• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Scena główna Ulica Pokątna v
« Wstecz 1 … 3 4 5 6 7 … 9 Dalej »
[21.06.1972, Restauracja Chimera] Whisky and wine || Camille & Chester

[21.06.1972, Restauracja Chimera] Whisky and wine || Camille & Chester
Herald of Darkness
It seems that all that was good has died
And is decaying in me
Chester to mierzący 178 cm wzrostu, postawny mężczyzna, ważący 76 kg. Ma brązowe, poprzetykane pierwszymi siwymi pasmami włosy i niebieskie oczy. Brąz noszonej przez niego krótkiej brody został przerzedzony przez lekką siwiznę. Przez większość czasu nosi mundur Aurora, natomiast poza pracą ubiera się elegancko, w garnitury. Często widywany jest z papierosem. Pierwsze wrażenie... jest służbistą, twardym gnojem, za którym nie przepada niemałe grono osób z dep. przestrzegania prawa. Nie można mu jednak odmówić doświadczenia zawodowego.

Chester Rookwood
#11
27.01.2024, 22:03  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 27.01.2024, 22:13 przez Chester Rookwood.)  

To, co zaobserwował podczas spożywania wspólnego posiłku z Camille, zamierzał pozostawić dla siebie. Komentowania czyichś nawyków żywieniowych, kiedy nie znało się dobrze tej osoby, nie było w dobrym tonie. Chester mógł wyrazić swoje zdanie odnośnie zachowania członków swojej rodziny przy stole w rodowej posiadłości. W chwili obecnej jego znajomość z Camille nie była na takiej stopie, aby mógł jakkolwiek się do tego odnieść w bezpośredni sposób. Poza dobrym wychowaniem i nawykami wyniesionymi z domu w takim miejscu jak to nie wypadało wybrzydzać. Jeśli kobiecie nie smakowało to danie to nie okazywała tego w żaden sposób.

— Jeśli zdołasz to pogodzić z wykonywaniem swoich obecnych obowiązków zawsze to szansa na poszerzenie swoich horyzontów. Pewną przeszkodę może stanowić czas, a raczej niewielka jego ilość albo jego zupełny brak. Podzielam twoje stanowisko. Nawet gdybym sam miał zamiar prowadzić prywatną działalność to ona nie dałaby mi tego, co zdobyłem przez lata pracy na rzecz Ministerstwa Magii. — Po sobie widział, że brak czasu potrafił być problemem kiedy posiadało się inne obowiązki - on służył Czarnemu Panu. Praca w Ministerstwie Magii pozwoliła mu zebrać naprawdę bogate doświadczenie, ukształtowała jego poglądy oraz otworzyła mu oczy na to, czego nie był w stanie osiągnąć z przyczyn od niego niezależnych. Nie pozwalało mu to zaspokoić swoich własnych ambicji. On również odłożył swoje sztućce na talerz, sięgając po przeznaczoną do otarcia ust chustkę. Następnie odłożył ją obok swojego talerza.

— Proponuję w takim razie kolejne spotkanie, którego szczegóły moglibyśmy omówić później. — Wypowiedziane przez czarownicę słowa w połączeniu z tym lekkim, tajemniczym uśmiechem potraktował jako sugestię z jej strony odnośnie kolejnego spotkania. To obecne jeszcze nie dobiegło końca, jednak ten moment wydawał mu się odpowiedni do tego aby wstępnie zaproponować blondynce kolejne spotkanie. Zdołała go zainteresować go swoją osobą, sprawiając że chciał poznać ją bardziej. Byli dorosłymi i zapracowanymi ludźmi, dlatego trudno było w tym momencie ustalić wszystkie szczegóły takiego spotkania. Posiadając informacje o miejscu pracy kobiety mógł udać się do Szpitala Św. Munga i zaproponować jej osobiście spotkanie zamiast wysłać do niej swojego kruka z zaproszeniem.

— Ja, podobnie jak moi wszyscy bracia, kształciłem się w Hogwarcie. To jednak żadne zaskoczenie, to jedyna szkoła magii w Wielkiej Brytanii, która może poszczycić całkiem przyzwoitym poziomem kształcenia. Ja bym określił to jako zainteresowania. Jesteśmy dorosłymi, zapracowanymi ludźmi, którym brakuje czasu na ich realizację. — Chester uważał Hogwart za całkiem przyzwoitą szkołę magii pod względem poziomu nauczania, jednak bardzo nie podobało mu się to, że tam przyjmowano szlamy i że nie nauczano w tym zamku czarnej magii. Z powyższych względów postrzegał Durmstrang za najlepszą uczelnię, gdyż nie przyjmowali szlam, nauczali czarnej magii oraz kadra profesorska przykładała ogromną wagę do utrzymywania przyzwoitej tężyzny fizycznej. Gdyby miał taką możliwość, zapisałby do niej swoich synów i jedyną córkę.

Starał się zapamiętać przekazywane mu przez Camille informacje odnośnie posiadanych przez nią zainteresowań. Zgromadzenie tego rodzaju wiedzy może okazać się bardzo przydatne przy planowaniu kolejnego spotkania. Muzeum mogłoby okazać się całkiem dobrym wyborem. Sam od dawna nie był w jakimkolwiek czarodziejskim muzeum. Nie pamiętał nawet, kiedy ostatnio przekroczył próg należącego do Selwynów teatru. W tym, że wycofał się z życia publicznego odegrało znacznie więcej czynników, niż sam brak czasu. Choroba i śmierć żony, żałoba oraz stagnacja, w którą popadł, służba w Ministerstwie i wypełnianie woli Czarnego Pana.

— Czy bardziej porywające to ciężko mi orzec, ale z pewnością ugruntowane... gdybym tylko korzystał ze swojego czasu wolnego na ich realizację. W przeszłości chodziłem do teatru Selwynów, do galerii sztuk albo na koncerty. — Odparł z cichym westchnięciem, ale również z pewną nostalgią.

— Napijesz się jeszcze wina? — Zwrócił się do niej z tym pytaniem odnośnie kolejnych zamówień, które mogliby złożyć. Jeśli nie chciała napić się wina albo zamówić deseru to mógł wezwać kelnera i poprosić o rachunek. Sam nie zamierzał zjeść więcej, niż to co zjadł i nie zamierzał wypić następnej podwójnej whisky.

Tło narracyjne
koniecpsot1972
zasady korzystania
rzuty kością
Czarodziej nieznanego statusu krwi, będący baśniopisarzem oraz autorem książki Baśnie Barda Beedle'a. Żył w XV wieku, ale większość jego życia pozostaje dla nas tajemnicą.

Bard Beedle
#12
28.01.2024, 20:01  ✶  
- Jeśli... - odpowiedziała, maskując tym ciche westchnienie. Czy dałaby radę pogodzić to ze swoimi obowiązkami w szpitalu? Do tej pory traktowała to bardziej jako pracę dodatkową, bo przecież lubiła pieniądze, ale jeszcze bardziej lubiła je wydawać. Lubiła się ładnie ubierać, kochała o siebie dbać - a to kosztowało. Utrzymanie balansu pomiędzy tym wszystkim i pracą było naprawdę trudne, Camille wątpiła czy dałaby radę, gdyby wzięła na siebie kolejne obowiązki. Otworzenie własnej praktyki zmusiłoby ją najpewniej do przeznaczenia większych kosztów na utrzymanie swojej własnej przestrzeni, a chociaż pieniędzy jej nie brakowało, to... Wolała je mieć i wydawać po prostu na coś innego.

Słysząc, że Chester ma podobne zdanie, uśmiechnęła się. Nieczęsto spotykała kogoś, kto podzielał jej poglądy. Praca w Mungu czy w Ministerstwie była prestiżem, czymś czego nie dało się zastąpić. Była to praca ciężka, ale zdecydowanie warta tego, by się przez kilka lat poświęcić niemal całkowicie. Owoce tej pracy można było zbierać później.
- Z przyjemnością się z tobą jeszcze spotkam - jej twarz rozjaśnił kolejny uśmiech, tym razem nieco cieplejszy i szerszy. Pomyślałby kto, że Chester był w gorącej wodzie kąpany... Lub po prostu chwytał los za nogi, bo przecież nie było gwarancji, że gdy się rozejdą, to ich drogi przetną się ponownie. Camille była tego absolutnie świadoma i celowo kierowała rozmowę na takie a nie inne tory, wysyłając subtelne sygnały że to jest ten moment, by przynajmniej wyrazić chęć na kolejne spotkanie. Bo prawdę mówiąc gdyby Rookwood zjawił się w szpitalu, blondynka mogłaby to różnie odebrać. Być może potraktowałaby to jako afront, naruszanie jej granic, które przecież od lat stawiała jasno i klarownie, chociaż Chester tego nie mógł wiedzieć. Delacour wyglądała na kobietę, która twardo stąpała po ziemi i raczej nie ruszały jej romantyczne zrywy, zwłaszcza że już podczas tego spotkania bardzo pilnowała pozorów i tego, jak odbierze ją nie tylko on sam, ale i pozostali. - To zadziwiające, że wpadliśmy na siebie zupełnie przypadkowo, a zainteresowania mamy podobne.
W zasadzie nie kłamała, bo przecież to, że się spotkali było czystym przypadkiem. W jej niebieskich oczach błysnęła aprobata i coś na kształt zainteresowania, gdy wspominał o galeriach sztuki i teatrze. Delacourowie bywali uzdolnieni artystycznie, siłą rzeczy Camille musiała obcować z teatrem. Może nie występując na scenie, ale z pewnością będąc na widowni. Sięgnęła po resztkę wina i upiła kolejny łyk, nie kończąc go jednak w całości. Pół łyka zostawiła w kieliszku, lecz odłożyła go na bok, dalej niż powinna, gdyby chciała jeszcze po niego sięgać.
- Z przyjemnością, lecz znam miejsce, w którym można napić się wina z najwyższej półki, jeżeli ci to nie przeszkadza - kolejny nieśmiały uśmiech ukrył fakt, że miała na myśli swoje mieszkanie. Miała całkiem pokaźną kolekcję różnych alkoholi, głównie win. I były o niebo lepsze od tego, lecz nie zamierzała wypowiadać tych słów na głos. Nie wątpiła, że i tutaj zapewne było kilka butelek, na widok których szybciej zabiłoby jej serce, lecz za tą przyjemnością zapewne stałaby niewspółmiernie wysoka cena. Niewspółmierna, bo przecież ona miała to wszystko za darmo.
Herald of Darkness
It seems that all that was good has died
And is decaying in me
Chester to mierzący 178 cm wzrostu, postawny mężczyzna, ważący 76 kg. Ma brązowe, poprzetykane pierwszymi siwymi pasmami włosy i niebieskie oczy. Brąz noszonej przez niego krótkiej brody został przerzedzony przez lekką siwiznę. Przez większość czasu nosi mundur Aurora, natomiast poza pracą ubiera się elegancko, w garnitury. Często widywany jest z papierosem. Pierwsze wrażenie... jest służbistą, twardym gnojem, za którym nie przepada niemałe grono osób z dep. przestrzegania prawa. Nie można mu jednak odmówić doświadczenia zawodowego.

Chester Rookwood
#13
03.02.2024, 21:35  ✶  

Kolejnym wysnutym z tego spotkania wnioskiem było to, że dostrzegał między pewne podobieństwo... co prawda, wynikające z podzielania pewnych poglądów i, jak się potem okazało, z zainteresowań. Wystosowana przez niego propozycja spotkania wcale nie musiała zostać przyjęta, jednak tak się nie stało. Na razie traktował to stosunkowo niezobowiązująco, nie zamierzając snuć planów o te kilka albo nawet kilkanaście spotkań naprzód. Wszystko zależało od tego, czy jego zainteresowanie Camille zostanie podtrzymane na tym poziomie albo wzrośnie i czy sama kobieta będzie nim zainteresowana w dalszym ciągu. W przeciwnym razie zakończy się to na tym i może następnym niezobowiązującym spotkaniu, o ile do niego dojdzie. Samo wyrażenie chęci ku temu nie oznaczało, że tak będzie, zwłaszcza jeśli wystąpią przyczyny niezależne od nich.

— Uczynisz i mnie przyjemność. — Słysząc, że blondynka wyraziła chęć ponownego spotkania się z nim oraz dostrzegając to, że jej twarz rozjaśnił szerszy, cieplejszy uśmiech, sam uniósł kąciki ust w ledwie dostrzegalnym uśmiechu. Stanowiło to okazję, z której tylko głupiec by nie skorzystał. Możliwe, że z czasem mógłby zacząć tego żałować. Możliwe, że zbyt wiele ominęłoby go, gdyby nie zaproponował blondynce spotkania. — Jestem tego samego zdania. — On również nie kłamał. Można mówić tutaj o szczęśliwym zrządzeniu losu. Chester jest czarodziejem starej daty i tego nic nie zmieni. Tak jak nie przestanie być konserwatystą oraz nie wyzbędzie się swoich antymugolskich poglądów.

— W żadnym wypadku. W takim razie poproszę o rachunek. — Odparł jedynie i dyskretnym ruchem ręki przywołał krążącego po sali kelnera, któremu wydał polecenie o przyniesienie mu rachunku. Kwestią niepodlegającą jakiejkolwiek dyskusji było to, kto płacił - pozostawało to w jego gestii. Pokrywając ten rachunek doliczył stosowny napiwek dla obsługującego ich kelnera. Po uszczupleniu swojej sakiewki o odpowiednią ilość galeonów, wstał ze swojego miejsca. Jeśli Camille zamanifestowała chęć wstania ze swojego krzesła to pomógł jej odsunąć.

— O jakim miejscu mówiłaś? — Zapytał z dyskretną ciekawością. Nie zamierzał się jej narzucać, nawet jak sam nabrał ochoty na to wino z najwyżej półki.

Tło narracyjne
koniecpsot1972
zasady korzystania
rzuty kością
Czarodziej nieznanego statusu krwi, będący baśniopisarzem oraz autorem książki Baśnie Barda Beedle'a. Żył w XV wieku, ale większość jego życia pozostaje dla nas tajemnicą.

Bard Beedle
#14
04.02.2024, 17:13  ✶  
Delacour nie protestowała - mogła uważać się za kobietę wyzwoloną i nowoczesną, lecz pewne stereotypy pozostawały w niej głęboko zakorzenione. Jednym z nich był właśnie fakt, że w ich świecie to mężczyzna płacił za kobietę, nawet jeśli to kobieta zapraszała. W tym wypadku było łatwiej, ponieważ to Chester zaprosił Camille.

Wstała, uśmiechem dziękując za odsunięcie krzesła. Gdy wychodzili z Chimery, posłała Chesterowi tajemnicze spojrzenie.
- Zobaczysz - powiedziała tylko, wsuwając dłoń pod jego zgięte ramię. Prowadziła go w stronę Alei Horyzontalnej.

Koniec sesji
« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości
Podsumowanie aktywności: Chester Rookwood (3434), Bard Beedle (3747)


Strony (2): « Wstecz 1 2


  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa