10.10.2025, 21:14 ✶
– Albo spotkanie – powiedział spokojnie. Randka to było takie zobowiązujące słowo. – Szczerze mówiąc Lyssa, nie wiem kto jeszcze w tych czasach wysyła tego typu, staroświeckie wiadomości. Nie ty pierwsza potraktowałabyś to jako rozrywkę. – Nie spochmurniał, ale nabrał jakiegoś takiego... bardziej melancholijnego tonu. – Pracuję teraz nad czymś, co zapewne zrzuci ci na głowę masę nowych obowiązków i rzuci światło na nowe perspektywy, o ile będziesz chciała się w to zaangażować, ale muszę jeszcze dopracować detale. Może opowiem ci o tym wstępnie na tym obiedzie? – I spróbował uśmiechnąć się, mimo wszystko. A jednak nawet w całej jego doskonałości, w perfekcji sztuki udawania, potknął się – przez sekundę dał po sobie poznać, że wspomnienie o jej matce odbiło mu się smutkiem i goryczą.
Ruszył się ze swojego miejsca.
– Nie... – odpowiedział nieco rozkojarzony. – Nie rozkładałem dla nas kart.
Jedynym co by w nich zobaczył, była własna rozpacz.
Ruszył się ze swojego miejsca.
– Nie... – odpowiedział nieco rozkojarzony. – Nie rozkładałem dla nas kart.
Jedynym co by w nich zobaczył, była własna rozpacz.
with all due respect, which is none