• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Scena główna Aleja horyzontalna v
1 2 3 4 5 … 10 Dalej »
[8-9.09.72] Do znajomych drzwi [Mona, Electra, Icarus]

[8-9.09.72] Do znajomych drzwi [Mona, Electra, Icarus]
strength [reversed]
Your hands protect the flames
From the wild winds around you
Wzrost: 177 cm, czarne włosy, brązowe oczy, silny londyński akcent, ubrany zwykle w luźny garnitur: często bez marynarki, z kamizelką i kilkoma rozpiętymi guzikami koszuli.

Icarus Prewett
#11
21.09.2025, 18:57  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 21.09.2025, 19:03 przez Icarus Prewett.)  
Słyszał w głosie Mony strach, chyba większy niż kiedykolwiek. Ten, kto zostawił krew na jej podłodze nie mógł być mile widzianym gościem. Kobieta czuła się przez to źle, niemal drżała, a Icarus nie wiedział, co mógł zrobić, by ją uspokoić. Dlatego jedynie ujął jej dłoń i zdobył się na najłagodniejszy, najbardziej spokojny ton, jak tylko się dało.

— Nigdzie nam się nie śpieszy, Mo. Żyjemy. Ale masz rację, Ellie jest... taka łagodna. Mimo tego, że to silna dziewczyna, to jednak wciąż... dla mnie jest malutką siostrzyczką — przyznał cicho, po czym wrócił do przygotowywania eliksiru.

Kiedy Mo odeszła, miał chwilę, by zebrać myśli. Nie dało się oczywiście zrobić tego od tak. Icarus nie sądził nawet, że z jego psychiką będzie dobrze, gdy już wszystko ucichnie. Na razie jednak musiał zmyć z siebie ten syf, nie pomylić składników eliksiru i przede wszystkim wspierać Monę. Nie wiedział, jak mógł się odwdzięczyć za jej gościnę. Jasne, jego rodzina zrobiłaby dla niej to samo, gdyby tylko mogła. A jednak niepokoiła go sprawa tajemniczego osobnika, który zabrudził jej podłogę krwią. Musiał usiąść z nią spokojnie i porozmawiać.

Kiedy wróciła, eliksir był prawie skończony.

— Dzięki. Pokój gościnny to aż nadto. Mówiłem, że wystarczyłaby mi podłoga — odparł w swej męczeńskiej manierze, choć wcale tak naprawdę nie chciał spać na podłodze.

Po chwili Mona podeszła do kuchenki i zajrzała do środka. Ari uśmiechnął się lekko, bo mimo koszmarów Spalonej Nocy, Mo wciąż potrafiła być przeuroczą osobą. Chyba to między innymi dlatego dawniej zakochał się w niej bez pamięci. A teraz... chyba wpadł w ten sam króliczy dół. A może wcale nigdy z niego nie wyszedł?

— Tak, jak w Hogwarcie, tylko szybciej i bardziej wprawnie — rzekł, gasząc ogień pod wywarem. Tym razem spróbował magicznie wystudzić kociołek, by szybciej użyć eliksiru zmywającego.

Rzut na kształtowanie: chcę wyczarować kostki lodu w eliksirze. 
Rzut N 1d100 - 71
Sukces!


Tym razem i też magia doskonale działała. Tak jakby syciła się jego złym nastrojem. A może było wprost przeciwnie? Być może lepiej czarowanie szło mu przy Monie?

— Mo, ja... będę musiał wrzucić moją koszulę do roztworu eliksiru. Tylko tak plamy zejdą... A nie chcę brudzić zapasowych ubrań, co oznacza, że... znaczy się... czy będzie ci przeszkadzać moja roznegliżowana klatka piersiowa, czy mam pójść do toalety i zmyć to tam? — zapytał wyjątkowo pruderyjnie, jak na siebie.
smocze serce
ach, długo jeszcze poleżę
w szklanej wodzie, w sieci wodorostów
Ta dziwna pannica, która zawsze nawijała o latających gadach; rude loki, ciemne i bystre oczy. Mierzy 168 cm i zawsze nosi materiałową rękawiczkę na prawej dłoni.

Mona Rowle
#12
23.09.2025, 20:09  ✶  
Mona dostrzegła w jego oczach troskę, kiedy opowiadał o Elli. Jeszcze bardziej zacisnęło jej się gardło, pasowało to do niego. On troszczył się o innych. Ona... Ona zostawiała ludzi za sobą. Jak mogłaby mu powiedzieć prawdę, że była to krew kogoś, kto już możliwie nigdy nie wrócił do domu?
— Z tego, co widzę, podłoga w całym mieszkaniu jest osmolona. Nie miałbyś nawet jak się położyć bez ufajdania, a po co skoro mam dodatkowy pokój? — skwitowała. W ustach kobiety zabrzmiało to bardziej jak upór niż zwykła oferta gościnności. Łatwiej było ukryć za takim tonem pewien fakt — pragnęła, aby pozostał blisko jej, gdzie mogła upewnić się, że naprawdę nic mu nie groziło.

Kiedy zadała wcześniejsze pytanie, chodziło jej właściwie o wszystko, z eliksirem włącznie. Wydawał jej się spokojny, rozważny, więc Mona wpatrywała się w niego i nie mogła pojąć, jak w tym całym zamęcie potrafił być dokładnie taki. Ona tymczasem chodziła wypruta, najeżona przez każdy trzask z drewnianych ramach okien. Jak on to robił? Co dodawało mu odwagi, gdy ona potykała się o własny strach?
— Nie, nie będzie mi przeszkadzać — wyrwało jej się zbyt szybko, aby brzmiało to naturalnie. Bo na litość boską!, pomyślała. Następnie odchrząknęła, a kociołek nagle stał się dla niej bezpiecznym punktem, na którym mogła zawiesić spojrzenie celem uniknięcie zdrady bladego rumieńca, jaki zdążył wspiąć się na szarawe od popiołu policzki.
— Masz jeszcze siłę na pruderię po tym wszystkim? — zapytała rozbawiona na finale i wskazała brodą na parujący wywar. — Rób, co musisz. Sam najlepiej wiesz, jak się z tym obchodzić. Starczy nam tego? Mam ci jakoś... pomóc?


jaskółka, czarny brylant,
wrzucony tu przez diabła
strength [reversed]
Your hands protect the flames
From the wild winds around you
Wzrost: 177 cm, czarne włosy, brązowe oczy, silny londyński akcent, ubrany zwykle w luźny garnitur: często bez marynarki, z kamizelką i kilkoma rozpiętymi guzikami koszuli.

Icarus Prewett
#13
26.09.2025, 19:50  ✶  

Icarus westchnął ciężko i zdjął z siebie lepiącą się od farby koszulę. Starał się nie patrzeć na Monę, gdy to robił, co być może było pruderyjne, ale i tak było niezręcznie. To wszystko nie tak miało wyglądać. Zresztą na co on liczył przed Spaloną Nocą? Że uda mu się znowu zejść z Mo? Nie zasługiwał na nią i zdawał sobie z tego sprawę. Towarzyszyło mu uczucie wstydu. Ten głupi tatuaż, który wyciągnął go z opresji znowu odsłonił się światu, tak samo, jak klatka piersiowa samego Icarusa. Szczupła, lecz niespecjalnie umięśniona sylwetka. Normalnie pewnie by zadał sobie pytanie, czy Mona uważała go za atrakcyjnego. Teraz jednak jakiś napastliwy głos w jego głowie krzyczał, że nie było w nim nic pociągającego. Nic ładnego. Tylko ślady po upokorzeniu, jakie go spotkało.

Przysiadł na krześle, nie chcąc zabrudzić kanapy ani foteli. Głupio mu było jakkolwiek odnosić się do słów o pruderii, bo chyba rzeczywiście nagle się taki stał. Było coś nieodpowiedniego w jakimkolwiek romansowaniu w Spaloną Noc. Szczególnie, kiedy cały świat dobitnie przekonał Icarusa, że jego życie tak naprawdę nie miało żadnej wartości. Że wszystko można ot tak rozbić. Dobre chwile były ulotne, a złe miały trwać jeszcze przez długi czas.

Zaczął zmywać farbę za pomocą zmoczonej w eliksirze szmatki. Przezroczysta, przypominająca wodę mikstura o silnym ziołowym zapachu niemal gryzła jego skórę. Jednak działała, to było najważniejsze. Rozwodnione czerwonawe strugi spływały po jego piersi aż je zmył albo dotknęły krawędzi spodni i wchłonęły się w materiał. Je już się łatwo dało zmyć, a nawet potem sprać z ubrań.

— Powiedz mi teraz, co się stało w twojej kuchni. Na pewno nikt cię nie zaatakował? — zapytał, spoglądając wreszcie na Monę. Wyglądała na wciąż lekko roztrzęsioną. Serce Icarusa łamało się, gdy widział ją w takim stanie. — Jeśli ktoś cię skrzywdził... nie cofnę się. Zabiję skurwysyna.

Nie brzmiał tak groźnie, jak powinny brzmieć te słowa. Jego ton nie był warczący, wściekły, lecz... osłabiony. Zmęczony. Mówił jednak poważnie, całkowicie szczerze i bez przesadzania. Zabiłby tego człowieka. Zapewne nie własnymi rękami, pewnie pomógłby mu ktoś z Oka. Ktoś, kto wisiał mu przysługę. Zatłukliby wtedy tego drania po mugolsku. Najlepiej jakimś tępym narzędziem.

— Spojrzysz, czy mam jeszcze coś na szyi? — odchylił głowę lekko do tyłu. Już nie widział nic u siebie na klatce piersiowej i ramionach. Ale naturalnie jego wzrok wszędzie nie sięgał.
smocze serce
ach, długo jeszcze poleżę
w szklanej wodzie, w sieci wodorostów
Ta dziwna pannica, która zawsze nawijała o latających gadach; rude loki, ciemne i bystre oczy. Mierzy 168 cm i zawsze nosi materiałową rękawiczkę na prawej dłoni.

Mona Rowle
#14
28.09.2025, 18:44  ✶  
— Jeśli którekolwiek z was będzie potrzebować czegoś do spania, to nie widzę problemu, żeby wam coś znaleźć. Mojemu mieszkaniu naprawdę nic się nie stało — dodała.
Mona nie miała w sobie tego światowego obycia, które tak naturalnie emanowało od Prewetta, ale odruchowo odwróciła wzrok, gdy mężczyzna sięgnął do guzików i rozluźnił materiał. Był to gest nie tyle zrodzony z pruderyjności, ile z dawnej, upartej przyzwoitości. W końcu życie pośród smoków nie przygotowywało do sztuki udawanego dystansu wobec ludzkiego ciała mężczyzny, którego się kochało.

Kiedyś była młodsza, pełna niewinnych wyobrażeń, więc pozwalała sobie śnić o nim, a dorosły Icarus stał w tym momencie przed nią piękniejszy i wystarczyło jedno słowo, aby spalić jej wszelką wolę. Gdyby zechciał, jadłaby mu z ręki. Odwróciła jednak spojrzenie zanim tkanina zdążyła zsunąć się z jego ramion. Kątem oka dostrzegła cienki cień tatuażu na ciele mężczyzny.

Kiedy w końcu Mona odwróciła wzrok w jego stronę, gula stanęła w gardle.
Wyglądał tragicznie. Makabrycznie. Nie on sam, ale cały obraz, który podsuwała jej wyobraźnia, sprawiał, że miała ochotę płakać. Był koszmarem w ludzkiej postaci. Ari pracował nad eliksirem w tym samym miejscu, gdzie jeszcze niedawno leżał Śmierciożerca, a krew — czy to prawdziwa, czy tylko czerwona farba, bo nie miało to żadnego znaczenia! — spływała po jego ciele, rozlewając się w rozwodnione smugi, które w oczach Rowle czyniły go ofiarą niewyobrażalnego okrucieństwa.

Nic nie pomagało. Ani widok jego zmęczonego ciała, ani pytanie, które wymknęło się z jego ust. Mona jeszcze raz zerknęła ku drzwiom prowadzącym do salonu, aby upewnić się, że Ella spała.
— Nie mów tak — prawie się wzdrygnęła na zestaw tych słów, zmęczonego tonu i tego, co pojawiło się w jego oczach. Jej Icarus nie byłby zdolny do czegoś takiego. — Nie mówisz poważnie, żeby... — w odpowiedzi na prośbę, kobieta sięgnęła po materiał i stanęła za krzesłem, gdzie siedział tyłem do niej. Może tak było lepiej, pomyślała gorzko. Nie będzie musiała widzieć zdegustowania, czegokolwiek, co mogłoby sygnalizować utratę zaufania w jego oczach, kiedy już mu opowie. Mona zawahała się po raz ostatni.

— Kiedy się rozdzieliliśmy, miałam zamiar wrócić po kota — zaczęła cicho, ręce drżały, przesuwając szmatkę po jego karku. Od dołu do linii czarnych pięknych włosów, każdą część jego ciała potraktowała jak wrażliwe lustro swoich własnych emocji. Strach, panika, poczucie winy — wszystko przelewało się w ten prosty gest, o który ją poprosił.

Jednocześnie Rowle opowiedziała mu o czerwonych śladach kocich łapek Świstka w kuchni, Śmierciożercy w kałuży własnej krwi, odmowie pomocy, gdy zobaczyła mroczny znak na jego przedramieniu. O tym, jak uciekła, kiedy pomyślała o Icarusie.
— Stąd moje wcześniejsze pytanie, czy go spotkaliście… — jej głos się załamał. Mona zmusiła, aby na nią nie patrzył. — Kiedy cię zobaczyłam w progu mieszkania, całego w farbie — pociągnęła nosem.


jaskółka, czarny brylant,
wrzucony tu przez diabła
strength [reversed]
Your hands protect the flames
From the wild winds around you
Wzrost: 177 cm, czarne włosy, brązowe oczy, silny londyński akcent, ubrany zwykle w luźny garnitur: często bez marynarki, z kamizelką i kilkoma rozpiętymi guzikami koszuli.

Icarus Prewett
#15
04.10.2025, 14:53  ✶  
Widział w oczach Mony litość, współczucie. Czuł się tragicznie, a i tak wyglądał. We włosach miał pył, oczy spowite miał czerwienią, a i po jego postawie ciała widać było zmęczenie. Był nieco skulony, przygarbiony, niepewny siebie. Jakby na jego barkach spoczywał jakiś ciężar. Coś, co przez noc narosło ponownie, skazując go na cierpienie.

— Naprawdę bym to zrobił, Mo. Jeśli by ci zagrażał — powiedział cicho, gdy Mona opowiedziała mu swoją historię. Nie mógł uwierzyć w to, że ta dziewczyna, która pałała absolutnie nieprzymuszoną i niewinną miłością do smoków, która czytała mugolskie gazety spiskowe, której uśmiech miał w sobie tyle radości, która z tak bezinteresowną otwartością podchodziła do wszystkich ludzi, i mugoli, i czarodziejów, została wytypowana przez Śmierciożercę. Co sprawiało, że temu nawet wydawało się, że Mona mogłaby mu pomóc? Była życzliwą osobą, to prawda, lecz potrafiła odróżnić dobro od zła. Dlatego Ari odwrócił się do niej, chwycił jej dłonie. Popatrzył na nią z nieprzemierzoną czułością. Nienawidził może samego siebie, ale jego uczucia do Mony... one były nieskończonością. — Nie obwiniaj się za to, że mu nie pomogłaś, dobrze? Uratowałaś tym być może jakieś niewinne życie. Masz jakichś przyjaciół, którzy mogliby zapewnić twojemu domowi bezpieczeństwo?

On sam miał takich przyjaciół. Co mu szkodziło, by poprosić Richiego, ochroniarza z Convivium, by co jakiś czas pokręcił się wokół i wypatrywał podejrzanych typów? A może dało się zaangażować Oko? Prewetci mogliby dać Monie ochronę lepszą nawet niż Ministerstwo. Musiał się nad tym zastanowić.

— Jestem tu. Cały i zdrowy na ciele — uśmiechnął się do niej słabo. — Basil też żyje, Ellę widziałaś. Nie wszystko stracone.

Jej mógł mówić takie rzeczy. Problemem byłoby co najwyżej odniesienie ich do siebie.
smocze serce
ach, długo jeszcze poleżę
w szklanej wodzie, w sieci wodorostów
Ta dziwna pannica, która zawsze nawijała o latających gadach; rude loki, ciemne i bystre oczy. Mierzy 168 cm i zawsze nosi materiałową rękawiczkę na prawej dłoni.

Mona Rowle
#16
04.10.2025, 17:31  ✶  
— Nie wiem. Nie miałam chwili, żeby się nad tym zastanowić — przyznała w końcu. Na samym początku zmarszczyła brwi, ponieważ mieszkanie w Londynie nie miało dla niej większego znaczenia. Nie wiązały się z nim żadne dobre wspomnienia, poza tymi nielicznymi, które i tak pachniały samotnością. Myśl o ochronie jej domu wydawała jej się śmieszna w obliczu tego, co inni czarodzieje utracili tej nocy. Chyba że chodziło mu o obecność jego siostry — wtedy faktycznie musiałaby się nad tym pochylić, zwłaszcza jeśli któreś z nich zamierzało zostać u niej na dłużej. — Nie rozmawiajmy już o tym — poprosiła. — Macie za sobą zbyt długą noc. Pogadamy wszyscy, kiedy się wyśpicie. Z tyłu nie masz już ani śladu farby...

Jej ręka zeszła delikatnie niżej, przejechała palcami po obojczyku. Mona przyjrzała się skó­rze i upewniła się, że nie miał żadnych nowych śladów, znaku, który mógłby ściągać na nich więcej kłopotów. Kiedy nic nie zauważyła, uśmiech zajaśniał na chwilę na jej ustach.
— Aha — zaczęła jakby to było najważniejsze odkrycie dnia. — jeszcze nie widziałeś Świstka. Muszę was sobie przedstawić.
Koniec sesji


jaskółka, czarny brylant,
wrzucony tu przez diabła
« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości
Podsumowanie aktywności: Icarus Prewett (2134), Electra Prewett (333), Mona Rowle (2860)


Strony (2): « Wstecz 1 2


  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa