• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Scena główna Ulica Pokątna Plac i stragany [09.09.72] Black thoughts in Black blood

[09.09.72] Black thoughts in Black blood
evil twink
Sup ladies? My name's Slim Shady
I'm the lead singer of Kromlech
Zimna cera i jeszcze chłodniejsze spojrzenie. Kruczoczarne włosy i onyksowe tęczówki bardzo wyraźnie kontrastują ze skórą bladą jak kreda. Buta oraz wyższość wylewa się z każdego gestu i słowa. Mierzy 187 centymetrów o szczupłej sylwetce, która coś jeszcze pamięta ze sportowych czasów. W godzinach pracy zawsze ubrany elegancko, zaczesany, a swoje tatuaże ukrywa pod zaklęciami transmutacji. Po godzinach najczęściej nosi się w skórzanych kurtkach i ciężkich butach.

Louvain Lestrange
#1
23.03.2025, 20:51  ✶  

W noc tak piękną jak dziś, miał najszczerszą ochotę podzielić się swoim spaczonym wnętrzem z całym światem. To zawsze był ekscytujący moment kiedy dane mu było przywdziać śmierciożerczą czerń i pokazać się w niej światu. W końcu nadszedł moment kiedy Londyn mógł poznać prawdziwą, nieokiełznaną siłę najpotężniejszego czarnoksiężnika wszechczasów. To było tak nagłe i niespodziewane, że nawet Louvain nie wiedział co tak naprawdę nadchodziło. Dowiedział o tym może tylko o kilka godzin wcześniej, niż pozostali, jednak nawet nie przypuszczał na jaką skalę zostanie przyprowadzony atak. I właściwie dobrze, że tak się stało. Czarny Pan jak zwykle wyznaczył dla nich kierunek, a resztą mogli zająć się sami. Piekielne ogary nienawiści w końcu zostały spuszczone z łańcucha, wystarczyło tylko rzucić się do gardła i wykrwawić zwierzynę.

Było już po północy, a Louvain nie zdążył nawet jeszcze nikogo poważnie zranić. Od początku zajmował się bardziej strategicznymi akcjami, niż samym sianiem chaosu na ulicach. Kiedy zdążył ogarnąć już to co może okazać się najbardziej potrzebne dla organizacji i samych mrocznych sług, nie potrafił odmówić sobie tej przyjemności. Mówi się, że to niezdrowo najadać się na noc. Jednak tej nocy śmierciożercy mieli zamiar najeść się. I to do syta. Po wizycie w Ataraxi, Lou mógł już zająć się przyjemnościami. W poszukiwaniu ofiar zwrócił swoje kroki w kierunku Pokątnej. Obstawił w ciemno, że to tam może dojść do najcięższych starć, bo służby porządkowe będą starać się obronić najbogatszą z okolic przed możliwymi stratami. Domyślał się również, że to tutaj właśnie uderzą wszystkie szumowiny z Nokturnu w nadziei na łatwy zarobek w tym całym chaosie. Już z oddali usłyszał odgłosy strachu i paniki dochodzące ze środka ulicy z okolic placu i straganów. Wszechobecne pożary, gruzy i strzępy popielisk rozrzucone po deptaku oraz kawałki rozbitych szyb z okien rozsypane gęsto po bruku. Londyn jeszcze nigdy nie wyglądał tak pięknie. Przez moment obserwował z cienia jak wygląda  aktualna sytuacja na ulicy i wyglądało to tak jak zawsze sobie wyobrażał. W końcu dostrzegł znajomą twarz młodej czarownicy. Za jej plecami dostrzegł nadciągający patrol brygadzistów, wysłany najpewniej po to by ustabilizować sytuację na Pokątnej i oczyścić ulicę ze wszelkiej maści złodziejaszków i rabusiów. Bellatrix szła w jego kierunku i kiedy przechodziła wystarczająco blisko, chwycił ją za rękę i wciągnął do ukrytego zaułku. Trixi zawsze miała ostry temperament, więc żeby nie wydała z siebie okrzyku protestu, który mógłby zdradzić ich pozycję przed magiczną policją, zasłonił jej usta pocałunkiem. Na zębach miał czarną krew Blacków, więc zanim zdążyła rozpoznać jego twarz w mroku bocznej alejki, najpewniej poczuła metaliczny smak ich wspólnej krwi. Odpuścił dopiero kiedy usłyszał jak pośpieszne kroki patrolu minęły obok nich.

- Dlaczego bawisz się sama? Rzucił półszeptem kiedy miał pewność, że nikt już nie miał okazji ich usłyszeć. Trochę zaczepnie, trochę zadziornie, ale głównie pozwalając dać się rozpoznać kuzynce barwą swojego głosu, jeśli przycienione rysy jego twarzy jeszcze nic jej nie mówiły. Wyjrzał zza rogu spoglądając czy porządkowi dalej są na ulicy. Byli, legitymując kolejnych przechodniów jakby ktokolwiek miał mieć w papierach napisane "terrorysta". - Skrzywdźmy kogoś razem. Tak jak kiedyś, pamiętasz? Wystosował nieskomplikowaną propozycję odwołując się do starych czasów, kiedy wszystko co robili, robili w o wiele bardziej skryty sposób, niż mogli to robić dzisiaj.

Sleeping Beauty
let it burn
Bellatrix jest kobietą niewielkiego wzrostu, mierzy bowiem jakoś 157 centymetrów. Jest szczupła. Włosy ma ciemne, niemalże czarne, kręcone. Cerę jasną, praktycznie białą. Oczy duże, widać w nich pewne szaleństwo, koloru niebieskiego. Ubiera się głównie w czerń, dba o to, jak wygląda. Używa perfum o zapachu liczi i czerwonej porzeczki z nutą róży, wanilii i wetywerii.

Bellatrix Black
#2
26.03.2025, 12:05  ✶  

Napawała się widokiem. Przemierzała Pokątną rozglądając się wokół z uśmiechem na twarzy. Chaos jaki udało im się stworzyć wyglądał niesamowicie, płomienie trawiły wszystko, tańczyły na wietrze dając naprawdę emocjonujący spektakl. Akompaniowały im piski i krzyki ludzi, którzy nie byli w stanie uciec przed swoim przeznaczeniem. Mała strata, nie byli wystarczająco silni, aby przeżyć.

To było ich zasługą, pomogli swojemu Panu stworzyć to dzieło. Nie wątpiła, że ludzie szybko nie zapomną o tej nocy. Będą opowiadać o niej przez lata. Udało im się w końcu zrobić coś tak wielkiego. Była niezmiernie szczęśliwa, że stała się częścią tego dzieła, że mogła pomagać Czarnemu Panu oczyszczać świat z plugastwa. Nie wszyscy jeszcze rozumieli do czego zmierzali, ale z czasem, z czasem do nich dotrze, że nie było żadnej innej strony - byli albo oni, albo śmierć. Bardzo proste równanie.

Nie spodziewała się tego, co wydarzyło się tego dnia. Znak na przedramieniu zapiekł ją dość późno, niczego to jednak nie zmieniało. Zjawiła się gotowa spełnić każde zadanie. Nie miała pytań, wiedziała, że Czarny Pan wie co robi, nigdy nie wątpiła w jego pomysły. Żyła tylko i wyłącznie po to, aby mu służyć, to była jej misja.

Szła więc przed siebie odziana w ciemny płaszcz, który niczym się nie wyróżniał, ona niczym nie wyróżniała się z pomiędzy ludzi, których mijała. Nie miała już na sobie maski, chciała wmieszać się w tłum, zobaczyć efekt ich działań, sprawdzić jak to wszystko wyglądało ze strony zwyczajnego człowieka, którym może nie była, ale jednak to do takich osób miały dotrzeć ich działania. Chciała poczuć ich strach, pławić się nim, dzięki temu stawała się coraz silniejsza.

Była tak zaabsorbowana podziwianiem efektu ich działań, że nie zauważyła swojego kuzyna. Poczuła dłoń zaciskającą się na jej nadgarstku. Nie zdążyła zareagować, dała się wciągnąć w zaułek. Nie powinna być taka nieostrożna. Szybko jednak do niej dotarło, że nie groziło jej żadne zagrożenie. Nie miała szansy stawić oporu w żaden sposób, nawet pisnąć, bo jej kuzyn zamknął je usta w całkiem słodkim pocałunku. Poczuła w ustach krew, mruknęła nawet cicho zadowolona, kiedy zwróciła uwagę na ten posmak.

Znał ją, wiedział, że był to chyba jedyny sposób, aby ją spacyfikować. Blackówna potrafiła być nieprzewidywalna i reagować nad wyrost, kiedy znajdowała się w podobnych sytuacjach. Louvain podszedł ją sposobem, co było całkiem sprytne. Nigdy jednak nie wątpiła w to, że jest bardzo bystry, doceniała jego umiejętności. Był jedną z nielicznych osób, które naprawdę podziwiała, może nie, aż tak, jak Lorda Voldemorta, ale nie dało się nie zauważyć, że miała do niego szacunek.

Kiedy się od niej odsunął przejechała językiem po dolnej wardze, jakby chciała sprawdzić, czy nie została na jej ustach jeszcze chociaż kropla krwi. - Przyszłam obejrzeć nasze dzieło. - Wcześniej towarzyszyła Saurielowi, ale rozdzielili się, aby dalej siać zamęt. Dobrze było mieć świadomość, że wszyscy nadal szukali okazji do tego, aby działać. Noc w końcu jeszcze była młoda, mogli kontynuować swoją misję.

- Takich rzeczy się nie zapomina, mój drogi. - Oczywiście, że pamiętała, jak mogłaby nie. Louvain był idealnym towarzyszem do takich zabaw. - To będzie przyjemność. - Mieć u swojego boku kogoś bliskiego, krew z krwi. Nie mogło być lepiej.

Zauważyła patrol, który ich minął. Naprawdę byli głupi sądząc, że uda im się tutaj coś znaleźć. Śmierciożercy byli sprytni, potrafili wmieszać się w tłum, nie zwracać na siebie uwagi. Cóż, skoro jednak już się nawinęli, to mogli skorzystać z ich obecności, wykorzystać funkcjonariuszy do tego, aby wprowadzili nieco zamieszania.

- Możemy namieszać im w głowie, będzie zabawnie. - Powiedziała cicho, właściwie ledwo ją można było usłyszeć.

evil twink
Sup ladies? My name's Slim Shady
I'm the lead singer of Kromlech
Zimna cera i jeszcze chłodniejsze spojrzenie. Kruczoczarne włosy i onyksowe tęczówki bardzo wyraźnie kontrastują ze skórą bladą jak kreda. Buta oraz wyższość wylewa się z każdego gestu i słowa. Mierzy 187 centymetrów o szczupłej sylwetce, która coś jeszcze pamięta ze sportowych czasów. W godzinach pracy zawsze ubrany elegancko, zaczesany, a swoje tatuaże ukrywa pod zaklęciami transmutacji. Po godzinach najczęściej nosi się w skórzanych kurtkach i ciężkich butach.

Louvain Lestrange
#3
02.04.2025, 21:02  ✶  

Obserwowanie tego całego zamieszania z perspektywy zwykłego mieszkańca Londynu było niemalże równie przyjemne jak samo niszczenie go. Jednak należało być tak samo uważnym i zorientowanym na niebezpieczeństwo jak wtedy kiedy mieli na sobie śmierciożercze szaty. W przeciwieństwie do przeciętnych czarodziei na ich twarzach nie gościło to samo przerażenie i lęk przed katastrofą jak u reszty postronnych. Wręcz przeciwnie. Dopiero patrząc Bellatrix prosto w jej onyksowe spojrzenie, zrozumiał że widać to po nich. Widać, że jako jedyni na tle całego, pogrążonego w panice, Londynu mają tę pasję i zaangażowanie w oczach, co mogłoby zdradzać ich podłe zamiary. A tego ani trochę nie potrzebowali prawda? Spojrzał w jej twarz i przez moment jakby zobaczył odbicie samego siebie, te same emocje, tą samą chorą radość. Chorą, bo nikt przy zdrowych zmysłach nie powinien cieszyć się z tego co działo się na ulicach. Chyba, że było się współodpowiedzialnym za skalę tej tragedii.

- Pysznie. Odparł bardzo pocieszony tym, że będzie im dane jeszcze raz narobić trochę więcej zła w tym mieście. Właściwie to nie spodziewał się innej odpowiedzi. Współpraca razem zawsze im wychodziła i dobrze się dogadywali, więc nie istniały żadne inne przeciwskazania. - Jeśli mamy iść podejść, nie możemy zrobić tego w maskach. Dlatego musimy uważać. Dodał po chwili, dalej zwracając się do niej półszeptem. To będzie dość ryzykowne, bo jeśli nie uda im się za pierwszym razem, mogą sobie narobić spore kłopoty. No i ich twarze, a być może nawet personalia mogą zostać zapamiętane, o ile któryś z tych gadzin w mundurach ich rozpozna. No ale cóż. Żyli po to by służyć mrocznej woli. Na szczęście on był dość sprawnym manipulatorem, a Trixi bardzo wprawioną w urokach czarownicą. Posiadali odpowiednie atuty, żeby osiągnąć to co chcieli.

- Spróbuję odwrócić ich uwagę, a Ty rzuć na nich urok zgoda? Przedstawił swój sklejony naprędce plan, jednocześnie wyglądając jednym okiem zza rogu wpatrując się w ich przyszłe ofiary. Następnie sięgnął w stronę głowy kuzynki. Z jej włosów wyjął dla siebie jedną szpilkę, a opadający kosmyk zaczesał delikatnym ruchem palca za ucho. Ostrym końcem przejechał sobie nad lewą brwią potem niżej w stronę skroni i jeszcze chwilę obok policzka. Ciemna jak smoła krew spłynęła po jego twarzy. Skoro zaraz miał próbować kogoś oszukać musiał się uwiarygodnić. Na koniec ostatnim ruchem sięgnął po wszędobylski kurz i pył, aby ubrudzić sobie kawałek marynarki, by jak najbardziej wyglądać przypominać ofiarę płonącego Londynu. Ostatni rzut spojrzenia na swoją partnerkę, jakby w niewymowny sposób chciał im obojgu życzyć powodzenia i ruszył w kierunku brygadzistów, którzy dalej zatrzymywali uciekających przechodniów.

Zaszedł ich z boku, a kiedy był już na kilkanaście metrów od nich odezwał się: - Brygada! Pomocy! - trzymając się ręką za świeżo otwartą ranę na twarzy wsparł się na ramieniu jednego z mundurowych. - Jakiś czarodziej napadł mnie i groził śmiercią. Uciekł, bo strop budynku się zawalił nad nami. Wbiegł w tłum, o tam! Podniósł rękę i wskazał przeciwny kierunek, gdzie przed chwilą ukrywał się z kuzynką, a w gdzie między ciasnymi ścieżkami straganów wciąż kotłowali się spanikowani ludzie.- No rzucajcie zaklęciami, bo zaraz ktoś może zginąć! Popędzał magiczną policję, próbując wywrzeć na nich presję, by podjęli ryzyko rzucania zaklęciami na oślep. W końcu byli od tego, żeby zapobiegać rozrastaniu się tragedii, a sytuacja nadzwyczajna wymagała nadzwyczajnych kroków, czyż nie? Na twarzy miał grymas bólu i strachu, a do tego głośno dyszał jakby przed chwilą dopiero co uszedł śmierci.


charyzma, próbuję nakłonić brygadzistów do rzucania zaklęć w tłum, dodatkowo używam przewagi Kłamstwo I za co doliczam sobie +10 do rzutu

Rzut Z 1d100 - 25
Akcja nieudana
Sleeping Beauty
let it burn
Bellatrix jest kobietą niewielkiego wzrostu, mierzy bowiem jakoś 157 centymetrów. Jest szczupła. Włosy ma ciemne, niemalże czarne, kręcone. Cerę jasną, praktycznie białą. Oczy duże, widać w nich pewne szaleństwo, koloru niebieskiego. Ubiera się głównie w czerń, dba o to, jak wygląda. Używa perfum o zapachu liczi i czerwonej porzeczki z nutą róży, wanilii i wetywerii.

Bellatrix Black
#4
11.04.2025, 16:50  ✶  

Trudno było ukryć satysfakcję wynikającą z dostrzegania tego, co udało im się zrobić będąc w tym miejscu. Między ludźmi. Czerpiąc z nich te wszystkie emocje, strach, przerażenie. Powodowało to, że sama Trixie czuła się wyjątkowo silna, przepełniało ją uczucie dumy. To oni do tego doprowadzili. Najlepsze było to, że nikt tego nie widział, nikt nie zdawał sobie sprawy z tego, że kroczyli teraz między ludźmi i podziwiali efekty swojego zaangażowania. Tak właściwie to nie miałaby nic przeciwko temu, aby cały świat dowiedział się tego, że jest ona jedną z osób, które kroczyły u boku Czarnego Pana podczas tego wydarzenia, ale jeszcze kiedyś, na pewno wszyscy się o tym dowidzą. Będą się bali tego, co może im zrobić, była tego pewna.

Cieszyło ją to, że nadarzyła się okazja, aby jeszcze nieco namieszała, tym razem w najlepszym z możliwych towarzystwie. W ich przypadku z rodziną wychodziło się dobrze nie tylko na zdjęciach, wyjątkowo rozumiała się ze swoim kuzynem. Wiele razy już współpracowali, wiedzieli, że mogą na siebie liczyć. Ramię w ramię walczyli o to, aby oczyścić świat z plugastwa.

Słuchała tego, co mówił Louvain, kiwała głową, jednak nie wtrącała się niepotrzebnie. Docierały do niej jego słowa. Musieli odwrócić uwagę, później zająć się dalszym sianiem zamętu. To było całkiem zrozumiałe. Nie miała na sobie maski, przynajmniej jak na razie. Wiedziała, że jeśli coś pójdzie nie tak, to będzie musiała ja założyć, w tej chwili niebezpieczne było rzucanie się w oczy, bardzo szybko by ją znaleźli, wiedzieli bowiem, że należała do Blacków. Musiała więc być ostrożna.

- Zgoda. - Nie musiał jej powtarzać dwa razy. Póki co jednak, nie zamierzała wychylać się zza zaułka w którym się znajdowała. Louvain ruszył przodem. Trixie naciągnęła kaptur na głowę, jej palce zacisnęły się na wahadełku, które znajdowało się na jej szyi. Wiedziała, że urok może być zbyt słaby, za to hipnoza, cóż, mogła jej zapewnić zdecydowanie więcej.

Obserwowała uważnie poczynania swojego kuzyna. Miała nadzieję, że wszystko pójdzie po jego myśli. Wiedziała, że potrafi odnaleźć się w każdej sytuacji, nie bez powodu stał się jednym z najważniejszych popleczników Lorda Voldemorta, była z niego okropnie dumna, mimo, że odrobinę zazdrościła Lou tego zaufania jakim darzył go ich mistrz.

Lestrange rozpoczął przedstawienie. Bellatrix zauważyła, że zwrócił na siebie uwagę brygadzistów, tyle, że albo jej się wydawało, albo nie byli oni szczególnie współpracujący. Nie mogła zwlekać, musiała się zaangażować, aby ich plan się powiódł. Założyła maskę na twarz, wokół było ciemno, dym nadal unosił się w powietrzu, nie powinna zwrócić na siebie zbyt wielkiej uwagi. Zacisnęła mocniej wahadełko między palcami, po czym wyłoniła się z mroku. Była gotowa, aby wykonać swoją część zadania. Była gotowa zrobić wszystko, aby Czarny Pan był z nich zadowolony. Nie zakładała, że coś mogłoby pójść nie po ich myśli. Ta noc miała być pełna sukcesów.

- Rzućcie grzecznie zaklęcie, tak jak powiedział, a później zapomnijcie o tym, że nas widzieliście, no już! - Jej głos brzmiał pewnie, była skupiona na tym, aby hipnoza zadziałała. Robiła to przecież praktycznie codziennie, to nie było nic trudnego.



//
korzystam z przewagi: hipnoza, do tego uroki ◉◉◉◉○

Rzut PO 1d100 - 60
Sukces!


nie dodaję sobie 10 za przewagę/ statystykę, bo mam minus 10 za bezsenność, więc się zeruje
evil twink
Sup ladies? My name's Slim Shady
I'm the lead singer of Kromlech
Zimna cera i jeszcze chłodniejsze spojrzenie. Kruczoczarne włosy i onyksowe tęczówki bardzo wyraźnie kontrastują ze skórą bladą jak kreda. Buta oraz wyższość wylewa się z każdego gestu i słowa. Mierzy 187 centymetrów o szczupłej sylwetce, która coś jeszcze pamięta ze sportowych czasów. W godzinach pracy zawsze ubrany elegancko, zaczesany, a swoje tatuaże ukrywa pod zaklęciami transmutacji. Po godzinach najczęściej nosi się w skórzanych kurtkach i ciężkich butach.

Louvain Lestrange
#5
26.04.2025, 21:36  ✶  

Choć w swojej ocenie jego teatrzyk, który tutaj odstawił był niemalże idealny, musiał jednak nie trafić w gusta patrolowej dwójki. A przecież wszystko zaplanował tak skrupulatnie. Tak dokładnie przedstawił im rysopis śmierciożercy, że powinno to na nich zadziałać jak płachta na byka. Nawet ta jego doskonała charakteryzacja nie zadziałała. Tyle włożył w tę rolę poszkodowanego cywila, podcinając sobie swoją najprzystojniejszą twarzyczkę w Londynie, a oni nawet nie dopytali się o co dokładnie chodzi. Pytania jednak były, ale nie takie jakich spodziewał się od nich słyszeć.

- Uspokój się młodzieńcze. - odezwał się pierwszy z nich odrazu wchodząc w służbowy ton. - To my tu jesteśmy od wydawania poleceń. Imię i nazwisko, słucham. - wtrącił się drugi, lustrując spojrzeniem Lestranga od góry do dołu. Oboje jednak zacisnęli mocniej dłonie na swoich różdżkach, bo najwidoczniej Lou wzbudził w nich bardziej podejrzliwość niż zaufanie. No i tutaj pojawił się kłopot, bo swoich personaliów nie zamierzał im podawać, ale wiedział, że jeśli tego nie zrobi to już na pewno obudzi ich ciekawość. Zawahał się na moment nad tym co powinien powiedzieć, co prawdopodobnie już wydało się bardzo podejrzane. - Powinniście teraz działać, łapać tego bandytę, a nie przesłuchiwać niewinnych czarodziei i czarownice. Ruszcie się do cholery, za co wam kurwa płacę?! Uderzył w bardziej agresywne tony, co zamiast zdyscyplinować mundurowych tylko ich uruchomiło. No bo czemu mieli czuć nagle respekt przed jakimś cywilem w dodatku takim młodzikiem. - Wystarczy tego! Ręce na widoku, zostaniesz przeszukanyi Odpowiedział ten pierwszy, chwytając Louvaina za kołnierz koszuli. Ustawił go na długości swojego ramienia w taki sposób, aby ten nie mógł teraz ani się wycofać, ani ruszyć d przodu, zwyczajnie usztywniony przez jego wyciągniętą rękę. Z kolei ręce Louvaina powędrowały do góry, przeciwnie do tych kilku zimnych kropli stresu, które teraz spłynęły po jego kręgosłupie.

Całe szczęscię swoją scenką udało mu się ich na tyle zaabsorbować, że nie zauważyli, jak podeszła do nich zamaskowana Bellatrix. W swoim przebraniu sługi Czarnego Pana, wyglądała tak groźnie, tak mrocznie i zabójczo. Gdyby tylko miał przy sobie teraz jakikolwiek pierścionek pewnie uklęknąłby przed nią na prawym kolanie. Teraz milczał jednak, nie dlatego że nie chciał bardziej prowokować służbistów, milczał, bo zaniemówił z wrażenia na widok Księżniczki Spaczenia. Zdradził go jednak złowieszczy uśmieszek, który mimowolnie wkradł się na jego usta. Uroki Trixi nigdy jeszcze go nie zawiodły. On mógł odnosić porażki, czego okropnie nienawidził, ale najzdolniejszej czarownicy ich pokolenia to się jednak nie zdarzało. Na jego szczęście. Gest uniesionych rąk zamienił w przyjacielski, ale wciąż sarkastyczny ruch objęcia ich obu w ramionach. - No juuuż. - przeciągnął ironicznie, jakby zachęcał do działania małe dzieci. Bo teraz byli niczym posłuszne dzieci na usługach Meridy Złowieszczej, tylko że brunetki. - Róbcie co pani każe. Posłał ich dalej w głąb ulicy cmokając przy tym jak cmoka się na psy, lub inne zwierzątka domowe. Zachichotał zadowolony z jednak udanej akcji, chociaż jego w tym wszystkim niewielka zasługa.

- Ani przez moment w Ciebie nie zwątpiłem. Odezwał się w końcu do swojego rycerza w mrocznej szacie, który wybronił go od niewątpliwych tarapatów. - Potem Ci podziękuję. Uciekajmy, zanim ktoś nas zauważy.

Sleeping Beauty
let it burn
Bellatrix jest kobietą niewielkiego wzrostu, mierzy bowiem jakoś 157 centymetrów. Jest szczupła. Włosy ma ciemne, niemalże czarne, kręcone. Cerę jasną, praktycznie białą. Oczy duże, widać w nich pewne szaleństwo, koloru niebieskiego. Ubiera się głównie w czerń, dba o to, jak wygląda. Używa perfum o zapachu liczi i czerwonej porzeczki z nutą róży, wanilii i wetywerii.

Bellatrix Black
#6
01.05.2025, 02:21  ✶  

Sprawa była całkiem prosta - nie mogła dopuścić do tego, aby ktoś podważał zdanie jej kuzyna, właśnie dlatego wyłoniła się z mroku, ubrana w maskę, której niby nie potrzebowała, ale jednak wolała się nią bronić. Wiedziała, że kiedyś nadejdzie moment, gdy inni będą dumni z tego, że niektóre osoby wspierały Czarnego Pana od samego początku jego poczynań, ale to jeszcze nie była ta chwila, to dopiero miało nadejść. Jeszcze wszyscy docenią jego potęgę.

Nie wiedziała, co poszło nie tak, że funkcjonariusze postanowili zignorować słowa jej kuzyna, to nie było ważne, istotne było wyłącznie to, że musiała mu pomóc, bo byli w tym razem, a to robiła dla siebie rodzina - mogli na siebie liczyć nawet w najbardziej popierdolonych sytuacjach. Właśnie dlatego musiała zrobić to co postanowiła. Hipnoza była czymś, czym zajmowała się na co dzień, nie stanowiło posługiwanie się nią dla niej żadnego wyzwanie, od zawsze chętnie mieszała ludziom w głowach i tak miało pozostać, właśnie dlatego sięgnęła po najbardziej znajomą dla siebie technikę czarowania. Oczywiście, że się nie pomyliła, to było najbardziej rozsądne z rozwiązań. Nie mogła lepiej trafić, gdy tylko wahadełko się poruszyło funkcjonariusze przestali zdawać sobie sprawę z tego, co działo się wokół nich. Wiedziała, że do tego dojdzie, że tak się wydarzy, była bowiem okropnie wprawiona w tej technice, nie miała sobie równych, zresztą nie chciała zawieść Lou - co było kolejnym czynnikiem, który na nią wpływał.

Ignorowała jego potyczkę słowną z brygadzistami, nie miała ona już żadnego sensu, nie musiał z nimi walczyć swoim urokiem osobistym, nie kiedy pojawiła się obok gotowa skorzystać z innych umiejętności. Naprawdę była zadowolona, że to właśnie z urokami wiązała swój rozwój, po raz kolejny dotarło do niej, że nigdy nie zawodziły. Żadna inna dziedzina magii nie mogła jej się równać.

Wydała polecenie funkcjonariuszom po tym, gdy skutecznie ich oczarowała, nie zadawali pytań, niczym owieczki na rzeź pobiegli wykonywać jej polecenia. To było wskazane, to nie mogło się skończyć inaczej. Uśmiech malował się na jej twarzy - chociaż nie był widoczny, ukrywała go pod swoją maską.

Złapała kuzyna za rękę, istotne było to, aby stąd zniknęli jak najszybciej, aby nikt ich nie zauważył, szczególnie, że udało im się jakoś wyjść z tej sytuacji z twarzą.

- To wiele dla mnie znaczy. - Powiedziała jeszcze całkiem pokornie, bo wiedziała, że Louvain znajdował się w hierarchii śmierciożerców dużo wyżej od niej, bo miała świadomość, że Czarny Pan szanował jej opinię, bo był jej kuzynem, a rodzina była dla niej najważniejsza.

Schowała się z nim znowu w mroku, gdzie nikt nie mógł ich zauważyć. Uspokoiła oddech, było znowu spokojniej. Zadanie zostało wykonanie, mogli realizować kolejne z postulatów Lorda Voldemorta. - Spadamy stąd. - Powiedziała do niego jeszcze, po czym zniknęła w jeszcze ciemniejszej alejce, już nikt nie mógł ich zobaczyć, bardzo skutecznie ukryli się w mroku.


Koniec sesji
« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości
Podsumowanie aktywności: Louvain Lestrange (1619), Bellatrix Black (1585)




  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa