• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Poza schematem Reszta świata i wszechświata v
« Wstecz 1 2
[14-15 kwietnia 1972r.] Rejony Skandynawskie - Nicholas i Cynthia

[14-15 kwietnia 1972r.] Rejony Skandynawskie - Nicholas i Cynthia
Niewymowny
Jeśli mnie nie lubisz, to twój problem, a nie mój.
Wysoki blondyn, mierzący 194 cm wzrostu. Jego niebieskie oczy przejawiają najczęściej chłód, odwagę, opanowanie, tajemniczość. Nie łatwo odczytać jego zamierzenia i jakie może mieć intencje względem osób drugich.

Nicholas Travers
#11
30.08.2023, 22:24  ✶  

W takiej nieplanowanej sytuacji, najważniejsze dla Nicholasa było zapewnienie bezpieczeństwa Cynthii i dostarczenie jej z powrotem do Londynu. Nie chciał później tłumaczyć się z przypadkowej nieostrożności w przenoszeniu się do innego kraju, gdzie zabrał ze sobą pannę Flint. Jeszcze sobie coś pomyślą niestosownego. A jedynie on wiedział, że dziewczyna była przyrzeczona jednemu z jego braci. Dlatego pozostawał sobą, chłodny i zdystansowany. Mimo iż można było odnieść wrażenie, że poglądy w niektórych sprawach mieli bardzo podobne, to mogli pozostać jedynie w relacji zawodowej. Nicholas wiedział, że prędzej czy później będzie musiał znaleźć sobie żonę. To jego główny obowiązek jako dziedzica. Dość długo to odwleka.

Yaxley wytłumaczył swojej towarzyszce, że jeżeli według niej narzucanie się ze świstoklikiem jego przyjacielowi, może być problemem, mogła zostać tutaj tak długo jak zaplanowaną podróż ma Nicholas. Jego wyprawa jest usprawiedliwiona w Ministerstwie i otrzymał na to zgodę. Gdyż wybrał się tutaj także w celu badawczym stworzeń w Norwegii, nie tylko aby odwiedzić swojego znajomego. Nie były to wakacje, ale połączone sprawy w jeden wyjazd. Los postanowił trochę namieszać w planach tej dwójce pracoholików. Nic dziwnego, że Cynthia była zaskoczona i zszokowana jego odpowiedzią.

- Nie przejmuj się tym za bardzo. Żadne z nas nie jest jasnowidzem aby przewidzieć co się wydarzy.
Spojrzał na nią, jakby w upewnieniu swoich słów, czy czasem Cynthia go nie zaskoczy, że się pomylił. Że jest jasnowidzem. Ale wątpił, gdyż nie mogła tego zaplanować i nie uniknąć wpadnięcia na niego by się tutaj przenieść.
Wysłanie sowy z wiadomością uspokajającą o nieobecności Cynthii w Londynie, będzie dobrym rozwiązaniem, gdyby nie udało się dość szybko przygotować świstoklika.
- Użyczy.
Zapewnił, aby znów się nie przejmowała. Na jej docenienie pomocy jaką jej udzielał, posłał lekki uśmiech, trudny do zidentyfikowania czy był tylko na relacji przyjaźni czy bardziej miłej osoby bo pomaga z obowiązku, bo tak wypada dziedzicowi.
W końcu znaleźli się przed domem Knudsena, z którym się Yaxley przywitał, nie spodziewając ze strony przyjaciela nazwania panny Flint jego żoną. Zmieszał go z tym trochę, ale wyjaśnili oboje, że to raczej nieporozumienie i jej być tutaj nie powinno. Mimo iż wiele cech i poglądów mają wspólnych, to nie jemu była przeznaczona. Co z tego, że świetnie się dogadują i rozumieją? Na szczęście Cynthia potwierdziła, więc Arvid im uwierzył. Mężczyzna mimo swojej wojowniczej budowy, był typem dżentelmena, który szanuje kobiety, niezależnie od jej statusu i klasy pochodzenia.
- Żony bywają nieobliczalne. Potrafią nawet za mężami potajemnie się przenieść aby mieć pewność, że nie ogląda za jakąś inną panną. Ale uwierzę Wam. W końcu, która by z nim wytrzymała.
Odpowiedział rozbawiony, jakby znał chłodny charakter Nicholasa. A rzekł w zabawnym tonie.
Po przywitaniu z towarzyszką jego przyjaciela, zrobił im przejście.
- Wejdźcie i rozgośćcie się.
Zaprosił ich do środka. Nicholas gestem wolnej ręki, zachęcił Cynhtię aby weszła pierwsza. Co kobiecie mogło rzucić się w oczy, to że domek w środku był większy niż wydawał się na zewnątrz. Styl wiejski, drewniany. Był kominek, przytulny kącik z sofą i fotelami. Z prawej strony przejście do jadalni i kuchni. Z lewej do sypialni. Było też zejście do piwnic, gdzie przechowywano zapasy. Na górze znajdowało się pomieszczenie pracownicze. Tam też przebywały dwie sowy. Od razu można było zauważyć, że to dom czarodzieja a nie mugola.
Nicholas wszedł za Cynthią, a Arvid zamknął za nimi drzwi.
- Potrzebujemy pilnie świstoklika.
Rzucił od razu Nicholas do przyjaciela.
- Już? Dopiero przybyliście.
Zapytał zdziwiony Knudsen.
- Herbatę zaparzę. Ciasteczka podam.
Dodał, jakby to miało przekonać Nicholasa aby z tym poczekał.
- Cynthia musi wrócić do Londynu jeszcze dzisiaj. Najpóźniej jutro z rana.
Wyjaśnił nie mając widocznie ochoty na wesołe pogaduszki. Do zimnego serca sobie wziął obowiązek aby bezpiecznie wróciła do swojego domu.
- Co Ty tak nagle chcesz odesłać przyszłą żonę?
Arvida poczucie humoru nie opuszczało, ale spojrzał na uroczą postać blondynki. Może ona przemówi swojemu towarzyszowi, aby pierw wypić herbatkę i porozmawiać? Świstoklik im nie ucieknie. Tak myślał. Nicholas na jego słowa miał ochotę uderzyć swoją dłonią w czoło, co by zasygnalizowało, że chyba rozmawia z idiotą. Westchnął jedynie ciężko, jakby zmęczył się tą zabawną wymianą zdań i pytaniami. Wiedział, że Knudsen chce rozładować jakoś napięcie, ale tego Yaxley teraz nie potrzebował.
Czarodziej
“It was hotter than rage, and sharper than fear, and cut deeper than helplessness, all because I couldn’t get to you.”
Mieniące się srebrem, długie pasma włosów opadają Cynthii prosto na ramiona i ciągną się za połowę pleców, spod wachlarza czarnych rzęs spoglądają stalowoniebieskie, chłodne tęczówki. Jest średniego wzrostu o dość drobnej, smukłej budowie ciała. Wydaje się krucha i delikatna, głównie przez bladość skóry, pozbawiona siły fizycznej. Doskonale dostosowuje sposób mówienia oraz gesty pod towarzystwo, w którym aktualnie przebywa, sprawnie manipuluje za pomocą wyglądu. Jest niewinnie śliczna, a jednocześnie przeraźliwie kojarzy się z zimą.

Cynthia Flint
#12
02.09.2023, 23:27  ✶  
Nie miała pojęcia, że ojciec snuł plany z ojcem Nicholasa na temat jej wyjścia za mąż za jednego z jego synów, Theona. Ciężko stwierdzić, czy byłaby zadowolona, gdyby faktycznie postawili ją przed takim zadaniem — nawet jeśli Yaxley był lepszym kandydatem niż spoczywający w ziemi Edward, wciąż nie był odpowiedni. Znali się jeszcze ze szkoły, zawsze był po prostu miłym mężczyzną i dobrym kolegą, na którego można było liczyć, raz nawet uratowała mu skórę podczas marszu charłaków lub raczej zamieszania, które po nim wybuchło, cokolwiek tam robił. Dzięki jej ingerencji aurorzy dali mu spokój. Nie postrzegała go jednak w sposób, w który kobieta powinna postrzegać narzeczonego. Przyglądając się jednak Nicholasowi, faktycznie, przeciętny przedstawiciel rodziny ze skorowidza mógłby się zastanowić, dlaczego dziedzic jednego z nazwisk wciąż nie miał żony. Cynthia na szczęście nie była istotą wścibską, chociaż bardzo często przypisywano kobietom tę cechę.
Łączenie przyjemnego z pożytecznym zawsze było dobre, a już zwłaszcza urlopu z wypełnianiem obowiązków służbowych. Obydwoje byli ambitni i pracowici, a blondynka nawet nie pamiętała, kiedy wzięła urlop w celach wypoczynkowo-turystycznych. Zawsze było przecież następne morderstwo, następne ciało do zbadania, które mogło być przełomowym, a ona nie chciała go ominąć.
Przytaknęła, bo faktycznie, na los i jego pomysły nikt nie miał wpływu. No, może jedynie prawdziwi wróżbici, o ile tacy istnieli, mogliby coś z jego planami zrobić, ale Flintównie trudno było w to wszystko wierzyć. Nie podejrzewała go więc o zaplanowane porwanie, takie rzeczy — spontaniczne, szalone, do niego nie pasowały. Do niej zresztą też nie, jeśli nie było osoby zdolnej wydobyć tych maleńkich iskierek ukrytych głęboko w jej wnętrzu.
- A mówią, że w waszym Departamencie, to każdy się szczyci takim talentem. - zauważyła pogodnie, nawet odrobinę żartując, żeby trochę rozładować atmosferę i żeby wiedział, że nie miała mu za złe tej Norwegii. Była dość malownicza, a powietrze rześkie i przyjemne. - W takim razie wszystko będzie w porządku.
Odwzajemniła ów uśmiech, jakby dokładając go do podziękowań na zadbanie o jej bezpieczeństwo oraz chęć załatwienia świstoklika. Pomagał jej, bo musiał, bo tak był wychowany i tak nakazywały koneksje ich rodzin, doskonale o tym wiedziała. W obecnych czasach za darmo i z dobrego serca to można było głównie dostać w twarz. Nawet jeśli ktoś Ci pomagał ot tak, to potem trzeba było się odwdzięczyć, przysługą mniejszą lub większą, zależnie od okoliczności.
Byli przyjaciółmi, a jednak nie wiedział, że Nicholas nie miał żony? I pomyślał, że zabrał ją tutaj ze sobą? Chociaż jej twarz pozostawała neutralnie łagodna, okraszona odrobiną nieśmiałości, kilka pytań przemknęło przez jej głowę, a posłane Nicholasowi spojrzenie błękitnych oczu, różniło się nieco od poprzednich. Nigdy nie widziała go zmieszanego. Zawsze emanował spokojem oraz pewnością siebie, był chłodny i zdystansowany. Roześmiała się na jego słowa, kręcąc głową.
- Widzę, że ma Pan doświadczenie z kobietami i doskonale wie, jak niebezpieczna bywa zazdrość, Panie Arvid. - zaczęła, powracając do gospodarza spojrzeniem. Miał trochę racji, kobieta myśląca, że mężczyzna ją zdradza, była gorsza od rozgniewanego bazyliszka i rogogona węgierskiego. - Nie mogę się jednak zgodzić, Nicholas byłby doskonałym mężem i jestem przekonana, że nie jedynym powodem, dla którego nie nosi jeszcze obrączki, jest fakt, że ma zbyt duży wybór wśród panien.
Dziewczyna byłą przekonana, że sprawdziłby się, jako głowa rodziny, niezależnie od tego, czy był wylewnym, czy też powściągliwym człowiekiem. Był przecież rozsądny i obowiązkowy, wychowany w stary i sprawdzony sposób. - Dziękuje.
Rzuciła jeszcze, gdy wpuścił ich do środka. Było tu cieplej, pozwoliła swobodnie opaść dłonią wzdłuż ciała i z zaciekawieniem rozejrzała się dookoła, nie chcąc jednak robić tego w sposób zbyt nachalny.
- Ma Pan bardzo przytulne i ciepłe wnętrze. - skomplementowała dość szczerze, bo chatka skojarzyła się jej z cynamonową bułeczką i dobrą kawą, a także grubym kocem i książką czytaną jesienią przed kominkiem. Wszystko to bardzo lubiła. Jak zawsze Yaxley dość szybko przechodził do rzeczy, nie wtrącała się, pozwalając sobie na rozpięcie płaszcza i zsunięcie go z ramion. Gospodarz nie wyglądał, jakby zamierzał odpuścić, sugerował to błysk w jego oczach, więc blondynka zrobiła krok w jego stronę, trzymając w dłoniach złożony płaszcz. Była dość wysoka i szczupła, ubrana w skromną, ale elegancką sukienkę z ciemnoniebieskim kolorze, która podkreślała kolor jej oczu. Spojrzała najpierw na blondyna, a potem na Knudsena.
- Nicholas ma rację, potrzebujemy świstoklika, bo jutro muszę być w pracy. Nie mogłabym odmówić jednak Pana zaproszeniu na herbatę oraz ciasteczka, zwłaszcza że pofatyguje się Pan ten świstoklik przygotować. To bardzo miłe z Pana strony. Przyszłą żonę? Oh, więc uważa Pan, że do siebie aż tak pasujemy?- wzruszyła niewinnie ramionami, pozwalając, aby burza sięgających za połowę pleców włosów, zsunęła się jej na lewe ramię. Wyjście ot, tak byłoby dość niegrzeczne, a ojciec zawsze powtarzał, że wszędzie warto zostawić za sobą dobre wrażenie. Odwróciła się w stronę Yaxleya, wbijając w niego błyszczące spojrzenie, nawet przybierając odrobinę uroczy wyraz twarzy, jakby chciała mu zasugerować, że zwyczajnie zachowałby się bardzo niewdzięczne, gdyby nie wypili, chociaż tej herbaty. - Mam nadzieję, że to nie będzie dla Ciebie zbyt duży problem i narzucanie się z mojej strony? Słyszałam, że tutejsze mieszanki ziół na herbaty są bardzo aromatyczne.
Niewymowny
Jeśli mnie nie lubisz, to twój problem, a nie mój.
Wysoki blondyn, mierzący 194 cm wzrostu. Jego niebieskie oczy przejawiają najczęściej chłód, odwagę, opanowanie, tajemniczość. Nie łatwo odczytać jego zamierzenia i jakie może mieć intencje względem osób drugich.

Nicholas Travers
#13
11.09.2023, 01:05  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 05.10.2023, 23:46 przez Nicholas Travers.)  

Nicholas w tym wieku wiedział, że powinien mieć żonę i starać się o swojego męskiego potomka, aby rodzina Yaxley nie wyginęła. Pomimo tego, że cała odpowiedzialność spadała na niego jako najstarszego dziedzica, to obowiązek przekładał na swoich młodszych braci. Edukowanie się, podróże powodowały, że oddalał ten obowiązek. Miał to jako usprawiedliwienie, że nie miał głowy do szukania kandydatki na żonę dla siebie. Nie potrafił kochać. Nie potrafił okazywać uczuć miłości. Jeżeli miałby mieć żonę, to musiałaby to być kobieta, która zgodzić się go poślubić dla układu zadowalającego dwie strony. Z tym może i problemu by nie było, ale kolejnym krokiem potrzebne jest mieć rodzone dziecko z jego genami. Nawet nie miał pojęcia, czy podoła on roli ojcostwa, gdyby do tego doszło. Oddalał te myśli od siebie. Yaxley często też unikał wszelkich tematów na temat swojej przyszłości dotyczącej swojej rodziny.
Arvid, stary znajomy Nicholasa wiedział o tym, że nie miał żony. Zaskoczeniem dla niego było, że pojawił z kobietą tak niespodziewanie, co wziął jako „dopełnienie w końcu obowiązku”. Mieli nie jedną rozmowę na ten temat. Ale Nicholas nawet przy nim, wykręcał się.

- Wierz mi Pani. Wiele w życiu widziałem.
Odpowiedział zgodnie z prawdą mężczyzna. Nie ukrywając po sobie, że być może zazdrości już doświadczył. Był też świadkiem niektórych scen w różnych miejscach na tych ziemiach.
Kiedy Nicholas usłyszał słowa Cynthii na swój temat, zaskoczyła go. Może i byłby dobrym mężem, ale widział to na zasadzie zawartej umowy z partnerką. Poślubiłby ją tylko i wyłącznie z obowiązku oraz nacisku rodziny, bo jest dziedzicem. W wieku nastoletnim to w Hogwarcie miał powodzenie, uchodząc za jednego z przystojniaków, lecz nieosiągalnego.
- Chyba martwych.
Dokończył za Cynthię, nawiązując bardziej do wykonywanego ich zawodu. Ona Koroner, on badacz śmierci. Czarny humor mu się zaczął udzielać. Arvid dostrzegł to, że Nicholas nadal ucieka od odpowiedzialności. Albo robi to specjalnie, albo rzeczywiście ma problem ze znalezieniem kandydatki. Jedną przecież miał już tutaj. Słysząc zaś odpowiedź Yaxleya, Knudsen tylko z uśmiechem pokręcił głową i wpuścił gości do środka.
- Dziękuję.
Podziękował gospodarz. Miło było usłyszeć taki komplement odnośnie wnętrza miejsca swojego domu. Jako że w Norwegii było najwięcej chłodnych i zimnych dni i nocy, wnętrze musiało pozostawać ocieplone. Dawać wrażenie tej przytulności do czytania, pod kocem z gorącą czekoladą.
Wtem Nicholas przeszedł od razu do sprawy ze świstoklikiem, odmawiając w tej chwili skorzystania picia herbaty. Cynthia jednak chciała iść na kompromis, zgadzając się z gospodarzem. Arvid skrzyżował ręce spoglądając na jego i drugie, aby móc odpowiedzieć pannie Flint z uśmiechem.
- Powiadają, że przeciwieństwa się przyciągają. Jeżeli się dogadujecie… Może coś z tego będzie?
Stwierdził z zastanowieniem norweg, ale w tym też momencie przerwał mu Nicholas.
- Nie będzie.
Rzekł krótkimi dwoma słowami, zamierzając wejść głębiej do środka i postawić torbę. Nim jednak to uczynił, spojrzał na Cynthię, która zwróciła się bezpośrednio do niego. Chciała widocznie tej herbatki i ciasteczek, nim zajmą się oficjalnie sprawą świstoklika. Westchnął, jakby ciężkie życie przyszło mu prowadzić.
- Zgoda.
Krótko odparł a Arvid wyszczerzył się zadowolony, klasnąwszy w dłonie.
- Zatem przygotuję państwu kremowe ciasteczka, a także herbatkę specjalności naszego kraju. Dla Pani coś rozgrzewającego? A dla Pana coś na rozluźnienie napięcia.
Nie czekając na ich odpowiedź, czarodziej skierował się w stronę części kuchennej, aby nastawić wodę w czajniku, wyciągnąć filiżanki i wyszukać odpowiedni herbaciany susz, przeglądając kolekcję słoików. Korzystając z chwili sam na sam, Nicholas zwrócił się do panny Flint.
- Przepraszam za niego. Jest zbyt gościnny. Rzadko kiedy ktoś się pojawia w tych okolicach.
Stwierdził, że za zachowanie swojego znajomego, powinien ją przeprosić, jeżeli w którymś momencie mogła poczuć się nieswojo, niekomfortowo. A chodziło przede wszystkim za wzięcie jej za żonę Yaxleya. Miała nią być, ale nie Nicholasa. Skoro zdjęła płaszcz, Nicholas wyciągnął rękę aby go od niej odebrać.

Skorzystali z gościnności Arvida, porozmawiali i zostali zaprowadzeni do pokoju dwuosobowego. Jak na złość Nicholasa, przyjaciel dał mu pomieszczenie z łożem dosłownie dwuosobowym. Nicholas odstąpił pokój koleżance a sam postanowił skorzystać z kanapy w salonie. Tę noc musieli inaczej wytrzymać. Arvida, zachowanie Yaxleya, rozbawiało za każdym razem. Kiedy więc przyszła noc a Cynthia poszła spać, przynajmniej tak myśleli, gdy zniknęła za drzwiami pokoju, obaj wyszli na zewnątrz, by w samotności spędzić ze sobą trochę czasu.

Koniec sesji
« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek:
Podsumowanie aktywności: Nicholas Travers (3185), Cynthia Flint (3568)


Strony (2): « Wstecz 1 2


  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa