• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Scena główna Ulica Pokątna v
« Wstecz 1 2 3 4 5 6 … 9 Dalej »
[wieczór 27.06.1972] Klub Pojedynków: Pojedynek Erika i Sauriela

[wieczór 27.06.1972] Klub Pojedynków: Pojedynek Erika i Sauriela
Czarny Kot
Let me check my
-Giveashitometer-.
Nope, nothing.
Wysoki, dobrze zbudowany, z mięśniami rysującymi się pod niezdrowo białą skórą z fioletowymi żyłami. Czarne, krótsze włosy roztrzepane w nieładzie, z opadającymi na oczy kosmykami. Czarne oczy - jak sama noc. Śmiertelna bladość skóry wpadająca w szarość, fioletowe żyły. Czarna skóra, czarne spodnie, czarna dusza, czarne życie.

Sauriel Rookwood
#11
20.08.2024, 16:51  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 20.08.2024, 16:51 przez Sauriel Rookwood.)  

Mogli mierzyć się na magię, ale nie mogli mierzyć się na siłę charakteru. O zgrozo, tacy ludzie jak Erik potrafili powiedzieć ci, że jutro kupią ci lizaka, a potem dowiadywałeś się, że zabili ci matkę. Szedłeś więc do niego z pretensją i zemstą, a on ci mówił, że przecież była złą kobietą, wiesz o tym! Przecież sam być to zrobił! Aha, no tak. Odpowiadałeś skonfundowany i w końcu przytakiwałeś, bo co ci pozostało? Nie ważne, że ta kobieta muchy by nie skrzywdziła - zostało powiedziane, że jednak krzywdziła, więc tak na pewno musiało być. Ewentualne zrozumienie, że jesteś zupełnym debilem i zostałeś urobiony przychodziło później, albo nie przychodziło wcale. Na szczęście Erik nie obiecywał lizaków, ani nie chciał zabić jego matki. Mógłby chcieć zabić jego ojca - wtedy nawet by zapytał, czy nie potrzebuje pomocy. Aura tajemnicy, czy zaraz oberwie czymś w jaja też została rozwiana, bo Erik wyrzucił swoją różdżkę i... i tyle z tego było.

Sauriel nie odczuwał ciepła. Nie czuł gorąca. Adrenalina nie uderzyła w jego żyły, żeby czuł się teraz pobudzony w ten najbardziej ludzki sposób, a mimo to każda komórka jego ciała nastawiona była na to jedno zadanie: polow... pojedynek. Potyczkę. Dla sportu, dla rozrywki, tak. Tylko dla sportu i dla rozrywki. Gdyby tylko pojawiła się tutaj nuta strachu to klamerka zamykająca zwierzę w klatce by puściła. Było ich kilka, ale wystarczyło jedno rozluźnienie, żeby zaczęła się wiercić, czując krew. Nie było tu jednak strachu. Było dziwne zaskoczenie, że to już, bo Sauriel odruchowo unosił różdżkę, robiąc kolejny krok w stronę Erika. Bo zawsze to robił - zmniejszał odległość między sobą a celem. Czarodzieje zazwyczaj sobie świetnie radzili na dystansie, gdzie swobodnie mogli operować różnymi zaklęciami, a zaczynał się problem, kiedy ktoś cię złapał za nadgarstek. I kiedy już nie można było machać magiczną pałeczką.

Kiedy Erik się odezwał wyglądało to, jakby Sauriel odetchnął. Było to ledwie poruszenie mięśni, gdy opuścił rękę i nawet się uśmiechnął. Tak lekko, swobodnie, całkiem przyjaźnie jak na te wszystkie aroganckie i sarkastyczne grymasy, które malowały się zwyczajowo na jego twarzy i których przekrój Longbottom już mógł pooglądać.

- Albo najgorszym kandydatem. - Wyciągnął do Erika rękę, żeby pomóc mu wstać i klepnął go w bark - tak po przyjacielsku, w ramach pogratulowań. - Ani to mądre, ani bezpieczne, a i pewnie po chuju z logistyką. - Podrapał się krańcem różdżki po nosie. - Raczej wątpię, żebyście w standardzie mieli spotkania w nocy. - Wzruszył ramionami. - I powiedziałbym raczej, że szczęście początkującego.



[Obrazek: klt4M5W.gif]
Pijak przy trzepaku czknął, równo z wybiciem północy. Zogniskował z trudem wzrok na przyglądającym mu się uważnie piwnicznym kocurze.
- Kisssi... kisssi - zabełkotał. - Ciiicha noooc... Powiesz coś, koteczku, luzkim goosem?
- Spierdalaj. - odparł beznamiętnie Kocur i oddalił się z godnością.
viscount of empathy
show me the most damaged
parts of your soul,
and I will show you
how it still shines like gold
wiecznie zamyślony wyraz twarzy; złote obwódki wokół źrenic; zielone oczy; ciemnobrązowe włosy; gęste brwi; parodniowy zarost; słuszny wzrost 192 cm; wyraźnie zarysowana muskulatura; blizna na lewym boku po oparzeniu; dźwięczny głos; dobra dykcja; praworęczny

Erik Longbottom
#12
24.08.2024, 19:13  ✶  
Teoretycznie mógł pokusić się o stwierdzenie, że skorzystanie z magii Zauroczenia nie było sprawiedliwym zagraniem ze strony Sauriela. Wpełznięcie do umysłu przeciwnika i nakazanie mu pozbycia się jedynego narzędzia zdolnego do kontynuowania pojedynku na równych zasadach nie było zbyt sportowe. A jednak tego nie zrobił. Sam był sobie winny, bo poinformował Rookwooda, że sparingi w Srebrnych Różdżkach nie miały zbyt wielu ograniczeń. Bo w sumie nie miały.

Po prostu nie wziął pod uwagę, że jego oponent mógł sięgnąć po tak mało personalną formę wyeliminowania zagrożenia. Chociaż w Klubie Pojedynków liczyły się tradycje, szacunek do siebie nawzajem i zapewnienie show innym obecnym na sali gościom, tak sami pojedynkujący się dość często korzystali z możliwości wejścia na arenę, aby popisać się swoimi umiejętnościami. Pokazać efektowne mieszanki różnych gałęzi magii i udowodnić, jak dalece można było nagiąć zasady, jakie wpajano im podczas nauki w szkole.

Sauriel sięgnął jednak po inną metodę, jaką w dość prostych słowach można było uznać za upokorzenie swojego wroga. Gdyby zrobił to podczas oficjalnego sparingu w większym gronie, bez wątpienia zwróciłby na siebie uwagę co poniektórych czarodziejów. Wielu wolało skupić się na czarach ofensywnych i szukać luki pośród wznoszonych barier Protego niż uderzyć w najmocniejszą, a zarazem najbardziej wrażliwą część czarodzieja - jego umysł. A to z kolei przypomniało Erikowi, że z podobnym traktowaniem mógłby się spotkać także na ulicy czy podczas wezwania do kolejnego ataku czarnoksiężników: niektórzy nie sięgali po to, co efektowne, a co efektywne.

— Jeśli to ma być szczęście początkującego, to chyba powinienem obawiać się tego, co się stanie, jak osiągniesz poziom mistrzowski — odparł, akceptując oferowaną dłoń i podnosząc się na równe nogi. — Z drugiej strony, może to i dobrze, że jesteś w formie. Jest to poniekąd wyznacznik tego, jak poważnie ludzie traktuje te rzeczy lata po ukończeniu szkoły. — Rozejrzał się po sali. — A w tych czasach sprytna obrona spisuje się lepiej niż zaklęcia piorące albo odplamiające.

Uśmiechnął się krzywo. Nie, żeby patrzył z góry na czarodziejów i czarownice, którzy skręcili ze swoimi zainteresowaniami w stronę magii użytkowej. Bądź co bądź, zajmowanie się domem też było dosyć czasochłonne, a znajomość zaklęć ułatwiających prace porządkowe była wówczas dosyć mile widziana. Nie potrafił jednak nie patrzeć na te sprawy z perspektywy Brygadzisty Ministerstwa Magii. Niejednokrotnie zastanawiał się, w jakim stanie właściwie byli cywile i osoby niezwiązane stricte z siłami bezpieczeństwa czy pracami w terenie.

— A więc... Uroki to twój konik? — spytał z nutką ciekawości w głosie, przechodząc bliżej krawędzi zaklętego dywanu, aby przysiąść na niej z nogami spuszczonymi w stronę podłogi. Wykręcił głowę, co by lepiej przyjrzeć się swemu towarzyszowi. — Rzadko się spotykam z tego typu zaklęciami, muszę przyznać.


the he-wolf of godric's hollow
❝On some nights, the moon thinks about ramming into Earth,
slamming into civilization like some kind of intergalactic wrecking ball.
On other nights, it's pretty content just to make werewolves.
❞
Czarny Kot
Let me check my
-Giveashitometer-.
Nope, nothing.
Wysoki, dobrze zbudowany, z mięśniami rysującymi się pod niezdrowo białą skórą z fioletowymi żyłami. Czarne, krótsze włosy roztrzepane w nieładzie, z opadającymi na oczy kosmykami. Czarne oczy - jak sama noc. Śmiertelna bladość skóry wpadająca w szarość, fioletowe żyły. Czarna skóra, czarne spodnie, czarna dusza, czarne życie.

Sauriel Rookwood
#13
28.08.2024, 16:59  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 28.08.2024, 17:00 przez Sauriel Rookwood.)  

Zasady fair play, tak. Taaak. Widowisko było Saurielowi czasami potrzebne, ale tylko wtedy, kiedy musiał pokazać innym, dlaczego nie warto się z nim pojedynkować. Dlaczego nie warto go okradać. Czemu lepiej żyć z nim na Ścieżkach na dobrych warunkach. Możemy się nie lubić - ale nie możemy współistnieć wchodząc sobie w drogę. Byli tacy ludzie, których zgaszenie nie było wcale proste. Och, dobry Boże (jeśli w ogóle gdzieś tam jesteś) - przecież nie można mordować każdego napotkanego, w takim tempie to już na pewno byłyby za nim jakieś listy gończe. Mord to ostateczność. Nie dlatego, że był moralnie niepoprawny - dlatego, że generował zbyt wiele problemów. Tymczasem jesteśmy w Klubie Pojedynków i mogli poćwiczyć. Mógł nie myśleć o tym, że jeśli popełni błąd, to może w końcu coś go zabije, albo gorzej - trafi do pierdla. Tak, trafienie do Azkabanu było tą gorszą wersją. Człowiek wyciągał naukę nie tylko ze zwycięstwa, takie to z nas sprytne są kreatury. W jego postrzeganiu świata nie było czegoś takiego jak "niehonorowe zaklęcie". Okej, było - jeśli umawiasz się na HONOROWY pojedynek, obracasz się plecami, żeby odliczyć te kroki, a ktoś po jednym strzela ci bombardą w plecy. TO było niehonorowe. Lecz nie natura zaklęć. Natomiast nie wpadł na to, że tu chodzi o widowisko. I bynajmniej ostatnie też, o czym myślał, to upokarzanie Erika. Wręcz przeciwnie, starał się jakoś... nawiązać kontakt. Z kimś, kogo umysł nie był... skażony. Zepsuty. Z kimś, kto nie nadawał na linii przetrwania, albo nie był szalenie zwichrowany jak Maewe czy Lorraine.

- Całe szczęście jestem leniwy z natury. - W obecnym stanie jego poziom zużycia energii był na poziomie banana czy innego ziemniaka. Leżał i był - tyle. Poza tym wolał się nie wysilać zanadto. Czasami go łapała za jajca jakaś potrzeba przerwania nudy, kiedy już naprzewracał się z boku na bok i postanawiał uaktywnić - to na te chwile kumulował te energię. Jak kot - śpisz po 20 godzin, a 4 godziny możesz przeznaczyć na jakąś aktywizację. - Ay... ponure to czasy... - Wymruczał lakonicznie. - Organizujecie jakieś... otwarte dni nauki samoobrony? - Czy jakby to tam określić... - Nie że jestem zainteresowany, ale jak powiedziałeś sam... by się chyba przydało, żeby Haliny i inne Elżbiety umiały chociaż protego zamiast zaklęcia czyszczocą-piorącego. - Właściwie to z góry założył, że pewnie takie mieli, więc bardziej zapytał, żeby zagaić temat i go podtrzymać, a nie dlatego, że spodziewał się innej odpowiedzi niż "no jasne, że mamy!". W końcu "takie mamy czasy", prawda? Takie, które wymagają tego, żeby ludzie wiedzieli, jak się bronić.

- Serio? - Uniósł brwi na moment w zdziwieniu, że Erik się z tym rzadko spotyka. - W sumie... dość skomplikowany pierdolnik... - Nigdy go nie rajcował, ale tego nie dodał. - Nieee, totalnie nie. - Podrapał się różdżką po nosie. Nie trudno było zauważyć, że Sauriel obchodził się z tym patykiem... jak z patykiem. Niekoniecznie z szacunkiem, jakim różdżki obdarzała spora część czarodziei. - Ni chuja nie jestem kreatywny, więc... robię zanim pomyślę. Instynkt lepiej wie, jak sobie poradzić w walce niż mózg. - Zabawne - mówił to do wilkołaka nie wiedząc, że to wilkołak i właśnie miał wątpliwości, czy jego przekaz ma sens. Większość czarodziei by go wyklęła, bo przecież skupienie na czarach to podstawa. Ale Sauriel nie lubił myśleć. Skupiać się... czasami. Zależy na czym. - A ten ogień to był za siostrę. - Wyszczerzył się w uśmiechu. - No przyznaj, że chciałeś mnie zajebać za siostrę. - Pacnął lekko Erika łokciem, mówił to zaczepnie.



[Obrazek: klt4M5W.gif]
Pijak przy trzepaku czknął, równo z wybiciem północy. Zogniskował z trudem wzrok na przyglądającym mu się uważnie piwnicznym kocurze.
- Kisssi... kisssi - zabełkotał. - Ciiicha noooc... Powiesz coś, koteczku, luzkim goosem?
- Spierdalaj. - odparł beznamiętnie Kocur i oddalił się z godnością.
viscount of empathy
show me the most damaged
parts of your soul,
and I will show you
how it still shines like gold
wiecznie zamyślony wyraz twarzy; złote obwódki wokół źrenic; zielone oczy; ciemnobrązowe włosy; gęste brwi; parodniowy zarost; słuszny wzrost 192 cm; wyraźnie zarysowana muskulatura; blizna na lewym boku po oparzeniu; dźwięczny głos; dobra dykcja; praworęczny

Erik Longbottom
#14
30.08.2024, 21:25  ✶  
— Mhm… Mieliśmy kilka takich prób — odparł po dłuższym namyśle. — W wakacje i ferie zimowe zdarzało się Różdżkom organizować warsztaty z magii ofensywno-defensywnej. Wprawdzie eee starsze pokolenia nie były zbytnio zainteresowane, ale młodzi czasem do nas trafiali. Zawsze to trochę praktyki przed egzaminami z Zaklęć czy Obrony Przed Czarną Magią.

Wzruszył ramionami. W czasie pokoju raczej mało kto zwracał zbytnią uwagę na odpowiednie wyszkolenie młodych czarodziejów i czarownic. Owszem w Hogwarcie przywiązywaną sporą wagę do tego, jakie zaklęcia i uroki trafiały do repertuaru wychowanków poszczególnych domów. Prawda była taka, że jedynie parę osób z rocznika lądowała na stanowiskach, które faktycznie wymagały aktywnego użycia zaklęć wyższego stopnia.

Każdego roku do Brygady Uderzeniowej trafiały grupy świeżaków tuż po szkole, ale kilka razy tyle ludzi szukało szczęścia w innych miejscach. A bądź co bądź, Szkoła Magii i Czarodziejstwa w Hogwarcie nie specjalizowała się w szkoleniu wojowników. To dalej była akademia, a nie obóz wojskowy. Erik zerknął kątem oka na Sauriela, gdy ten rozgadał się na temat inicjatywy Klubu Pojedynków.

— Jesteś pewien, że nie chciałbyś czegoś takiego poprowadzić? — Uśmiechnął się pod nosem, jakby odczytał natychmiastowy sprzeciw mężczyzny, jako argument dosyć łatwy do zbicia. — Miałbyś nieco wolnej ręki w doborze materiałów, znaleźlibyśmy ci jakąś asystentkę ze Srebrnych Różdżek, rozkleili plakaty na mieście... Dalibyśmy jeszcze twoje zdjęcie z profilu, a wysoka obecność byłaby wręcz gwarantowana.

Czy udałoby im się wystartować z czymś takim jeszcze tego lata? Po Beltane i Lithcie oczy wszystkich czarodziejów spoglądały nieufnie ku pierwszemu dniu sierpnia. Czy w ogóle dojdzie do kultowych już obchodów Lammas? A może ze strachu przed kolejnym ''incydentem'' będą zmuszeni świętować w domach? W takim wypadku Srebrne Różdżki mogłyby zgrabnie wypełnić tę lukę i... Pokręcił głowa. Nie. Było za wcześnie, aby o tym wyrokować.

— Możliwe, że chciałem, żebyś pamiętał, że Brenna zawsze ma moje wsparcie — sarknął, wzruszając powoli ramionami. — Poza tym, nie przypiekło cię zbytnio. — Gdyby faktycznie osmalił Saurielowi ubranie, to zrobiłoby mu się trochę przykro. Może nawet zaoferowałby, że zapłaci za ich sztukę. Krawcy od Rosierów byli w stanie naprawić wszystko - za odpowiednią cenę. — A z instynktem... Masz trochę racji. Chociaż kompletnie zatracenie się w swoich odruchach rzadko kiedy jest w stu procentach dobre. To ryzykowne i czasem człowiek nie wie, kiedy faktycznie przestać.


the he-wolf of godric's hollow
❝On some nights, the moon thinks about ramming into Earth,
slamming into civilization like some kind of intergalactic wrecking ball.
On other nights, it's pretty content just to make werewolves.
❞
Czarny Kot
Let me check my
-Giveashitometer-.
Nope, nothing.
Wysoki, dobrze zbudowany, z mięśniami rysującymi się pod niezdrowo białą skórą z fioletowymi żyłami. Czarne, krótsze włosy roztrzepane w nieładzie, z opadającymi na oczy kosmykami. Czarne oczy - jak sama noc. Śmiertelna bladość skóry wpadająca w szarość, fioletowe żyły. Czarna skóra, czarne spodnie, czarna dusza, czarne życie.

Sauriel Rookwood
#15
01.09.2024, 18:07  ✶  

Teraz to chyba idealny czas. "Teraz" - znaczy po Beltane. Niektórzy drżeli, po innych to spływało. Szczególnie po tych, którzy nie widzieli tego na własne oczy. Saurielowi było to wszystko jedno co prawda, niby lepiej, kiedy mniej osób może się przed tobą bronić. Z drugiej strony wcale nie lepiej. Niech ktoś to szaleństwo już skończy. Niby obojętne, która ze stron, byle się skończyło, ale czy na pewno? Wybór nie istniał, a myśleć o buncie - rzecz bardzo niebezpieczna. Szczególnie, kiedy Czarny Pan tak chętnie do niej wchodził, bo zazwyczaj panowała tam nieprzerwana wixa w abstrakcyjnym stylu. Nie na co dzień dowiadujesz się w końcu, że jakiś knypek chce zabić twoją Prawą Rękę, bo ta wysłała go na kradzież pawianów.

Pokiwał więc głową i zrobił minę pod tytułem "aha, no tak" na odpowiedź Erika. I to "aha, no tak" gładko przeszło w "

[Obrazek: co-kurwa.gif]
[a]- Co kurwa?

[/a]

Czasami zapominał mrugać, to była ta chwila. Więc mrugnął. Trochę sztucznie, ale musiało zejść z niego to wrażenie, które zostało odciśnięte jak guma wplątana we włosy. Innymi słowy - ciężko się jej pozbyć bez zdecydowanego cięcia.

- Eeee... - Sięgnął po ten najbardziej inteligentny argument będący o krok wyżej nad argumentem "yyyy". - Jestem chujowym nauczycielem... szybko się wkurwiam, klnę. - To nie znaczyło wcale "nie", ale było bardzo mocnymi argumentami na to, żeby jednak zmienić zdanie. - Chyba by się parę osobistości oburzyło. - Wyciągnął jeden kącik ust w górę. - Ale brzmi jak spoko zabawa... swojego czasu grałem u Nory, po otwarciu jej knajpy... znasz Norę? Tą z Nory-Nory. - Gotów był dalej mówić "że no, TA Nora, że z TEJ kawiarni, ale raczej szybko znalazł zrozumienie w spojrzeniu Erika - tak, znał Norę Figg. Nie trzeba było ciągnąć tych pseudo-wyjaśnień i prób naprowadzenia myśli na konkretną osobę.

- Lubię Bren. Zajmuje się kimś... bardzo dla mnie bliskim. - Zawahał się, bo powiedzieć "moją narzeczoną"? Chyba nie bardzo? - Victorią Lestrange. Może się znacie z biura aurorów. - To jest: Erik był [jeszcze] brygadzistą, ale chyba tam nietrudno było się kojarzyć? - No i zna Władcę Pierścieni, ja tak rozpoznaję swoich. - Przymknął oczy, uśmiechając się pod nosem. - Jesteś typem, co lubi mieć wszystko pod kontrolą, co? Sprawiasz wrażenie takiego. Trochę "kij w dupie". - Rozchylił powieki i teraz już uśmiech zmienił się na na bardziej arogancki, złośliwy, przypominający już te grymasy z ich pierwszego spotkania. - To tylko żart, jak coś. Chcesz dogrywkę? Bo coś czuję, że wziąłem cię tylko z zaskoczenia i tym razem już nie będziesz przede mną klękać jak pannica do miecza.



[Obrazek: klt4M5W.gif]
Pijak przy trzepaku czknął, równo z wybiciem północy. Zogniskował z trudem wzrok na przyglądającym mu się uważnie piwnicznym kocurze.
- Kisssi... kisssi - zabełkotał. - Ciiicha noooc... Powiesz coś, koteczku, luzkim goosem?
- Spierdalaj. - odparł beznamiętnie Kocur i oddalił się z godnością.
viscount of empathy
show me the most damaged
parts of your soul,
and I will show you
how it still shines like gold
wiecznie zamyślony wyraz twarzy; złote obwódki wokół źrenic; zielone oczy; ciemnobrązowe włosy; gęste brwi; parodniowy zarost; słuszny wzrost 192 cm; wyraźnie zarysowana muskulatura; blizna na lewym boku po oparzeniu; dźwięczny głos; dobra dykcja; praworęczny

Erik Longbottom
#16
03.09.2024, 18:57  ✶  
— Faktycznie, pedagodzy muszą mieć odpowiednie podejście — potwierdził Erik, takim tonem, jakby wręcz chwalił Sauriela. — Tym lepiej, że jesteś świadomy własnego charakteru i tego, że nie wszystkim może on przypaść do gustu. Poza tym, czasem eee nieskomplikowany przekaz najszybciej trafia do odbiorcy, nie uważasz? — Uśmiechnął się krzywo. — Gdyby podejść do takich spotkań jak do wykładów akademickich, to połowa by zasnęła, a druga nie wróciła na kolejne spotkanie. A codzienny język, konkretny przekaz... Może w głowach coś zostanie i uda się nawet zaprowadzić chętnych na arenę.

Nie chciał niczego przymuszać czarodzieja, ale skoro nie oponował aż tak ostro, jak się tego po nim spodziewał, to kto wie, może było tutaj jakieś pole do popisu? Nawet jeśli Rookwood nie sprawdziłby się w roli nauczyciela dla szarych czarodziejó i czarownic z ulicy, to kto wie, może znalazłby dla siebie miejsce w Srebrnych Różdżkach? Bądź co bądź, to też jakieś propagowanie dobrych wzorców, pomyślał przelotnie Erik. Wprawdzie nie narzekali zbytnio na braki w ludziach, ale zawsze miło było widzieć nową twarz w tym towarzystwie. A kolejny czystokrwisty członek organizacji tylko wnosił ze sobą więcej prestiżu. Zwłaszcza jeśli wymachiwał różdżką równie dobrze, co brylował pośród przedstawicieli brytyjskiej socjety.

Skinął głową na wzmiankę o Norze Figg, marszcząc jednak przy tym lekko czoło. Nie przypominał sobie, aby Sauriel brał udział w otwarciu samego lokalu, podobnie zresztą sprawa się miała z niedawnymi urodzinami kobiety. Z drugiej strony... Musiał powoli przyzwyczajać się, że w ostatnim czasie jego dobra przyjaciółka znacznie powiększyła swoją siatkę znajomych i czasem sam się dziwił, że Norze udało się nawiązać nawet minimalną nić porozumienia z niektórymi osobami. Uśmiechnął się lekko pod nosem. Cóż, najwidoczniej nie było osoby, na której nie działałby urok blondynki z Pokątnej.

— Tak, znam Victorię. Pracowaliśmy ostatnio nad sprawą tego statku widmo, które pojawił się nieopodal wybrzeża — potwierdził przypuszczenia Sauriela.

Wprawdzie Brenna była zdecydowanie bliżej z aurorką Lestrange, jednak nie była to też twarz zupełnie obca Erikowi. Zaraz jednak Victoria umknęła z jego myśli, gdy towarzyszący mu czarodziej ponownie skupił się na nim.

— Że niby co mam gdzie? — rzucił ku Saurielowi, wbijając w niego oskarżycielskie spojrzenie. — Wypraszam sobie! Jestem bardzo swobodnym i wyluzowanym człowiekiem. Spytaj Nory, tej z Nory-Nory. Byłem jedynym wystarczająco wyluzowanym człowiekiem, który dał się namówić, żeby założyć kostium kota na otwarcie klubokawiarni.

Ledwo powstrzymał się przed złożeniem rąk na klatce piersiowej. Znał osoby, które miały kija w dupie zdecydowanie głębiej niż on. Było ich na pęczki! Ale żeby powiedzieć mu coś takiego prosto w twarz... Zwłaszcza gdy dowody mówiły inaczej! Oj, ktoś tutaj sobie grabił. Erik zrobił więc to, co robił najlepiej i... Zdusił w sobie wszelkie ogniki gniewu, wypuszczając powoli powietrze z ust, po czym podniósł się na nogi. Sauriel chciał dogrywki? To ją dostanie. Na tę myśl Erik od razu powędrował na miejsce, które zajął w poprzedniej rundzie. Tym razem nie miał zamiaru dawać nikomu forów.

Koniec sesji


the he-wolf of godric's hollow
❝On some nights, the moon thinks about ramming into Earth,
slamming into civilization like some kind of intergalactic wrecking ball.
On other nights, it's pretty content just to make werewolves.
❞
« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek:
Podsumowanie aktywności: Erik Longbottom (3838), Sauriel Rookwood (3890)


Strony (2): « Wstecz 1 2


  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa