• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Scena główna Ulica Pokątna Dziurawy Kocioł [22.07.1972] Widowisko randkowe

[22.07.1972] Widowisko randkowe
Porządny Ochroniarz
Nigdy nie wiesz, kiedy śmierć zapuka do twych drzwi.
183cm wzrostu. Brązowe oczy i włosy, u których można dostrzec siwe kosmyki. Często widnieje u niego zarost. Ogolony gładko jest tylko wtedy, kiedy brat każe mu się "ogarnąć". Ubiera się zawsze odpowiednio do sytuacji.

Richard Mulciber
#101
30.06.2024, 13:29  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 30.06.2024, 13:29 przez Richard Mulciber.)  

Lorien nie potrafiła usiedzieć w spokoju i poczekać, aż Robert skończy rozmawiać z Aurorami i wróci do nich, aby poinformować o jej przebiegu, czego się dowiedział. Dopiero co przekazał synowi instrukcje i odebrał od niego potwierdzenie skinięcia głową. Nawet on jako były auror, też nie mógł za wiele zrobić. Nie był pracownikiem Brytyjskiego Ministerstwa Magii. Mógłby tylko przeszkadzać w ich rozmowie. Co innego, jeżeli zostanie poproszony do rozmowy. Charles nie powinien się tym za bardzo przejmować. Jeżeli widział, że i jego ojciec może tylko stać i czekać.

Richard po chwili wzrokiem podążył za Lorien, która obrała cwaną taktykę wyminięcia stołu od drugiej strony.

- Lorien. Zaczekaj.
Nawet wychylił się za stolik, aby jedną ręką podeprzeć się, a drugą złapać ją za ramię. Babski karzeł jednak uniknął tego i udał w kierunku sceny. "Co za upierdliwa kobieta…" – pomyślał trochę poirytowany jej podejściem. Westchnął i wyjął papierośnicę, aby wyjąć z niej papierosa i zapalić. Zarejestrował przy okazji znikającego Atreusa Bulstrode. Wielka szkoda, że to nie młody będzie prowadził przesłuchanie. Ale cóż. W pracy aurorskiej są pewne zasady, których trzeba niestety przestrzegać. Z nim to może jeszcze będzie okazja porozmawiać.

Richard usiadł na krześle, wcześniej przez siebie zajmowanym i po prostu obserwował. Być może mógł wrócić do domu, ale nie zamierzał zostawiać brata w obecności aurora, którego nie znali i nie wiadomo jak potoczy się rozmowa a także działania.

Interesujące okazało się zachowanie pracownika biura aurorów, czyżby olał sędzinę Wizengamotu? Nie dostrzegł, aby ten jakkolwiek spojrzał czy zwrócił się do niej. Tak czy inaczej, Robert odprawił swoją żonę do stolika z powrotem. Richard jeszcze spojrzał w kierunku syna, upewniając się może czy i on radzi sobie z kobietą, zauważył wcześniej obronne zachowania jego towarzyszki. Być może wyedukowana teoria to było za mało i praktyka może nauczyć go wiele.

Swoją uwagę skierował na Lorien, która usiadła, zapaliła papierosa i coś tam mamrotała pod nosem odnośnie "co się komu mówi".

- Zaufaj mu.
Uspokoił ją. Lecz wątpił, aby to pomogło. Bo sam ostatnio obawiał się o brata, czy ten dzisiejszy popis jaki dał, nie pogorszy sprawy rodzinnej. Nie było jednak czasu, aby to omówić, przegadać. Po prostu musiał bratu zaufać. To była jego córka. A on jako ojciec musiał odegrać swoją rolę.
- Jeżeli nie chcesz czekać, możesz wracać z Charlesem do domu. Ja zostanę.
Zasugerował. Zaciągnął się po chwili papierosem, chowając papierośnicę do kieszeni. Swój bardzo cenny skarb. Spojrzenie skupił na brata i aurora, którzy przenieśli się z rozmową do wolnego stolika. Może i Kocioł w większości opustoszał, ale część członków ich rodziny nadal tutaj była obecna.
Córka koleżanki twojej starej
Powinni wynaleźć kamizelki ochronne na duszę, nie tylko na ciało.
Rude proste włosy, obcięte za ramiona, rozwiane. Piegowaty nos. Niebieskie oczy. Drobna, raczej szczupła, wiecznie roześmiana, rozgadana. Niska, mierząca zaledwie 160 cm wzrostu.

Olivia Quirke
#102
30.06.2024, 22:23  ✶  

Zrobiło jej się głupio za tę gwałtowną reakcję, ale nie spodziewała się, że Charles nie będzie trzymał rąk przy sobie. Być może chciał ją w jakiś sposób ochronić, lecz prawda była taka, że ona ochrony nie potrzebowała. Albo inaczej: potrzebowała, lecz jej nie chciała. Była wyjątkowo samodzielna i dorosła, chociaż często jej zachowanie bywało... Zaprzeczeniem dorosłości i odpowiedzialności.
- Taaak... - powiedziała, przeciągając te słowa. Zmarszczyła nieco nos w wyrazie zwątpienia, gdy Charles powiedział, że to Aurorzy i wiedzą, co robią. Niby tak, niby prawda, ale mimo całej swojej naiwności i wiary w ludzi gdzieśtam z tyłu tliła się wątpliwość, czy skoro pozwolili uciec temu komuś i jeszcze zabrać niewinną dziewczynę, to szybko ją odnajdą. Ale Mulciber miał rację - nie powinni się wtrącać, skoro nie mieli do dodania niczego mądrego. Tylko by namieszali i przeszkadzali. - Twierdzi?
Odwróciła głowę w kierunku chłopaka, a potem się rozejrzała. Nie było obok nich nikogo innego, skąd więc Charles mógł wiedzieć, co twierdzi jego ojciec? I gdzie on w ogóle był? Olivia zwątpiła i przyjrzała się chłopakowi uważniej. Skoro miał takie umiejętności, to może i jego powinna się obawiać? Albo przeciwnie: właśnie nie powinna się obawiać?

Widać było po jej minie, że się waha. Rozważa za i przeciw, ale przecież Charles wydawał się być miłym chłopakiem. Takim, który mówi dzień dobry na klatce i otwiera drzwi staruszkom, a nawet puszcza je przodem. Skinęła więc głową.
- Dobrze, to w sumie nie jest taki głupi pomysł. Na Merlina, jak sobie pomyślę, że mogłam być na jej miejscu... - aż ją coś ścisnęło w żołądku. Oby szybko znaleźli Sophie. - W takim razie daj znać rodzinie, że wychodzimy. Jeszcze tego brakuje, że będą się o ciebie martwić, skoro zniknęła twoja kuzynka.
Nie dopiła piwa - nie miała już na nie ochoty. Przyszła tu z ciekawości a skończyło się wielkim zamieszaniem. Jak zwykle. Szkoda, bo nawet nie zdążyła dobrze posłuchać Yvonne i tego, co miała do powiedzenia na temat kandydatów.
sommerfugl
Although the butterfly and the caterpillar are completely different, they are one and the same.
173cm wzrostu, smukła sylwetka, nieco zbyt blada cera, której jasny odcień potęgowany jest tylko przez ciemne włosy i oczy. Nie nosi zarostu, ubiera się zwykle elegancko. W słowach często przebija się jego skandynawski akcent.

Charles Mulciber
#103
01.07.2024, 11:18  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 01.07.2024, 13:01 przez Charles Mulciber.)  
Wszyscy młodzi szukali dorosłości. Również Charlie, choć wyrósł z bycia dzieckiem, wciąż przejawiał zbyt wiele zachowań, które dowodziły, że nie dojrzał jeszcze do bycia nazywanym mężczyzną. Starał się ochronić Olivię, ale teraz, gdy tak gwałtownie zareagowała, speszył się wyraźnie. Nie chciał wchodzić w jej strefę komfortu z butami i własnymi dłońmi.

Wychowany w rodzinie aurorskiej, Charlie wierzył w aurorów, a przynajmniej w swojego ojca. Richard wiedział, co robić, a skoro nie reagował, musiał ufać angielskim siłom. Charlie rozumiał, że to wystarczyło.

- Odprowadzę tę panienkę do domu, tato. - Przekazał ojcu. - I wrócę prosto do domu. Do zobaczenia.

Dopiero po zameldowaniu się ojcu mógł wrócić uwagą do towarzyszki.

- Fale. - Powiedział krótko, unosząc palec do własnej skroni. - Tata mnie nauczył. Ja... Przepraszam, że ci przerwałem. Może mogłabyś powstrzymać tamtego... Tamtego mężczyznę.

Gdyby Charlie skupił się bardziej na Stanleyu, a nie na swojej towarzyszce, może dostrzegłby, że znał tego zbira! Ciężko powiedzieć, czy to sprawiłoby, że byłby bardziej spokojny, czy wręcz przeciwnie.

Charlie wskazał Olivii drogę, puszczając ją przodem między stolikami.

Postacie opuszczają sesję
Widmo
every human has a spark of divine nature, and sin does not separate us from it
Jeden z bogów-duchów (loa) w panteonie religii voodoo. Strażnik granicy między światem żywych i umarłych, "opiekun rozdroży", umożliwia kontakt z duchami zmarłych i innymi istotami duchowymi. Symbol Legby veve przypomina stylizowany klucz. Po śmierci pomaga duchom zmarłych odnaleźć drogę do zaświatów, gdzie spotkają się z loa.

Papa Legba
#104
01.07.2024, 13:10  ✶  

Auror wyglądał, jakby trochę się ożywił, gdy Robert wspomniał o relacji między Sophią, a Samanthą Crouch, ale po chwili znów zdawał się nieco ospały.

— Myślę, że to dość dalekie pokrewieństwo na takie zabiegi...

Robertowi udało się zamówić szklankę wody, która podleciała do niego, gdy skończył kolejną wypowiedź. Auror nie przerywał mu, chociaż zdawał się być w tym momencie trochę znudzony.

— Tak, tak, właśnie o tym mówię. Jeśli Borgin byłby zwolennikiem czystości krwi, pana córka mogłaby mieć problemy związane z poglądami i działaniami pańskiej rodziny. Ale, tak jak mówiłem, to tylko ewentualność, którą w tych czasach bierzemy zawsze pod uwagę, bez względu na rzeczywiste poszlaki... — Pogrzebał w kieszeni i podsunął Robertowi wizytówkę. — Z mojej strony to na razie tyle. Damy znać, jeśli czegoś się dowiemy. Z pana strony również oczekujemy informacji, gdyby dziewczyna wróciła. Chętnie poznamy historię z jej strony... Do widzenia.

Mężczyzna wstał i ruszył na zaplecze do współpracowników.


Koniec wątku z NPC.
@Robert Mulciber @Sophie Mulciber @Stanley Andrew Borgin - ustalcie między sobą jak historia się dalej potoczyła i dajcie mi znać.
Porządny Czarodziej
To zostanie między nami.
Tylko nami.
Mierzący 183 cm wzrostu, mężczyzna o ciemnych, acz wyraźnie posiwiałych włosach. Posiadacz oczu o kolorze brązowym, w których czasem da się dostrzec nieco zieleni. Robert jest zawsze gładko ogolony. Zadbany. Ubrany adekwatnie do sytuacji.

Robert Mulciber
#105
02.07.2024, 09:23  ✶  

Przyjął podsuniętą przez aurora wizytówkę, którą po chwili umieścił w kieszeni. Kto wie? Może przy odrobinie szczęścia, ta wcale nie zaginie w akcji? Albo i nawet Mulciber zdecyduje się z niej skorzystać? Różnie to wszystko mogło się potoczyć. Trzeba będzie zadbać o to, aby sprawy zakończyły się w odpowiedni sposób. Aczkolwiek, to ostatnie to dopiero po powrocie do domu. Dziurawy Kocioł nie był odpowiednim miejscem do omawiania problemów rodzinnych. Bo i taki zdawał się im właśnie narodzić.

Pożegnał się z aurorem, którego nie próbował zatrzymać. Pozwolił mu zająć się swoimi obowiązkami. Jedynie odprowadził wzrokiem. Z powrotem do stolika, przy którym czekali Lorien i Richard nie śpieszył się nadmiernie. Zarazem też nie ociągał się na tyle, żeby można było mu zarzucić tutaj jakąś celowość. Ewentualnie - złośliwość.

- Możemy zbierać się do domu. - poinformował ich, kiedy wreszcie dotarł na miejsce. Nieszczególnie przejęty brakiem Charliego, duży chłopiec powinien być w stanie sobie jakoś poradzić, nawet o bratanka nie zapytał. I tak nie przebywał razem z nimi podczas wizyty w Dziurawym Kotle. - Nie mamy tutaj nic więcej do roboty.

Jeśli którekolwiek z nich zadawało jakieś pytania odnośnie całej tej sytuacji, Robert nie był skłonny do tego aby cokolwiek tu i teraz wyjaśnić. Odmówił tego, wskazując że miejsce nie jest na takie rozmowy odpowiednie. Zarazem jednak nie obiecał, że jakiekolwiek inne będzie wystarczające, aby sprawę poruszyć. Czy w ogóle zamierzał to robić? Richard zapewne dobrze już wiedział, że działania brata były czasem trudne do przewidzenia. Tak samo jak i wyciągnięcie z niego informacji. Również tych, które mogły okazać się w ostatecznym rozrachunku naprawdę istotne.

Kiedy tylko wszyscy byli gotowi do wyjścia, opuścili wspólnie Dziurawy Kocioł i na zewnątrz już, teleportowali się prosto do znajdującego się całkiem niedaleko domu. A w zasadzie, to kamienicy. Wieczór tym samym dobiegł dla nich wreszcie końca.

 
Koniec sesji
« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości
Podsumowanie aktywności: Brenna Longbottom (1944), Erik Longbottom (3086), Atreus Bulstrode (2212), Heather Wood (2502), Robert Mulciber (6104), Murtagh Macmillan (328), Papa Legba (962), Lorraine Malfoy (3791), Olivia Quirke (4023), Richard Mulciber (4170), Lorien Mulciber (4645), Charles Mulciber (2907)


Strony (11): « Wstecz 1 … 7 8 9 10 11


  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa