• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Poza schematem Retrospekcje i sny v
1 2 3 4 5 … 14 Dalej »
[Sen, 9–10.09.1972] O tych dwojgu ludzieńkach, co kochali się w sobie

[Sen, 9–10.09.1972] O tych dwojgu ludzieńkach, co kochali się w sobie
smocze serce
ach, długo jeszcze poleżę
w szklanej wodzie, w sieci wodorostów
Ta dziwna pannica, która zawsze nawijała o latających gadach; rude loki, ciemne i bystre oczy. Mierzy 168 cm i zawsze nosi materiałową rękawiczkę na prawej dłoni.

Mona Rowle
#11
24.07.2025, 17:41  ✶  
Długo przed samym spotkaniem kobieta marzyła o dotyku mężczyzny, a kiedy jego palce otuliły jej dłonie, zrozumiała, że to właśnie jego szukała przez całe swoje życie. Czy to przez tę krew bogowie postanowili posłać go na jej drogę, aby był światłem, którego sama w sobie nie potrafiła odnaleźć?

Ręka uciekła z uścisku i już sięgała, aby dotknąć skóry jego policzka. Na krótki moment pragnęła przyciągnąć go na zawsze. Krzyk potworny ją powstrzymał. Spojrzała w mrok.
—  Panie mój, tego nie pokonacie stalą, nie oszukacie odwagą! — Mona krzyknęła, rzucając się do przodu i łapiąc rycerza za ramię. Cienie sunęły bliżej, gdy Icarus stanął między nią a śmiercią, a jeśli bogowie go do niej posłali, to chyba tylko po to, żeby jej pokazać, czego mieć nie mogła.
— Omnis agnus aram suam novit. Omnis ignis cineres suos novit — pierwsza sylwetka przemówiła głosem głębokim w języku, którego nie rozumiała. Ciemna poświata poruszyła się leniwie wokół nich.
— Nie pozwól, aby wasza śmierć była ceną za moje błędy. Uciekniemy razem. Jeszcze nie jest za późno. Jeszcze nie domknęli kręgu, spójrzcie! — próbowała szarpnąć i pociągnąć go w przeciwnym kierunku niż nadciągali wrogowie. Łzy same cisnęły się do oczu, oddech rwał się w połowie zdania.
— Depone arma tua, custos. Haec pugna non tua est. Sed si in ea mori vis... bene, anima tua quoque ardeat.
— Icarusie, błagam cię! — powiedziała rozpaczliwie. — Jeśli mnie kochasz, uciekaj. Nie zostawaj tu!
Druga sylwetka uniosła dłoń, a spomiędzy palców wystrzelił zielony strumień magii, który przeciął mrok i ruszył w ich stronę.


jaskółka, czarny brylant,
wrzucony tu przez diabła
strength [reversed]
Your hands protect the flames
From the wild winds around you
Wzrost: 177 cm, czarne włosy, brązowe oczy, silny londyński akcent, ubrany zwykle w luźny garnitur: często bez marynarki, z kamizelką i kilkoma rozpiętymi guzikami koszuli.

Icarus Prewett
#12
24.07.2025, 20:28  ✶  
Znał język, którym przemawiały Śmierciojady. Znał go lepiej od nich, a władali nim oni, jakby nie był łaciną, lecz własnym ich narzeczem. Piękna, płynna mowa starożytnych w ich ustach brzmiała niczym przekleństwo. Mówili do Mony, znali ją, jednak Icarus wiedział, że nie chciała z nimi być. Że nie taki był jej los. Ta niewiasta za dobre serce wszak miała, by ci nikczemnicy ją swym plugastwem kalali. Musiał ją stąd zabrać.

— Amo Mona. Et non eam in manus tuas tradam — krzyknął w ich stronę.

I właśnie wtedy poleciał w jego stronę płomień zielony. Magia Icarusowi również obca niebyła. Wraz z Basildamusem parali się z nią w lochach zamkowych, w tajemnicy przed światem. Te promienie zaś oznaczały śmierć. Icarus wiedział, że gdyby jeden go trafił, jego dusza w jednej chwili od ciała by uleciała. Dlatego nie mógł zwlekać. Wziął Monę za rękę i zaczął uciekać. Może nie miał honoru, a może w tym najwyższy był honor. By ratować to, co sercu najbliższe.

Gonili ich. Ścigali dzikim biegiem, jednak Icarus się nie poddawał. Ciągnął Monę w głęboki las, tchu pozbawiony z płucami obolałymi z wysiłku. Niemalże potykał się o wyrastające z ziemi korzenie, ale gnał przed siebie. Był gotów opuścić swój posterunek, by ją ratować.

Wreszcie kroki za nimi ucichły. Icarus stanął między drzewami, nabrał oddechu. Nigdy nie był wszak rycerzem o specjalnej fizycznej tężyźnie ani zręczności. Nie nadawał się do swej roli, choć teraz chyba sobie poradził. To serce gnało go, choć teraz biło, przez wysiłek, koszmarnie szybko.

— Chyba ich zgubiliś... — nie skończył, bo nagle poczuł w klatce piersiowej ból tak silny, że nogi się pod nim ugięły. Spojrzał w dół. Z jego piersi wystawało ostrze, a za nim zmaterializował się Śmierciojad. Nie powinno było przekłuć na wylot zbroi, a jednak... — Mono...

Opadł na ziemię, a w ustach poczuł metaliczny smak krwi. Jego ciało drżało, krew wsiąkała mu w znajdującą się pod zbroją przeszywanicę. Wiedział, że jego oddechy były tymi ostatnimi, a takie również łzy były, którymi oczy jego nasiąkły.

Kochał. Próbował. I zawiódł.

— Wybacz mi... — tak brzmiały ostatnie słowa Icarusa z rodu Prewettów. Ostatni widok zaś miał najpiękniejszy, wszak była nim twarz Mony.

A potem...

Icarus zbudził się w skotłowanej pościeli. Czoło miał zlane potem, a rękę położoną w miejscu, gdzie powinien mieć ranę. Nic jednak tam nie było. Żadnej krwi, żadnej farby. A sen? Zaczynał powoli zanikać w jego pamięci, aż pozostał z niego tylko zarys. Nie był żadnym rycerzem, a facetem śpiącym na kanapie swojej nieszczęśliwej miłości, w t-shircie i bokserkach. Żył stety lub niestety, choć rzeczywiście wciąż był przeklętym tchórzem.

Sięgnął na stolik nocny i wypił resztę naparu na sen, który sobie wcześniej przygotował. Przez spaloną noc po prostu padł ze zmęczenia i nie zdążył wypić wszystkiego. Może to dlatego jego mózg starał się ubrać jego stłumione uczucia w coś ładnie udekorowanego?

Po eliksirze miał nadzieję na sen bez kolejnych snów.

smocze serce
ach, długo jeszcze poleżę
w szklanej wodzie, w sieci wodorostów
Ta dziwna pannica, która zawsze nawijała o latających gadach; rude loki, ciemne i bystre oczy. Mierzy 168 cm i zawsze nosi materiałową rękawiczkę na prawej dłoni.

Mona Rowle
#13
26.07.2025, 21:50  ✶  
Czarna postać zniknęła. Kobieta nie zrozumiała od razu tego, co się wydarzyło. Dlaczego Icarus urwał w połowie zdania, a potem osunął się prosto w jej ramiona?
— Icarusie? — wyszeptała, chwytając mężczyznę. Jego ciało było ciężkie. — Icarusie! — powtórzyła głośniej.

Mona padła z nim na kolana, przyciągając jego głowę do swojej piersi. Dłońmi obejmowała go mocno, ale sam dotyk nie był w stanie przytrzymać człowieka przy życiu. Czerwień wylewała się z rycerza jak wino ze stłuczonego kielicha.
— Nie, nie… Na bogów, błagam, nie teraz… — kontynuowała rozpaczliwie. — Udało nam się, uciekliśmy… Przecież uciekliśmy… — głaskała jego włosy, trzymała go blisko siebie. Jej dłonie ślizgały się po mokrej przeszywanicy, a mimo to nie chciała ich cofnąć. Chciała go czuć. Chociaż przez chwilę. Choćby umierał.
— Nie możesz… Nie możesz mi tego robić. Dlaczego tracę cię po raz drugi? — pochyliła się ku niemu, przesunęła kciukiem po jego wargach i złożyła na nich pocałunek. Icarus nie poruszył się, więc szloch wydostał się z jej własnych ust bez ostrzeżenia oraz złamał się jak struna.

Jak się oddychało, kiedy ten, który trzymał kogoś przy życiu, sam już nie oddychał?

Mona wyrwała się z objęć snu, a noc wchłonęła niemu krzyk, który nie zdołał się wydostać z jej gardła. Pościel była lepka od potu. Serce tłukło w piersi jakby rzeczywiście uciekała przez las chwilę temu, ale zaraz… To był tylko sen. Nikt ich nie ścigał. Ari… Musiała to sprawdzić, tak na wszelki wypadek!

Nic się przecież nie stanie, jeśli tylko…, pomyślała i odwróciła się niespokojnie, bose stopy cicho dotknęły chłodnych desek podłogi. Następnie uchyliła drzwi sypialni, cicho potruchtała przez korytarz. Odetchnęła z ulgą, kiedy zobaczyła śpiącego — i dzięki bogom całego! — mężczyznę. Po chwili jednak zauważała, że w jego nogach czaił się Świstek, który podniósł malutki łepek oraz zamrugał leniwie swoimi błękitnymi oczami.

Przynajmniej Icarus miał tej nocy kogoś, kto odganiał koszmary.

Koniec sesji


jaskółka, czarny brylant,
wrzucony tu przez diabła
« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości
Podsumowanie aktywności: Icarus Prewett (1985), Mona Rowle (1809)


Strony (2): « Wstecz 1 2


  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa