• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Scena główna Ulica Pokątna v
1 2 3 4 5 … 9 Dalej »
[25.09.1972 Hannibal & Oliver] 10 easy steps to create an enemy and start a war

[25.09.1972 Hannibal & Oliver] 10 easy steps to create an enemy and start a war
lover, not a fighter
175 cm wzrostu (na scenie wydawał się wyższy!) Pełna emocji twarz. Ciemne oczy i włosy, które zwykle pozostają w nieładzie. Goli się na gładko. Szczupły, ale umięśniony - zawodowy tancerz. Strój modny wśród mugolskiej młodzieży, czasami zgoła ekstrawagancki.

Hannibal Selwyn
#1
04.09.2025, 21:24  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 10.09.2025, 19:22 przez Hannibal Selwyn.)  

”Jedną z głównych grup, która sprzeciwiała się tak daleko idących przywilejów czarodziejów były gobliny. To one znaczyły najwięcej, zaraz po czarodziejach w społeczeństwie magicznym i to one w końcu postanowiły wywołać bunt. Powodów miały wiele, począwszy od zarzutu, że Godryk Gryffindor ukradł miecz ich królowi, poprzez próby przejęcia kontroli nad bankiem Gringotta przez czarodziei, po publiczne upokarzanie, a także masowe mordy. Jeden z udokumentowanych buntów goblinów odbył się w 1612 roku w Hogsmeade.

W 1631 roku uchwalono Kodeks Użycia Różdżki, który głosił, że żadnemu nie-ludzkiemu stworzeniu nie wolno nosić lub używać różdżki. Na jej mocy czarodzieje wykluczyli możliwość legalnego używania różdżek przez inne rasy władające magią, jak np. gobliny czy skrzaty domowe. Doprowadziło to do kolejnych buntów, które zaczynały być coraz bardziej krwawe.”


25.09.1972, wieczór
Ulica Pokątna

- …i zaproponował scenariusz. O buncie goblinów, ale tak, wiesz, z naciskiem na przyczyny konfliktu. I wyobraź sobie, że ojciec to odrzucił! Tak po prostu! - Hannibal wyrzucił ręce w geście irytacji - To jest złe na tak wielu poziomach! Moglibyśmy zaangażować goblinich aktorów i wystawić coś ponad podziałami, pokazać, że ta historia nie jest taka czarno-biała, jak się wydaje! Ale nie!

Selwyn był wściekły. Nawet nie o tę sztukę, ksenofilską i zbyt ryzykowną w porównaniu do potencjalnych korzyści, jak nazwał ją jego ojciec, tylko o całą otoczkę w jakiej odbyła się rozmowa. "Nie wiesz, o czym mówisz, Han, w Hogsmeade niemal każda rodzina straciła kogoś w tym buncie!”

Nie wiesz, o czym mówisz.
Nienawidził, kiedy Everett wypowiadał te słowa, pobłażliwym tonem, jakby Hannibal miał znów osiem lat. Był pewien, że jego ojciec doskonale wiedział, że działały na niego jak płachta na byka.
Jeżeli Hannibal reagował na nie otwartą złością, to Everett wykorzystywał to, jako argument na swoją korzyść: jego syn był młodzikiem, który nie panuje nad emocjami.

Dzisiaj udało mu się nie wybuchnąć przy ojcu, po prostu wstał i wyszedł, ale ledwo spotkał się z Oliverem, musiał wyrzucić z siebie tłumione emocje.

- To się do cholery działo prawie czterysta lat temu! Czy nie mamy dość problemów w teraźniejszości? - sapnął i przeczesał palcami opadające na twarz włosy. Odgarnięte w tył, natychmiast wróciły na swoje miejsce, widocznie nastawione nie mniej buntowniczo, niż ich właściciel.

Ojciec ojcem, ale był zmęczony starszym pokoleniem, które rozpamiętywało historię, ale nie zadawało sobie trudu, by poznać punkt widzenia drugiej strony. Które szukało różnic, zamiast porozumienia. Które bało się kontrowersji.
Tak, jakby unikanie dialogu na drażliwe tematy mogło oddalić konflikt.
Wydarzenia z początku września dobitnie pokazały, że nie.

Szli ulicą w stronę pubu i doskonale się składało, bo Hannibal miał ochotę się napić. Zacietrzewiony w swoim oburzeniu, nie dbał o to, żeby ściszyć głos i nie myślał o tym, kto może usłyszeć jego wywody. Trochę się zatem zdziwił, kiedy usłyszał skrzekliwy głos dochodzący od niewielkiej grupki goblinów i czarodziejów,  prowadzących dotąd ożywioną wymianę zdań między sobą:
- O, i to jest właśnie problem z waszymi młodymi! Trzysta sześćdziesiąt lat i już myślą, że można sobie tak po prostu zapomnieć! A my nadal nie mamy prawa do używania różdżek!
Czarodziej
Większość ludzi nie jest tak fałszywa, jak myślisz, ani tak szczera, jak sobie wmawiasz
Przeciętnego wzrostu (178 cm), bardzo szczupły mężczyzna o błękitnych oczach. Piegi na nosie i policzkach wyróżniają go z tłumu, podobnie jak wiecznie ułożone w nieładzie ciemnoblond włosy. Ubiera się zwykle skromnie, chociaż ciuchy są zawsze czyste i niepogniecione.

Oliver McKinnon
#2
01.10.2025, 13:47  ✶  

Oliver słyszał to, co mówił do niego Selwyn, ale nie można było powiedzieć, że go słuchał. Palił papierosa, zerkając raz po raz na dym, który leniwie unosił się ku górze, tworząc finezyjne zawijasy rodem z greckich świątyń. Starał się powracać spojrzeniem do swojego rozmówcy, ale w zasadzie ta "rozmowa" przypominała bardziej monolog, niż faktyczną konwersację. Znał Hannibala na tyle, żeby wiedzieć, że jak ten się zapieniał, to lepiej było mu po prostu przytakiwać. Wykrzyczy się, a potem zrobi przerwę na coś do picia, i wtedy będzie można się odezwać. To była bezpieczna, i bardzo skuteczna metoda prowadzenia rozmów - Oliver miał w tym niemałe doświadczenie, w końcu miał siostrę, która była tak samo porywcza.

Po twarzy chłopaka przebiegł grymas, gdy jego towarzysz wspomniał o goblinich aktorach. Naprawdę wierzył w to, że którekolwiek z tych stworzeń zgodziłoby się wziąć udział w spektaklu? Szedł powoli, dotrzymując mężczyźnie kroku. Milczał, trawiąc wszystkie słowa, które wypluwał z siebie jego kolega. Ojciec musiał nieźle mu zaleźć za skórę, bo Oli nie uwierzyłby, że chodzi tylko i wyłącznie o odrzucenie wizji nowej sztuki. Pewnie powiedział coś tym swoim mądrym tonem, sprawiając że Hannibal poczuł się malutki, taki maciupki, i o - wyżywał się teraz na wszystkich wokół, zamiast przenieść bunt do kuluarów teatru.
- No... Mamy - odpowiedział, zaciągając się petem. Niby nie powinien palić, bo i tak nawdychał się dymu jak pojeb podczas pożarów, ale nie mógł odmówić sobie tej przyjemności. - Więc po co podkurwiać kolejne osoby, wystawiając gobliny na scenę?
Zapytał, wzruszając ramionami. Zerknął w stronę goblinów, mrużąc oczy. Od kiedy te stwory bratały się z czarodziejami? I były takie pyskate.
- Przynajmniej mamy młode, nie to co oni. Oni chyba rodzą się starzy... Widziałeś kiedykolwiek małego goblina? - zapytał szeptem, szturchając Hannibala w bok. Odchrząknął jednak, bo nie wypadało nie odpowiadać na zaczepkę. - A kto mówi, żeby zapomnieć? Może właśnie nie chcemy zapomnieć, a inni chcą, e, i dlatego się tak tu denerwuje mój kolega?
Uniósł buńczucznie podbródek. Co mu będzie jakaś pomarszczona żaba fikać słownie i wpierdalać się w rozmowę!
lover, not a fighter
175 cm wzrostu (na scenie wydawał się wyższy!) Pełna emocji twarz. Ciemne oczy i włosy, które zwykle pozostają w nieładzie. Goli się na gładko. Szczupły, ale umięśniony - zawodowy tancerz. Strój modny wśród mugolskiej młodzieży, czasami zgoła ekstrawagancki.

Hannibal Selwyn
#3
06.10.2025, 08:24  ✶  
Oliver trafnie przewidywał, że Hannibal bardziej potrzebował w tej chwili przestrzeni do wygadania się, niż konstruktywnych uwag. Gdyby dane mu było dokończyć tyradę, pewnie w krótkim czasie stałby się znacznie przyjemniejszym rozmówcą. Może nawet dałby koledze dojść do słowa? Nie było mu to jednak dane, a na dodatek właśnie zaczął mieć niejasne wrażenie, że faktycznie te gobliny na scenie to mógłby nie być najlepszy pomysł.
Uświadomienie sobie tego wcale nie poprawiło mu humoru. Czy to on był od zastanawiania się nad tym, jak miałaby niby przebiegać współpraca artystyczna między ludźmi a goblinami.

To prawda - duża część jego dzisiejszej kłótni z ojcem wcale nie dotyczyła kwestii politycznych, rasowych czy artystycznych.
Jak zwykle.
Szedłby jednak dalej w zaparte, napędzany wkurzeniem na cały świat, gdyby nie uwaga o małych goblinach, która całkiem wybiła go z rytmu.

- Huh?... Hej, faktycznie! - szepnął.
Gobliny, które ich zaczepiły, rzeczywiście wszystkie wyglądały na stare. Pomyślał o małych goblinach. Gdzieś słyszał, że wykluwają się z jajek, ale to chyba nie mogła być prawda? Prawem luźnego skojarzenia jego myśli przeskoczyły do procesu robienia małych goblinów i Selwyn wzdrygnął się lekko. Ugh.

- Słusznie - zgodził się z Oliverem jeden z czarodziejów - Naród bez historii nie jest narodem! Nie można tak łatwo zapominać doznanych krzywd!
Nie wyglądał na akademika, ale jego ton ewidentnie wskazywał na chęć wygłoszenia dłuższego wykładu. Ktoś w grupie zaczął skrzekliwie protestować, a jeden z goblinów, zdaje się, że inny, niż ten, który ich zaczepił, odezwał się:
- A wy, ludzkie dzieciaki? Co uważacie na temat zakazu używania różdżek przez gobliny?

Hannibal uznał w tym momencie, że ma dość dyskusji o goblinach na przynajmniej tydzień, mniejsza z tym, że sam przed chwilą zanudzał kolegę swoimi wynurzeniami na ten temat. Może w mniej wzburzonym stanie dostrzegłby ironię sytuacji. Teraz tylko przewrócił oczami. 
- Na temat czego?! Nie wiem! I nie jestem dzieciakiem! - rzucił opryskliwie i spróbował wyminąć towarzystwo. Bez sensu, takie dyskusje, to sprawa dla jakichś prawników, a nie do zaczepiania ludzi na ulicy!

Wymiana zdań czarodzieja od "narodu bez historii" i protestującego goblina szybko stawała się coraz gorętsza i coraz głośniejsza.
« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek:
Podsumowanie aktywności: Hannibal Selwyn (850), Oliver McKinnon (344)




  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa