrązowe oczy. Usta są wiecznie rozciągnięte w uśmiechu, a nosek zadarty.

Faye Travers
#11
22.01.2025, 00:09  ✶  
Spojrzała na Enzo tak, jak patrzy się na kogoś, kto mówi do ciebie po chińsku, podczas gdy ty jesteś z Europy. Mrugnęła raz i drugi, lekko przekrzywiając przy tym głowę. Nie, kompletnie nie rozumiała, o czym on mówi.
- Zapoco? - zapytała uprzejmie, tak samo uprzejmie się uśmiechając. - Enzo, ja nie mam czasu czytać Proroka, a ty mi mówisz o mugolskich gazetach.
Roześmiała się tak, jakby powiedział najlepszy dowcip na świecie. Bo w sumie to był dobry żart. Czy ona nie mówiła chwilę wcześniej, że latała po lasach? Fajna sprawa, takie lasy, nic z informacji tam nie dociera. Ani o smokach, ani o jakimś Bruszu Li.
- Jedyne co czytałam, to w kółko tę samą książkę. I wiesz, co to było? Poradnik jak jeść w lesie, by się nie posrać. Wydanie dwudzieste, drugie w przeciągu tego roku, nowa errata, bo ktoś zjadł coś, co powinno być bezpieczne, a nie było - czy to była prawda? Chyba nie, bo gdyby była to prawda, to Faye nie mówiłaby o tym tak lekkim tonem. Remington trochę polepszył jej humor, nie mogła tego ukrywać - potrzebowała takich spotkań. Pozwalały oderwać jej myśli od tego, co się stało w sierpniu. - No, w zasadzie to klub łowiecki, ale nie kłusowniczy.
Nie byli tym typem organizacji, która polowała nielegalnie. Artemis działał zgodnie z prawem, tego była pewna. Jej rodzina nim kierowała: Faye matkę miała z Yaxleyów, a Gerard był przewodniczącym Artemis. Co prawda do tej pory Traversówna raczej migała się od spotkań, bo po prostu jej w Londynie nie było, ale teraz chciała to zmienić.
- Nie, zwykle przekazujemy do rezerwatów albo po prostu eskortujemy tam, gdzie żyją naturalnie. To zależy, czy pytasz o Artemis, czy Ministerstwo - zaciągnęła się papierosem, zerkając podejrzliwie na Enzo. - Co masz do Szkocji, oy?
Zapytała słodko, niby to z wyrzutem, ale wesołe iskierki skutecznie rozwiewały to ponure wrażenie. Przewróciła jednak oczami na to, że w Ministerstwie Magii walczyła z ludźmi pokroju Enzo.
- Tylko że w twoim departamencie raczej nie pojawiają się dylematy: umyć się ze szczyn skunksa, czy wypełnić kolejną rubryczkę? Albo lepiej: zgasić kurtkę i iść do Munga, czy oddać raport na czas? - zaśpiewała słodko, przekrzywiając głowę w tak przerysowanym geście, jak tylko się dało. Nawet zdobyła się na zatrzepotanie rzęsami. Jak prawdziwa dama!

I pewnie bajera by zadziałała, gdyby jej pytanie i - cóż, w zasadzie to prośbę o pomoc - nie sprowadził do łóżka. Faye westchnęła.
- Enzo, znasz mnie. Gdybym chciała cię zaprosić do domu, po prostu dałabym ci swój adres i powiedziała, że czekam wieczorem - burknęła, oburzona tym, że w ogóle pomyślał iż mogłaby uciekać się do jakichś marnych podstępów! Kolejna porcja whisky spłynęła przez jej przełyk, przyjemnie mrowiąc i powodując że język miło cierpnął. - Ewentualnie wymyśliłabym coś lepszego. Jak ty z tym wchodzącym smokiem. Ranisz mnie sądząc, że zrobiłabym coś tak płaskiego, bez polotu. Gdzie zabawa, gdzie picie wina na dachu kamienicy, gdzie ganianie się po lesie i łapanie białych króliczków? Wiesz, że jestem romantyczką.
A guzik. Jeżeli ktokolwiek do romantyzmu nie pasował, to była właśnie Faye Travers. W Hogwarcie spotykała się z Maddoxem i jeśli wierzyć plotkom: potrafili nieźle się poszarpać. Romantyczki nie wchodziły w związki z patusami, którym oddawały równo, gdy ci się zaczynali. Ganianie za białym królikiem również nie wchodziło w grę, aczkolwiek picie wina gdzieś w zakazanym miejscu... To już do niej bardziej pasowało.
- Jak chcesz się ze mną przespać, po prostu powiedz. Ale kurtkę mi napraw - błysnęła białymi zębami w uśmiechu. Romantyczka jak znalazł.
Czarodziej
Your life is your canvas, and you are the masterpiece.
Metr osiemdziesiąt dwa, o czarnych włosach i oczach. Ma charakterystyczną szparę między jedynkami. Ubiera się w modne, ekstrawaganckie rzeczy. Jest głośny, wygadany i wszędzie go pełno.

Enzo Remington
#12
27.01.2025, 20:44  ✶  
- Zapowiedź! Jak... zapowiedź koncertu Deadly Potion? - Wymienił nazwę swojego ulubionego magicznego zespołu, nie porzucając jeszcze prób wyjaśnienia Faye, czym był trailer. Widział w jej oczach chęć zrozumienia! Nie mógł jej odmówić! - Na parę miesięcy przed koncertem wisi plakat, takie ogłoszenie, że będą grać? Z filmami jest podobnie.

Ach, słodka niewiedzy! Enzo sądził, że zrobiłby wiele, by oderwać się od przykrości dnia codziennego i napływających zewsząd informacji, lecz prawda była odmienna: nie wytrzymałby nawet dnia bez nadmiernych bodźców zewsząd! Spokój nie był dla niego.

Temat leśnej sraczki sprawił jednak, że w uśmiech Enzo wdarła się odrobina niepewności pomieszanej z obrzydzeniem.

- To może... weź ze sobą suchy prowiant z miasta? - Zaoferował ostrożnie. - Albo naucz się jeść od mugoli? Pójdź do jakiejkolwiek księgarni i weź książkę o niemagicznych roślinach. Parę jest groźnych, ale to raczej milsza dla oka i nosa śmierć. - Zaproponował, bo chociaż Faye z pewnością była śliczna robiąc wszystko, co tylko było możliwe, to nie chciał wyobrażać jej sobie przycupniętej za krzaczkiem. Zapił niesmak łykiem alkoholu.

Prawdę mówiąc, niewiele interesowało go życie poza Londynem. Lasy były błotniste i pełne zwierzyny, która nie pachniała za ładnie. Słuchał koleżanki, kiwając głową, lecz myślami był trochę dalej, tam, gdzie nie było szczyn skunksa.

- Szkocja ma więcej do zaoferowania niż haggis i smoki. - Podkreślił, chcąc wpłynąć na temat rozmowy i nieco go zmienić. - Na przykład, no nie wiem, whisky? - Uniósł szklankę w toaście. - Piękne, silne kobiety? Mężczyzn w kiltach? - Wymieniał, byle dalej od odchodów buchorożca!

Próba flirtu zakończyła się sukcesem. Remington uśmiechnął się jeszcze szerzej, okazując swoją szczerbę między zębami w całej okazałości.

- Czyli jeśli chcę mieć u ciebie szanse, to powinienem zaśpiewać ci serenadę i obsypać płatkami róż? Czy raczej wolałabyś lot na hipogryfie? Wiesz, ostatnio wygrałem konkurs w lotach na dywanie. - Pochwalił się mimochodem. - Wyścig, w Ministerstwie. W każdym razie, przyjęłabyś to tak od razu, jakbym chciał się z tobą przespać, Faye? Za naprawienie kurtki i może zacerowanie skarpet, co? - Jego ciemne brwi zrobiły pokazową falę.
Leśna powsinoga
Może lew jest silniejszy od wilka, ale wilka nigdy nie widziałem w cyrku.
Niewysoka, mierząca około 155 cm. Ma wysportowaną sylwetkę i gibki chód, zdradzający że dużą część czasu poświęca na aktywność fizyczną. Faye ma brązowe włosy, mieniące się rudością w świetle słonecznym, oraz jasnobrązowe oczy. Usta są wiecznie rozciągnięte w uśmiechu, a nosek zadarty.

Faye Travers
#13
30.01.2025, 16:06  ✶  
Zamrugała, jakby dłuższą chwilę zajęło jej rozkminienie, o czym Enzo mówi. Zapowiedź... Łypnęła nań z ciekawością.
- To te mugolskie obrazki też tak zapowiadają? Na plakatach? Przecież... Ich plakaty się nie ruszają? - no, brawo Faye, nie można było ci odmówić logiki, prawda? Kolejna porcja papierosowego dymu i łyk whisky nieco otumaniły jej organizm. Do tego stopnia, że Traversówna westchnęła cicho, niemalże z rozmarzeniem. - Wiesz, Enzo, że nigdy nie byłam w tych ich teatrach z ruchomymi obrazkami? Nie potrafię nawet sobie wyobrazić jak to działa, skoro nie ma magii.
Powiedziała, kręcąc papierosem między palcami. Nawet nie miała pojęcia od czego zacząć zastanawianie się na ten temat. Magia była prostsza, bo po prostu była.
- Czasem biorę, ale co jak go zabraknie? Jak coś gonisz to dopasowujesz się do jego rytmu i szukasz tak długo, dopóki go nie odnajdziesz - wzruszyła ramionami, gasząc niedopałek w popielniczce. Nie zauważyła tego obrzydzenia, które wkradło się na jego twarz i chyba lepiej, bo dla Faye nie istniały tematy tabu. Jeszcze uznałaby go za mięczaka. Dopiła whisky i zapukała w pustą szklankę paznokciami, by zwrócić uwagę Agathy. - Najpiękniejsza barmanko w Kotle...
Traversówna nie miała absolutnie żadnych oporów przed tym, by prawić innym komplementy. Nie robiła tego celowo, by coś na ludziach wymusić: po prostu widziała, że bycie miłym działa. Dzięki temu była naturalna, bo z natury była miła, i nie musiała kreować się na kogoś, kim nie jest, gdy była wśród ludzi.
- Słuchaj, Enzo, nie będę nic podejrzewać w twoim kierunku, ale mężczyźni w kitlach to chyba nie jest to, co chcesz widzieć - wymądrzyła się z rozbawionym uśmiechem na ustach. Ach, te kitle... Wiele osób nie zdawało sobie sprawy z tego, co kryło się pod nimi. NIC, absolutnie nic. - Tradycyjnie mężczyźni pod kitlem nie noszą nic.
Powiedziała zupełnie niewinnie, acz z rozbawieniem, bo jej umysł już podsunął jej widok Enzo, a raczej jego miny, którą robi na widok podwiewającego kitla. Odebrała od Agathy szklankę z whisky i westchnęła po raz kolejny, zezując na Remingtona.
- Daruj sobie rzucanie we mnie chwastami, nie potrafię tego docenić, już kilka razy to usłyszałam - wzruszyła ramionami, bo ona sama nie widziała nic złego w tym, że nie lubiła pewnych gestów. Ale ten hipogryf i dywany... Odwróciła się w kierunku mężczyzny tak, by nie musieć już obracać wyłącznie głowy. Faye oparła się łokciem o kontuar i przekrzywiła głowę z nieukrywaną ciekawością, wymalowaną na twarzy. - Loty na dywanie? Czemu mnie to ominęło?
Zapytała z żalem w głosie. To musiała dopiero być zabawa! Chociaż ciężko było jej uwierzyć w to, że w Ministerstwie potrafili się aż tak bawić.
- Ustalmy coś, Enzo - powiedziała poważnie, wysuwając lekko nogę do przodu tak, by musnąć bokiem łydki jego łydkę. Kontrastowało to z jej poważną miną, która pojawiła się ni z tego, ni z owego. - Proponując to, nie miałam na myśli seksu. Chciałam zapłacić jak na człowieka przystało. I wciąż chcę. Ta kurtka ma dla mnie wartość sentymentalną. A sposób, w jaki ubrałeś to wszystko w słowa... Sugeruje że płacę za tego typu rzeczy ciałem. To nie jest miłe, bo jest nieprawdziwe.
Uniosła nogę nieco wyżej, jednocześnie podnosząc szklankę do ust. Wypiła całkiem spory łyk whisky, nie spuszczając wzroku z Remingtona.
- W zasadzie nie wiem, pewnie na początku pomyślałabym, że żartujesz. Ale jeżeli nie żartujesz, możesz zabrać mnie do tego mugolskiego teatru z obrazkami zamiast aktorów. Jak to nazywacie? Kino? - uśmiechnęła się, teraz już łagodniej. Faye była istotą z natury ciekawską, lecz dopóki nikt nie pokazywał jej palcem co ma ją ciekawić, z reguły się tym nie interesowała. Teraz Enzo sprawił, że zainteresowała się tym kinem. Jak nie pójdzie z nim, to z kim innym albo sama, ale pomyślała, że pewnie byłoby miło iść tak we dwójkę.
Czarodziej
Your life is your canvas, and you are the masterpiece.
Metr osiemdziesiąt dwa, o czarnych włosach i oczach. Ma charakterystyczną szparę między jedynkami. Ubiera się w modne, ekstrawaganckie rzeczy. Jest głośny, wygadany i wszędzie go pełno.

Enzo Remington
#14
02.02.2025, 20:52  ✶  
Enzo zamarł z otwartymi ustami, o sekundę za długo zastanawiając się nad odpowiedzią.

- ... Masz rację! - Przyznał jej. - Ich plakaty nie ruszają się, a jednak zapowiadają jak należy? To trudniejsze, przedstawić to wszystko na nieruchomym obrazku! Niesamowite. - Oczywistość nie okazała się taka oczywista i Remington musiał poświęcić chwilę, by sens do niego dotarł. Kiedy jednak już tak się stało, nie mógł wyjść z podziwu! Koleiny raz mugole pokazywali, że są niesamowicie utalentowani, jeśli chodzi o kreatywność w tworzeniu bez magii. - A w kinie - to się nazywa kino - można zobaczyć niesamowitą mugolską magię! Musisz to zobaczyć. Pozwól mi cię zaprosić? Może nawet uda nam się zobaczyć jak to wszystko działa od kuchni?

Lorenz Remington miał gadane, do tego był zbyt śmiały. Wiedział, że istnieje sposób na przegadanie mugoli do pokazania im działania kina, a nawet na dostanie prywatnej lekcji, by wyjaśnili wszystko Faye jak dziecku. Wystarczyło tylko chcieć i spróbować!

Dopił alkohol w kieliszku, oparł się łokciem o blat i zwrócił ku kobiecie przy sobie. Nie umknął mu dotyk jej stopy, ale chwilowo nie dał tego po sobie poznać. Lubił tego typu zaczepki, tero typu gry, gdy usta mówiły jedno, zaś ciało pokazywało zupełnie co innego.

- Czy nie jest tak ze wszystkim? - Zagadnął. - Jeśli na czymś nam zależy, musimy znaleźć kompromis, wspólny język... - Zagestykulował, zataczając dłonią niewielki okrąg. Temat brzydkich zapachów lepiej było pominąć! - Ach, whisky! Ja zapłacę. A swoją drogą... - Nachylił się do Traversówny, kładąc dłoń na jej kolanie. - Nie uważam, że Aghata jest najładniejszą kobietą w Kotle.

Komplementy miały swoją cenę, która jednak nie była nawet w procencie adekwatna do zysków, które przynosiły. Istniało ryzyko, lecz mogło być pomijane, gdy język był giętki, uśmiech dość szeroki, a twarz dość przystojna.

Zabrał rękę i odchylił się, słysząc rewelację o kiltach. Jego usta ułożyły się w klasycznego karpika, a brwi uniosły wysoko.

- Zupełnie nic? Nic a nic? Nie jest im zimno? - Dopytywał, mrugając powoli. - - Teraz mnie zaintrygowałaś! Muszę jechać do Szkocji! - Postanowił, bo ta historia nie tylko nie zawstydziła go, ale całkiem zainteresowała! Taka frywolność wymagała uwagi. - Potrzebuję przewodniczki! Doskonale, jesteśmy umówieni.

Miło było snuć takie głupawe plany bez żadnej przyszłości. Po tych paru dniach nerwów związanych z Muzą i tym, co działo się z Raphaelą, przyjemnie odpoczywał w towarzystwie Faye. Alkohol dodatkowo rozgrzewał i pozwalał głowie odpływać w odpowiednim kierunku, który nie powodował kolejnych zmarszczek.

- Następnym razem będę pamiętał, żeby zabrać cię na mój dywan. - Obiecał. Nie spodziewał się zmiany nastroju rozmowy, lecz nie stracił rezonu nawet na moment. Jego uśmiech zgasł, a zastąpiła go troska. Z taką samą troską jego dłoń momentalnie wróciła na kolano kobiety. - Ależ nie, nie! Przecież nie proszę cię o tego typu... Zapłatę. Wystarczającą zapłatą będzie twoje towarzystwo w kinie. Zechcesz mi towarzyszyć? Kiedy tylko ci pasuje.

Dłoń Remingtona przesunęła się parę centymetrów w górę uda.
Leśna powsinoga
Może lew jest silniejszy od wilka, ale wilka nigdy nie widziałem w cyrku.
Niewysoka, mierząca około 155 cm. Ma wysportowaną sylwetkę i gibki chód, zdradzający że dużą część czasu poświęca na aktywność fizyczną. Faye ma brązowe włosy, mieniące się rudością w świetle słonecznym, oraz jasnobrązowe oczy. Usta są wiecznie rozciągnięte w uśmiechu, a nosek zadarty.

Faye Travers
#15
10.02.2025, 10:34  ✶  
- Przewodniczki w czym: w zaglądaniu mężczyznom pod spódnice? - zapytała z rozbawieniem, chociaż przecież doskonale wiedziała, o co mu chodzi. Nie miała nic przeciwko byciu przewodnikiem po Szkocji, chociaż obawiała się powrotu tam - głównie dlatego, że mieszkali tam jej rodzice. A ona miała silne postanowienie, żeby nie tylko nie wracać we wrześniową pełnię do domu, ale również w kolejne. Czas było odciąć pępowinę, miała w końcu swoje miejsce, w którym mogła przeczekiwać moment wejścia na niebo srebrnej tarczy księżyca. - Ale czemu nie? Może to nie będzie jeden z punktów wycieczki, ale przecież się tam wychowałam. Mogę ci pokazać kilka pięknych miejsc, Szkocja jest naprawdę niesamowita.
Szczególnie jesienią, ale tego już nie dodała. Nie musiała - w jej opinii jesień była najpiękniejszą porą roku. To wtedy jej płuca znowu mogły się napełnić świeżym, zimnym powietrzem a włosy wracały do normalnego, kasztanowego koloru. To wtedy mogła być prawdziwie sobą, bez potu i odsłaniania niepotrzebnie ciała z powodu upału, który źle na nią wpływał. A Szkocja... Zawsze była trochę chłodna. Jakby była uosobieniem jesieni.

Mimo całej swojej zadziorności, Faye była jak typowa kobieta: niezwykle łasa na komplementy, nawet jeżeli czuła, że są one mocno przesadzone. Która dziewczyna nie lubiła słuchać o tym, że jest piękna, mądra i najlepsza, nawet jeżeli wiedziała doskonale, że to były tylko puste słowa? Na poparcie tego, że Enzo trafił w jeden z jej czułych punktów, rozpromieniła się nieco.
- Była chyba taka baśń arabska, nie? - zapytała, umyślnie ignorując wzmiankę o tym, że uważa że Agatha wcale nie była najpiękniejszą kobietą w tym pomieszczeniu. Widać jednak było, że ta uwaga nie przeszła bez echa - to powłóczyste spojrzenie, drgnięcie obu kącików ust, lekki rumieniec... Dłoń na udzie również poczuła. Nie miała zamiaru jej strącać, była przyjemnie ciężka i ciepła. - Pamiętam tylko dlatego, że były w niej latające dywany i dżiny. Chyba mieszkały w lampach? Profesor Binns mówił, że kiedyś do literatury mugolskiej przenikały tego typu elementy z naszego świata, dlatego tam mocno teraz się nawzajem unikamy.
A może to nie był Profesor Binns? Ale chyba on, bo to brzmiało bardzo nudno, a na jego zajęciach Faye głównie spała. I faktycznie, gdyby nie te dywany, to w ogóle by nie skojarzyła baśni tysiąca i jednej nocy. Ale tak już miała: wystarczył strzępek interesującej informacji i zapamiętywała coś na całe życie.

Na wzmiankę o kinie, co już przecież sama proponowała, uśmiechnęła się szerzej. Jej dłoń mimochodem powędrowała do koszulki Enzo, a palce strąciły pyłek popiołu, który się tam zapodział. Zupełnie przypadkiem opuszki musnęły skórę na szyi. Nie była przecież niczyja, mogła robić co chce. Robiła to wcześniej, będzie robić to później - przecież nie robiła nic złego, umawiając się z nim, prawda? Nikomu nic nie przyrzekała, a jednak... Czuła jakieś wyrzuty sumienia, niewielkie, gniotące się gdzieś na samym dnie jej umysłu. A może to po prostu była gorycz, bo teraz mogła dostać to, co chciała, a kiedy na czymś naprawdę jej zależało, to dostać tego nie mogła?
- Co powiesz na teraz? - zapytała niewinnie, nakrywając jego dłoń swoją. Miała rację - była przyjemne ciepła.
Czarodziej
Your life is your canvas, and you are the masterpiece.
Metr osiemdziesiąt dwa, o czarnych włosach i oczach. Ma charakterystyczną szparę między jedynkami. Ubiera się w modne, ekstrawaganckie rzeczy. Jest głośny, wygadany i wszędzie go pełno.

Enzo Remington
#16
20.02.2025, 22:45  ✶  
- Pomyślałem, że zaglądanie panom pod spódnice będzie dla ciebie ciekawsze, niż zaglądanie pod spódnice panienkom. - Uśmiechnął się, podłapując jej żart, nie mając zamiaru zaprzeczać, że jego wyprawa do Szkocji mogłaby przyjąć właśnie taki obrót! - Ale wierzę, że pięknie miejsca w Szkocji znajdują się nie tylko pod warstwą tartanu. Ach, planowałem wrócić do Szkocji odwiedzić Hogwart, ale pan dyrektor, cóż... jest panem dyrektorem. Nie pozwolił. - Wzruszył ramionami. Sprawa z Neilem nie była jeszcze zamknięta, ale powoli zaczynał czuć, że być może nieco przesadzał ze sprawą Marty. Ministerstwo przecież dokładnie zbadałoby zbrodnię, tym bardziej, jeśli mieli ducha ofiary, która mogła wszystko zdradzić!

Na wspomnienie baśni, rozjaśnił się jeszcze nieco bardziej. Mugolskie baśnie przenikały do świata magii, bo i zwykle o nim traktowały, ale Enzo zawsze cieszył się, gdy ktoś był w stanie przywołać historie, które opowiadała mu matka i gosposia Gustawa, gdy był jeszcze całkiem mugolskim dzieckiem.

- Tak, bajka o łotrze, który używa sprytu i odrobiny szczęścia, by zdobyć serce księżniczki. - Wyjaśnił, delikatnie zaciskając palce na udzie Faye, jakby chciał przypomnieć o tym małym punkcie kontaktu. - Sądzisz, że mógł być czarodziejem, który zakochał się w mugolce? Latający dywan zrobiłby wrażenie nawet na czarownicy! A czy zrobi na niej wrażenie kino?

Nachylił się delikatnie, by ułatwić Faye to, co sobie zaplanowała, nie uciekając od jej dłoni. Zupełnie zaskoczyła go propozycja, ale nie zamierzał rezygnować z takiej okazji!

- Znam odpowiednie miejsce. - Zgodził się od razu. Złapał ją za tę dłoń i zwinnie zsunął się ze stołka. - To niedaleko!
Leśna powsinoga
Może lew jest silniejszy od wilka, ale wilka nigdy nie widziałem w cyrku.
Niewysoka, mierząca około 155 cm. Ma wysportowaną sylwetkę i gibki chód, zdradzający że dużą część czasu poświęca na aktywność fizyczną. Faye ma brązowe włosy, mieniące się rudością w świetle słonecznym, oraz jasnobrązowe oczy. Usta są wiecznie rozciągnięte w uśmiechu, a nosek zadarty.

Faye Travers
#17
28.02.2025, 09:56  ✶  
- Po co chciałeś odwiedzić Hogwart? To chyba w ogóle niemożliwe, jeżeli nie ma się powiązania ze szkołą? - zapytała, lekko przekrzywiając głowę. Jej w sumie nigdy do głowy nie przyszło, żeby tam wracać, chociaż bardzo lubiła czasy, gdy się tam uczyła. Ale żeby wracać tam tak po prostu... Nie. - Dziwny jesteś, Enzo.
Skomentowała z nutą sympatii w głosie. Mało miał problemów w dorosłym życiu, że jeszcze chciał odwiedzać mury szkoły? Brakowało mu adrenaliny?

Gdy zacisnął palce na jej udzie, poczuła przyjemne ciepło, rozlewające się po jej ciele. Ale nie, nie była aż taka łatwa. Nie w chwili, gdy poszczuł ją tym mugolskim kinem. W innym przypadku pewnie po prostu rzuciłaby, że mogą iść do niej lub do niego, tak po prostu, bo Faye miała taki mętlik w głowie, że z przyjemnością ukryłaby się w męskich ramionach. Nie byłyby to co prawda te ramiona, których pragnęła, ale liczył się sam akt i fakt, że nie musiałaby myśleć. Związki były tak cholernie ciężkie, a ona balansowała teraz po cieniutkiej linie, nie wiedząc na czym stoi - wiedziała jednak, że to nie ma sensu, tak jak wiedziała wtedy w Hogwarcie. Powinna posłuchać rodziców i znaleźć sobie kogoś, kto będzie znosił jej wybryki i zniknięcia, kogoś z kim będzie mogła porozmawiać, ale... Nie potrafiła. I to nie tylko dlatego, że formalnie miała męża, którego pragnęła się pozbyć i o którym nikt nie wiedział - po prostu nie zniosłaby myśli o tym, że jeżeli ona ruszy dalej, to Maddox także będzie miał do tego prawo.
- Oczywiście, że zrobi na niej wrażenie kino - rozpromieniła się, zaciskając lekko palce na jego dłoni. Zsunęła się ze stołka i zostawiła niedopity alkohol na blacie. Co za dużo, to niezdrowo. A ona naprawdę nie potrzebowała teraz więcej kłopotów. - Prowadź, Enzo, tylko musisz mi opowiedzieć WSZYSTKO co wiąże się z tym całym kinem.
Nie puściła jego ręki. Przeciwnie, mocniej zacisnęła dłoń, a po jej grzbiecie przeszedł dreszcz ekscytacji. Nigdy w kinie nie była, nie przyszło jej do głowy, żeby je odwiedzić. Miała swoje sprawy, nie było jej sporo w Anglii, a teraz... Poznawanie kultury mugolskiej z kimś, kto wśród mugoli się wychował, brzmiało jak naprawdę przyjemny czas do spędzenia.
« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek:
Podsumowanie aktywności: Enzo Remington (3041), Faye Travers (4447)


Strony (2): « Wstecz 1 2


  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa